menu szukaj
tygodnik internetowy ISSN 2544-5839
nowe artykuły w każdy poniedziałek
tytuł monitorowany przez IMM i PSMM
zamknij
Dwornik.pl • szkolenia • warsztaty • marketing internetowy

1.03.2021 Warsztat reportera

Jak pisać teksty, które pokocha Google

Texter

Precyzyjna optymalizacja czy spontaniczne strzały na oślep? Odpowiedź wcale nie jest taka oczywista. Niemal każdy, kto pisze teksty internetowe, liczy na to, że będą miały wielu czytelników. Ich pozyskanie nie jest jednak łatwe, ponieważ konkurencja jest olbrzymia.

Jak pisać teksty, które pokocha Googleilustracja: Texter.pl/Whitepress

Nadpodaż treści doprowadziła do tego, że dobry tekst sam się już nie broni – wielu sięga więc po SEO, a więc metody mające doprowadzić do wysokiej pozycji w wynikach wyszukiwania Google. Czy jednak operowanie frazami i słowami kluczowymi to naprawdę najlepszy sposób na plasowanie tekstów w TOP 10?

Specjalny edytor – i wszystko jest proste. Teoretycznie


Doszło już wręcz do tego, że na rynku dostępnych jest kilka płatnych narzędzi mających wybitnie ułatwić pisanie tekstów zoptymalizowanych pod kątem SEO. To m.in. Asystent Contentu w Semstorm i Content Editor w Surfer SEO. Po opłaceniu abonamentu użytkownik otrzymuje dostęp do edytora wspomaganego przez sztuczną inteligencję.

Najpierw podaje się frazę kluczową. Następnie system dokonuje analizy tekstów związanych z tą frazą, które już znalazły się w czołówce wyników wyszukiwania. Cała zabawa polega na tym, żeby napisać własny tekst o podobnych parametrach, takich jak:

  • długość (liczba słów i znaków),
  • najważniejsze słowa kluczowe w tytule, śródtytułach i opisach Alt
  • słowa kluczowe do umieszczenia w tekście,
  • słowa kluczowe wyróżnione boldem,
  • liczba ilustracji.

 Edytor może też wspomagać tworzenie czytelnych, zrozumiałych tekstów poprzez podświetlanie zbyt długich zdań i fragmentów z trudnymi słowami.

Niestety, edytory te nie dają żadnej gwarancji, że tekst, choćby napisany ściśle według ich zaleceń, trafi do „elity” linków wyświetlanych przez Google. Owszem, często się tak dzieje, ale nie zawsze. Zależy to zresztą nie tylko od samego tekstu, ale i od rozmaitych parametrów domeny, w której zostanie opublikowany. Na przykład teksty w domenach „młodych” są przez Google z definicji traktowane gorzej. Tak być musi, w przeciwnym razie TOP 10 wypełniłby spam.

Jak pisać teksty, które pokocha Googleilustracja: Texter.pl/Whitepress

Optymalizacja na własną rękę


Optymalizowania tekstów pod kątem SEO można się szybko nauczyć. To naprawdę żaden problem, by zrozumieć, że coraz bardziej inteligentna wyszukiwarka jest w stanie wyłapywać frazy i słowa kluczowe, wystarczy więc umieszczać je w istotnych elementach tekstu, by zyskać jej przychylność. Nie można przy tym przesadzać, bo tekst naszpikowany słowami kluczowymi zostanie uznany za spam i znajdzie się niechybnie poza pierwszą setką.

Istotna jest też liczba ilustracji: praktyka dowodzi, że powinno być ich dużo. Można przyjąć, że na każde 1000 znaków ze spacjami powinna przypadać jedna grafika lub jedno zdjęcie. Wytłumaczenie jest proste: algorytm Google najprawdopodobniej uznaje wtedy, że tekst ma większe walory informacyjne.

Niemałą rolę odgrywa też długość tekstu, toteż przed rozpoczęciem pisania warto sprawdzić, ile słów i znaków mają te artykuły, które Google ocenia najwyżej.

Najcelniejsze trafienia to jednak strzały na oślep


Doświadczony bloger, copywriter czy content writer prędzej czy później zauważy jednak zdumiewającą prawidłowość. Oto po jednej stronie mamy zwolennika SEO, który starannie wyszukuje wartościowe frazy kluczowe, analizuje strony konkurencji pod niemal każdym względem, tworzy staranny plan i pisze, powtarzając sobie „SEO, SEO, SEO”. I… nic. Tak często bywa.

Po drugiej stronie pojawia się natomiast ktoś, kto na SEO nie zwraca najmniejszej uwagi. On po prostu ma coś do powiedzenia i pisze artykuł. Może gdyby sprawdził najpierw w Google, w ogóle by się do pisania nie zabrał, bo stwierdziłby, że o to, o czym chce napisać, nikt wyszukiwarki nie pyta.

A tu niespodzianka, bo po jakimś czasie okazuje się, że tekst napisany właśnie tak, spontanicznie, na ślepo (jeśli chodzi o SEO) pozyskuje z Google największą widownię. Ku zdumieniu autora wychodzi na jaw, że internauci jak najbardziej szukają tego, o czym napisał, tylko nie sposób było tego wcześniej ustalić.

Bo pomysłowość internautów w zadawaniu Google pytań nie zna granic. Z przykrością trzeba też dodać, że wielu z nich nie grzeszy nawet elementarną wiedzą, skoro potrafią pytać np. o to, co znaczy wielokropek na końcu zdania. A pytają, naprawdę!

Najlepszy sposób na liczne odwiedziny z Google


W gruncie rzeczy można postawić znak równości między pisaniem dla odbiorcy a tworzeniem tekstów z myślą o wyszukiwarce. Najważniejsza rzecz to mieć coś do powiedzenia i wyczerpać temat. Postawić na walory informacyjne tekstu, bo w Internecie szuka się przede wszystkim odpowiedzi na pytania, instrukcji, porad i rozwiązań najrozmaitszych problemów.

Jeśli sytuacja tego wymaga lub wręcz, jeśli jest taka możliwość, należy tekst bogato ilustrować. Na przykład opisując jakąś aplikację na telefon, warto zamieścić ileś screenshotów obrazujących poszczególne funkcje albo etapy zakładania konta: Google to wręcz uwielbia, a czytelnicy jeszcze bardziej.

Zdrowy kompromis też jest godny polecenia


Jeżeli wciąż zadajesz sobie pytanie o to, czy pisać na ślepo, ale informacyjnie i użytecznie, czy też szukać popularnych fraz kluczowych i tworzyć „pod Google”, rozważ zdrowy kompromis: jeden tekst taki, drugi siaki. Pół na pół. Po pewnym czasie, gdy witryna wypełni się już contentem, wystarczy zajrzeć do Google Search Console i przekonać się, czy któraś z metod jest zdecydowanie lepsza od tej drugiej.

Przede wszystkim jednak, bez względu na wybraną dla danego tekstu metodę, warto z góry założyć, że efekty będą wprost proporcjonalne do wkładu pracy. Tekst, który powstaje przez kilka dni (od planu przez treść aż po redakcję i korektę), będzie na ogół (choć nie zawsze, to prawda) lepszy od napisanego na szybko tylko dlatego, że akurat miałeś przypływ twórczej weny.

Odwiedziny to nie wszystko


Przy tym wszystkim warto jednak pamiętać, że samo wejście internauty na stronę i pozostanie na niej przez ileś sekund lub (oby!) minut nie ma większego znaczenia. Owszem, to poprawia statystyki witryny i może się liczyć dla reklamodawców, ale to jedyna korzyść.

Rzeczywistym celem większości tekstów jest konwersja, a więc skłonienie internauty do jakiegoś działania: zakupu, prenumeraty newslettera, zapisania się na szkolenie lub webinar, przejście do sklepu, założenie konta itp. Aby tak się stało, treść i forma muszą być do danego celu odpowiednio dostosowane. Lepiej mieć miesięcznie 100 odwiedzających i 20-procentową konwersję niż 1000 wizyt i konwersję jednoprocentową – to nietrudno wyliczyć.
Powodzenia!

Artykuł powstał we współpracy z serwisem Texter.pl.

Udostępnij znajomym:

dodaj na Facebook prześlij przez Messenger dodaj na Twitter dodaj na LinkedIn


PRZERWA NA REKLAMĘ

Zobacz artykuły na podobny temat:

Apogeum telewizji

Michał Chmielewski
Prawie każdy nowy program opiera się na podglądaniu. Twórcy nie mają już ciekawszych i barwniejszych pomysłów na programy. Problemem są też telewidzowie, którzy niczego więcej nie wymagają. Smutne to.

Słowo jest najważniejsze [LINK]

Krzysztof Piekarski
Wywiad z Piotrem Kraśko. Artykuł pochodzi z serwisu www.dziennikarz.prv.pl.

Jak zdać na dziennikarstwo. Źródła informacji dziennikarskiej

© by Dawid Federowicz & Oficyna Studencka CEZAR
Co się zdaje na wstępnym, gdzie można studiować i na czym dziennikarstwo w ogóle polega.

Tylko prawda

Ks. Andrzej Luter
Rzeczywistość nie jest czarno-biała, niekiedy trzeba iść na kompromisy. Ale są granice - tam gdzie zaczyna się kłamstwo, tam kończy się dziennikarstwo. [Źródło: Tygodnik Powszechny]

Rola mediów

Anna Draszek
Mówi się, że media są tak zwaną "czwarta władzą". Środki masowego przekazu tworzą podstawę systemu komunikowania się w kulturze masowej i w wysokim stopniu określają jej charakter.

Media lokalne - ogłoszenia

Bartłomiej Dwornik
Z badań Agencji ComPress, przeprowadzonych w 2001 roku wśród dziennikarzy wynika, że tylko według 7 procent z nich specjaliści od Public Relations i rzecznicy prasowi dobrze znają potrzeby dziennikarzy.

Dziennikarstwo śledcze: sensacyjna atrakcja w ofercie mediów czy ich misja?

Paulina Dużyk-Dyna
Dziennikarstwo śledcze jest elementem komunikowania społecznego, które informuje opinię publiczną o niezwykle istotnych dla całego kraju wydarzeniach. Podejmując trudne tematy, za pomocą mediów realizuje misję społeczną – otwiera wiele zamkniętych drzwi i ust.

więcej w dziale: Warsztat reportera

dołącz do nas

Facebook Twitter Google+ LinkedIn RSS

reklama


Dwornik.pl • szkolenia • warsztaty • marketing internetowy



zarabiaj

Zarabiaj przez internet

więcej ofert



Reporterzy.info

Dla głodnych wiedzy

Nasze serwisy

Współpraca


© Dwornik.pl Bartłomiej Dwornik 2oo1-2o23