30.01.2008 Historia mediów
Cenzura w NRD
Bartosz Rychlak
Oryginalna konstytucja NRD z roku 1949 nic nie mówiła o cenzurze prasy, co więcej, gwarantowała wolność słowa i wyraźnie stwierdzała, że cenzura w mediach nie będzie miała miejsca. Wpis ten został usunięty w 1968 roku i wydany jako poprawka. Naniesione uaktualnienia były już inne, nie do końca klarowne i brzmiały tak: "Każdy obywatel ma prawo do wolnego i publicznego wygłaszania swoich opinii zgodnie z zasadami konstytucji" oraz "Wolność prasy, radiofonii i telewizji jest zagwarantowana."
Niemiecka Republika Ludowa ustanowiła się jednopartyjnym państwem i reprezentantem proletariatu pod wodzą i przewodnictwem ugrupowania zwanym Niemiecką Socjalistyczną Partią Jedności. Wolność słowa w prasie była już podporządkowana woli rządzącej partii, reżimowi i ideologicznym pragnieniom ludzi u szczytu władzy. Fakt ten jest oczywiście sprzeczny ze wspomnianym oświadczeniem konstytucji NRD. Jednak jej konstrukcja i interpretacja zależała od danej osoby i jej poglądów politycznych. Taki wpis w konstytucji początkowo nie wzbudził żadnych podejrzeń, co było potem efektem takiej manipulacji prawników.
Wszystkie publikacje w mediach, dzieła sztuki czy kultury były kontrolowane przez rząd. Istniał obowiązek posiadania koncesji na te wszystkie wymienione wyżej rzeczy. W końcowych latach istnienia Niemieckiej Republiki Demokratycznej takie pozwolenia były wydawane na podstawie podania przez biuro rzecznika prasowego Rady Ministrów prezydenta. Koncesje na wydawanie specjalnych domowych magazynów można było dostać od lokalnej rady.
Sztuka oraz kultura również podlegały ostremu rygorowi rządowemu. Treści i przesłanie wypływające z dzieła musiały być sprawdzane. Obrazy, rzeźby, sztuki, występy itd. musiały zostać zaakceptowane przez władzę, tj. najpierw odpowiednie grupy urzędników musiały dzieło sztuki obejrzeć, przestudiować i dopiero wtedy zatwierdzić, jeżeli nie zawierało żadnych niedozwolonych treści. W przeciwnym wypadku cała praca artystów była bezużyteczna, bo nie mogła być wystawiona publicznie. Dostanie pozwolenia na wystawienie swojej pracy mogło również zależeć od tego, czy spodobało się ono komisji, tak więc w jednym rejonie coś mogło być dozwolone, w innym już nie.
Niemniej jednak wiele innych czynników wpływało na to, czy coś było ocenzurowane czy nie. Jeżeli jakaś osoba chcą uzyskać pozwolenie na prezentację swojej twórczości, duże znaczenie miało, czy należy ona do Niemieckiej Socjalistycznej Partii Jedności. Jeżeli tak, zazwyczaj te prace były akceptowane. Dodatkowo większe powodzenie mieli ludzie znani, odnoszący sukcesy. No i oczywiście kontakty - jak świat światem, znajomości bardzo się liczyły i będą liczyć. Wielu artystów chciało uniknąć wszelkich konfliktów od samego początku. Czasami teksty czy inne materiały były przygotowane w taki sposób, aby do złudzenie przypominały ideologię komunistyczną i mogły być wydane. Natomiast tak naprawdę przekazywały one zupełnie inne treści. Była to jedna z pierwszych poważniejszych metod działania przeciw reżimowi i dążenia do wolności słowa. Niektórzy publicyści i artyści wszechobecną cenzurę traktowali jako wyzwanie. Dla nich był to bodziec do kreatywnego działania. Starali ominąć się ją na wszelkimi możliwymi metodami, wykorzystując przy tym satyrę, ironię, metafory lub przenośnie aby wyrazić pożądaną puentę w inny i nierozpoznawalny dla cenzorów sposób. Osoby te były zwane "artystami pod peleryną." Mimo tej sprytnej działalności konsekwencje dla literatury były opłakane. Zaślepianie ludności, ograniczanie swobody wypowiedzi, karanie ludzi "myślących inaczej", eksmisje i aresztowania poetów i artystów - to wszystko zdziałała cenzura.
Osoby, które nie podporządkowały się reżimowi i nie chciały tworzyć pod ich dyktando, były karane na różne sposoby. Były wśród nich np.: zakaz opublikowania dzieła, całkowity zakaz tworzenia dla ludności, wydalenie z partii, odebranie wizy (tyczy się osób z zachodniej Europy), domowe areszty, aresztowania, wygnania. Istniała również masa tematów tabu, które były bardzo drażliwe dla rządu i całkowicie zakazane, pod każdą postacią, czy to w mediach, czy to w sztuce. Były to tematy takie jak: Pozytywna ocena zachodnich państw i kapitalizmu, faszyzm, krytyka sytuacji w NRD, krytyka Związku Radzieckiego, krytyka ideii komunistycznej, ucieczki z NRD, Ministerstwo Bezpieczeństwa Wewnętrznego, bezwzględność policji, przemoc, homoseksualizm, pornografia, wyrzuty sumienia, zanieczyszczenia, krytyka szkolnictwa i edukacji, samobójstwa, alkoholizm czy też przestępczość. Wszystkie publikacje zawierające wyżej wymienione treści były bezwzględnie zakazywane, gdyż nie przestrzegały ideologii komunizmu i socjalizmu.
Wracając do samego systemu postępowania przy cenzurowaniu, nie wystarczyło przejść jednorazowej kontroli. Aby system był kompletny, publikacje musiały przejść przez szereg analiz. Istniały dwa główne etapy cenzurowania - zewnętrzny (partyjny) oraz wewnętrzny (rządowy). Cenzura zewnętrzna miała charakter wstępny i nie była bardzo ścisła. Jej głównym zadaniem było sprawdzenie czy dzieło ma wydźwięk ideologii komunistycznej i ewentualnie zalecenie poprawek autorowi. Następnie sprawdzano, czy publikacja nie zawiera treści wrogich, popierających inne ustroje polityczne. Później cenzura wewnętrzna była nadzorowana przez dwie organizacje rządowe, kierowały one cenzurą literatury. Pierwsza z nich to Główne Biuro Wydawnictw i Księgarstwa, druga zaś to Biuro Praw Autorskich. Pierwsza instytucja decydowała o poziomie cenzury oraz sposobie wydania i rozpowszechniania dzieła. Biuro Praw Autorskich wyceniało "produkt" i potem decydowano się, czy może on być wydany poza granicami kraju czy tez tylko w jego obrębie. Dużą role mieli również działacze partyjni, którzy działali w tzw. "Miłym Biurze", gdzie cenzurowano w trybie przyśpieszonym, szczególnie, gdy ideologia dzieła nie pasowała do tej z danego dnia...
Co do prasy, kilka razy w tygodniu były wydawane informatory dla gazet Biura Rzeczników Prasowych. Zawierał on wytyczne dla artykułów oraz sposób postępowania w "trudnych przypadkach". Narzucano również terminologię i słownictwo we wszystkich dziedzinach mediów. Dziennikarze byli postrzegani jako funkcjonariusze partii, nie jako niezależni reporterzy. Żurnaliści byli szkoleni na Uniwersytecie Karla Marxa w Lipsku, gdzie rząd starał się upewnić, że wpaja się im odpowiednie poglądy. Jeżeli publicysta ukończył z powodzeniem szkołę, otrzymywał tytuł "socjalistycznego dziennikarza". Selekcją potencjalnych studentów zajmował się sam rząd, gdyż to w jego interesie leżała edukacja tych ludzi. Najpierw jednak trzeba było przejść wstępną selekcję. Uczniowie studiowali tzw. ideologię marksizmu-leninizmu. Jej "opanowanie" było wymogiem ukończenia uczelni. Mimo wszystko nie brakowało jednak dziennikarzy, którzy krytykowali działania rządu i nie byli w pełni dopuszczani do głosu, właśnie przez cenzurę. Krytyczne przemówienia i publikacje istniały, ale z pomocą reżimu, były skutecznie tłumione. Prasa była przez to wierna władzy aż do upadku muru berlińskiego.
Swego czasu istniał również plan scentralizowania dziennikarzy i zgrupowania ich w rządowe organizacje. Członkom Kolektywu Dziennikarskiego dawano wiele przywilejów, między innymi możliwość osiągnięcia wyższych szczebli zawodowych. Aż 90% dziennikarzy było skupionych w tej instytucji. Uważali się oni lepsi od zwykłych gryzipiórków, nazywali siebie ich nauczycielami. Już studenci byli zachęcani aby wstąpić w szeregi Kolektywu Dziennikarskiego, jednak trafiali się też oporni, którzy woleli pisać o tym co myślą, chociaż i tak wiedzieli, że ich prace zostaną ocenzurowane...
Tak zwana klasa pracująca udzielała się w publicznej prasie, pracowała obok profesjonalnych dziennikarzy. Byli honorowymi członkami kompanii dziennikarskich, telewizyjnych i radiowych. Taki wolontariat był również wymagany jako jeden z etapów szkolenia na zawodowego publicystę. Ci, którzy odbyli taki staż przed studiami w Lipsku, byli faworyzowani, gdyż dowiedli już swojego zaangażowania w rozwój ideologii komunistycznej i socjalistycznej w Niemieckiej Republice Demokratycznej.
*****
Tłumaczenie angielskiego artykułu Censorship in East Germany dostępnego na licencji GNU FDL.
źródło: www.cenzura.zyxist.com
licencja Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych 2.5 Poland
PRZERWA NA REKLAMĘ
Najnowsze w dziale Historia mediów:
Népszava. Historia najstarszej gazety na Węgrzech
Małgorzata Dwornik
Pierwszy redaktor ukrywał się pod pseudonimem, a dziennik drukowano po węgiersku i niemiecku. Redakcję niszczyło wojsko, dziennikarze ginęli w falach Dunaju. Najstarsza gazeta Węgier przetrwała monarchię, dyktatury i rewolucję. I trwa do dziś.
Kuensel. Historia dziennika z Bhutanu, który czytali nawet niepiśmienni
Małgorzata Dwornik
Rockman na czele redakcji, gazeta bez reklam, wiadomości w komiksach i kolportaż przez kierowców autobusów. Historia Kuensel, pierwszej gazety Bhutanu, sięga 1965 roku, ale dopiero dekadę później wszystko zaczęło się na serio. Z pomocą Japończyków i młodego dziennikarza, po kursach w Australii.
Thai Rath. Historia najstarszego dziennika Tajlandii
Małgorzata Dwornik
Gazeta, którą ostrzelano z granatników, osiągnęła nakład ponad miliona egzemplarzy. Jej założyciel budował szkoły i czarterował samoloty, by drukować zdjęcia walk bokserskich szybciej niż konkurencja. Thai Rath to nie tylko gazeta. To medialne imperium, które powstało... na wszelki wypadek.
Podobne artykuły:
Czwarta władza w Ameryce: Seks i przemoc
Urszula Sienkiewicz
Media w Stanach Zjednoczonych to także wielu "rekinów biznesu", kierujących się własnym interesem i zyskiem swoich koncernów, a nie dobrem społecznym. Przeciętny Amerykanin 8 godzin dziennie poświęca środkom masowego przekazu - z czego 4 przypadają na telewizję, 3 na radio, pół godziny na rekreacyjne słuchanie muzyki i pozostałe minuty na czytanie.
Vijesti. Dziennik z Czarnogóry, który nie dał się wysadzić w powietrze
Małgorzata Dwornik
W blisko 30 różnych atakach i zamachach przez 10 lat ucierpiało wielu dziennikarzy i reporterów. Mieszkańcy Podgoricy zorganizowali nawet marsz w proteście przeciwko podłożeniu bomby pod siedzibą redakcji. Bo czarnogórskie Vijesti mają opinię gazety szczerej do bólu, a to nie wszystkim się podoba.
Prasa okresu rozbiorów
Bartłomiej Dwornik
Pierwsze ingerencje cenzorskie dotknęły reaktywowaną "Gazetę Narodową y Obcą" Kicińskiego i Morawskiego. Była gazetą lubianą i jej nakład rósł.
Historia Comcast. Jak skromna kablówka stała się gigantem medialnym
Małgorzata Dwornik
W 1963 roku miał tylko 1200 klientów lokalnej kablówki i marzenie. Sześć dekad później jego firma jest trzecią siłą medialną świata. Ralph J. Roberts zaryzykował wszystko, żeby postawić na telewizję kablową. Czy wiedział, co robi? Historia Comcastu pokazuje, że... wiedział doskonale.