23.01.2007 Historia mediów
Prasa satyryczna i humorystyczna w XIX i XX wieku
Michał Kuźmiński
Na świecie doraźna satyra polityczna i komizm w periodykach pojawiały się jeszcze przed Rewolucją Francuską. Natomiast wyspecjalizowana w satyrze prasa narodziła się po upadku Napoleona.
W latach 1870-1914 wychodziło we Francji przeszło 200 czasopism satyrycznych i humorystycznych, które zaczęły się różnicować w treści i profilu. Życiem publicznym zaczęły się zajmować pisma republikańskie, np. "Le Don Quichotte", rojalistyczne lub bonapartystowskie. Rozwijała się w nich także karykatura. Oprócz satyrycznych pism polityczno-społecznych zaczęły się ukazywać także periodyki frywolne i sprośne, jak np. "La Vie Parisienne". To właśnie Francja stworzyła klasykę, wzorzec pisma satyrycznego.
Niedługo po Francji rozkwitła satyra angielska. W 1841 pojawił się wzorowany początkowo na "Charivari" "The Punch". Anglicy byli drapieżni w kwestiach politycznych, od erotyzmu zdecydowanie stronili.
W latach 40-tych XIX wieku pojawily się pisma satyryczne niemieckie, jak monachijska "Fliegende Blätter". Stąd moda na pisma satyryczne trafiła do Wiednia, i było już tylko kwestią czasu rozprzestrzenienie się jej na Węgry, Czechy i Galicję. W Rosji miała nadejść odwilż posewastopolska i także tutaj pojawiła się prasa satyryczna, która jednak nie pozwalała sobie na wycieczki personalne, koncentrując się na negatywnym bohaterze zbiorowym.
Polska prasa satyryczna, która zaczęła szybko dojrzewać w okresie utraty niepodległości, była w specyficznej sytuacji. Pierwsze pisma tego typu bez skrępowania podjęły się krytyki politycznej. Gdy tylko na chwilę odmieniała się sytuacja polityczna, powstawały efemerydy, takie jak "Tandeciarz" wydawany w 1831 roku w powstańczej Warszawie, czy "Świstek", "Sikora", bądź "Szubrawiec" wydawane w Galicji w czasie Wiosny Ludów.
Nawet Wielka Emigracja stworzyła swoje pismo satyryczne pt. "Pszonka". Satyra szybko zaczęła się władzom kojarzyć z insurekcją, dlatego pisma wydawane już w czasach stabilniejszych, mogły zajmować się tylko (?) obyczajowością, czy humorem sytuacyjnym. Satyra polityczna w typie "Puncha" nie miała w pierwszej połowie XIX wieku szans na przetrwanie.
XIX wiek i przełom stuleci były okresem wymarzonym dla rozwoju satyry, jako czasy zmian społecznych i dziejowych. Były to czasy wiedeńskiego walca, potem operetki, kankana i kabaretu literackiego, ale i czasy konfliktów społecznych, Wiosny Ludów i powstań.
POCZĄTKI PRASY SATYRYCZNEJ W POLSCE
Prehistoria polskiej prasy satyryczno - humorystycznej to Oświecenie, gdy treści tego rodzaju trafiały na łamy takich pism, jak "Monitor". Czasy Sejmu Czteroletniego obfitowały w paszkwile, pamflety i satyry, rozpowszechniane na ulotkach i w rękopisach. To wówczas powstały Monachomachia i Antymonachomachia Krasickiego, z której pochodzi późniejsze motto "Szpilek": Prawdziwa cnota krytyk się nie boi. Miało się okazać, że wśród cenzorów, urzędników i władz najwyższych prawdziwa cnota prawie się nie zdarzała.
Ponoć pierwszym ilustrowanym Polskim pismem satyrycznym był "Motyl" wydawany przez ks. Lubeckiego. Ukazał się w roku 1828, a więc przed "Punchem", a nawet "Charivari" . Wieść niesie jeszcze o wcześniejszych, bo wydanych w 1820 roku w Warszawie trzech tomach pisemka humorystycznego "Momus" pod redakcją Alojzego Żółkowskiego.
Oficjalnego pisma humorystycznego w okresie Rzeczypospolitej Krakowskiej nie było. Wychodziły natomiast tajne ze względu na cenzurę pisma rękopiśmienne, jak np. "Zorza Wawelu", czy "Rozmaitości". Znane są nam tylko z tytułów. Wreszcie "Wesz", pod redakcją Aleksandra Wojciechowskiego (od lipca do września 1835r.), której zachowało się 14 numerów. Są one dowodem prawdziwych nastrojów młodzieży uniwersyteckiej - liberalizmu, a nawet radykalizmu, demokratyzmu, antyklerykalizmu i bezkompromisowości. Satyra "Wszy" mierzyła głównie w arystokrację, szlachtę i profesorów UJ. Wychodziła w dość licznym nakładzie i każdy jej egzemplarz był pilnie poszukiwany przez policję.
We Lwowie ukazała się tylko jedna efemeryda, pt. "Śmieszek", wydawana w latach 1834-35 przez J.A. Kamińskiego. Cztery wydane zeszyty stanowiły zbiór anegot.
WIOSNA LUDÓW
Omawiany typ prasy, jak i prasa w ogóle, przeżyły wówczas intensywny rozkwit. W 1848 roku ukazało się w Krakowie kilka efemeryd, jak "Sikora", "Opryszek Literacki", Szubrawiec" pod redakcją K.Kalinki (jeden numer...), a przede wszystkim najlepszy i utrzymujący się najdłużej "Świstek", wychodzący raz w tygodniu od maja do lipca tego roku.
"Świstek" podawał fikcyjnych redaktorów, oraz miejsce druku. Niektórzy, jak na przykład Szyjkowski, przypisują autorstwo Konstantemu Majeranowskiemu. Pismo uprawiało satyrę uderzającą w kontrrewolucję, było antyklerykalne, antymagnackie i antyszlacheckie. Posługiwało się wierszem, pamfletem, trawestacją bajek Krasickiego, ośmieszało ugodowców, galicyjską ciemnotę i zacofanie. Drugi numer opatrzony jest filuternie nagłówkiem Bez pozwolenia litościwej cenzury (na ten raz) i od pierwszej strony opisuje, jak to na krakowskim Kleparzu rodzi się plotka.
Należy zaznaczyć, że humor dojrzewał satyrykom znacznie wolniej, niż powstawały gazety i przez długi czas ze świecą szukać w tych pismach czegoś, przy czym współczesny czytelnik wybuchnąłby śmiechem.
Wraz ze "Świstkiem" wychodził "Dodatek do Świstka", redagowany przez W.L. Anczyca. Zajmował się on zdecydowaną krytyką przeciwników uwłaszczenia, uderzał w burżuazję, konserwatyzm i biurokrację, słowem - poruszał kwestie życia publicznego.
Jedyne lwowskie pismo humorystyczne tego okresu, "Kuryjer Lwowski", wydawany początkowo raz, później trzy razy w tygodniu, pod redakcją Rozumiłowskiego i Goczałkowskiego, nie dorównał "Świstkowi" i mimo podobnego tonu, nie zdobył większego znaczenia.
GALICJA STOLICĄ SATYRY
Pierwszy na ziemiach polskich rynek prasy satyrycznej stworzyły Kraków i Lwów. W zaborze austriackim ukazywało się ponad 70 wesołych tytułów. Zdecydowana większość z nich pojawiła się w okresie Autonomii Galicyjskiej. Zdecydowanie najważniejsze tytuły, jakie wówczas powstały, to "Szczutek" (1869-1918 we Lwowie) i "Diabeł" (1869-1918 w Krakowie). Pierwszy nosił podtytuł Pismo satyryczno-polityczne, drugi zaś - Czasopismo satyryczno-humorystyczne, ilustrowane.
Zanim o nich szerzej, warto wspomnieć jeszcze o tym że to Młoda Polska owocowała pierwszymi na naszych ziemiach artystycznymi Czasopismami satyrycznymi. W 1899 roku wydawano we Lwowie "Fauna" - dwutygodnik o barwnej, secesyjnej szacie graficznej. W 1902 roku ukazywał się w Krakowie "Chochoł". Także tutaj, przenosząc się w końcowym okresie do Lwowa, wychodził najlepszy polski periodyk tego typu - "Liberum Veto". Stało się ono pierwowzorem satyry "Zielonego Balonika", a także Boya-Żeleńskiego.
Na pierwszej stronie 14 numeru "Liberum Veto" czytamy na pozór suchą, prasową wiadomość: Przedstawiciele dwóch bratnich narodów oddali należny hołd ś. p. carycy Katarzyny, biorąc liczny udział w odsłonięciu jej pomnika. Tyle, że obok widnieje rycina z dwoma pokurczonymi postaciami polskiego szlachetki i rosyjskiego bojara.
"SZCZUTEK" Specjalizował się w satyrze politycznej, wymierzył ostrze swojej satyry w krajowych urzędników, szlachtę, czy krakowską konserwę. Założył go Liberat Zajączkowski, karykaturami opatrzali Błotnicki, Leopolski, Sidorowicz.
"DJABŁA" wojującego początkowo ze związanymi z "Czasem" stańczykami, a potem także z socjalistami, redagował m.in. Kazimierz Bartoszewicz, aktywny twórca wydawnictw prasowych i publicysta. Pismo to przypomnało wyglądem raczej dziennik, choć wychodziło dwa razy w miesiącu. Na pierwszej stronie numeru 13 można było przeczytać nie tylko paszkwil gromiący Koło Polskie, ale i reklamy kapelusznika, czy Kawiarni Lwowskiej J.A. Michalika.
W zakresie spraw obyczajowych pisma humorystyczne interesowały głównie trójkąty małżeńskie, choć tą tematyką wolały się parać pisma drugorzędne, jak krakowski "Bocian" (1896-1918), czy "Figlarz" (1911-1918), lub lwowski "Śmigus" (1894-1914). Niestety, teksty zamieszczane w tych pismach były w większości słabe, dowcipy płaskie, często nawet niesmaczne.
Na dobry humor trzeba było
jeszcze długo czekać. Im bardziej rosły emocje w świecie opcji politycznych, tym
mniej subtelny stawał się dowcip tych pism. Częściej królowało na łamach tych
pism zaangażowane grafomaństwo. Na przykład nr 13 "Djabła" zamieszczał wspomniany wiersz Jeremiego Zory, pt. Kołu polskiemu!, zaczynający się słowami:
Powiedzcie proszę - po jakiego czarta
Klub wasz wciąż jeszcze zwiecie polskim Kołem?
Gdzie jego polskość? Co ta nazwa warta,
Wzięta z waszymi postępkami społem? ...
Twórczość ta bardziej kojarzy się z dzisiejszą poezją "Naszego Dziennika",
niż z satyrą.
W zaborze pruskim ukazywało się również klika wesołych tytułów. W 1859 roku wychodził w Chełmnie "Stańczyk", miesięczny dodatek do "Nadwiślanina". W zaborze tym nie było jednak dobrych warunków dla takiej prasy. Koncentrowano się tu wszak na podstawowych zagadnieniach narodowych, a działalność prasową traktowano jako misję. Poza tym dobrze rozwinięty był rynek konkurencyjnych pism niemieckich.
W Warszawie zaś powstawały wówczas zręby "długowiecznych" czasopism satyrycznych. Już w 1858 roku ukazały się dwie efemerydy - "Wolne żarty" i Szpargały wiosenne". Były one starannie wydawane i dobrze ilustrowane.
Osobliwym przypadkiem jest "Kurier świąteczny", który po kilku latach zajmowania się poważną tematyką polityczną i literacką przekwalifikował się w końcu 1865 roku na pismo wyłącznie humorystyczne. Zdecydował tak właściciel gazety, Adam Łaszczyński, który powierzył redakcję byłemu pracownikowi "Wolnych żartów" Włodzimierzowi Piątkowskiemu. Pismo szybko zdobyło popularność a nawet wpływ na warszawskie życie. Ukazywała się tu stała rubryka pt. "Czarna księga", dzięki której poprawiono estetykę omnibusów, czy powstrzymano podwyżki cen w restauracjach... Pismo upadło dopiero w 1905 roku.
Tymczasem rosła w siłę "Mucha". Ale o tym za chwilę.
DWUDZIESTOLECIE: PRYMAT WARSZAWY
W niepodległej, powojennej Polsce dotychczasowy profil pism satyrycznych musiał wykonać nagły zwrot. Nie było już problemu zewnętrznego zagrożenia ze strony zaborcy, trzeba się było odnaleźć we własnym państwie, z własnymi problemami społecznymi i sporami politycznymi w obrębie państwa! Prasa satyryczna wykonała jednak ten manewr znakomicie. Jeden problem pozostał niezmieniony: Cenzura. Tak jak przed Pierwszą Wojną "Szczutek" zamieścił ogłoszenie:
"Młody człowiek, zniechęcony zupełnie do życia, szalenie zakochany bez najmniejszej wzajemności, nie mający co robić na Bożym świecie zgadza się na podpisanie pierwszego numeru jakiego bądź pisma humorystycznego"
...tak i w okresie międzywojennym pisma chcące mierzyć we władze musiały się liczyć z częstymi konfiskatami nakładu, wyrokami sądowymi, itp. Jeszcze w niecały miesiąc przed wybuchem II Wojny (13 sierpnia 1939) starosta łódzki skonfiskował "Szpilki" za opublikowanie karykatury "Hitler - rycerz", powołując się na artykuł 111 kk, który mówił o znieważeniu osoby naczelnika obcego państwa. To właśnie w dwudziestoleciu upowszechniła się funkcja "Sitzenredaktora".
Nagłe rozszerzenie pola do popisu dla satyry sprawiło, że w każda zwyczajna gazeta każdej opcji politycznej miała swój kącik satyryczny. Była to niemała konkurencja dla wesołych czasopism. Nie przeszkodziło to jednak temu, by w dwudziestoleciu wychodziło 20-25 czasopism humorystycznych. Większość z nich najczęściej plajtowała po kilku numerach. Przetrwały najsilniejsze, o ustalonym profilu i podpisywane najbardziej znanymi nazwiskami. Wymienić należy "Muchę" (1918-1939), "Wolną Myśl-Wolne Żarty" (1918-1939), "Wróble na dachu"
(1929-1939), "Cyrulika Warszawskiego" (1926-1934), kontynuację lwowskiego "Szczutka" (1919-1926), oraz naturalnie założone w 1936 roku "Szpilki". Lwią część rynku stanowiły mierne efemerydy, o niskim poziomie literackim, kiepskich rysunkach, wzorowane i czerpiące z erotycznych tygodników zachodnioeuropejskich. Poza tym wychodziły także efemerydy partyjne, jak endecka "Szopka".
"MUCHA"
Od 1868 roku księgarz Józef Kaufmann wydawał nieregularnik "Mucha". Co ciekawe, pierwotnie tytuł nie miał kojarzyć się z owadem, ale z popularnym w Warszawie akrobatą-ryzykantem, Antonim Muchą, którego karykatura widniała przez pewien czas w winiecie pisma. Forma wydawnictwa zmieniła się od stycznia 1871 roku, gdy "Mucha" stała się prawdziwym czasopismem, początkowo miesięcznikiem, potem tygodnikiem. Przez pewien czas redagował ją Bolesław Prus, W odpowiedzi właścicielem zaś był Feliks Fryze. W 1888 periodyk kupił Władysław Buchner, który wydawał go i redagował aż do 1939 roku.
"Mucha" przez cały czas utrzymała bardzo tradycyjne rysunki i nigdy nie zaakceptowała jakichkolwiek nowinek w szacie graficznej. Na tym jednak zachowawczość pisma się nie kończyła, jako że sympatie "Muchy" były zdecydowanie prawicowe i nacjonalistyczne. Zachowywało pełną anonimowość autorów. Podstawowym motywem był: antysemityzm, antyniemieckość, antyrosyjskość, antylitewskość, antyczeskość... słowem - obrywało się każdemu z narodów ościennych i mniejszości. Poziom tak wypowiedzi, jak i rysunków, był zdecydowanie niski. Górę brała propaganda i dosłowność. O finezji czy ironii nie było nawet co marzyć.
W Archiwum Akt Dawnych istniało tylko kilka świadectw konfiskat "Muchy". Bezpośrednie ingerencje cenzury wcale nie musiały być częste, gdyż klimat sprzyjał ostrożności i autocenzurze. Wystarczy wspomnieć, że gdy Feliksowi Fryzemu udzielano koncesji na "Gazetę Domową" z programu tygodnika wykreślono kącik humoru.
"CYRULIK WARSZAWSKI" ...był z gruntu odmienny. Ukazywał się co tydzień w latach 1926-34 i skupiał najświetniejsze pióra i ...ołówki. Jego motto brzmiało: Śmiejmy się! Kto wie, czy świat potrwa jeszcze trzy tygodnie" (Beaumarchais). "Cyrulik"
zainicjowany został przez wybitnych działaczy piłsłudczykowskich, mających układy, związanych z "Wiadomościami Literackimi". Redakcję objął Leszek Serafinowicz (Jan Lechoń). Przez lata uprawiał on, można by rzec, satyrę dworską. Po Brześciu część wybitnych pisarzy odsunęła się od gazety, bądź zaczęła przejawiać wątpliwości dotyczące polityki sanacji. "Cyrulik" został przejęty przez "Koncern prasy czerwonej" Butkiewicza i Lewandowskiego. Wówczas poziom pisma wyraźnie się obniżył, stał się eklektycznym pismem humorystycznym, nastawionym na komercję.
W 1934 roku koncern czerwoniaków zrezygnował z wydawania pisma, tracąc na nie mandat obozu rządzącego. W kilka miesięcy później "Cyrulik" został zamknięty, wyprawiając sobie w ostatnim numerze huczny pogrzeb.
"Cyrulika Warszawskiego" rozpoczynała zawsze dwukolorowa karykatura na pierwszej kolumnie (3 kolory wprowadzono z początkiem 1934r.), a w odróżnieniu od "Muchy", w której dominowały niepersonalne rysunki satyryczne, w "Cyruliku" królowała karykatura. Obok dowcipów liczne były wiersze, felietony, czy opowiadania. Redagowali go Jerzy Paczkowski, jeden z najlepszych polskich satyryków, wspomniany Lechoń, Antoni Słonimski, Julian Tuwim, Stanisław Jerzy Lec, Zygmunt Jurkowski, Tadeusz Breza, Światopełk Karpiński, Janusz Minkiewicz, Konstanty Ildefons Gałczyński, a spośród grafików choćby Maja Berezowska, czy Jerzy Zaruba.
"Cyrulik" starał się być pismem intelektualistów, stanowiąc satyryczne dopełnienie "Wiadomości Litereackich". Miał zasięg ogólnokrajowy, a w latach przynależności do koncernu Prasy Polskiej ("czerwoniaków"), jego nakład sięgał 25 tys. egzemplarzy.
"WOLNA MYŚL - WOLNE ŻARTY" wydawane były przez Helenę Kokoszecką i stanowią dobry przykład pisma frywolno-erotycznego, chcącego uchodzić za pikantne. Poziom literacki i graficzny miało dość niski.
"WRÓBLE NA DACHU" wychodziły w Krakowie, w wydawnictwie Mariana Dąbrowskiego, w Pałacu Prasy. Założone w 1929 roku, szybko wyrosły na silnego konkurenta "Muchy". Ponoć nie prześcigał jej w poziomie literackim, stał zaś na dość wysokim poziomie technicznym. Pismo uwielbiało atakować warszawiaków, nader często popuszczało wodze nacjonalizmowi, antyrosyjskości i antyczechizmowi.
"SZOPKA" firmowała się podtytułem "Zwierciadło Polski", wydawał ją Mieczysław Niklewicz. Była pismem krótkotrwałym i czysto politycznym, reklamując endecję. Na tytułowej stronie czwartego numeru pisma siedzi kobieta z Grottgera rodem, trzymając tarczę z cyfrą 8 (numer endeckiej listy wyborczej w 1922r.). Przegląda się w niej orzeł otoczony rozmaitymi jaszczurami. Podpis: Orzeł polski: Bardzo przystojnie będę wyglądał, jak z pomocą ósemki uwolnię się wreszcie od tych wszystkich gadów, co mi pierwsze lato zaplugawiły.
"SZPILKI"
Zajmują osobne miejsce jako klasyka polskiej prasy satyrycznej. Choć nie ukrywały orientacji lewicowej, reprezentują chyba najdojrzalszy typ satyry. Zainicjowała ów tygodnik grupa lewicowych literatów i rysowników z Erykiem Lipińskim i Zenonem Wasilewskim na czele. Redagował "Szpilki" Zbigniew Mitzner. Powstały w 1936 roku. Zgromadziła się wokół nich grupa postępowych dziennikarzy związanych z PPS, a także wiele światłych sław pióra. Firmowały się nonkomformizmem politycznym, ich antyfaszyzm nie był równoznaczny - jak w "Musze" z antyniemieckością, lecz uderzał we wszystkie narodowe odmiany faszyzmu. Także w rodzimą. Tak, czy inaczej, "Szpilki" były jednyną w międzywojniu satyryczną gazetą opozycyjną.
Eryk Lipiński wspominał: Pierwszy numer "Szpilek" został skonfiskowany, pełno w nim było białych plam. W dalszych numerach zabroniono nam zostawiania pustych miejsc po konfiskatach, gdyż zorientowano się, że plamy te robią nam tylko reklamę.
Przez "Szpilki" przewinęły się takie gwiazdy, jak Stanisław Jerzy Lec, który publikował tu swoje "Myśli Nieuczesane", Leon Pasternak, Konstanty Ildefons Gałczyński, Janusz Minkiewicz i Światopełk Karpiński z dawnego "Cyrulika". Wreszcie dołączył Tuwim, który uczynił to z pobudek entuzjastycznych, deklarując, że honoraria zacznie brać, gdy pismo osiągnie 25 tysięcy egzemplarzy. Był blisko, gdyż numery z Tuwimem wychodziły w nakładzie aż 10 tys. egzemplarzy.
Wielu publicystów "Szpilek" nie przeżyło II wojny. Natomiast w 1945 roku wznowiono pismo , na którego łamach zjawiali się nawet poważni twórcy, jak Broniewski, Iwaszkiewicz, Sandauer, Różewicz, Borowski, czy Dobrowolski. Przez kilka lat wychodził "Kalendarz Szpilek", rodzaj antologii satyry. Wreszcie pismo organizowało konkursy w poszukiwaniu nowych talentów. Tylko w jednym konkursie w 1950 roku zaczęli Jerzy Flisak, Bruno Miecugow i Sławomir Mrożek.
Humor "Szpilek" był już zupełnie dojrzały i subtelny. Przykładowo w sierpniu 1960 roku ukazał się numer olimpijski, w którym m.in. ukazały się praktyczne rozmówki dla turystów polskich, którzy wyjeżdżali do Rzymu na olimpiadę. Zawierał on tak użyteczne zwroty, jak:
Odprawa celna Alla Dogana
Nie jadam nic poza kabanosami. Non mangio, nulla all`infouri dei kabanos
"Szarotki" psują się, więc wiozę kilka na zapas Le radio portatili "Szarotka" si
guastano con fafacilita cosi ne porto alcuno di riserwa
U lekarza Dal Medico
Przyszło mi na myśl, że może przyjmie pan kilo kabanosów? Ora che ci penso,
dottore, forse vorra accettare un chilo di kabanos
A poza tym:
To jest na sprzedaż Questo e in vendita
Do kabanosów A chi i kabanos
Pan nie wie, kto ja jestem! Lei non sa con chi ha da fare!
PO II WOJNIE...
Jako pierwszy reaktywował się w Lublinie "Stańczyk" (1944), następnie "Szpilki" (1945, w Łodzi). Dominowała satyra wojenna, uprawiana przez tak wytrawnych znawców, jak Lec, Zaruba czy Lipiński. W 1946 roku rekatywowano "Muchę". W 1953 roku "Szpilki" i "Mucha" zostały połączone. Najsłynniejsze kąciki satyryczne miał "Przekrój", oraz "Polityka".Przełomem w dziejach satyry był debiut w pierwszej połowie lat 70-tych młodych twórców, którzy występowali tak na łamach prasy satyrycznej, jak i w tygodnikach społeczno-kulturalnych, np. Andrzeja Dudzińskiego, Andrzeja Krauzego, Andrzeja Mleczkę.
BIBLIOGRAFIA
1. J. Łojek (red.), Prasa Polska 1664-1864, Prasa Polska 1864-1918, Prasa Polska 1918-1939. PWN, Warszawa 1980
2. J. Łojek, J. Myśliński, W. Władyka, Dzieje Prasy Polskiej, Interpress, Warszawa
3. M. Tobera, Wesołe Gazetki - Prasa satyryczno-humorystyczna w Królestwie Polskim w latach 1905-1914. PWN, Warszawa-Łódź 1988
4. E. Lipiński, Drzewo szpilkowe. Czytelnik, Warszawa 1976
5. E. Lipiński (red.) Coś nam zostało z tych lat. Szpilki - album. WAG, Warszawa1967
artykuł opublikowany w serwisie SAI Media, udostępniony przez Autora
PRZERWA NA REKLAMĘ
Zobacz artykuły na podobny temat:
Luxemburger Wort. Historia gazety, która powstała dzięki zamieszkom
Małgorzata Dwornik
Założyciele "Słowa Luksemburga", choć wywodzili się z kręgów kościelnych, w pierwszym numerze z 23 marca 1848 roku okrzyknęli się medialnymi rewolucjonistami. Po sześciu tygodniach mieli już na pieńku z rządem i poważne problemy. A to był dopiero początek.
Dramat drukowanych gazet. Gdzie podziali się ich czytelnicy?
Piotr Kaszuwara, Bartłomiej Dwornik
W ciągu pięciu lat sprzedaż dzienników spadła o 1,3 miliona egzemplarzy, a eksperymenty z płatnym dostępem do treści online się nie powiodły.
La Stampa. Historia najstarszego dziennika we Włoszech
Małgorzata Dwornik
Powstała w Turynie, jako Gazzetta Piemontese. Przez ponad 150 lat zbudowała pozycję kultowego tytułu nie tylko na włoskim rynku prasowym. Przetrwała ataki faszystów, terrorystów i... Muammara Kaddafiego. Nawet w czasach internetu radzi sobie wyjątkowo dobrze.
Czwarta władza w Ameryce
Urszula Sienkiewicz
Sukces, prestiż, władza, ale przede wszystkim wielkie pieniądze - to pierwsze słowa kojarzące się ze światem mediów w Stanach Zjednoczonych. Czy rzeczywiście amerykańskie media mają tak wielki wpływ na biznes i politykę w USA, że można je nazwać bez wahania "czwartą władzą"?
Axel Eggebrecht. Pierwszy głos niemieckiego radia po wojnie
Małgorzata Dwornik
Krytyk filmowy, pisarz i scenarzysta. Przed radiowym mikrofonem tuż po wojnie posadzili go Brytyjczycy. I był to doskonały ruch. Axel Eggebrecht to prekursor radio-feature, autor dekalogu dla twórców audycji radiowych, twórca "Studia Junior" i nauczyciel pokoleń dziennikarzy. Dziś nagroda jego imienia przyznawana jest najlepszym niemieckim radiowcom.
The Guardian. Historia gazety, która relacje z frontu słała balonikami
Małgorzata Dwornik
Kiedy w lutym 1820 roku gazeta Manchester Observer zaczęła mieć kłopoty a jej dziennikarze oskarżeni zostali o wywrotową działalność, biznesmen, handlarz bawełny i dziennikarz John Edward Taylor zaczął myśleć o wydaniu swojej gazety. Gazety, która na start miała 1050 funtów i wywołała sensację. Tak zaczyna się historia dziennika The Guardian.
La Libre Belgique. Historia belgijskiego dziennika z własnym hymnem
Małgorzata Dwornik
Nakład pierwszego, czterostronicowego numeru z dnia 1 lutego 1915 roku wynosił 2000 sztuk a motto gazety brzmiało: "Nie podlega żadnej cenzurze". Gazeta jako, chyba jedyna w Europie, ma swój hymn autorstwa Theophile Dronchata z 1924 roku i jest bohaterem dwóch filmów. Niemych. Z 1920 i 1921 roku