15.06.2006 Warsztat reportera
Prawie jak kicz... prawie robi...
Daniel Stenzel
Być może dzisiejsze programy informacyjne przypominają wielki show. Ale ja wolę wielki show, od nudnego pseudoserwisu, który zrozumie wybrana garstka polityków i ekonomistów. Wolę polszczyznę niepoprawną, od kompletnie niezrozumiałej.
Język ulicy
Kolejny powód, dla którego FAKTY i WYDARZENIA są jednymi z najpopularniejszych serwisów, jest ich "lekkość" w przekazie. Otóż to nie jest tak, że informacje są zarezerwowane jedynie dla inteligencji, dla której najważniejszy jest podobno bezstronny, w pełni obiektywny i pozbawiony emocji przekaz. Serwisy TVN i Polsatu pokazały nam, że każda wiadomość może być przekazana tak, by była zrozumiała dla większości społeczeństwa. Traktowanie Faktów, jako programu dla mało błyskotliwych i niewykształconych jest kompletnie nieuzasadnione, bo dziennikarze mają służyć ludziom i dostarczać im informacje, ale w sposób jak najbardziej zrozumiały.
To 17 lat temu skończyła się era gadającej głowy reżimowego dziennika, którego nikt nie oglądał, albo jak oglądał to dlatego, że nie miał innego wyboru. Dzisiaj dostarczanie informacji wymaga jasnego i w pełni zrozumiałego języka. Być może nie zawsze jest to język prof. Miodka. Ale kto powiedział, że Polska ma mówić tym językiem? Może to właśnie język ulicy jest poprawny, a nie salonowy bełkot? Dzisiaj rezygnacja z języka czołowych programów telewizji Waltera i Solorza spowodowałoby cofnięcie serwisów informacyjnych do ery cytatów rzeczników i uwstecznienia telewizji. Co więcej spowodowałoby to, że widz odwróciłby się od programów informacyjnych, bo by ich po prostu nie rozumiał.
Prawdopodobnie nikt takich badań nie prowadził, ale dam głowę, że pojawienie się dziennika TVN i Polsatu przyciągnęło przed telewizory miliony nowych widzów. Dlaczego? Bo przekaz stał się zrozumiały. Widz zaczął rozumieć co się dzieje dookoła niego, bo zaczął rozumieć język newsa.
Dziennikarz tłumaczem
Nieraz spotkałem się z opinią, że komentarze dziennikarzy pod koniec materiału pozbawiają widza możliwości wyrobienia opinii. Że te autorskie komentarze stanowią o braku dziennikarskiej bezstronności i są pozbawione obiektywizmu. Prawo do krytyki ma każdy widz, analityk i medioznawca. Tylko, czy ktokolwiek pomyślał o tym, że końcowy komentarz może być uzupełnieniem materiału i często wytłumaczeniem tego, co robią główni bohaterowie news?a? Być może nie zawsze zgadzamy się z tymi komentarzami. Ale przecież nawet jeśli się z tym nie zgodzimy i pomyślimy sobie, że "to jest zupełnie inaczej" to w tym momencie dziennikarz odniósł sukces - bo zmusił do przemyśleń i analizy leniwego widza! Widza, który prawdopodobnie by się nad tym nie zastanowił, gdyby dostał jedynie suchą, pozbawioną emocji informacje w rządowej telewizji.
Nie zawsze także przeciętny widz rozumie polityczne zamieszanie, problemy gospodarki. Nie zawsze widz wie co jest przyczyną nienawiści na szczytach władzy. Nie za każdym razem widz ma świadomość tego, co wpływa na "jutro". Dziennikarz ma mu to wytłumaczyć. Widz, po obejrzeniu serwisów informacyjnych musi mieć poczucie sytości. Bo zrozumiał o co w tym chodzi, bo zobaczył co się dzieje, bo wreszcie poznał inną opinię i sam ją sobie wyrobił.
Chwała komercji!
Krytykowanie serwisów TVN i Polsatu, wskazywanie na ich "prostotę" przekazu i przerost treści nad formą z całą pewnością nie służy widzowi. Wręcz przeciwnie! To dzięki komercyjnej konkurencji w informacji udaje się przyciągnąć nowych widzów, zaciekawić ich tym co się dzieje w otaczającym nas świecie. To konkurencja zmusza także telewizję publiczną do zmiany treści, formy i języka. Dzisiejsza Panorama o 18.30, czy główne wydanie Wiadomości są coraz bardziej przychylne widzowi. Bo siedząc przed telewizorem nie czuję, że prowadzący się nade mną znęca, a dziennikarz się śmieje, że nie rozumiem o co chodziło braciom u władzy, albo co ta niedobra inflacja narobiła.
Chwała telewizji komercyjnej, że ona zmienia dzisiejszą telewizje publiczną! Być może dzisiejsze programy informacyjne przypominają wielki show. Ale ja wolę wielki show, od nudnego pseudoserwisu, który zrozumie wybrana garstka polityków i ekonomistów. Wolę polszczyznę niepoprawną, od kompletnie niezrozumiałej. Wreszcie wolę skrytykować dziennikarza za jego komentarz, niż rzecznika prasowego za komunikat.
Telewizja się zmienia. Widzowie też. Wolny rynek daje nam szansę wyboru. Jeżeli nie chcę oglądać rządowej telewizji, oglądam prywatną. Jeżeli rażą mnie złośliwe komentarze dziennikarzy niepajających sympatią do obecnie rządzących, zawsze mogę obejrzeć serwisy TV Trwam i TVP. I chwała temu, kto wymyślił pluralizm, demokrację, swobodę i wolność!
***
dstenzel@poczta.fm
autor jest dziennikarzem lokalnej telewizji w Gdyni
PRZERWA NA REKLAMĘ
Zobacz artykuły na podobny temat:
Ramówka telewizyjna. Jak stacje TV planują polowanie na widza
KrzysztoF
Z punktu widzenia teorii komunikacji społecznej, ramówka telewizyjna stanowi element systemu medialnego. Jest jednym z narzędzi, za pomocą których nadawcy telewizyjni kształtują odbiór rzeczywistości przez widzów. Może być analizowana z różnych perspektyw: marketingu, socjologii a nawet psychologii.
Jak sprawić, aby tekst był angażujący
WP
Co zrobić, aby pisany przez nas tekst był angażujący dla czytelnika i przekonał go do wykonania danej czynności? Zobacz, jak napisać angażujący i perswazyjny tekst oraz jak wykorzystywać tak zwany język korzyści.
Dziennikarstwo z mistrzem
Robert Monik
Jak patrzył na dziennikarstwo Ryszard Kapuściński, czym według niego jest ta profesja i co to znaczy być prawdziwym dziennikarzem.
Okno na świat
Bartłomiej Paulus
Korzyści płynące z Internetu szybko dostrzegły jednak duże koncerny prasowe, które bardzo dynamicznie, w bardzo zbliżonym okresie rozpoczęły swój podbój Internetu.
Apogeum telewizji
Michał Chmielewski
Prawie każdy nowy program opiera się na podglądaniu. Twórcy nie mają już ciekawszych i barwniejszych pomysłów na programy. Problemem są też telewidzowie, którzy niczego więcej nie wymagają. Smutne to.
Wpływ telewizji na dzieci i młodzież
Małgorzata Więczkowska
Refleksja nad etycznym wymiarem mediów powinna skłaniać rodziców i wychowawców do eliminowania zagrożeń wynikających z tego tytułu, a przede wszystkim do krytycznego odbioru mediów.
Technologia rozpoznawania obrazu. Szansa na drugie życie prasy?
Maja Baczyńska
Nowe technologie, w tym przede wszystkim internet, mocno uderzyły w gazety i magazyny. Choć postrzegane są jako zagrożenie, wcale nie muszą nim być.