22.01.2008 Prawo w mediach
Jak założyć gazetę
Paweł Wrześniewski, artykuł udostępniony przez Stowarzyszenie Prasy Lokalnej
Dla niektórych pomysłem na własny biznes może się okazać założenie lokalnej gazety. Związane z tym formalności nie są zbyt duże i lepiej przez nie przebrnąć przed rozpoczęciem pracy, niż później żałować.
Tytuł trzeba zarejestrować w sądzie okręgowym, właściwym dla siedziby wydawcy gazety (art. 20 ust. 1 prawa prasowego, DzU z 1984 r. nr 5, poz. 24 - w skrócie: pr.pras.). Wydawca to w uproszczeniu właściciel gazety. Może nim być osoba fizyczna czy prawna, może i organ państwowy, partia albo związek wyznaniowy (art. 8 pr.pras.). To najczęściej wydawca powołuje i odwołuje redaktora naczelnego (art. 25 ust. 5 pr.pras.), to jemu zazwyczaj przysługują prawa do tytułu, to on wreszcie jest pracodawcą redaktorów.
Ponieważ sprawy tego rodzaju rozpoznawane są w postępowaniu nieprocesowym, sąd zarejestruje tytuł na posiedzeniu niejawnym, prawdopodobnie w ogóle nie wzywając na nie zainteresowanego (art. 152 kodeksu postępowania cywilnego). Adres sądu i obszar jego właściwości najłatwiej poznać, odwiedzając stronę internetową Ministerstwa Sprawiedliwości (www.ms.gov.pl). Rejestracja tytułu nie zależy ani od wpisu w gminnej ewidencji działalności gospodarczej, ani od dopełnienia formalności w urzędzie skarbowym, ZUS itp. Toczy się niezależnie od nich i może je nawet poprzedzać.
Cała procedura będzie czytelnika kosztować 30 zł (§ 19 rozporządzenia ministra sprawiedliwości ws. określenia wysokości wpisów w sprawach cywilnych, DzU z 1996 r. nr 154, poz. 753). Jeśli sąd nie upora się z rejestracją w ciągu 30 dni, wydawanie gazety można rozpocząć bez rejestracji (art. 20 ust. 4 pr.pras.).
Gdzie szukać
Skąd przedsiębiorca ma wiedzieć, że wymyślony przez niego tytuł nie został już przez kogoś zarejestrowany? W tym celu powinien udać się do najbliższego sądu okręgowego. W Warszawie dostanie informację od ręki, bo tu prowadzona jest komputerowa kartoteka wszystkich zarejestrowanych w kraju czasopism. - W naszym sądzie każdy zainteresowany może poprosić o pisemną informację o tym, co jest potrzebne do rejestracji, ile ona kosztuje, gdzie złożyć wniosek itp. - podpowiada Monika Brzozowska z biura prasowego Sądu Okręgowego w Warszawie.
Nieco trudniejsza jest sytuacja osób, które nie mieszkają w stolicy. Ich sąd okręgowy musi najpierw skontaktować się z sądem warszawskim (odbywa się to pocztą i faksem). Ci, którym czas jest drogi, mogą próbować skontaktować się ze stołecznym sądem telefonicznie (Sąd Okręgowy w Warszawie, VII Wydział Cywilny Rejestrowy, tel. 440 80 83). Co prawda nawet jeśli czytelnik dowie się, że szukany przezeń tytuł w rejestrze nie występuje, nie ma 100-procentowej gwarancji zwycięstwa. Może się bowiem tak nieszczęśliwie zdarzyć, że wniosek o rejestrację został przez kogoś złożony, ale nie jest jeszcze rozstrzygnięty. Warto o tym wiedzieć, nawet jeśli w praktyce jest to mało prawdopodobne.
Kto pierwszy, ten lepszy?
Kłopoty mogą się zacząć wówczas, gdy tytuł jest już zarejestrowany na rzecz kogo innego. Z chwilą rejestracji powstaje bowiem prawo do ochrony tytułu. Oznacza to, że sąd nie wpisze do rejestru drugiego tytułu o tym samym brzmieniu (art. 21 pr.pras.).
Co wtedy robić? Gdyby sprawa była stosunkowo świeża, najlepiej byłoby zawrzeć z właścicielem tytułu umowę, w której prawo do ochrony tytułu zostałoby przeniesione na nabywcę. Na podstawie takiego dokumentu można wystąpić do sądu o dokonanie w rejestrze odpowiednich zmian. Przepisy nie są tu może zbyt przejrzyste, ale nie powinno być kłopotów z zarejestrowaniem w ten sposób nowego wydawcy.
Można też namówić pierwotnego wnioskodawcę, żeby złożył wniosek o jego wykreślenie. Jeśli nie będzie chciał zrobić tego dla idei, można mu to wynagrodzić. Warto wtedy spisać umowę, w której uprawniony do tytułu zobowiązuje się do złożenia wniosku, a zainteresowany - do odpowiedniej zapłaty. Rozwiązanie takie będzie miało tę zaletę, że jeśli uprawniony do tytułu rozmyśli się, zainteresowany w przejęciu jego praw będzie mógł zwrócić się do sądu, by ten stwierdził obowiązek uprawnionego. Prawomocny wyrok w tej sprawie będzie równoznaczny ze sporządzeniem wniosku o wykreślenie tytułu z rejestru (art. 64 kodeksu cywilnego).
Jednak dla naszego czytelnika cała ta procedura może się okazać niepotrzebna.
Prawo do ochrony zarejestrowanego tytułu nie trwa wiecznie. Jeśli pierwotny wnioskodawca nabył prawo wydawania go, ale do niego nie przystąpił albo przerwał wydawanie na dłużej niż rok, nie występując o zachowanie rejestracji - rejestracja ta traci ważność (art. 23 pr.pras.).
Z punktu widzenia zainteresowanego tytułem nie ma więc znaczenia, czy pierwszy wnioskodawca po prostu się rozmyślił i zarzucił wydawanie tytułu, czy też zmarł, wyjechał w nieznane, zaginał itp. Wtedy musi on tylko przekonać sąd, że gazeta się nie ukazuje, bo zgodnie z prawem to na nim spoczywa tzw. ciężar dowodu (art. 6 w zw. z art. 13 § 2 kodeksu postępowania cywilnego). Wymóg ten nie dotyczy spraw nagłośnionych i znanych opinii publicznej, te bowiem sąd bierze pod uwagę z urzędu (art. 228 k.p.c.). Mimo to zawsze warto udokumentować swoje twierdzenia - nie zaszkodzi, a może pomóc.
Prawdziwym polem minowym może się natomiast okazać art. 5 ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji (DzU z 1993 r. nr 47, poz. 211). Zabrania on takiego oznaczania przedsiębiorstw, które jest podobne do oznaczenia wykorzystywanego już przez kogoś w przeszłości - jeśli mogłoby to wprowadzać odbiorców w błąd co do tożsamości obu przedsiębiorstw. Ustawa nie mówi wprost, czy tytuł prasowy jest takim oznaczeniem, ale sporo argumentów przemawia za tym, że tak. Dlatego czytelnik powinien rozważyć, czy jego zaufanie do poprzednich właścicieli tytułu jest na tyle silne, by zaryzykować ewentualny proces sądowy w tej sprawie.
Bądź ostrożny
W większości przypadków postępowanie związane z wpisem do rejestru czasopism będzie dla przedsiębiorcy gwarantem tego, że w Polsce nie ukazuje się inna gazeta o tym samym tytule. Jednak ostrożności nigdy za wiele.
Dlatego jeszcze przed pojawieniem się w sądzie warto zajrzeć na stronę Urzędu Patentowego i sprawdzić, czy ktoś nie zastrzegł już wydawania gazety przez rejestrację znaku towarowego. Od początku br. jest to banalnie proste, bo urząd udostępnił wreszcie w Internecie zawartość swoich rejestrów. Wystarczy wejść na stronę www.uprp.pl i przez odnośnik "Bazy dane UP RP" dotrzeć do zbioru informacji o zarejestrowanych znakach towarowych. Potem zostaje już tylko wpisanie szukanego tytułu. Szczególnie dociekliwi mogą jeszcze przejrzeć "Wiadomości Urzędu Patentowego" (również do odnalezienia pod podanym adresem www). Publikowane są tam informacje o znakach towarowych, które co prawda nie są jeszcze zarejestrowane, ale są już zgłoszone do takiej rejestracji (art. 143 w zw. z art. 234 prawa własności przemysłowej, DzU z 2001 r. nr 49, poz. 508). Ostrzegamy jednak, że przejrzenie kilkunastu czy kilkudziesięciu numerów tego periodyku to zadanie dla wytrwałych.
Nie powinna to być ostatnia wizyta na stronach urzędu. Gazeta to towar jak każdy inny i czytelnik powinien zastanowić się nad zastrzeżeniem tytułu na własną rzecz. Koszty takiego postępowania - jeśli przedsiębiorca nie będzie korzystał z usług rzecznika patentowego - nie powinny przekroczyć tysiąca złotych. Kwota ta pozwoli czytelnikowi na wyłączne korzystanie z tytułu przez kolejne 10 lat. Dopiero gdy czytelnik nie spodziewa się ogólnopolskiego sukcesu swojej gazety i planuje rozprowadzać ją np. tylko w swym rodzinnym mieście lub jego okolicach, może z rejestrowania znaku zrezygnować. Ma to oczywiście swoje dobre i złe strony. Dobre - bo pozwala zaoszczędzić pieniądze. Złe - bo ewentualny sukces tytułu może sprawić, że w Urzędzie Patentowym zarejestruje go kto inny. Ta ostatnia możliwość jest o tyle przykra, że - choć nie pozbawi czytelnika prawa dalszego wydawania gazety - poważnie ograniczy możliwości jej dalszego rozwoju (art. 160 pwp).
PRZERWA NA REKLAMĘ
Najnowsze w dziale Prawo w mediach:
Phishing w branży kryptowalut. Fałszywe rekrutacje kradną dane
Piotr Rozmiarek
Badacze zajmujący się bezpieczeństwem wykryli kampanię socjotechniczną, wymierzoną w osoby poszukujące pracy w branży Web3. Atak ma na celu zorganizowanie fałszywych rozmów kwalifikacyjnych za pośrednictwem aplikacji do spotkań, która instaluje złośliwe oprogramowanie kradnące informacje.
Legal Design. Prawnicze teksty ludzkim głosem brzmią coraz wyraźniej
Sonia Stępień
Legal design jako metoda oraz - szerzej - filozofia - skupia się na rozwiązaniach przyjaznych człowiekowi. Odbiorca będący na końcu łańcucha procesu prawnego dostaje do ręki umowy, regulaminy i pisma, których często nie rozumie. Legal design chce to zmienić. I zmienia coraz skuteczniej.
Pozwy SLAPP w Europie. Jak ucisza się dziennikarzy i aktywistów
Krzysztof Fiedorek
W Europie rośnie liczba strategicznych pozwów, które mają na celu zastraszenie dziennikarzy, aktywistów i organizacji społeczeństwa obywatelskiego. Jak wynika z raportu CASE SLAPPs Report 2024, w latach 2010–2023 zidentyfikowano aż 1049 takich przypadków. Najwięcej - w Polsce.
Podobne artykuły:
Plagiat w internecie. Oto, jak go uniknąć
infoWire.pl
Coraz więcej internautów prowadzi blogi czy kanały wideo, na których publikuje swoje treści. No właśnie, czy aby na pewno są one zawsze „swoje”? Nieznajomość prawa i zwykła ignorancja łatwo mogą doprowadzić do popełnienia plagiatu.
Po co władzom dane osobowe abonentów? Analiza kancelarii Skarbiec
Robert Nogacki
Krajowa Izba Gospodarcza Elektroniki i Telekomunikacji oraz Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji są zaniepokojone faktem zobowiązywania przedsiębiorców telekomunikacyjnych do przekazywania do GUS szczegółowych danych osobowych abonentów usług telefonicznych.
Światowy ranking wolności prasy 2005
Reporterzy Bez Granic
Żadnego postępu w Iraku, który dla dziennikarzy pozostaje najbardziej niebezpiecznym krajem na świecie. Regres w zachodnich demokracjach: Stany Zjednoczone o 22 miejsca niżej.
Prawo Prasowe - wyrok Trybunału Konstytucyjnego
Kancelaria Sejmu RP
Wyrok TK z 5 maja 2004 roku w sprawie zgodności zapisów Prawa Prasowego o sprostowaniach z Konstytucją.