2.05.2006 Warsztat reportera
Tyrania informowania
Zenon Kuczera
W czasie kiedy wydaje się, że demokracja i wolność triumfują na całym świecie uwolnionym od reżimów totalitarnych, paradoksalnie pod różnymi aspektami wraca do sił cenzura i manipulacja. Nastąpił okres zapaści intelektualnej mediów, która nie jest spowodowana dziką konkurencją, ale właśnie brakiem tej konkurencji, ponieważ dzisiaj wszyscy kopiują wszystkich.
Od dawna komunikowanie jest synonimem wolności przez dyfuzję wiedzy i znajomości, ale dzisiaj odkrywa nową twarz. Media katodyczne - nowe uwodzicielskie opium mas - proponują rodzaj lepszego świata, zabawiają, rozpraszają odbiorców i ich odwracają od akcji obywatelskich. Obietnica szczęścia jest od teraz formułą komunikowania. Stąd bezgraniczne rozmnażanie instrumentów, na których bazuje informowanie i których szczytem ogólnym i tryumfalnym jest Internet. Wpaja się fałszywe przekonanie, że im więcej się komunikujemy, tym bardziej nasze społeczeństwo będzie harmonijne i szczęśliwe.
Pojęcie informacji
Prasę dotknął kryzys. We wszystkich krajach zanotowano znaczny spadek nakładów i zauważono groźną utratę tożsamości poszczególnych tytułów. Niezależnie od wpływów ekonomicznych głębokich przyczyn kryzysu należy szukać w zmianach dokonanych u podstaw dziennikarstwa w ostatnich latach. Te zmiany dokonały się w pojęciu samej idei informacji, aktualności z jej hierarchią ważności, usytuowaniem w czasie oraz prawdziwości informacji.
Niedawno jeszcze słowo informować znaczyło dostarczać nie tylko precyzyjnego - i sprawdzonego - opisu faktu lub zdarzenia, ale także zestawu parametrów kontekstualnych pozwalających czytelnikowi zrozumieć głębokie znaczenie przekazu. Była to odpowiedź na podstawowe pytania: kto, co, kiedy, gdzie, jak, dlaczego, jakimi środkami, w jakich okolicznościach, z jakim skutkiem lub konsekwencjami.
Pod wpływem telewizji, która zajmuje teraz w hierarchii mediów dominujące miejsce i rozwinęła swój model, wszystko się zmieniło. Dziennik telewizyjny posiadając cechy bezpośredniości i realnego czasu przekazu, pojęciu informacji narzucił stopniowo zdecydowanie odmienne znaczenie. Informować od teraz, to pokazywać historię w marszu lub pozwalać asystować (bezpośrednio, jeśli to możliwe) w zdarzeniach. Tak więc telewizja doprowadziła do przekonania, że obraz wydarzenia lub jego opis wystarczy, żeby mu nadać całkowite znaczenie.
Głównym celem widza z kolei i zaspokojenia jego oczekiwań nie jest zrozumienie znaczenia zjawiska czy zdarzenia, lecz wyłącznie oglądanie tego, co dzieje się na ekranie. Tak utrwaliło się błędne przekonanie, że widzieć, to znaczy rozumieć. Na jego bazie - następne: że każde zdarzenie, nawet najbardziej abstrakcyjne, musi bezwzględnie przedstawiać swoją "twarz" widzialną, pokazywalną i akcyjną. Z tego powodu coraz częściej obserwujemy emblematy zdarzeń o charakterze kompleksowym. Cały przekaz ugody izraelsko-palestyńskiej na przykład jest sprowadzony do pokazania uścisku dłoni Rabina z Arafatem.
Taka koncepcja przekazu informacji prowadzi do zasmucającej fascynacji obrazami "nagrywanymi bezpośrednio", zdarzeniami wzbudzającymi emocje, scenami wypadków i katastrof oraz krwawych rozmaitości. Popyt prowokuje produkcję fałszywej dokumentacji, niewłaściwego odzwierciedlania rzeczywistości, manipulację i nadęcie informacyjne. Ten zbieg okoliczności jest uznany za zadowalający.
Aktualność - poczucie ważności i czasu przekazu
Pod wpływem telewizji zmieniło się także pojęcie informacji aktualnej. Ona bowiem impaktem obrazów narzuca wybór i ogranicza prasę, zmuszając ją do podjęcia zasygnalizowanych tematów. Telewizja produkuje aktualności, prowokuje szok emocjonalny, ale fakty pozbawione obrazów odsyła w strefę obojętności i ciszy.
Tak utrwaliło się przekonanie, że ważność zdarzeń jest proporcjonalna do bogactwa obrazów lub że zdarzenie, które można pokazać bezpośrednio lub w czasie realnym, jest mocniejsze, ważniejsze, niż to, które jest niewidoczne i którego doniosłość jest abstrakcyjna. W nowym porządku mediów słowa i teksty nie są równe obrazom.
Czas przekazu informacji także się zmienił. Internet skrócił cykl przekazu. Periodyczność optymalna mediów jest obecnie natychmiastowa (czas realny), żywa, którą jedynie radio i telewizja mogą stosować. Postarza to prasę codzienną, bardzo opóźnioną w stosunku do zdarzeń przez proces druku i dystrybucji. W ten sposób prasa codzienna jest zmuszana do zdobywania odbiorców lokalnych i żądnych afer.
Prawdziwość informacji
Zmianie uległo także fundamentalne pojęcie o prawdziwości informacji. Od teraz fakt jest prawdziwy nie dlatego, że odpowiada kryteriom obiektywności, ścisłości i jest pozyskany u źródeł, ale wyłącznie dlatego, że inne media powtarzają te same wiadomości i je potwierdzają. Jeśli więc telewizja w oparciu o depeszę lub obraz agencji prezentuje wiadomość a potem radio i prasa ją powtarzają, to to wystarczy, żeby ją uznać za prawdziwą. Na tej zasadzie zbudowano cały przekaz o wojnie w Iraku i Bośni. Sytuację pogarsza Internet, ponieważ moc publikowania jest zdecentralizowana i na skutek tego każda plotka - prawdziwa lub fałszywa - staje się informacją a kontrole redakcyjne są bezskuteczne.
W tym przewrocie mediów nie można analizować prasy w odizolowaniu od innych środków masowego przekazu. Tym bardziej że w odróżnieniu od przemysłu, w którym konkurencja zmusza każdego do zaproponowania innego produktu, przemysł medialny popycha dziennikarzy do strojenia min, poświęcania talentów do powtarzania tej samej historii, traktowania tej samej sprawy, którą poruszają w danym momencie wszystkie media. Obecnie wystarczy informacja wyważona, żeby ją podjął cały świat.
Wszyscy myślą, że żyją w społeczeństwie informowanym, ale mało kto wie, że informacje są modelowane taktyką uwodzenia, która ukrywa prawdę.
Dziennikarze kopiują, imitują, odpowiadają sobie samym i plątają się wokół tych samych tematów pochodzących z jednego systemu informacyjnego, w którym jest coraz trudniej odróżnić jakąś specyfikę dla odizolowanego publikatora. Erupcja Internetu wzmocniła te nakładki.
Wydaje się, że pojęcia informowania i komunikowania masowego pomieszały się. Większość dziennikarzy ciągle wierzy, że to jedynie ich zawód produkuje informacje w czasie, kiedy wszystkie instytucje i organizacje społeczne zaczęły robić to samo. Nie ma praktycznie żadnej organizacji (administracyjnej, militarnej, ekonomicznej, kulturalnej, socjalnej itp.), która nie posiadałaby swojego biura komunikowania i nie emitowałaby o sobie i swojej aktywności jakichś tekstów pletorycznych i pochwalnych. W ten sposób w demokracji katodycznej (opanowanej przez publikatory katodowe, czyli telewizyjne) cały system informowania stał się fałszywy i inteligentny na tyle, żeby manipulować przebiegle mediami i dziennikarzami i oprzeć się skutecznie ich wścibskiej ciekawości.
Na domiar złego zahamowana konkurencja medialna prowadzi publikatory do porzucenia, mniej lub bardziej cynicznie, ich celu społecznego. Liczy się tylko rentowność i zysk.
W dziennikarskim światku zmowa i ukłony mnożą się między sprzymierzonymi w tej samej grupie medialnej. Współudział (i współwina) siatki wynosi jednostki ponad obowiązek przedstawiania prawdy. Na dodatek nowości technologiczne przeobrażają i degradują warunki pracy dziennikarzy. Dzisiaj reporter może napisać tekst do edycji wieczornej, zrobić materiał telewizyjny na ten sam temat i suto zaopatrzyć informacją jakiegoś specjalistę internetowego, sugerując mu łączność z inną stroną lub wydarzeniem. Taka praktyka obniża koszty produkcji i podnosi wydajność, ale odbiera dziennikarzowi część czasu niezbędnego do poszukiwań materiału, wymaga nowych umiejętności zawodowych (znajomości różnorodnych urządzeń elektronicznych) oraz zdolności pisania zaadoptowanego do wszystkich rodzajów przekazu.
Odbiorcy
Do wszystkich tych zjawisk dołącza się podstawowe nieporozumienie. Wielu obywateli uważa, że ułożeni wygodnie w fotelu swojego salonu, oglądając na ekranie kaskadę sensacyjnych zdarzeń "udokumentowanych" gwałtownymi i spektakularnymi obrazami, rzetelnie się informuje. To jest totalny błąd. Po pierwsze - ponieważ dziennik telewizyjny, ma strukturę fikcyjną i jego zadaniem nie jest informować, lecz zabawiać. Po drugie - szybkie następstwo wiadomości krótkich i fragmentarycznych (średnio dwadzieścia w dzienniku telewizyjnym) powoduje podwójny efekt nadinformacji i dezinformacji (jest zbyt dużo wiadomości, ale zbyt mało czasu poświęconego na każdą z nich). Po trzecie - chęć informowania się bez wysiłku jest iluzją, która wypływa bardziej z mitu reklamowego, niż mobilizacji społecznej. Informowanie siebie męczy i tylko za tę cenę każdy obywatel nabywa prawo do inteligentnego uczestnictwa w życiu demokratycznym.
PRZERWA NA REKLAMĘ
Zobacz artykuły na podobny temat:
Jak zdać na dziennikarstwo. Sprawozdanie
© by Dawid Federowicz & Oficyna Studencka CEZAR
Co się zdaje na wstępnym, gdzie można studiować i na czym dziennikarstwo w ogóle polega.
Analiza współczesnych megatrendów
dr Lidia Pokrzycka
Relacja z ogólnopolskiej konferencji naukowej „Jednotka-społeczeństwo-państwo wobec megatrendów współczesnego świata”.
Lisem po oczach [LINK]
Krzysztof Piekarski
Absolutnie nie wierzę w to, że ktoś, kto ma serce do walki, ząb dziennikarski, nie znajdzie sobie prędzej czy póniej miejsca. Jeśli tylko nie pozwoli poddać się zniechęceniu za pierwszym czy piętnastym razem. [Wywiad z Tomaszem Lisem pochodzi z serwisu www.dziennikarz.prv.pl. Był publikowany w magazynie Networkmagazyn.pl]
O Unii nie u nas
Jakub Halcewicz-Pleskaczewski
Od ubiegłorocznego referendum europejskiego minęło sporo czasu. Opadły emocje, zmniejszył się entuzjazm. Nawet na dwa tygodnie przed rozszerzeniem Unii - wydarzeniem zmieniającym oblicze Europy - ani media ani władza nie prowadzą wyraźnej dla społeczeństwa polityki informacyjnej. [Źródło: Merkuriusz Uniwersytecki].
Oblicze rodziny w mediach
Justyna Sobecka
Telewizja, prasa, radio - ze względu na swą funkcję edukacyjną - mogą stać się naturalnymi sojusznikami rodziców w procesie wychowania.
Fake newsy mogą brać się się z chęci pomocy. Debata PAP
PAP MediaRoom
Duży udział w szybkim szerzeniu się dezinformacji, szczególnie dotyczącej kwestii zdrowotnych, ma, paradoksalnie, ludzki altruizm - uważają eksperci biorący udział w piątkowej debacie podczas trzydniowego konkursu #FakeHunter Challenge/Szczepienia, organizowanego przez PAP.
Charakterystyka zawodu dziennikarza
Krzysztof Dowgird
Zestaw pięciu cech, które w sumie charakteryzują zawód dziennikarski, i żaden inny. [Wykłady Magisterskiego Zaocznego Studium Dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim.]