25.07.2005 Warsztat reportera
O lustracji, radiu Ojca Rydzyka i chorobie Papieża...
Marta Ciosmak, artykuł udostępniony przez Merkuriusz Uniwersytecki
Z ojcem Wacławem Oszajcą, poetą i eseistą, redaktorem naczelnym wydawanego w Warszawie przez ojców jezuitów "Przeglądu Powszechnego", wykładowcą na Papieskim Wydziale Teologicznym i Uniwersytecie Warszawskim rozmawia Marta Ciosmak.
- Mleko się rozlało... I teraz, bez względu na to, jak do tego doszło, coś trzeba z tym zrobić. Kilka lat temu, kiedy po raz pierwszy w Polsce pojawił się problem lustracji, publikowałem w "Przeglądzie Powszechnym" artykuł o apartheidzie w Afryce Południowej. W materiale tym autor podał sposób na to jak poradzić sobie z takim strasznym doświadczeniem, jakim był apartheid. Po obu stronach były zbrodnie, i po stronie ludności murzyńskiej, i po stronie białych. Powołana została komisja, która kierowała się bardzo mądrą - według mnie - zasadą. Ci, którzy sami zgłosili się do sądu, a których sprawa była rozpatrywana, po osądzeniu mogli wrócić do społeczeństwa. Natomiast biada temu, kto się nie zgłosił. Jak u nas tę sprawę rozwiązać? Wydaje mi się, że w tej chwili już nie jesteśmy w stanie się wycofać. Rzecz w tym, by zarówno IPN, jak i sądy dołożyły wszelkich starań, by zminimalizować do granic możliwości krzywdę ludzi.
Temat lustracji aktualny jest w Polsce od wielu lat. Wciąż antagonizuje nasze społeczeństwo. Jakie jest generalnie stanowisko ojca wobec lustracji?
- Ja na ten problem patrzę z dwóch punktów. Z jednej strony, jako redaktor i dziennikarz, z drugiej strony - jako ksiądz.
Zacznijmy może od dziennikarskiego punktu widzenia.
- Jeśli pierwsze podejście do lustracji nie przyniosły niczego dobrego, więc teraz doradzałbym, aby tutaj tak umocować działania prawne IPN-u i ustawić sądy, żeby jednak ową lustrację przeprowadzić. W przeciwnym wypadku - nie pozbieramy się. Wciąż ta sprawa będzie wykorzystywana na różne, najczęściej podłe, sposoby. Jeśli lustracji nie przeprowadzimy, będą krążyły najrozmaitsze listy, odpisy, fałszywki. I ci, którzy sporządzali te akta, a więc SB oraz tajni pracownicy, będą górą. Więc nadal wszystko to będzie gdzieś gniło. Tak więc trzeba przez ten proces, niestety, przebrnąć.
Z drugiej jednak strony, jako ksiądz, patrzę na ten problem inaczej. Mianowicie, jeśli ktoś z tajnych współpracowników zrozumiał nie tylko swój błąd, ale i swoją winę, jeśli tę winę uznaje i nazywa to złem, a jest katolikiem i przychodzi z tym do spowiedzi, ja oczywiście udzielam mu rozgrzeszenia. Czym innym jest odpowiedzialność moralna i nie da się jej tak prosto przenieść na odpowiedzialność karną. Tak więc jako ksiądz, działam na innej płaszczyźnie. Jest więc to znacznie prostsze niż dylematy prawno-moralne pracowników IPN-u, czy sądów.
Na liście Wildsteina znalazło się wiele nazwisk osób, które w rzeczywistości agentami SB nie byli, poszkodowanych i niesłusznie oczernianych osób nie brakuje. Czy uważa ojciec, że Wildstein przewidywał, że konsekwencje ujawnienia listy IPN-u będą tak ogromne?
- Trudno mi osądzić motywy jakimi kierował się Wildstein. Nie znam ich. Jego wypowiedzi wydają mi się być niespójne.
12 lutego prezydent Lech Wałęsa napisał otwarty list, w którym środowisko Radia Maryja nazwał Psycholami od Ryzyka. Dodał także, że "środowisko to zostało chyba dobrane przez szatana, aby zniszczyć wiarę i Polskę". Czy to nie przesada?
- Nie, to nie przesada. W tym przypadku nie mam pretensji do prezydenta Wałęsy o ten kwiecisty i ostry język. To jego styl, więc trzeba brać człowieka takim, jaki on jest i słuchać tego, co mówi. Prezydent Wałęsa ma rację i spowodował to, na co znaczna część Kościoła w Polsce czeka. Wygląda na to, ze wreszcie sprawą tą zajmą się biskupi. To oni, w pierwszym rzędzie odpowiadają za Kościół w Polsce. W sprawie tej wypowiedział się już biskup Głódź. Wydaje mi się, ze niechętnie patrzy on na krytykę tegoż radia. Ale wypowiedzieli się także inni biskupi i prymas oraz przewodniczący konferencji Episkopatu.
Niepokój Wałęsy, dotyczący tego, co dzieje się na terenie toruńskiego radia podziela m. in. metropolita gdański, abp Tadeusz Gocłowski oraz ks. bp Tadeusz Pieronek. Według ks. bp Pieronka "Niezrozumiały jest pęd katolickiego radia w stronę polityki." A w przypadku Radia Maryja taki pęd jest widoczny...
- Tak. Zdanie prezydenta podziela również metropolita wrocławski i gdański. A zatem odezwały się jasne, wyraźne głosy biskupów oceniające to radio. Na dodatek mamy również oświadczenie Rady Katolików Świeckich, gdzie też mówi się o upolitycznieniu Radia Maryja. Z mojego punktu widzenia ta krytyka, jeśli ogranicza się tylko do samego politycznego aspektu, jest krytyką niepełną. Jeżeli jest to radio katolickie, to powinno trzymać równy dystans do wszystkich partii politycznych, nie może być radiem upartyjnionym.
A czy według Ojca, Radio Maryja jest medium katolickim?
Moim zdaniem radio ojców redemptorystów, ja bardzo niechętnie używam nazwy Radio Maryja, bo po prostu szkoda mi Maryi, nie jest radiem katolickim, jest radiem zakonnym. Radio to nie zostało powołane dekretem konferencji Episkopatu Polski. A ponieważ jest to radio ogólnopolskie, na jego działanie nie wystarczy zgoda prowincjała czy jednego biskupa. Brakuje tu dekretu, jakim powołano choćby redakcję programów katolickich Polskiego Radia i Telewizji Polskiej. Podobnie jest w przypadku "Naszego Dziennika", który nie jest dziennikiem katolickim. To prawda, ze tworzony jest przez katolików, ale nie może być nazwany dziennikiem katolickim. Za treści zawarte w tym dzienniku autorytet Kościoła nie odpowiada.
Czy to prawda, że kiedyś bliski był ksiądz podjęcia współpracy z tym toruńskim radiem?
- To prawda. Kiedy radio to powstawało, ja pracowałem w Toruniu. Również wtedy otrzymałem propozycję mojego prowincjała, abym zaangażował się w działalność tej stacji. Przy jakiejś okazji rozmawiałem na ten temat, z jego zresztą inicjatywy, z księdzem Rydzykiem. Rozmowa ta była oczywiście rozmową nieudaną. Potwierdziła tylko to, że radio to jest po prostu nieuczciwie robione, że to nie jest uczciwe dziennikarstwo, że to nie jest profesjonalne radio. Profesjonalne w tym znaczeniu, że bezstronne, rozdzielające informacje od komentarza, że nie jest radiem stronniczym itd. Ja mam dosyć duże pretensje do stylu duchowości, jakie to radio reprezentuje. Mianowicie, jest to duchowość zamknięta, ksenofobiczna, a w związku z tym agresywna, nastawiona na walkę, na pokonywanie drugiego człowieka. W radiu tym poniża się ludzi innej wiary, ludzi niewierzących. Więc ten typ pobożności nie jest typem chrześcijańskim. Zadanie misyjne Kościoła nie polega na walce, polega na dialogu. A dialogu tego za grosz nie ma, ani na płaszczyźnie religijnej, ani też w tematyce politycznej.
Słucha ksiądz tej stacji?
- Nie, nie słucham systematycznie, co jakiś czas tylko włączam, żeby zobaczyć, czy coś się zmieniło, czy nie. I wciąż jest ten sam duch i ta sama forma.
Podsumujmy temat Radia Maryja...
- Jestem wdzięczny prezydentowi Wałęsie za to, że zachował się w taki sposób. Z jednej strony zachował się tak jak zachować powinien się polityk. Pokazał, jak niedobra rolę pełni to radio w polityce - dopuszcza do głosu ludzi, którzy mienią się być katolikami działają w polityce, a więc politykami o inspiracji chrześcijańskiej, a przecież takimi nie są. Nie można ich nazwać ani chadekami, ani kimś, kto rzeczywiście kierowałby się nauką społeczną kościoła w sprawach gospodarczych czy politycznych. Następnie, odezwał się jako katolik. Do tego ma święte prawo.
Rzecznik Stolicy Apostolskiej, Joaqim Navarro - Valls, poinformował, że Papież wraca do zdrowia, rana pooperacyjna po zabiegu tracheotomii goi się. To niewątpliwie dobra wiadomość. Jak, według księdza, polskie media podejmują temat choroby Jana Pawła II?
- Najpierw trzeba powiedzieć, że jeśli chodzi o biuro prasowe Stolicy Apostolskiej, Navarro - Valls nie spisał się dobrze. Skoro papież decyduje się na rzecz niesłychaną, chorować na oczach całego świata, trzeba było dokładnie informować. Nie kazać czekać dziennikarzom, których świętym obowiązkiem jest zdobywać informacje i przekazywać je, czekać, domyślać się, zgadywać. Nie ma informacji - jest plotka, są przypuszczenia, domniemania, tworzenie rzeczywistości medialnej. Za takie zaniedbanie również ktoś ponosi odpowiedzialność.
Co do Polski, sądzę, że dobrze nasi dziennikarze się spisali. Pomimo takich czy innych omsknięć, z taktem, szacunkiem podchodzą do papieża, jako człowieka starego, schorowanego i cierpiącego. Więc tutaj nie potrafiłbym postawić jakiegoś ostrego zarzutu, oczywiście myślę w tym momencie o mediach poważnych. A zatem główne polskie dzienniki i tygodniki, jak też radia i telewizje, bardziej lub mniej, ale z taktem i szacunkiem podeszły do osoby Jana Pawła II. Przecież ten chory człowiek, swoim zmaganiem się z chorobą i starością, budzi podziw...
Dziękuję za rozmowę.
PRZERWA NA REKLAMĘ
Zobacz artykuły na podobny temat:
Jak tłum zmienia oblicze sprawy
Patrycja Kierzkowska
Od kilku dni myślę, że jak już ginąć to grupowo. Tłum jest ważny, bo medialny, bo to się sprzeda, bo sprawi, że będziemy chodzić po ulicach z nożami w kieszeni.
Dziennikarskie hieny
Sylwester Latkowski
Gwiazdy każą sobie płacić za sesje fotograficzne i wywiady. A tu nic, bezczelni dziennikarze nie płacąc sfotografowali, nie płacąc za newsa puścili w świat.
Magia dobrej informacji
HR Active
Umiejętność mądrego zarządzania informacją i odpowiedniego jej redagowania jest podstawową umiejętnością, którą powinien posiadać dział PR w firmie.
Wizualne tricki. Jak wpływać na ludzi kolorem, kształtem i kompozycją
Bartłomiej Dwornik
Ludzki mózg podobno przetwarza obraz nawet 60 tysięcy razy szybciej od słów. Jaskrawe kolory rzucają się w oczy bardziej tylko pod pewnym warunkiem. Niewiele osób oprze się metodzie "na Apacza", a facet z brodą sprzedaje lepiej. Przedstawiamy kilka tricków na graficzno-optyczne hackowanie umysłów.
Radio, telewizja i inne
Janusz Sejmej
Sześć lat temu trafiłem z radia do telewizji. Montażyści i operatorzy stwierdzili wtedy, że "skoro człowiek po radiu- to na pewno sobie poradzi, gdyż pięćdziesiąt procent nauki ma już za sobą." Ta połowa, to oczywiście dźwięk. Reszta, to ich zdaniem, nauka myślenia obrazem.
Prawie jak kicz... prawie robi...
Daniel Stenzel
Być może dzisiejsze programy informacyjne przypominają wielki show. Ale ja wolę wielki show, od nudnego pseudoserwisu, który zrozumie wybrana garstka polityków i ekonomistów.
Najczęstsze błędy językowe w internecie
Magdalena Pawłowska
Monitorując codziennie internet i media społecznościowe, analitycy Instytutu Monitorowania Mediów natrafiają na publikacje różnego rodzaju. Część z nich zainspirowała nas do stworzenia raportu na temat najpopularniejszych błędów językowych. Wśród internetowych „byków” królują dwa językowe potworki.