24.09.2018 Prawo w mediach
Reforma prawa autorskiego. Komentarz do decyzji Europarlamentu
Centrum Cyfrowe
Wszystko dla posiadaczy praw, a co dla użytkowników? Parlament Europejski przegłosował zmiany w prawie autorskim. Nowa dyrektywa miała dostosować prawo do sposobu, w jaki korzystamy z internetu. Wygląda jednak na to, że to internet będzie musiał dostosować się do dyrektywy - ostrzegają eksperci fundacji Centrum Cyfrowe i podsumowują zmiany.
Wynik głosowania to triumf dużych firm przemysłu kreatywnego i rozrywkowego oraz posiadaczy praw. Uzyskali wszystko, o co prosili. Co tracą użytkownicy? Nie dość, że parlamentarzyści odrzucili kompromisy w sprawie filtrów treści i nowego prawa dla wydawców, to głusi byli także propozycje jakichkolwiek rozszerzeń swobód użytkowników. Członkowie parlamentu poparli tym samym rozwiązania, które krytykowane były nie tylko przez użytkowników protestujących przeciw dyrektywie, lecz także przedstawicieli nauki, start-upy, biznes internetowy, a nawet niektórych twórców i przedstawicieli branży rozrywkowej.
- Reforma prawa autorskiego jest niezbędna. To nie podlega dyskusji. Obowiązujące obecnie w Unii Europejskiej zasady są niedostosowane do cyfrowego obiegu treści - komentuje Alek Tarkowski, prezes fundacji Centrum Cyfrowe. - Nowa dyrektywa miała dostosować prawo do sposobu, w jaki korzystamy z internetu. Wygląda jednak na to, że to internet będzie musiał dostosować się do dyrektywy, która w formie popartej przez Parlament Europejski opiera się na anachronicznej wizji obiegów informacji i kultury, bardziej przypominającej XX-wieczne media masowe.
Zdaniem eksperta Parlament Europejski, mimo wcześniejszych deklaracji, nie jest zainteresowany zapowiadaną dotychczas równowagą między prawami twórców a użytkowników. Raczej należy mówić o wyborze jednej z kilku wizji regulowania internetu.
Europosłowie przyjęli następujące przepisy, w dużej mierze zgodne z wyjściową propozycją Komisji Europejskiej:
- Obowiązek filtrowania treści zamieszczanych przez użytkowników by sprawdzić czy platforma internetowa ma licencje na tę treść w celu zapobiegania naruszeniom prawa autorskiego. Będzie on dotyczył wszystkich platform z wyłączeniem małych, co jest nieprecyzyjnym zapisem. W wyniku tego rozwiązania może dojść do blokowania takich treści jak parodia, memy, satyra, czy cytowanie. Przyjęte przepisy nie zawierają gwarancji praw użytkowników – zakładają, że to wypracują platformy, w porozumieniu z posiadaczami praw autorskich.
- Poparto nowe prawo pokrewne dla wydawców prasowych, potocznie zwane podatkiem od linków, które wprowadza obowiązek uzyskania licencji przez portale wykorzystujące fragmenty artykułów prasowych. Alternatywną propozycją było przyznanie wydawcom prasowym domniemania reprezentacji zamiast nowego prawa, ale parlamentarzyści uznali to rozwiązanie za niewystarczające.
- Nie rozszerzono dozwolonego użytku pozwalającego prowadzić analizę tekstów i danych, czyli TDM, ważną metodę pracy z Big Data. Skorzystają z niego jedynie instytucje naukowe, podczas gdy objęcie przepisem także osób indywidualnych i firm było w interesie europejskiego sektora badań i rozwoju.
- Przyznano dodatkowo ochronę prawnoautorską organizatorom wydarzeń sportowych, choć poprawka została wprowadzona dwa miesiące temu bez należytych analiz czy konsultacji.
Europosłowie nie przyjęli m.in następujących propozycji:
- wolności panoramy, która umożliwia robienie zdjęć zabytków, dzieł sztuki i architektury w przestrzeni publicznej,
- przepisów chroniących domenę publiczną przed zawłaszczeniem, to oznacza, że osoba, która uważa się za twórcę obrazów Leonarda da Vinci nadal pozostaje bezkarna,
- żadnego rozwiązania na rzecz treści tworzonych przez użytkowników, czyli user generated content, które gwarantowałoby możliwość tworzenia niekomercyjnych treści, na przykład memów czy wideo, twórczo wykorzystujących cudze utwory, do których użytkownicy mają legalny dostęp.
- Parlament Europejski, który deklaruje walkę z gigantami technologicznymi, przyjął rozwiązania wzmacniające duże, międzynarodowe podmioty - uważa Tarkowski. - To one bez problemu poradzą sobie zarówno z obowiązkiem filtrowania treści, jak i płacenia dodatkowych licencji. Tym samym jest to kolejny krok w stronę monopolizacji internetu kosztem interesu twórców i użytkowników. Do tego filtrowanie treści, które będzie skutkiem dziś przyjętych przepisów, uderzy w użytkowników i kulturę online.
Z kolei Natalia Mileszyk, prawniczka z fundacji Centrum Cyfrowe, zwraca uwagę na to, że dobre prawo autorskie powinno uwzględniać interesy wszystkich podmiotów zaangażowanych w tworzenie i korzystanie z kultury: twórców, posiadaczy praw, pośredników i użytkowników.
- Parlament Europejski zapomniał o tym fakcie i poparł wersję dyrektywy, w której posiadacze praw biorą wszystko, a użytkownicy dostają skrawki. Nie takiej reformy prawa autorskiego potrzebujemy - zaznacza ekspertka. - Głosowanie Parlamentu Europejskiego to nie koniec procesu legislacyjnego. Ostateczny tekst dyrektywy zostanie teraz wypracowany przez Parlament Europejski, Radę Unii Europejskiej i Komisję Europejską. Treść dokumentu będzie jeszcze zatem przedmiotem głosowania na posiedzeniu plenarnym Parlamentu. To daje nadzieję na to, że przynajmniej w niektórych kwestiach uda się jeszcze zmienić przepisy na takie, które będą realnie bronić także interesów użytkowników.
PRZERWA NA REKLAMĘ
Zobacz artykuły na podobny temat:
Przy prawie nie można majstrować
Emil Górecki, Merkuriusz Uniwersytecki
Rozmowa z dr Barbarą Mąkosą - Stępkowską, wykładowcą Instytutu Dziennikarstwa UW, specjalistą prawa prasowego i Dyrektorem Biura Informacji Ministerstwa Sprawiedliwości w latach 1996 - 2006.
Dyrektywa o prawie autorskim. Najważniejsze skutki i zagrożenia
Aleksander Tarkowski
Wrześniowe głosowanie Parlamentu Europejskiego nad dyrektywą o prawie autorskim w jednolitym rynku cyfrowym może radykalnie zmienić internet, jaki znamy. Projekt unijnego prawa, porównywany do porozumienia ACTA, już doprowadził do serii ulicznych demonstracji.
Co grozi za zniesławienie w internecie i jak dochodzić swoich praw?
artykuł sponsorowany
Publikowanie oraz powielanie nieprawdziwych informacji i oszczerstw może mieć bardzo poważne skutki - zarówno dla ofiary, jak i dla ich autora. Zniesławienie w każdej formie jest przestępstwem, nie inaczej jest w przypadku zniesławienia w Internecie. Co warto o nim wiedzieć? Jakie konsekwencje grożą za zniesławienie? W jaki sposób dochodzić swoich praw? Tłumaczymy w artykule.
Dziennikarz - klasyfikacja zawodu
Ministersto Pracy
Klasyfikacja i opis zawodu dziennikarza, według rozporządzenie Ministra Gospodarki i Pracy z dnia 8 grudnia 2004 roku.
Algorytmy dyskryminują i wykluczają. To ma społeczne konsekwencje
dr Kuba Piwowar
Algorytmy otaczają nas z każdej strony. Na ich podstawie Netflix proponuje nam film do obejrzenia, a bank ocenia naszą zdolność kredytową. Może się wydawać, że decyzja podjęta bez większego udziału człowieka będzie zawsze obiektywna. Jednak okazuje się, że algorytmy mogą wykluczać. Dlaczego tak się dzieje? Jakie są tego skutki? Jak sobie z tym radzić?
Prywatność w internecie. Badania pokazują zaskakujące sprzeczności
Elżbieta Mańkowska-Tropiło
Tylko 41% internautów wierzy, że instytucje rządowe dbają o poufność danych obywateli, a aż 81% uważa, że poziom prywatności będzie w ciągu kolejnych pięciu lat stale spadać. Jednocześnie dwie trzecie internautów nie zmienia regularnie własnych haseł.
Dziedzictwo audiowizualne, czyli o co tyle hałasu?
Maciej Kubiak, Maria Dżaluk
Dziedzictwo audiowizualne to coś więcej niż obraz i dźwięk oraz nośniki, na których zostały utrwalone – to element naszej tożsamości, kultury, świadectwo historii oraz wyobraźni i wrażliwości ludzkiej. To zdecydowanie więcej niż trzeba, aby chronić zarówno poszczególne tytuły, jak i całokształt dorobku tej dziedziny sztuki.