22.11.2021 Historia mediów
Gibraltar Chronicle. Druga najstarsza na świecie gazeta po angielsku
Małgorzata Dwornik
Pierwszy, czterostronicowy numer ukazał się 4 maja 1801 roku pod długawym tytułem "Continuation of the intelligence from Egypt received by His Majesty`s Ship Flora in three weeks from Alexandria". 11 dni później autorzy postanowili jednak skrócić nazwę gazety. Tak pojawił się istniejący do dzisiaj Gibraltar Chronicle.
Na mocy traktatu pokojowego w Utrechcie z 1713 roku, maleńki kawałek Europy o powierzchni 6,7 kilometrów kwadratowych, położony na południowym krańcu Półwyspu Iberyjskiego - Gibraltar - został oddany Wielkiej Brytanii „na wieczność” i jako terytorium zamorskie Korony, odległej o 2666 kilometrów, funkcjonuje po dziś dzień. Choć Hiszpania próbowała podporządkować sobie ten skrawek ziemi, mieszkańcy stawiali opór. W ostatnim referendum z 2006 roku jasno postawili sprawę jaka jest ich przynależność. Dziś Gibraltar ma swoja konstytucję, walutę, rząd i drugą na świecie, najstarszą gazetę wydawaną w języku angielskim, do powstania której przyczynił się Napoleon Bonaparte wkraczając do Egiptu w 1801 roku.
Na początku XIX wieku na Gibraltarze stacjonowało kilka brytyjskich pułków. Aby powstrzymać Francuzów, zostały przerzucone nad Nil. Rodziny oficerów pozostały na miejscu, więc kiedy nadeszły pierwsze wiadomości i listy, zostały wywieszone na tablicy ogłoszeń w Bibliotece Garnizonowej. Po kilku tygodniach tablica okazała się za mała, zatem władze postanowiły wydawać biuletyn.
Zadanie powierzono bibliotekarzowi, Francuzowi Charlesowi Bouisson. Pierwszy, czterostronicowy numer ukazał się 4 maja 1801 roku pod długawym tytułem: Continuation of the INTELLIGENCE FROM EGYPT received by His Majesty`s Ship Flora in three weeks from Alexandria (Kontynuacja informacji wywiadowczych przywieziona przez statek Jego Królewskiej Mości Flora w ciągu trzech tygodni z Aleksandrii). Trzy pierwsze strony w językach angielskim i francuskim przekazywały wieści z Egiptu. Czwarta strona zawierała opis zwycięstwa admirała Horatio Nelsona pod Kopenhagą i listę poległych oficerów na obu frontach. Pozycja ukazała się dzięki drukarzom i księgarzom, braciom H. i T. Cowper, którzy podjęli się również dystrybucji.
Drugi numer dostarczono czytelnikom 8 maja pod tym samym tytułem, ale stwierdzono, że należy koniecznie skrócić nazwę biuletynu. Kiedy 15 maja pojawił się trzeci numer, jego tytuł brzmiał Gibraltar Chronicle i tak zostało do dziś.
Wojskowa kronika przedruków
Po zawieruchach rewolucji na Gibraltar przypłynęło wielu uchodźców z Francji. Wśród nich był młody Tulończyk Charles Bouisson. Był rok 1790. Jako oczytany, nad wyraz inteligentny i mówiący kilkoma językami, otrzymał posadę bibliotekarza Biblioteki Garnizonowej, a cztery lata później awansował na zastępcę dyrektora. W 1801 roku zasiadł w głównej redakcji Gibraltar Chronicle obejmując jednocześnie zarząd garnizonowej drukarni. Oba stanowiska sprawował przez pół wieku.
Kronika była ściśle związana z wojskiem i przez wiele lat nie zajmowała się sprawami regionalnymi. Ukazywała się co tydzień przynosząc przedruki z gazet brytyjskich, hiszpańskich czy francuskich a także rosyjskich, nierzadko w oryginale. Pojawiały się w niej:
- dokumenty sądowe
- depesze wojskowe
- debaty
- odezwy parlamentarne
Charles Bouisson choć Francuz, deklarował lojalność wobec Korony i w żadnym tekście nie kwestionował jej poczynań. 15 maja, już w Gibraltar Chronicle, w artykule redakcyjnym napisał:
Nigdy żadna gazeta nie rozpoczęła się w bardziej pomyślnej epoce niż Kronika Gibraltaru. Wydarzenia, które musimy odnotować, czy to ze wschodu, czy z północy, będą chwalebne dla narodu brytyjskiego. Ufamy, że pod opieką boskiego gubernatora wszechświata, handel Wielkiej Brytanii rozkwitnie, jej chwała wzniesie się wysoko, a męstwo jej nieustraszonych Żeglarzy i Żołnierzy utrwali jej sławę i ochroni jej wybrzeża.
Przy okazji nie omieszkał “przypiąć łatki” konsulowi Francji, nazywając jego poczynania absurdalnymi i samookaleczającymi. Poinformował czytelnika, że tygodnik będzie zawierał konkretne wiadomość, a takie treści jak eseje czy opowiadania mogą się pojawić, ale on nie może tego obiecać.
Numeracja kolejnych wydań była zapisywana cyframi rzymskimi, a pod głównym nagłówkiem zamieścił Bouisson przesłanie w języku łacińskim:
Juvat immemmorata ferentem lngenuis oculifque legi, manibufque teneri (Władcy cenią sprawiedliwe i właściwe prawa)
Nie była to prawda, jeśli chodziło o prawo brytyjskie na tym małym skrawku ziemi, ale redaktor podkreślił tym hasłem swoją lojalność.
Droga gazeta od człowieka w spodniach do kolan znika na 5 miesięcy
Przez kolejne trzy lata Kronika przynosiła ważkie informacje i chwaliła wszystkie podjęte decyzje Korony, głównie te o nie oddaniu Gibraltaru Hiszpanom. Mały człowieczek w białym krawacie i spodniach do kolan, jak sam mawiał o sobie Bouisson, starał się jak mógł dogodzić zamożnym czytelnikom. Tygodnik bowiem nie był tani. Kosztował półtora reala, tyle co dniówka robotnika. Redaktor dostosował się również do życzeń ówczesnego gubernatora O’Hary i milczał na temat wszelakich podatków, licencji i poczynaniach samego dostojnika. Jednym słowem: cenzura była.
W 1804 roku redaktor i jego Kronika przegrali walkę z epidemią żółtej febry. 22 września ukazał się ostatni numer CLX (160) tego roku. Z dnia na dzień zawieszono wydawanie Kroniki. I choć dzień wcześniej komunikat głosił: Z powodu niekorzystnego stanu atmosfery i nieustannego wiatru wschodniego choroba trwa, ale wzrost jest nieznaczny, kolejny numer pojawił się dopiero po pięciu miesiącach, w marcu 1805 roku. Na Skale (tak określa się rejon Gibraltaru) mieszkało w owym czasie 15 000 ludzi a choroba zabrała 6000 istnień.
Do historii samej Kroniki i dziennikarstwa brytyjskiego, przeszedł dzień 21 października 1805 roku, kiedy to w gibraltarskim biuletynie Buisson wydrukował wiadomość o zwycięstwie Nelsona pod Trafalgarem i opis bitwy. Było to wydarzenie o tyle sensacyjne, że owa wiadomość do Wielkiej Brytanii i króla dotarła dopiero 6 listopada i The Times umieścił ją na swoich łamach dzień później.
Wiadomość o zwycięskiej bitwie przywieźli na Gibraltar rybacy, którzy napotkali na morzu brytyjską flotę. Admirał Cuthbert Collingwood poinformował gibraltarskiego gubernatora nie tylko o zwycięstwie ale opisał bitwę i to co wydarzyło się po niej a zadowolony z takiego obrotu sprawy Buisson wydrukował pozostałe wiadomości w specjalnym suplemencie, w sobotę 2 listopada 1805 roku.
Kronika z wiadomych względów drukowana była w języku angielskim, czasami we francuskim. Ale oprócz wojskowych i mieszkańców Garnizonu, na Skale mieszkało wielu cywili, w tym kupców hiszpańskich. W 1813 roku władze wojskowe postanowiły uruchomić edycję Kroniki w języku hiszpańskim. Pierwszy numer El Cronista de Gibraltar ujrzał światło dzienne w poniedziałek 12 lipca 1813 roku, ale nie zyskał sympatii hiszpańskiej społeczności i dość szybko zniknął z areny. W 1868 roku gibraltańscy Hiszpanie zafundowali sobie własny dziennik El Calpense. Rok później przybyła nowa pozycja El Anunciador i tak Kronika przestała być jedyną gazetą na Gibraltarze.
Gibraltar Chronicle staje się dziennikiem i pozornie zrzuca mundur
Pierwsze znaczące zmiany w biuletynie przyniósł rok 1821. Natłok wiadomości spowodował podjęcie decyzji, że Gibraltar potrzebuje dziennika. Kronika stała się zatem gazetą codzienną a jej oficjalny tytuł brzmiał Gibraltar Chronicle and Military Intelligencer. W 1926 roku podtytuł Military Intelligencer zmieniono na Commercial Intelligence i ta Kronika nie była już typowo wojskowym biuletynem, choć nadal władze Garnizonu były jej zarządcą. Charles Bouisson pisał o wszystkim, co dzieje się na świecie, ale o Gibraltarze prawie wcale. Londyn traktował Gibraltar Chronicle jako gazetę rządową, a przybywający na Skałę podróżnicy jak pisarz Andrew Bigelow pisali o niej prowincjonalna, lilipucka ciekawostka, drukowana na małym pół arkuszu octavo..
Jednak, co by nie mówić o Kronice tamtych lat, była jedyną pozycją medialną na Gibraltarze jeszcze przez blisko cztery dekady. A kiedy w 1824 roku w redakcji pojawił się pierwszy telefon, świat stanął przed Kroniką otworem, a Londyn w szczególności. O tym cudzie techniki Bouisson pisał 13 października 1824 roku.
Charles Bouisson zarządzał skromną redakcję Gibraltar Chronicle nieprzerwanie do 1854 roku. Jego następcą został James Farmer. Zarówno on, jak i jego następca Thomas Gordon (1858-1862) prowadzili redakcję pod kątem wydarzeń związanych z Koroną. Śluby na królewskim dworze, wojny opiumowe czy zajęcie Meksyku w komitywie z Francją i Hiszpanią w 1861 roku. Trochę niepokoiła mieszkańców na Skale wojna Hiszpanii z Marokiem, która wybuchła w 1859 roku, ale wszystko skończyło się pokojem. Dopiero Edmund Cresswell, redaktor w latach 1862-1870, może powiedzieć o wzmożonym natłoku informacji z własnego podwórka. A wszystko za sprawą budowy Kanału Sueskiego. Rząd brytyjski był przeciwny tej inwestycji, a zatem mieszkańcy Gibraltaru i Kronika też.
Budowa kanału trwała 10 lat (1859-1869) i wiele wydarzeń z nią związanych miało wpływ na Gibraltar i jego gospodarkę. Tak było w 1864 roku, kiedy wybuchła epidemia cholery i febry, a która dotarła i na Skałę zabierając kolejne setki mieszkańców. Jednak w listopadzie 1869 roku nikt już nie pamiętał niesnasek i pomoru, a wszystkie gazety świata łącznie z brytyjskimi, więc i z Gibraltar Chronicle, gratulowali sobie wspaniałej inwestycji. A gdy w 1882 roku za sprawą premiera Benjamina Disraelego kanał był już pod pełną kontrolą Brytyjczyków, czytelnicy Kroniki podobnie jak cała Wielka Brytania świętowali i liczyli przyszłe dochody, zwłaszcza,że jeszcze w tym samym roku otworzono stację węglową dla nowych statków parowych. O tym wydarzeniu pisał “redaktor” kapitan Hildyard.
Na przestrzeni półwiecza, od 1870 do 1919 roku gazetą, która wychodziła nieprzerwanie, zarządzali wojskowi i trudno mówić o jakimkolwiek dziennikarstwie. Kapitanowie, majorowie czy pułkownicy jako osoby wykształcone i pochodzące z rodzin inteligenckich umieli posługiwać się słowem, a także mieli rozeznanie w sprawach polityki czy gospodarki więc przedstawiali raporty z tych dziedzin. Redagowali nadchodzące wiadomości z kraju oraz telegraficzne aktualności światowe, a dziennik ukazywał się wyłącznie w języku angielskim. Drukiem zajmowała się nadal drukarnia Biblioteki Garnizonowej, która zyskała ogromną popularność pod koniec XIX wieku, kiedy Gibraltar stał się bazą operacyjną marynarki wojennej. Oficerowie chętnie korzystali z księgozbioru, ale też chcieli wiedzieć co słychać na świecie i tu do gry wchodziła Gibraltar Chronicle.
Wojskowy dryl. Do czasu
Jednak na przestrzeni kilku dekad zdarzyli się redaktorzy dziennika o innych profesjach niż wojskowe, choć z nimi powiązane:
- B. S. Dawson był zastępcą cywilnym ówczesnego kapelana. Zarządzał gazetą w latach 1874-1876
- William Macpherson, redaktor w latach 1894-1896, był chirurgiem ale też sportowcem(boks i gimnastyka). Znał język niemiecki i miał ukończone studia w dziedzinie logiki.
- C. J. Griffin, był prokuratorem generalnym a dziennik prowadził w latach I wojny światowej 1914-1917.
- wielebny R. M. Pitt - kapelan Sił Zbrojnych był szefem redakcji w latach 1918-1919
Łącznie w latach 1870-1919 Gibraltar Chronicle miała 27 zarządzających gazetą i drukarnią. Wiązało się to z rotacją oddziałów i żołnierzy. W zależności od polotuobecnego redaktora informacje były redagowane jako suche fakty lub fakty po literacku. Zdarzało się, że jakieś wydarzenie zajmowało więcej miejsca. W 1876 roku major C. J Gilbard donosił o wizycie króla Alberta:
Przybycie JKW Księcia Walii do „Serapis” w czasie, gdy wydano mu właściwe królewskie przyjęcie. Iluminacje odbyły się w nocy. Podczas swojej wizyty Jego Królewska Wysokość położył kamień węgielny pod nowy rynek i uczestniczył w Teatrze itp….
Jak pisze Neville Chipulina, kronikarz Gibraltaru: major Gilbard – wydaje się być człowiekiem tak wielu zawodów, jak te, które reklamował. (W 1879 roku major stworzył katalog reklam) Według własnego katalogu był nie tylko bibliotekarzem Biblioteki Garnizonowej, ale także ADC przy gubernatorze Lorda Napiera z Magdali. Później został także komisarzem policji.
W 1887 roku ówczesny redaktor naczelny dziennika, major G. C. Wynne wprowadził kolejną zmianę w nazwie Kroniki. Tym razem aż do czasów II wojny światowej nosiła gazeta nazwę Gibraltar Chronicle and Official Gazette.
Dziennik zmienił też swój wizerunek. Główny tytuł ułożony był w kształt miejscowego symbolu - Skały a drugi człon tworzył podstawę utworzonego trójkąta. W środku był herb Gibraltaru. Teksty pisane były w trzech kolumnach. Pojawiły się ryciny i reklamy. Artykuły uporządkowano tematycznie. I choć nadal obowiązywał dryl wojskowy, co oznaczało nie poruszania niektórych tematów, to coś w Kronice drgnęło a XX wiek przyniósł nowy powiew informacji i kolejne zmiany. Mimo, że Gibraltar to prawie koniec Europy to Gibraltar Chronicle nie chciała wlec się w ogonie światowej prasy.
Kronika ze światowymi nawykami
I wojna światowa nie spowodowała przestojów w edycji gazety. Wiadomości napływały ze wszystkich stron. Port był pełen statków, a miasto marynarzy różnych nacji. Redakcja miała co robić. W 1919 roku na osiem lat stery objął podpułkownik E. L. H. James, a w dzienniku pojawiły się konkretne i czasami obszernie omawiane informacje związane z regionem:
- Przemyt jako odwieczna plaga, choć z dużym wpływem na rozwój miejscowej gospodarki.
- rozwój turystyki
- wypadki na morzu z udziałem brytyjskich okrętów (wcześniej był zakaz wspominania o takich zdarzeniach a było ich kilka)
- wojsko na usługach miejscowej ludności(Kolejka Powietrzna Llanito)
- sprawy etniczne i narodowe (na Gibraltarze oprócz Brytyjczyków i Hiszpanów mieszkali rdzenni Gibraltanie, Francuzi,Żydzi, Włosi, Maurowie i Maltańczycy a nawet zdarzali się Chińczycy)
- sport jako spędzanie wolnego czasu przez wszystkich mieszkańców a nie tylko Garnizonu(mecze piłki nożnej)
- odkrycia geologiczne
- polityka regionu, pierwsze wybory na Skale
Kronika zmieniła swój profil i stała się bardziej swojską gazetą, przyjazną tubylcom. Stała się też źródłem informacji spraw kryminalnych, posiadała dział śledczy. Skoro przez port na Skale przewijało się wiele statków i tysiące marynarzy to nierzadko dochodziło do różnego rodzaju przestępstw. Trzeba było działać szybko aby wykryć sprawcę. Sąd i policja to jedno, ale gazeta miała swoich na mieście. Pojawiały się dokładne relacje wydarzeń, dochodzeń i spraw sądowych.
Coraz częściej nie tylko Gibraltar Chronicle zamieszczała przedruki z innych gazet, ale to inne gazety cytowały Kronikę. Z rzadka pojawiały się zdjęcia. W 1927 roku major G. H. Teale przejął w posiadanie redakcję od Jamesa i został w niej do 1934 roku. W tym czasie Gibraltar Chronicle nabrała światowych nawyków.
Region na Skale stał się atrakcją turystyczną. Widoki z morza i na morze przyciągały rzesze odwiedzających z całego świata. Sekcja turystyczna rozpisywała się zatem nie tylko o dniu dzisiejszym ale i o historii tego zakątka Europy polecając istniejące miejscowe atrakcje jak zakupy z bum-boat (łódki podpływające do statków) czy przejażdżki typową gibraltarską dorożką gharry. Popularne stały się jarmarki charytatywne. Takie akcje, choć w mniejszym wymiarze, zapoczątkował Charles Bouisson a Gibraltar Chronicle zawsze była ich współorganizatorem. O Gibraltarze zrobiło się głośno i to nie z powodów militarnych. Mieszkańcy Skały mieli powody do dumy.
Wojenna zawierucha i śmierć generała Sikorskiego
Lata trzydzieste przyniosły rozwój jeszcze jednej dziedziny życia - edukacji. Do tej pory zajmował się tym kościół a gminy żydowskie miały swoje placówki. Jak donosi Kronika na początku roku 1930, rząd kolonialny zainteresował się sprawą edukacji i mianował Dyrektora Oświaty, który (oczywiście) przybędzie z Wielkiej Brytanii. W ramach nowych trendów zaczęły pojawiać się w dzienniku relacje (bo trudno nazwać to recenzjami) ze sztuk teatralnych. Teatr na Skale był od dawna ale nie zawsze jego drzwi były otwarte dla wszystkich. To powoli się zmieniło, kultura dla mas(GC, 10 luty 1931).
Dużą popularnością cieszyły się mecze piłki nożnej - cywile kontra wojskowi. Relacje i opisy łącznie z nazwiskami uczestników zawsze zamieszczano w Kronice, co powodowało wzrost zainteresowania czytelników zwłaszcza kiedy cywile wygrywali. Jednak sielankę Gibraltaru w tamtym czasie zakłócał rodzący się faszyzm. Proklamacja II Republiki Hiszpańskiej w kwietniu czy zamieszki w Madrycie w maju 1930 roku nie wróżyły nic dobrego. Teale, jako wojskowy, wiedział czym to grozi.
W 1934 roku nastąpiła kolejna zmiana w redakcji Kroniki. Tym razem stery przejął cywil, N. C. Drury i to jemu przyszło relacjonować jedną z największych uroczystości tamtych lat: Silver Jubilee of George V’s czyli jubileusz 25-lecia panowania Jerzego V. W dniach od 6 do 19 maja 1935 roku na morzu i lądzie, w każdym możliwym wolnym miejscu oraz w Gibraltar Chronicle świętowano to wielkie wydarzenie
Napięta sytuacja w Europie wymagała spokojnego i obiektywnego spojrzenia. Ale na Gibraltarze nikt nie był spokojny. Bliski sąsiad ze swoim przywódcą Franco wzbudzał niepokój. Aby przybliżyć Hiszpanom sprawy Gibraltaru, Drury w 1936 roku ponownie pokusił się o hiszpańskojęzyczne wydania Kroniki. Wydanie specjalne ukazało się we wtorek 21 lipca.
Drury prowadził redakcje do 1942 roku i to jemu przyszło obwieścić mieszkańcom Skały o wybuchu II wojny światowej. Gibraltar ponownie opanowało wojsko. W maju 1940 roku ewakuowano pierwszą partię cywili. Niemcy szykowali inwazję na Gibraltar (Operacja Felix-Heinrich), toteż w październiku ewakuowano kolejną partię mieszkańców. Kronika na bieżąco przekazywała komunikaty o dostępnym transporcie i sytuacji na morzu.
W 1942 roku Drury został ewakuowany ale gazeta działała nadal. Ponownie przejęli ją wojskowi. Do końca 1944 roku miała pięciu opiekunów. Wiadomości dotyczyły głównie spraw wojskowych i opierały się na informacjach z brytyjskich gazet i agencji Reutera. W lipcu 1943 roku Gibraltar był na ustach Europy, a szczególnie Polaków. W katastrofie lotniczej 3 lipca, o 23;05 zginął generał Władysław Sikorski. Gibraltar Chronicle podało ten smutny komunikat 4 lipca. Brygadier Campbell, ówczesny redaktor dziennika miał pełne ręce roboty bo telefony dzwoniły bez przerwy.
Kiedy wiadomym się stało, że Niemcy wojnę przegrywają, na Skałę zaczęli wracać jej obywatele z emigracji. Ale zdarzali się i szczególni goście. Na początku 1945 roku na jednym z brytyjskich statków przypłynął na Gibraltar dziennikarz zagranicznego działu Sunday Times , George Donald McCormick. Jako że był zmilitaryzowany (był w wywiadzie marynarki wojennej), dostał rozkaz objęcia Gibraltar Chronicle. Choć próbował się wymigać, chciał wracać do domu jak każdy żołnierz, zabawił na Skale przez rok. Późniejszy pisarz powieści szpiegowskich wprowadził kilka zmian, a na powitanie końca wojny, w dniach 7-9 maja przygotował zwycięski serial VE-day. Dziennik świętował wraz z czytelnikami. Na pierwszych stronach pojawiły się fotoreportaże z ulic Gibraltaru, z jarmarku świątecznego i z wiecu na placu Alameda a nagłówki informowały: I deliver Germans to victors, Keitel signs final.
Esmond Ryan tworzy prawdziwą Kronikę
Choć już podczas wojny gazeta zmieniła swój wygląd, to czas powojenny nadał jej nowe szlify. Była pełna zdjęć. Teksty drukowane były w pięciu kolumnach, oddzielone od siebie pionowymi liniami i wyraźnymi, pisanymi inną czcionką nagłówkami. Sam tytuł nie wyginał się na kształt skały, nie miał żadnych podtytułów. Gibraltar Chronicle w ramce, pisane ozdobną gotycka czcionką umieszczone było na tle herbu Gibraltaru.
McCormick prowadził redakcję rzetelnie, ale zapowiedział swoje odejście w 1946 roku i słowa dotrzymał. Przekazał redakcję w ręce T. Theobaldsa. Ale dopiero w 1947 roku, kiedy za głównym biurkiem zasiadł Esmond Ryan, sytuacja się unormowała. Ryan zapuścił korzenie w redakcji na 20 lat.
Nie był to pierwszy kontakt Ryana z gazetą. Był miejscowym biznesmenem i wraz z rodziną od 1933 roku prowadził hotel. Kiedy w jednym z pierwszych bombardowań został bez dachu nad głową, przeniósł się do Garnizonu i pomagał w bibliotece. W 1942 roku przejął od majora McLina prowadzenie redakcji Kroniki. W 1943 roku jako cywil został ewakuowany ale, że połknął bakcylapo powrocie na Gibraltar chętnie przejął obowiązki Theobaldsa i przez kolejne dwie dekady stworzył prawdziwą Kronikę na Skale.
Społeczność przedwojenna Gibraltaru był niewielka, więc prawie wszyscy się znali. Młodzi ludzie kształcili się głównie w Wielkiej Brytanii i Ryan postanowił to wykorzystać. Nawiązał współpracę z ówczesnymi studentami w Oxfordzie czy Edynburgu, a oni chętnie podejmowali wyzwanie, wiedząc że po powrocie na Skałę będą mieli pracę.
Zależało mu aby zainteresować problemami tego małego zakątka jak największą liczbę ludzi i to na całym świecie. I udało mu się. Od 1963 roku wspierał go młody absolwent prawa i ekonomii Mike Brufal, wtedy już na etacie, a wcześniej jako student-korespondent. Pisał o sprawach brytyjskich, ale głównie o Hiszpanii.
Brufal od początku swoje teksty podpisywał imieniem i nazwiskiem i nie wiedział, że za każdym razem kiedy ukazywały się w Kronice, interweniowało Ministerstwo Spraw Zagranicznych Hiszpanii (studiował z siostrzeńcem generała Franco): za dużo danych, przekręcone słowa... zawsze coś. Przestał podpisywać teksty i telefony ustały. Przez cztery dekady pracy w Kronice szukał po świecie śladów Gibraltaru. Przeprowadził wiele wywiadów z ludźmi, którzy działali i działają na rzecz tej małej społeczności. Zmarł w lutym 2018 roku. Na stronie internetowej Gibraltar Rock Jottings, którą prowadził, napisał:
Kronika jest dokumentem, wszystkiego co ma związek z problemami Gibraltaru, więc wszystko powinna publikować. Gibraltarskie czytelnictwo jest jednym z najbardziej wyrafinowanych na świecie i jest wystarczająco dorosłe aby podjąć własne decyzje.
Przez całą swoją kadencję Esmond Ryan dbał o wszystkie działy gazety, ale najbliższe były mu wiadomości z regionu. W 1955 roku wydał broszurę Something about Gibraltar, gdzie przybliża historię, kulturę i ciekawostki regionu na Skale. Nie zapomniał także o Gibraltar Chronicle.
Nie mając własnych fotoreporterów, nawiązał kontakt z tymi ze świata, którzy często bywali na Skale. Jednym z nich był Ivor Nicholas, który stacjonował w 1953 roku wraz ze swoją jednostką na Gibraltarze. Był nadwornym fotografem państwowym i królewskim. W 1954 roku uwiecznił na zdjęciach wizyty feldmarszałka Montgomery’ego i królowej Elżbiety II wraz z rodziną. Po latach udostępnił Kronice wiele swoich prac, związanych z codziennym życiem mieszkańców Skały, bo jak wspominał: zawsze nosiłem swojego Rolleiflex, nawet gdy wychodziłem na spacer. Stąd blisko 25 tysięcy pozycji w jego prywatnym archiwum.
Ryan pisał o bolączkach swoich współobywateli choć dziennik nadal był pod patronatem Biblioteki Garnizonowej czyli wojska. I choć nie wszystko przechodziło, pojawiały się nowe tematy, nowe kolumny i działy.
- ochrona przyrody
- technologie przyszłości
- przestępczość
- ciągłe zagrożenia czyhające w wodzie zatoki (wybuch bomby głębinowej 27 kwietnia 1951 roku w wyniku której życie straciło 13 osób)
- Zakończenie powrotu ewakuowanych (1951)
- wizyty królewskie(1954)
- ciągłe roszczenia Hiszpanii co do Gibraltaru (kwestie omawiano na posiedzeniu ONZ w 1955 roku)
- Biała Księga (brytyjska) i Hiszpańska Czerwona Księga (1966) czyli sporu o Gibraltar ciąg dalszy.
Blokada Gibraltaru i marokańska ścieżka
W 1966 roku po prawie 20 latach Esmonda Ryana zastąpił Jon Morgan Searle. Nowy naczelny urodził się w Wielkiej Brytani, wychował w Kanadzie a żonę poznał na Gibraltarze. Ukończył wydział Sztuk Pięknych na Uniwersytecie w Quebec a następnie wstąpił do brytyjskiego Korpusu Edukacyjnego Armii Królewskiej, w ramach którego został wysłany na Skałę. Tu poznał żonę i razem wyjechali do Wielkiej Brytanii, gdzie ukończył wydział socjologii. W połowie lat pięćdziesiątych wrócił na Gibraltar i podjął pracę jako kurator sądowy, a potem został nauczycielem w szkole St Jago. Kiedy zwolniło się miejsce reportera w Gibraltar Chronicle, młody nauczyciel natychmiast się zgłosił i został przyjęty. Ryan cieszył się z nowego nabytku, o lekkim piórze i szerokich horyzontach.
W 1966 roku Searle miał 36 lat, praktykę w dziennikarstwie i trochę znajomości w świecie. Kiedy przejmował redakcję dziennika za cel postawił sobie uwolnić ją spod wpływów wojskowych. Udało mu się, choć batalia trwała ponad dekadę, a redaktor wykazał wiele umiejętności lawirując między Ministerstwem Obrony a ówczesnym rządem Gibraltaru. Jednak wcześniej przyszło mu się zmierzyć z innym, międzynarodowym problemem. Generał Franco w 1969 roku zamknął granicę hiszpańsko-gibraltarską i odciął wszystkie połączenia telefoniczne. Blokada trwała 16 lat. Ale Kronika ukazywała się.
W okresie poprzedzającym tę decyzję Searle miał zakaz wjazdu do Hiszpanii toteż wydeptał sobie ścieżki przez Maroko, do którego regularnie pływały z Gibraltaru statki. Dzięki temu nawiązał kontakty z marokańskimi dziennikarzami, a na łamach Kroniki pojawił się nowy dział Debaty o granicy i problemy mieszkańców hiszpańskiego Linea, którzy stracili pracę na Gibraltarze.
Franco podjął taką decyzję gdyż w 1967 roku,10 września odbyło się referendum w sprawie suwerenności, w którym 99% mieszkańców Skały opowiedziało się za Wielką Brytanią. Kronika była w posiadaniu raportu z referendum ale wojsko zablokowało jego ujawnienie. Podobnie było rok później kiedy na łamach dziennika ukazał się list otwarty grupy gibraltarskich prawników i biznesmenów zwanych palomos (gołębie) (GC,15 marca 1968), która wypowiedziała się za ugodą polityczną z Hiszpanią. Gołębie spotkały się nawet z przedstawicielami hiszpańskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Wywołało to powszechne niezadowolenie społeczne i niepokoje. Raporty z tych wydarzeń zostały utajnione i nawet dziś dziennikarze nie mają do nich dostępu. Zresztą wiele różnych dokumentów dotyczących Gibraltaru jest tajne.
Jon Searle, czuły na sprawy estetyki, swoje zamiłowanie do sztuki przejawiał także w wizerunku Kroniki. Zmieniła się czcionka nagłówka i poszczególnych artykułów, układ tekstów, pojawiły się grafiki. Zdjęcia były duże i wyraźne. Poszerzył się dział kulturalny. Brakowało tylko ”wolności” słowa.
Rozbudowana siatka korespondentów sprzyjała napływowi informacji z całego świata, a na miejscu praktyki nabierali gibraltańscy reporterzy. Zaczęła też rodzić się konkurencja. W 1975 roku pojawiła się na rynku Gibraltar Panorama, która dziś uważa się z pierwszą na świecie gazetę gibraltarską, bo Gibraltar Chronicle była biuletynem wojskowym, a to się nie liczy. Od 1950 roku funkcjonował Gibraltar Telegraph, a od 1958 roku gazeta Gibraltar Post (druk wstrzymano w 1987 roku). Było też parę pomniejszych publikacji. Searle zaczął mocniej drążyć skałę i w 1976 roku ogłoszono rozwód Gibraltar Chronicle i wojska. Siedziba pozostała w Bibliotece Garnizonu, bo na tak małej powierzchni jak Skała trudno od zaraz zdobyć jakieś lokum. Dopiero w 2006 roku Kronika przeniosła się do nowej siedziby w Watergate House, a rok później przeniesiono do New Harbors drukarnię.
Nowe życie Kroniki. Bez uprzedzeń politycznych
Zdając sobie sprawę, że sama gazeta to nie wszystko i potrzeba pieniędzy, powołano do życia lokalny trust - Gibraltar Chronicle Newspaper Ltd. Gibraltar Chronicle stała się gazetą regionalną, pracującą na własne konto i niezależną od nikogo. Zaczęła drugie życie. Jon Searle kierował redakcją do 1987 roku. Zabiegał o współpracę dziennikarzy Andaluzji, Maroka i Gibraltaru. I to mu się udało. Był redaktorem otwartym na świat i taka stała się Kronika. Współpracował z londyńskim The Times i Agencją Reuters. Przygotował do pełnienia służby dziennikarskiej wielu młodych gibraltarskich reporterów w tym swojego syna, który przejął po nim pałeczkę w 1996 roku.
Kiedy przeszedł na emeryturę nie zaprzestał współpracy z Kroniką. Pisał artykuły o codziennym życiu, kulturze i sztuce. Tej ostatniej poświęcał wiele czasu tworząc rzeźby i ceramikę. Jedna z jego prac stoi w Ogrodach Alameda. Molly Bloom powstała na zamówienie z okazji 200 rocznicy istnienia Kroniki.
Jon Morgan Searle zmarł 13 marca 2012 roku. W 1987 roku schedę po Jonie Searle przejął Francis Cantos. Cantos przyjechał na Gibraltar jako młody korespondent gazety z Kensington. Przyjechał i został. Zaczął współpracę z Gibraltar Post, a pod koniec dekady lat 70 był już reporterem Kroniki. W latach osiemdziesiątych został korespondentem w Wielkiej Brytanii. Od 1984 roku prowadził dział polityczny na miejscu, na Gibraltarze.
Przejął gazetę popularną i nietuzinkową, pod tytułem której widniała adnotacja: The paper with no political bias (gazeta bez uprzedzeń politycznych). A, że już też nie wojskowa, przyszło mu opisać tragedię na granicy, kiedy to 6 marca 1988 roku żołnierze Special Air Service zastrzelili trzy nieuzbrojone osoby, członków Tymczasowego IRA. Jedną z osób była kobieta, Mairéad Farrell. Pomyłka czy morderstwo? Było śledztwo, proces i Europejski Trybunał Praw Człowieka. Dla mieszkańców Skały tragedia, która rozegrała się na oczach wielu w biały dzień.
W 1991 roku relacjonowała Kronika wycofywanie się wojsk brytyjskich z Gibraltaru, propozycje Hiszpanii co do suwerenności Skały i odrzucenie ich przez Zgromadzenie Gibraltaru. W lipcu 1995 roku łamy Kroniki były pełne komentarzy na temat zamieszek z powodu zdelegalizowania i skonfiskowania tytoniu, a rok później rozpisywano się o wyborach.
Widocznie osoba Cantosa spodobała się nowemu premierowi, bo dziennikarz otrzymał propozycję prowadzenia jego biura medialnego. Redaktor scedował wszystko na ręce Dominique Searle (syna Jona) i przez kolejnych 15 lat pełnił funkcję dyrektora ds. mediów przy rządzie Gibraltaru. Zmarł nagle 13 sierpnia 2009 roku, mając 57 lat.
W 200-lecie z nową energią
Dominique Searle, syn Jona, wychował się w Bibliotece Garnizonu. Znał Kronikę od podszewki. Po zakończeniu nauki w gibraltarskiej Bayside Comprehensive School wyjechał na studia do Essex, gdzie ukończył wydział socjologii literatury. W 1984 roku wrócił na Skałę i podjął pracę w Gibraltar Chronicle pod okiem ojca.
Kiedy przejmował redakcję Kroniki miał 36 lat i świat widział ogromny. A w tym świecie i młodych i dojrzałych pracowników i czytelników. Pod koniec lat dziewięćdziesiątych sprawy muzyki młodzieżowej oddał w ręce tych młodych. 16-letni wówczas Jonathan Sacramento pisał recenzje muzyczne, a po studiach w Cardiff, powrócił na rodzinna Skałę i już jako reporter szlifował swój warsztat dziennikarski w Kronice. Dziś jest dziennikarzem telewizyjnym.
W tym samym mniej więcej czasie, Searle skorzystał z doświadczenia dziennikarskiego Petera Schirmera, dziennikarza ekonomicznego The Times. Kiedy ten zamieszkał na Gibraltarze, poprosił go o współpracę, jako dziennikarza niezależnego i o prowadzenie kolumny finansowej. Schirmer zgodził się a Kronika zyskała kolejnego fachowca. Jego piątkowe artykuły cieszyły się dużym powodzeniem. Miał łatwość w wyjaśnianiu najbardziej skomplikowanych zawiłości finansowych. Pisał też o nowych technologiach i o oszustwach w Sądzie Najwyższym. Przepracował w Kronice 20 lat. Zmarł w lutym 2020 roku.
Jeszcze w latach 90 Kronika zaczęła nabierać kolorów i wdrażać się w świat komputerów. W XXI wiek staruszka weszła kolorowa i z podniesiona głową. Rok 2001 był szczególny dla redakcji, Dominique’a Searle, wszystkich pracowników i mieszkańców Skały. Gibraltar Chronicle obchodziła swoje 200-setne urodziny. Z tej okazji 15 maja ukazał się kolorowy, dwustronicowy dodatek kolekcjonerski z ważniejszymi wydarzeniami w historii gazety. Ponadto:
- zorganizowano wystawę archiwalnych numerów (w tym ten pierwszy z 1801 roku)
- 21 maja ukazała się seria jubileuszowych znaczków
- Gibraltar Nynex wydał kolorowe karty telefoniczne
- Mennica Pobjoy i rząd Gibraltaru wydał serię pamiątkowych monet
- Jon Searle wykonał pamiątkową rzeźbę Molly Bloom(bohaterka książki Jamesa Joyce’a “Ulisses” pochodziła z Gibraltaru i wspomina o Kronice)
- 10 maja odbyła się premiera spektaklu Molly Bloom’s Last Word Danisa Rose’a
- zapowiedź uruchomienia jeszcze w 2001 roku strony internetowej (obietnica dotrzymana)
Były kwiaty i gratulacje, wspomnienia i plany na przyszłość. Nieliczna redakcja dumna była, że odważnie staje w szranki z brytyjskimi dziennikami i jak na tak mały skrawek świata radzi sobie doskonale. Dominique’a Searle podziękował swoim współpracownikom:
- Paco Oliva redagował wiadomości
- Alice Mascarenhas główna redaktorka i szefowa działu kulturalnego
- Jonathan Sacramento reporter
- Orlando Charvetto, fotograf
Nie zapomniał szef o korespondentach,pracownikach administracji i technicznych oraz drukarni za którą odpowiadał Charvetto.
5 tysięcy nakładu w 30-tysięcznym kraju
Dwa lata później, w sierpniu, cały Gibraltar świętował kolejny jubileusz, 300 lat panowania brytyjskiego. I choć urzędnicy hiszpańscy nazwali to obchodami brytyjskiej okupacji, mieszkańcy, którzy w większości mówią po hiszpańsku, chwycili się za ręce i otoczyli swój ROCK na znak Freedom of the City(Wolne Miasto)(GC,5 sierpnia 2004). Przy okazji obchodów tercentenary Dominique Searle został odznaczony za pracę w Kronice Orderem Imperium Brytyjskiego.
Przez kolejne lata, aż do 2015 roku przyszło redaktorowi naczelnemu Gibraltar Chronicle trzymać rękę na pulsie w sprawie suwerenności Skały i ciągłych zabiegów Hiszpanii o ten kawałek ziemi. A to uruchomiono loty z Madrytu na Gibraltar (2006) a to je zawieszono(2008). Kiedy zniesiono ograniczenia telefoniczne(kierunkowy)w 2007 roku, wszyscy czekali kiedy znów je wprowadzą. W maju 2009 roku Hiszpania naruszyła wody terytorialne Gibraltaru, co doprowadziło do interwencji policji i dyplomatów. W ONZ-cie ciagle rozpatrywano pretensje Hiszpanii a ludność Gibraltaru stawała okoniem. Kronika pisała, donosiła, omawiała, debatowała. I tak w kółko.
Nic się w tej kwestii nie zmieniło po 2015 roku kiedy Dominique’a Searle po blisko 30 latach pracy w Kronice opuścił ją na rzecz pracy dla rządu. Pozostawił dziennik w świetnej kondycji i z 5000 sztuk nakładu, co na liczbę 33 tysięcy mieszkańców, było bardzo dobrym wynikiem. Pozostawił także Charter of the Gibraltar Chronicle (Karta Gibraltar Chronicle), czyli przepisy które obowiązują przy redagowaniu i wydawaniu gazety. Nieprzestrzeganie ich grozi Sądem Najwyższym Gibraltaru. Pracownicy dziennika zobowiązani są:
- Stosować politykę redakcyjną której założeniami są:
- Wydać Kronikę Gibraltaru jako niezależną gazetę zajmującą się głównie poważnymi sprawami dla dobra społeczności na całym Gibraltarze,wolną od jakiejkolwiek formy osobistej lub partyjnej kontroli politycznej, handlowej, religijnej lub innej odcinkowej kontroli.
- Poparcie demokracji konstytucyjnej wyrażone w wolnych wyborach rządów;
- Stopniowe osiąganie sprawiedliwości społecznej między ludźmi i zniechęcanie do wszelkiego rodzaju dyskryminacji ;
- Promowanie społeczeństwa, w którym jakość życia jest wzbogacona przez standardy jej edukacji, sztuki, kultury i obiektów rekreacyjnych i gdzie jakość ducha jest instynktem z tolerancją i zrozumieniem wolnym od wszelkich uprzedzeń religijnych i dyskryminacji;
- Promowanie pokoju i tolerancji oraz sprzeciwu wobec wszelkich form przemocy i nienawiści, aby każdy człowiek mógł żyć w zgodzie z bliźnim z uwzględnieniem jego potrzeb kulturowych, materialnych i duchowych;
- Promowanie zrozumienia innych narodów i ludów oraz życzliwej troski o ich dobro.
Zgodnie z powyższym oraz w celu umożliwienia czytelnikom Kroniki Gibraltaru dochodzenia do świadomych i niezależnych osądów oraz bardziej efektywnego wkładu w życie społeczności, aby zapewnić, że następujące zasady regulują publikację Kroniki Gibraltaru:
- informacje te powinny być tak dokładne i wyczerpujące, jak to możliwe, oraz przedstawiane rzetelnie;
- te uwagi i opinie są poinformowane i odpowiedzialne oraz można je zidentyfikować na podstawie faktów;
- szczególną uwagę zwraca się na rozsądną reprezentację interesów mniejszości i rozbieżnych poglądów.
Nic dodać, nic ująć. Wszyscy się zgadzają i przestrzegają.
Brexit, Covid i aplikacja mobilna
Po odejściu Searle miejsce za głównym biurkiem w skromnej redakcji, w nowej siedzibie od 2006 roku, zajął Brian Reyes, który dołączył do ekipy w 2005 roku. Kiedy studiował w Oxfordzie był już korespondentem Kroniki. Po powrocie na Gibraltar został jej reporterem a potem redaktorem wiadomości.
Od czasu objęcia funkcji redaktora naczelnego, do głównego felietonisty gazety i jego kolegów powracał jak bumerang jeden temat: BREXIT. Debaty, omówienia, prognozy. To zagadnienie rozważano na łamach nie tylko Gibraltar Chronicle, ale wszystkich gazet na Skale. Problem Gibraltaru, choć Wielka Brytania wzięła rozwód z Unią Europejską, nie jest rozwiązany do dziś, a Hiszpania nadal ma nadzieję przejąć Skałę. W dzienniku powstała specjalna sekcja, gdzie omawiane są wszystkie tematy związane z Brexitem.
Są problemy ale są i sukcesy. Kronika otworzyła konto na Facebooku, Twitterze, a w listopadzie 2017 roku wprowadziła na rynek aplikację HTML5 na komputery i telefony z systemem iOS. Naszym wyzwaniem jako małej redakcji jest oferowanie wysokiej jakości produktu zarówno w wersji drukowanej, jak i cyfrowej. Aplikacja jest stylowa i zachowuje klasyczny wygląd Chronicle, dodając nowe, ekscytujące funkcje, które pomogą nam budować naszą cyfrową obecność w przyszłości - powiedział Brian Reyes na inauguracji produktu.
Od dwóch lat problemem jest, jak na całym świecie, pandemia COVID-19. Ale dla mieszkańców Gibraltaru jest kłopotliwy podwójnie, bo nie tylko walczą o swoje zdrowie, ale i z restrykcjami ze strony hiszpańskiej. Szczególnie z problemami na granicy (GC,22 października 2021)
Gibraltar Chronicle ukazuje się codziennie od poniedziałku do soboty, w formacie tabloidu i z małą ilością reklam. Ma wersję drukowaną i elektroniczną (www.chronicle.gi). Można ją subskrybować. Podzielona jest na sekcje:
- Home
- Local News
- Brexit
- UK/Spain News
- Features
- Sports
- Opinion & Analysis
Gibraltar Chronicle to mała redakcja dużej gazety, na niewielkim skrawku Europy, o który trwa walka już od stuleci. Jest marką z ponad dwusetną historią i wiarą, że przetrwają najgorsze burze i pozostaną po brytyjskiej stronie. Legenda głosi, że kiedy wyginie ostatnia małpa na Skale, Gibraltar trafi w ręce Hiszpanii. Brian Reyes śmieje się i pociesza czytelników: chyba możemy spać spokojnie bo małpy mnożą się w zawrotnym tempie.
Kalendarium Gibraltar Chronicle:
- 1801, 4 maja - ukazała się broszura “Continuation of the INTELLIGENCE FROM EGYPT received by His Majesty`s ship Flora in three weeks from Alexandria”
- 1801, 8 maja - drugi numer broszury o tym samym tytule
- 1801, 15 maja - zmiana tytułu na Gibraltar Chronicle
- 1804, 22 września - 1805, marzec - Kronika nie ukazywała się z powodu epidemii żółtej febry
- 1805, 21 października - artykuł o zwycięstwie Nelsona pod Trafalgarem (ukazał się dwa tygodnie wcześniej niż w Londynie)
- 1813, 12 lipca - hiszpańska edycja Kroniki
- 1821 - Kronika staje się dziennikiem przyjmując tytuł Gibraltar Chronicle and Military Intelligencer
- 1824 - pierwszy telefon w redakcji
- 1826 - drugi człon tytułu zmieniono na . . . Commercial Intelligencer
- 1887-1945 - dziennik nosił nazwę Gibraltar Chronicle and Official Gazette
- 1936, 21 lipca - wydanie specjalne kroniki w języku hiszpańskim
- 1945-1976 - cywilni redaktorzy pod zarządem wojska
- 1976 - wojsko oddaje Kronikę w ręce cywilów
- 1996 - pierwsza prawdziwa Kolumna Finansowa w Kronice
- 2001 - jubileusz 200-lecia dziennika
- 2001, 15 maja - specjalny jubileuszowy,kolekcjonerski dodatek
- 2001 - rusza strona internetowa Kroniki
- 2016 - powstaje sekcja Brexit
- 2017 - Gibraltar Chronicle, aplikacja HTML5
źródła:
- https://gibraltar.costasur.com/en/chronicle.html
- https://web.archive.org/web/20160918160210/http://archives.chronicle.gi/bicentenery/history.htm
- https://en.wikipedia.org/wiki/Gibraltar_Chronicle
- https://www.chronicle.gi/
- https://www.pagesuite.com/news-article/gibraltar-chronicle-replica/
- https://gibraltar-intro.blogspot.com/2011/10/chapter-21_19.html
- https://lugaresquever.com/wiki/gibraltar-chronicle?spmchkbj=spmprvbj66j7
- https://www.ministryforheritage.gi/heritage-and-antiquities/garrison-library-and-gardens-15
- https://www.spantip.com/wiki/Gibraltar_Chronicle
- https://gibraltar-social-history.blogspot.com/
- https://www.newsandstar.co.uk/news/18732376.west-cumbrian-photographer-ivor-nicholas-shares-piece-unseen-history-gibraltar/
- http://2ndww.blogspot.com/
- http://www.rockjottings.com/docs/1216637213gib%20mag.pdf
- http://www.gibraltarpanorama.gi/153798
- http://it.knowledgr.com/18236326/JonMorganSearle
- https://web.archive.org/web/20120705133628/
- http://www.campodegibraltar.es/2012/03/14/john-searle-muere-a-la-edad-de-81-anos/
- https://archive.ph/20130107140215/http://www.chronicle.gi/headlines_details.php?id=24294
- http://tiltingatwindmillsblog.blogspot.com/2009/08/salute-to-francis-cantos.html
- https://www.europasur.es/gibraltar/Fallece-Francis-Cantos-Gobierno-Penon_0_286771758
- https://www.christies.com/en/lot/lot-1929596
PRZERWA NA REKLAMĘ
Zobacz artykuły na podobny temat:
Historia prasy polskiej - lata 1939-1945
Krzysztof Dowgird
Prasa konspiracyjnaw latach 1939 - 1945, w zależności od kryteriów, liczyła około 2000 tytułów. Wykłady Magisterskiego Zaocznego Studium Dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim.
El País. Historia hiszpańskiego dziennika dla ludzi, którzy myślą
Małgorzata Dwornik
Czy tabloid może być poważny? Hiszpański dziennik El Pais od ponad 40 lat stara się udowodnić, że to możliwe. Efekt to największe na świecie czytelnictwo w internecie i tytuł World`s Best Designed Newspaper. Choć sukces nie przyszedł łatwo, a przeciwnicy gazety nie cofali się nawet przed zamachami na redakcję.
Historia The Canberra Times. Tak robi się prasę w stolicy Australii
Małgorzata Dwornik
Od 3 września 1926 roku dziennikarze hołdują hasłu "To serve the National City and through it the Nation". Pierwszy numer miał 16 stron i kosztował 3 pensy. Sprzedano 1800 egzemplarzy co na 6600 mieszkańców miasta było nie lada sukcesem. Dziś po The Canberra Times sięga co trzeci mieszkaniec australijskiej stolicy.
Początki globalnej telewizji - IPTV
Dipol
Wielu analityków zapowiada, że po boomie związanym z transmisją głosu zapowiada się kolejny - transmisja video w Sieci, czyli IPTV.
Historia Folha de São Paulo. Brazylijska gazeta z Rekordem Guinnessa
Małgorzata Dwornik
Pierwszy numer ukazał się 19 lutego 1921, a redakcja... błyskawicznie naraziła się brazylijskiej cenzurze. Nie pierwszy i nie ostatni raz. Ostrych spięć z władzą, wojskiem i partyzantką, na przestrzeni lat gazeta miała bez liku. Redakcja padała ofiarą represji i aktów przemocy. Jednak czytelnicy stali i stoją za nią murem.
Korea Północna - dziennikarze w służbie totalitaryzmu
Marta Dorenda
Organizacja Reporterzy Bez Granic odkryła, iż w Korei dziennikarzy wysłano do obozów za błędy językowe lub niedokładne cytowanie władz. Źródło: POMAGAMY, nowoczesne pismo wolontariuszy.
Kazachstanskaja Prawda. Historia gazety z własną flagą na Antarktydzie
Małgorzata Dwornik
1 stycznia 1920 ukazał się pierwszy numer tygodnika "Wiadomości z Kirgiskiego Kraju". Rok później nazywał się już "Stepowa Prawda", potem stał się dziennikiem "Radziecki Step". Od stycznia 1932 najpoczytniejszy tytuł Kazachstanu ukazuje się jako Казахстанская правда. Przez ponad sto lat raz popierając władzę, raz patrząc jej na ręce, a czasem ponosząc konsekwencje... niesienia prawdy.