2.06.2005 Warsztat reportera
"Co ty gadasz, jaka misja?"
Joanna Bichniewicz
Pewien dziennikarz TVP klarował mi z zapałem, że niezależność jest mitem, każdy musi liczyć się z tym czy innym układem.
ukazał się w Magazynie Kulturalnym Tygodnika Powszechnego nr 5/6 (54/55), 3 czerwca 2001
Najdobitniej sposób myślenia dowodzący zatrważającego poglądu na dziennikarstwo przedstawił mi niechcący pewien kolega dziennikarz, zajmujący obecnie kierownicze stanowisko w jednej z Telewizji. Po którejś z moich rozmów w Polsacie z politykiem SLD, w programie "Graffiti", gdzie zadałam pytania, które niekoniecznie przypadły politykowi do gustu, usłyszałam: "Po co ty to robisz? Przecież ONI zaraz zaczną rządzić!". Ten człowiek szczerze troszczył się o mnie, ale nawet przez chwilę nie pomyślał, że taki sposób myślenia go kompromituje.
Niewygodne pytania w wywiadach powinno się zadawać wyłącznie tym, którzy są słabi. Z silnymi trzeba się liczyć - zasady te są doskonale widoczne w niektórych audycjach publicystycznych. Siła nie musi wynikać z prostej arytmetyki parlamentarnej. Może wynikać na przykład z tego, w jakiej relacji jest gość programu z szefem czy właścicielem stacji.
Układy polityczne i towarzyskie, a w mediach komercyjnych także biznesowe, decydują w znacznej mierze o tym, co i jak pokazuje się na antenie. Proszę nie spodziewać się więc, że w którejś ze stacji zobaczą lub usłyszą państwo niepochlebnego newsa na temat jej inwestora lub partnera gospodarczego. Raczej na podstawie sposobu relacjonowana jakiegoś przedsięwzięcia gospodarczego, wyciągnąć można wnioski o jego relacji do przedsięwzięć właściciela stacji. Jeśli jest pochlebnie - znaczy: partner, jeśli nie ma wcale, to pewnie konkurencja. Prawo widza do informacji jest ignorowane. Prawo to zresztą jest nieegzekwowalne, więc czym sobie zawracać głowę...?
Niejednokrotnie powtarzałam w rozmowach z kolegami, że wierzę, iż jest możliwa niezależność mediów. Niestety, mało kto wiarę moją podzielał. Pewien dziennikarz TVP klarował mi z zapałem, że niezależność jest mitem, każdy musi liczyć się z tym czy innym układem i chodzi tylko o to, by mieć dobre relacje z każdą ze stron, zaś najlepsze z tymi, którzy rządzą. W ten sposób ów kolega od kilku lat "trwa na posterunku" realizując materiały w tonie - który jak się spodziewa - będzie dobrze odczytany przez władze.
Dlatego możliwa była sytuacja, kiedy o skandalu w Charkowie nie zająknęła się pierwszego dnia żadna ze stacji. Tajemnicą poliszynela jest, że wysocy urzędnicy z Kancelarii Prezydenta dzwonili do szefów różnych mediów z interwencją, by sprawy nie nagłaśniać.
A dziennikarze... Bardzo ładnie brzmi teza Krzysztofa Skowrońskiego, że dziennikarze sami powinni bronić wolności słowa. Problem w tym, że dziennikarze mają mało amunicji w tej walce. Mają swoich szefów, którzy wolą nie mieć kłopotów. Często, tak jak w Telewizji Polskiej, szefowie ci są wprost z nadania politycznego. I są nie po to, by realizować wizję niezależnego dziennikarstwa. Także właściciele prywatnych stacji muszą liczyć się z politykami. Od nich zależą koncesje i rozdział częstotliwości. Od nich zależy nawet to, ile stacja będzie mogła zarabiać reklamami!
Tak źle jak dotąd nigdy nie było - mówi jeden z dziennikarzy w tekście księdza Andrzeja Lutra. Ale też mamy wyjątkowy czas - Krajowa Rada przydziela dodatkowe częstotliwości, odnawia koncesje. I jak tu teraz zadzierać z partiami, które stoją za większością jej członków?
Dziennikarze oczywiście mogą i powinni głośno o tym mówić. Proszę jednak pamiętać, że często mają do stracenia najwięcej. Przykład z odejściem grupy dziennikarzy z radia Zet dowodzi, że odejść ze stacji może każdy, bez względu na swój dorobek i pozycję. Nikt o niego nie walczy - bo zawsze można zatrudnić kogoś innego. I zastąpić Skowrońskiego Olejnik i Żakowskim.
Każdy z nas ma swoją busolę, każdy z nas wie, czy postępuje z nią w zgodzie. Dobrze by jednak było, byśmy, dziennikarze, pamiętali o tym, że zawód ten ma wyjątkową misję: dawanie świadectwa prawdzie. Obawiam się, że coraz więcej z nas mówi cynicznie, tak jak mój kolega z TVP: "co ty gadasz, jaka misja?"
PS. A może nie powinno być żadnych koncesji na nadawanie? Może wtedy silne byłyby nie te stacje, które cieszą się łaskawością polityków, ale te, które zdobywałyby widzów profesjonalizmem i wiarygodnością? Może wtedy byłoby łatwiej o wolność słowa?
Proszę zauważyć, że największe kłopoty z zachowaniem niezależności mają koncesjonowane media elektroniczne. Prasa radzi sobie z tym nieco lepiej.
PS. 2 A może by tak stworzyć silną korporację dziennikarską? Niezależną, występującą o wolność słowa i możliwość swobodnego wykonywania zawodu? Zdolną do przeprowadzenia protestu dziennikarzy, z którym właściciele i szefowie mediów musieliby się liczyć? Tylko jak to zrobić bez zawodowej solidarności?
PRZERWA NA REKLAMĘ
Zobacz artykuły na podobny temat:
Filozofia. Wykład IV
Krzysztof Dowgird
Wykłady Magisterskiego Zaocznego Studium Dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim.
O Unii nie u nas
Jakub Halcewicz-Pleskaczewski
Od ubiegłorocznego referendum europejskiego minęło sporo czasu. Opadły emocje, zmniejszył się entuzjazm. Nawet na dwa tygodnie przed rozszerzeniem Unii - wydarzeniem zmieniającym oblicze Europy - ani media ani władza nie prowadzą wyraźnej dla społeczeństwa polityki informacyjnej. [Źródło: Merkuriusz Uniwersytecki].
Kolacja dla głupca
Stefan Bratkowski
Oczywiście, nasze media adresowane do dzisiejszej polskiej elity nowobogackich nie reprezentują poziomu "Atlantic Monthly". Źródło: Tygodnik Powszechny.
Radiowy wyjątek
Michał Chmielewski
Radia słucham dużo, podobnie jak muzyki. Dlatego moich wymagań nie spełnia tak wiele stacji. Radiu BIS natomiast mogę szczerze powiedzieć - gratulacje!
Brak zleceń dla freelancera. Jak sobie z tym poradzić
WhP
Pracujesz jako freelancer? Ostatnie wydarzenia negatywnie wpłynęły na Twój budżet? Zastanawiasz się, co zrobić, aby przetrwać trudniejszą sytuację na rynku? W tym artykule znajdziesz 6 skutecznych pomysłów na utrzymanie swojego biznesu w czasach recesji.
Prawie jak kicz... prawie robi...
Daniel Stenzel
Być może dzisiejsze programy informacyjne przypominają wielki show. Ale ja wolę wielki show, od nudnego pseudoserwisu, który zrozumie wybrana garstka polityków i ekonomistów.
Najczęstsze błędy językowe w internecie
Magdalena Pawłowska
Monitorując codziennie internet i media społecznościowe, analitycy Instytutu Monitorowania Mediów natrafiają na publikacje różnego rodzaju. Część z nich zainspirowała nas do stworzenia raportu na temat najpopularniejszych błędów językowych. Wśród internetowych „byków” królują dwa językowe potworki.