31.12.2007 Prawo w mediach
Czy wolność słowa zwalnia od myślenia?
Wiesław Gałązka, Money.pl
PiS-owscy obrońcy wolności mediów, upolityczniając swój projekt, podpierają się przykładem redaktora naczelnego "Gazety Polskiej" Tomasza Sakiewicza i Katarzyny Hejke, przedstawiając ich jako prześladowanych przez wymiar sprawiedliwości.
Nie wspominają przy tym, iż niezależnie od przedmiotu sporu, który sąd miał rozstrzygnąć, nakaz przymusowego doprowadzenia wyżej wymienionych został wydany dopiero, gdy postawili się oni ponad prawem i zlekceważyli wezwanie na rozprawę...
Platforma Obywatelska, przypominając swoje wcześniejsze inicjatywy dotyczące analogicznych zmian prawa, popiera ten pomysł, a poseł Palikot chce nawet, aby przy okazji zlikwidowano m.in. przepis pozwalający wsadzić na trzy lata do więzienia osobę, która znieważyła prezydenta. Ten sam, na mocy którego, oprócz bezdomnego Huberta H., mieli być ścigani dziennikarze "Tageszeitung", gdy porównali Lecha Kaczyńskiego do "kartofla".
Postulowana przez polityków likwidacja wspomnianego artykułu w kodeksie karnym musi oczywiście pociągnąć za sobą zmiany w prawie cywilnym i procedurze sądowej. Tak, aby w przypadkach sporów dotyczących ochrony dóbr osobistych naruszanych za pośrednictwem środków masowego przekazu poszkodowani mogli szybko odzyskać dobre imię.
Może zamiast 24-godzinnych sądów bardziej uzasadniony byłby przyspieszony (podobny do wyborczego), tryb rozpatrywania spraw związanych z pomówieniami lub nierzetelnością dziennikarską?
Uczestnicy dyskusji na temat projektu zmian w prawie karnym podkreślają również konieczność zreformowania prawa prasowego, co z jednej strony jest uzasadnione koniecznością dostosowania do współczesnych warunków funkcjonowania mediów, ale z drugiej strony powinno budzić obawy.
Nie wiadomo bowiem jak dalece politycy będą chcieli się posunąć w regulacji "obowiązków dziennikarzy".
Na razie wspominają oni o dopuszczalności błędów "w dobrej sprawie", co przy dość nieprecyzyjnym pojęciu rzetelności dziennikarskiej może przynieść zaskakujące, ale z pewnością nieprzyjemne skutki.
Ci, którzy obejrzeli film "Wszyscy ludzie prezydenta" pamiętają, że zanim nazwa hotelu "Watergate" stała się synonimem afery politycznej, dziennikarze "Washington Post" długo sprawdzali wiarygodność zdobytych informacji.
Warto więc zastanowić się, jakie zadośćuczynienie moralne należy się ewentualnej ofierze nierzetelnego dziennikarstwa. Jeżeli dziennikarz "przestrzegał standardów", osoba dotknięta wypowiedziami zawartymi w publikacji nie może skarżyć go do sądu. Ma tylko prawo żądać zamieszczenia sprostowania lub odpowiedzi.
Czyli albo odnieść się do faktów, albo do ocen zawartych w publikacji. Przy czym tekst sprostowania lub odpowiedzi nie może być dłuższy od dwukrotnej objętości fragmentu materiału prasowego, którego dotyczy.
Zwykle tego typu teksty redakcje zamieszczają w mało eksponowanych miejscach i najczęściej bardzo drobnym drukiem, czemu trudno się dziwić. Która redakcja chętnie przyznaje się do nierzetelności?
Gorzej jednak, że w podobny sposób redakcje traktują przeprosiny, które w wyniku przegranych procesów sądowych (jeśli do nich dochodzi) mają obowiązek zamieścić. Sytuacja taka wydaje się być nieadekwatna wobec krzywdy, którą wcześniej poniósł przepraszany.
Być może należałoby wprowadzić zapis, zobowiązujący redakcję, by w przypadku przeprosin ich powierzchnia była identyczna z tą, jaką poświęcono publikacji nierzetelnej i naruszającej dobra osobiste przepraszanego.
Na przykład: było pół kolumny na pierwszej stronie i cała trzecia strona - jest półkolumnowa ramka ogłoszeniowa na pierwszej stronie i całokolumnowa na trzeciej. Obie z przypomnieniem sytuacji i tekstem przeprosin. Jeśli temat był kontynuowany w kolejnych numerach - również przeprosiny w tylu numerach byłyby powtarzane.
(O ile po wieloletnim (!) procesie pismo będzie jeszcze istniało). Podobną zasadę można by zastosować w mediach elektronicznych. Biorąc pod uwagę, że ogłoszenia takie (niezależnie od faktu, iż zamieszczane we własnym czasopiśmie, czy programie), byłyby obciążone VAT-em - ta dolegliwość finansowa także mogłaby hamować ewentualne pomówienia.
Oczywiście oficjalna propozycja takiej zmiany może być uznana przez wydawców i dziennikarzy za próbę ograniczenia wolności mediów, doskonale czujących się w roli "czwartej władzy". Uzyskanej przede wszystkim dzięki próżności polityków, na dodatek często mających coś do ukrycia, więc potulnych nawet wobec dziennikarstwa przekraczającego granice dobrego smaku. A z takim coraz częściej mamy do czynienia. Rośnie bowiem liczba redaktorów, którzy pojęcie dziennikarstwa niezależnego mylą z niezależnością od rozumu i odpowiedzialności.
***
Autor jest dziennikarzem i publicystą, ekspertem w zakresie etyki i prawa reklamy, mediów i PR. Był doradcą ds. wizerunku w sztabach wyborczych różnych ugrupowań politycznych w latach 2000, 2001, 2002 i 2005.
Artykuł ukazał się 18 grudnia 2007 roku w portalu Money.pl
Obszerne fragmenty publikuję za zgodą kierownictwa redakcji.
PRZERWA NA REKLAMĘ
Najnowsze w dziale Prawo w mediach:
Reklama suplementów diety w Polsce. Kto patrzy na ręce influencerom?
Newseria, KFi
Co trzeci polski internauta bierze pod uwagę rekomendacje influencerów przy podejmowaniu decyzji zakupowych dotyczących leków i suplementów diety. Choć promocja takich produktów jest regulowana, zdarzają się przypadki reklamy na bakier z prawem.
Prawo w marketingu. Nowe regulacje dla branży
Agnieszka Gilewska
W 2025 roku branża marketingowa staje przed wyzwaniem dostosowania strategii do coraz bardziej rygorystycznych regulacji dotyczących ochrony prywatności użytkowników, transparentności i wykorzystania sztucznej inteligencji. Jak się przygotować?
Zatrucie SEO. Hakerzy wykorzystują wyszukiwarki do ataków na firmy
Piotr Rozmiarek
Wyszukiwarki pomagają nam szybko znaleźć informacje, ale mogą być również wykorzystywane przez cyberprzestępców. Zatruwanie SEO to taktyka, w której atakujący manipulują rankingami wyszukiwarek, aby umieścić szkodliwe witryny na szczycie wyników wyszukiwania.
Podobne artykuły:
Dostęp do informacji. Uwagi do "Ustawy o jawności życia publicznego"
Katarzyna Batko-Tołuć
Opracowanie wskazujące najważniejsze problemy dotyczące projektu Ustawy o jawności życia publicznego stworzone zostało przez grupę organizacji zaniepokojonych planami służb w kwestii reglamentowania prawa do wiedzy i prawa do wypowiadania się.
Ochrona danych osobowych. Zasady zarządzania prywatnością
Wioletta Kulińska
W kontekście niedawnych zmian w Rozporządzeniu Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych RODO stosowanie założeń koncepcji privacy by design to absolutny obowiązek. Aby spełnić nowe przepisy o ochronie danych osobowych, które będą w pełni obowiązywać od maja 2018 roku, nie wystarczy kolejny dodatek czy nakładka do systemu.
Prywatność w sieci to oksymoron. "Ktoś Cię namierzył"
Dawid Michnik
„Ktoś Cię namierzył/You’ve been tracked!” To hasło kampanii organizowanej przez Fundację Panoptykon wspólnie z holenderską organizacją Bits of Freedom i belgradzkim d:mode studio. Jej celem jest uświadomienie internautom, że prywatność w sieci to mit i propozycja zmiany zasad reklamowej gry w internecie.
RODO w mediach. Przepisy utrudniły planowanie i realizację kampanii
BARD
Większość polskich portali informacyjnych i sklepów internetowych postawiła na pozyskiwanie zgody w praktyce tak zaprojektowanej, że trudno byłoby jej nie udzielić




































