18.01.2001 Warsztat reportera
Filozofia. Wykład V
Krzysztof Dowgird
Wykłady Magisterskiego Zaocznego Studium Dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim.
Filozofia, wykład V
- Nasze współczesne przeświadczenia moralne są zlepkiem różnych tradycji, spośród których omówimy trzy, w porządku chronologicznym.
- Są one eklektyczne, skutkiem czego są niespójne – dlatego nikt nie skonstruował teorii współczesnej moralności.
Arystoteles (IV w. p.n.e.)
- Buduje swoje myślenie o moralności w oparciu o pewną metafizykę:
- O pewną wizję struktury świata i o pewną wizję natury człowieka.
- W starożytności nie potrafiono myśleć o jednostce w abstrakcji od społeczeństwa, w której ta jednostka funkcjonuje.
- My pytamy: kim jest człowiek, by na tej podstawie budować wizję społeczeństwa.
- Starożytni mieli tendencję odwrotną: pytali, czym jest społeczeństwo, jako całość, co wyróżnia społeczeństwa od innych żywych całości, i dopiero na tej podstawie starali się określić, czym jest jednostka.
- Uważali, że człowiek jest stworzeniem społecznym, stadnym.
- Porównywali społeczeństwo do ula, a ludzi do pszczół.
- Pytali: czy możemy wiedzieć, kim jest człowiek, nie wiedząc, jakie miejsce zajmuje w ulu?
- Musimy najpierw poznać strukturę społeczną ula, i dopiero wtedy będziemy mogli powiedzieć, kto kim jest.
- Nie zauważali jednak fundamentalnej różnicy:
- Prawdopodobnie zwierzęta nie tworzą ani nie wybierają sobie struktury społecznej.
- A u ludzi struktura społeczna jest kwestią ich twórczości – ludzie wymyślają ją sobie.
- Analizując jednak w ten sposób społeczeństwo ludzkie, trzeba powiedzieć tak:
- Nie sposób zrozumieć, czym jest jednostka, nie wiedząc, jaka jest jej rola społeczna.
- A role społeczne definiujemy jako sposoby życia, które realizują pewne cele społecznie ważne.
- I starożytni w ten sposób rozumieli moralność (przed Arystotelesem).
- Moralność rozumieli przez pryzmat roli społecznej, a nie ogólnie.
- Np. my uważamy, że nie wolno kłamać, a taki Ateńczyk spytałby od razu: a żołnierz, który dostał się do niewoli? On przecież powinien.
- Nie posiadali pojęcia dobroci moralnej.
- Dla nich dobry znaczyło głupkowaty, naiwny.
- Dopiero dzięki Platonowi i Arystotelesowi pojęcia takie, jak „dobry” czy „człowiek” nabrały sensu oderwanego trochę bardziej od ról społecznych.
- Dlatego Grecy, kiedy zrobili coś złego moralnie, nie mieli poczucia winy, a tylko poczucie wstydu.
- Winę można mieć wtedy, gdy istnieje przepis, i gdy ten przepis się złamie.
- A Grecy myśleli o moralności nie w kategoriach przepisów, a ról społecznych.
- I ktoś, kto nie robił czegoś, czego od niego oczekiwano jako od osoby pełniącej pewną funkcję w społeczeństwie, był oszustem – udawał kogoś innego.
- Oszukiwał i siebie, i innych.
- I w tym momencie przychodziło pytanie: kim ja jestem?
- To był problem z własną tożsamością: którą rolę społeczną grać?
- Jeżeli analogicznie jak Antygona, człowiek współczesny będzie musiał wybrać między dwoma wykluczającymi się obowiązkami, wyobrazi sobie siebie po środku, z jednej strony jeden obowiązek, z drugiej – drugi.
- A starożytny widziałby wtedy jeden obowiązek z jednej strony, drugi z drugiej, a siebie – nie!
- Nie miałby swojego „ja”, bo „ja” definiowane było przez te obowiązki, człowiek właściwie był rolą społeczną.
- Arystoteles to myślenie rewolucjonizuje:
- Buduje pojęcie człowieka nie poprzez rolę społeczną przez niego graną, ale człowieka w ogóle, człowieka jako człowieka.
- I odpowiednio do tego modyfikuje pojęcie „dobry”.
- W tym celu odwołuje się do swojej metafizyki, która mówi, że każdy obiekt w świecie ma swój cel.
- Cel ten nie jest rozumiany jako miejsce, które należy osiągnąć, czy rzecz, którą należy zrealizować.
- Jest to pewien stan tej rzeczy, który jest właściwy / normalny.
- Np. naturalny / właściwy stan człowieka jest stanem rozkwitu.
- W tym stanie wszystkie potencjalności jednostki i wszystkie możliwości zostają zrealizowane.
- To taki człowiek, jakiego można wysłać w kosmos jako wzór…
- Czyli człowiek, jak się patrzy.
- Mniej więcej ten stan Arystoteles nazywa szczęściem.
- Szczęście u Arystotelesa nie jest, jak współcześnie, rodzajem zadowolenia, stanem, w którym wszystkie potrzeby i pragnienia są zaspokojone.
- Bo taki stan jest to stan czysto psychiczny, który każdy może osiągnąć w inny sposób.
- Arystoteles człowieka szczęśliwego widzi jako w pełni rozwiniętego, którego cały potencjał został zrealizowany.
- Ten potencjał jest realizowany u Arystka nie tylko przy udziale czynników wewnętrznych, ale i zewnętrznych.
- Tych czynników / cech Arystek wymienia wiele, a między innymi:
- Dostatek.
- Człowiek, który żyje w nędzy, żyje poniżej godności ludzkiej.
- Chodzi tu o zaspokojenie podstawowych potrzeb, by zająć się czymś ważnym.
- Przyjaciele / rodzina.
- Człowiek jest istotą społeczną – samotnik / odludek nie może być szczęśliwy, bo więdnie.
- Wykształcenie.
- Człowiek bez wykształcenia nie rozwija swoich zdolności rozumnych, które odróżniają go od zwierzęcia (wg Arystka) – czyli żyje jak zwierze.
- Zdrowie.
- Człowiek chory jest godny pogardy (nawet nie politowania).
- Zadowolenie.
- Czyli to, co my nazywamy całym szczęściem.
- Cnoty.
- Nabyte cechy charakteru, które powodują, że kto je posiada, ten postępuje tak, jak należy (uczciwość, skromność).
- Inne, przez nas trudne do zaakceptowania:
- Bycie mężczyzną.
- Szlachetne pochodzenie.
- Te wszystkie rzeczy jest dobrze mieć nie dlatego, że dzięki nim człowiekowi jest miło, ale one są WARUNKIEM bycia szczęśliwym.
- Są to ELEMENTY SKŁADOWE szczęścia, a nie przyczyny szczęścia.
- My np. uważamy, że kalecy mogą być szczęśliwi (odludki, nędzarze).
- Starożytni – nigdy; dla nich kalectwo degradowało.
- O ile jednak wszystkie te rzeczy zależą w mniejszym lub większym stopniu od szczęścia, o tyle cnoty (czyli cechy charakteru oceniane pozytywnie) możemy sobie załatwić sami i tylko sami.
- Tak jak dla nas do przyjęcia, a dla Arystka sprzecznością jest twierdzenie, że biedak czy kaleka może być szczęśliwy (dyspozycja zewnętrzna),…
- …tak i jest w przypadku stwierdzenia, że kanalia, złoczyńca może być szczęśliwy (dyspozycja wewnętrzna – cecha charakteru).
- O ile jednak inne rzeczy są kwestią trafu, to cechy są wyłącznie kwestią wyboru.
- Cnoty są to stałe dyspozycje / nawyki.
- Czasami mówi się: dobry człowiek, ale źle postępuje.
- To jest u Arystka sprzeczność:
- Bo dobry, to mający nawyk dobrego postępowania.
- To, czy ktoś ma cnotę / nawyk, możemy sprawdzić, rozpatrując jego dotychczasową działalność.
- Tylko w ten sposób można stwierdzić, czy ktoś jest sprawiedliwy, prawdomówny – bo działał dotąd sprawiedliwie, mówił prawdę.
- Bo dla Arystka posiadać cnoty moralne to nie posiadać dob®ą duszę, ale po prostu dobrze działać.
- Analizując czyjeś działanie dzisiaj, koncentrujemy się na tym działaniu właśnie, na jego konsekwencjach…
- U Arystotelesa nie można ocenić czyjegoś działania w oderwaniu od osoby tego, kto tego działania dokonał.
- Ważne jest, jakie życie człowiek ten wiódł do tej pory.
- Czyli nawet, jeżeli ktoś, kto zawsze mówi prawdę, raz skłamie, to kłamstwo to też zostanie uznane za akt prawdomówności (np. skłamanie w imię współczucia).
- Wartość działań w teorii cnót zależy od cech charakteru działającego (czyli od wykształconych przez niego nawyków).
- Czyli to, że ktoś dobrze postępuje, u Arystka oznacza, że posiada pewien nawyk dobrego postępowania.
- Dobre nawyki tworzy się poprzez robienie tego, co robią ludzie, którzy dany nawyk już posiadają.
- Ten, kto chce postępować cnotliwie, powinien postępować tak, jakby był człowiekiem cnotliwym.
- Tak jak z papierosami – najpierw jest nieprzyjemnie.
- Potem daje radę z tym żyć.
- Aż w końcu nie daje rady żyć bez tego.
- Docelowo – działanie będące przedmiotem nawyku zaczyna sprawiać satysfakcję (w tym przypadku – cnotliwe życie).
- Każdy sukces zachęca i motywuje do dalszej pracy.
- Każda porażka zniechęca.
- Jak z paleniem.
- Tak nabywa się cnót - poprzez ćwiczenie.
- Jak odróżnić jednak, co jest właściwe, a co nie?
- Trzeba obserwować ludzi postępujących dobrze, i postępować tak jak oni.
- Wtedy, według Arystka, zauważymy pewną prawidłowość:
- Ludzie postępujący właściwie unikają skrajności, trzymają się środka.
- Jednak środek jest w każdym przypadku inny:
- Np. hojność.
- Zbyt mało – to skąpstwo.
- Zbyt dużo – rozrzutność.
- Jednak dla każdego przypadku ten środek będzie w innym miejscu: trzeba go odszukać, patrząc przez pryzmat zarówno możliwości obdarowującego, jak i potrzeb obdarowanego.
- Co charakterystyczne: badając, czy dane działanie jest słuszne, nie izolujemy tego działania od całego życia danego człowieka, ale patrzymy, jak on żył do tej pory – czy to działanie jest wyjątkiem, czy prawidłowością w jego życiu.
- Nie można odrywać działania od działającego.
Św. Tomasz z Akwinidzyna Dolnego.
- Przejmuje arystotelesowski sposób myślenia, ale wprowadza kilka fundamentalnych modyfikacji:
- Szczęście przenosi w inne miejsce.
- Szczęście, ów stan pełnego rozkwitu, dotyczy duszy, i ma miejsce w Niebie – jest to zbawienie.
- Jednak życie doczesne tez jest ważne – ono bowiem sprawia, że jesteśmy godni lub niegodni zbawienia.
- Czyli miernikiem tego, czy żyje się tak, jak należy, jest osiągnięcie zbawienia.
- Wprowadza dwa rodzaje cnót.
- Cnoty kardynalne:
- Wiara.
- Nadzieja.
- Miłość.
- Cnoty zwykłe.
- Należy zwrócić uwagę na to, że cnoty kardynalne nie są stanami umysłu, a cnotami właśnie.
- Czyli bycie człowiekiem silnej wiary polega na działaniu w pewien sposób.
- Wprowadza pojęcie prawa moralnego.
- Prawo naturalne – to takie, które można wywieść rozumem z samej analizy tego, czym jest człowiek.
- Brzmi ono: „Czyń dobro, unikaj zła”.
- Z niego wywieść można trzy następne:
- Prawo miłości samego siebie.
- Należy troszczyć się o siebie stosownie do tego, jaka jest natura ludzka.
- Czyli zaniedbywanie siebie jest występkiem.
- Prawo miłości bliźniego.
- Należy troszczyć się o bliźniego.
- Prawo miłości Boga.
- Są to uszczegółowienia tego prawa.
- Wynikają z trzech aspektów istnienia: indywidualnego, społecznego, w relacji z Bogiem.
- I z tych zasad św. Tomasz wyprowadza Dziesięcioro Przykazań.
- Jaka jest relacja między cnotami a prawem naturalnym?
- Obecnie prawo naturalne przyjęło formę dominującą w debatach moralnych chrześcijan.
- Ale tym, co jest szczególnie specyficzne dla myślenia chrześcijańskiego, jest nacisk na cnoty – a nie na przepis.
- Mówi się, że coś jest sprzeczne z prawem naturalnym.
- Zapominając, że prawo naturalne jest wskazówką, jak należy postępować, żeby wyćwiczyć u siebie odpowiednie cnoty.
- Ale fundamentalne jest w chrześcijaństwie myślenie w kategoriach cnót, cech charakteru.
- Prawo naturalne jest tylko podpórką, ma charakter edukacyjny.
- Przepis, jakim są przykazania moralne, powinny być pomocą, a nie całym wyposażeniem chrześcijanina.
- Biblia prezentuje dwa podejścia:
- W Starym Testamencie jest podejście legalistyczne: prawo jest podstawą myślenia moralnego.
- W Nowym Testamencie jest myślenie w kategoriach cnót: to, jak postępujemy, kim jesteśmy, a nie – czy respektujemy zasady, czy nie.
- Św. Tomek musiał te dwie postawy ująć w jednym.
- Takie relacje, jakie ustanawia pomiędzy nimi, służą połączeniu tych tradycji.
- Zdumiewające, że chrześcijanie zapomnieli o tym, co najważniejsze:
- Chodzi o kształtowanie charakteru,
- A nie o to, by spełniać przepisy.
- Zachowali tę świadomość chrześcijanie prawosławni.
- Ponieważ doskonałość moralna wyraża się w cechach charakteru, a nie w wypełnianiu przepisów.
Kant
- Urodził się rodzinie pietystów.
- Pietyzm to odłam luteranizmu, w którym podstawową cnotą jest troska o bliźniego i pokora.
- Stąd ogromne przywiązanie do obowiązku i czynienia-tego-co-do-mnie-należy.
- Kant próbuje znaleźć etykę, która:
- Nie byłaby zakorzeniona w standardach społecznych, jak u Arystotelesa.
- Nie byłaby zakorzeniona w przekonaniach religijnych.
- Ale byłaby niezależna od tamtych, a jednocześnie pozwalała je skorygować.
- Żeby pozwalała stwierdzić, czy nakazy formułowane w ramach odpowiednich religii są trafne.
- Kant myśli:
- Jeśli będziemy w stanie stwierdzić samodzielnie, co jest dobre, będziemy wówczas w stanie stwierdzić, która religia jest prawdziwa.
- Kant odwraca w ten sposób tradycyjne relacje między religią a etyką.
- Tradycyjnie religia dostarczała fundamentu dla przekonań etycznych.
- Bóg mówi, co jest dobre.
- Bóg prezentuje wzorzec moralny do naśladowania.
- Kant proponuje, by:
- Najpierw uzasadnić etykę.
- By na tej podstawie „wybrać”, które z wyznań jest trafne.
- To, które zaleca nam robienie tego, co uznajemy niezależnie za słuszne.
- Skąd brać zatem te przeświadczenia moralne?
- Z rozumu.
- Zasady moralne można wyprowadzić z refleksji intelektualnej.
- W ten sposób każdy z nas mógłby dojść do tych właściwych przekonań, bez konsultowania swojej opinii z innymi.
- Jednocześnie wszyscy doszliby do tych samych przekonań.
- To jest ideał Kanta.
- W ten sposób Kant przedefiniowuje pojęcie wolności jednostki.
- Tradycyjnie pod pojęciem wolności rozumie się swobodę wyboru działania.
- Jestem wolny = postępuję tak, jak postanowiłem.
- Ale czy namysł nad tą decyzją jest wolny?
- Jeśli nie, to i wolność działania jest pozorna.
- Kant postuluje nie tylko wolność w sferze działania, ale i myślenia.
- Wolny człowiek nie tylko robi to, co chce.
- Ale w sposób racjonalny kieruje swoimi wyborami.
- Racjonalność u Kanta jest utożsamiana z wolnością.
- Być wolnym i racjonalnym oznacza to samo.
- Kant wychodzi od kwestii potocznych przekonań moralnych.
- Nie interesuje go jednak treść tych przekonań.
- Ale jak się do nich dochodzi.
- Bada pojęcie, które w jego czasach funkcjonowało jako pojęcie potoczne: pojęcie „dobrej woli”.
- Nadaje jednak temu pojęciu nowy wymiar.
- Dobra wola jest jedyną rzeczą, która jest dobra bezwzględnie, absolutnie.
- Jest to dobro bezwarunkowe.
- Dobrze jest posiadać dobrą wolę zawsze, niezależnie od warunków.
- Kant wszystkie inne dobre rzeczy nazywa dobrami warunkowymi.
- Dobra warunkowe to takie, które nie w każdej sytuacji jest warte posiadania.
- Posługuje się dobrami warunkowymi, by stworzyć pojęcie dobra bezwarunkowego.
- Do dóbr warunkowych zalicza m. in.:
- Inteligencję ( nazywa to dowcipem).
- Dobrze jest być inteligentnym, ale można wyobrazić sobie sytuację, w której lepiej, żeby ktoś był mniej inteligentny.
- Np. gdyby Hitler był mniej inteligentny…
- Bogactwo.
- Dobrze jest być bogatym, ale są sytuacje, w których lepiej nie być...
- Stanowczość.
- Gdyby Stalin był mniej stanowczy…
- Uczynność.
- Możemy nieświadomie pomóc złodziejowi wynosić ciężkie łupy z muzeum…
- W tych przypadkach to, czy zrobimy dobrze, zależy od trafu, od tego, czy nam się poszczęści.
- Kant sądzi, że cechy charakteru nie angażują specjalnie namysłu.
- Jednak Arystoteles sądził inaczej, a Kant w tym przypadku ma nieco zafałszowane wyobrażenie o tej tradycji perfekcjonistycznej.
- Kant przeprowadza następującą klasyfikację działań:
- Twierdzi, że działanie można opisać wg dwu kryteriów:
- Z punktu widzenia motywacji wewnętrznej działającego.
- Działający może dokonać danego działania, bo:
- Uważa, że tak powinno się zrobić (działanie z obowiązku).
- Tak mu wygodnie (działanie nie z obowiązku).
- I z punktu widzenia zewnętrznego obserwatora.
- Obserwator może o obserwowanym działaniu orzec dwojako:
- Zgadza się z tym, co należy (zgadza się z obowiązkiem).
- Nie zgadza się z tym, co należy (nie zgadza się z obowiązkiem).
- Czyli są możliwe cztery sytuacje: Ktoś zrobił…
- To, co należy, dlatego, że tak należy (to są właśnie działania, które cechuje dobra wola).
- Ktoś nie ukradł batonika w sklepie, bo uważa, że kraść jest źle.
- To, co należy, dlatego, że tak wygodnie (działania dopuszczalne).
- Ktoś nie ukradł batonika, bo widział kamery.
- To działanie jest bliskie następnej kategorii – byłoby tam zakwalifikowane, gdyby były inne warunki (nie byłoby kamer).
- To, czego nie należy, dlatego, że tak mu wygodnie (działania złe).
- Ukradł batonik.
- To, czego nie należy, dlatego, ze tak należy – jest to przypadek niemożliwy – Kant go wyklucza.
- Pod warunkiem, że działający wie, co należy, a nie tylko tak mu się wydaje.
- Tylko działanie pierwsze, motywowane dobrą wolą jest niezależne od warunków zewnętrznych, od okoliczności.
- Robię to, co trzeba, dlatego, że tak trzeba.
- Wtedy MUSZĘ postąpić dobrze.
- I to jest właśnie owa bezwarunkowość dobrej woli.
- Dobra wola, dobro bezwzględne, jest czymś takim, co pozwala zawsze czynić dobro, bez względu na sytuację.
- Okoliczności nie mają wpływu na to, co robię, bo to, co kieruje moim wyborem, to gotowość spełnienia obowiązku.
- Już wiemy, że tylko pragnienie zrobienia tego, co należy, GWARANTUJE, że zostanie zrobione to, co należy.
- Co w takim razie należy?
- Trzeba chcieć dobrze, i wiedzieć, co jest dobrze.
- Kant nie szuka tej cechy w samych działaniach.
- A w zasadach, wg których się te działania wybiera.
- Kant dzieli zasady na rozmaite rodzaje.
- Jednym z rodzajów zasad są maksymy.
- Maksyma – „prywatna zasada postępowania”.
- Może obowiązywać przez całe życie, może i w krótszym okresie.
- Ważne, jest to, że jest to zasada „dla mnie”.
- Może to być np. taka zasada, że jak od dwu godzin jestem głodny, jestem na mieście i nie mam kasy, to mogę buchnąć batonik.
- Jak jednak zidentyfikować dobre zasady?
- Tym, czego szukamy, jest wartość bezwzględna.
- Czyli to, co zachowuje swój walor niezależnie od okoliczności.
- Czym byłyby więc zasady, które obowiązywałby wiecznie?
- W ramach terminologii kantowskiej takie zasady nazywają się prawami.
- Prawo jest to zasada postępowania, która obowiązuje bezwyjątkowo.
- Jeżeli zasada jest prawem, to wszystko, co pod nią podpada, podlega regulacji.
- Nie jest to prawo kodeksowe, ale w znaczeniu szerszym – bezwyjątkowej zasady postępowania.
- Szukamy więc maksym, które wyglądałyby jak prawo.
- Czyli takich, które dobrze byłoby mieć zawsze.
- Czyli jeśli ktoś będzie miał taką zasadę, to w danych okolicznościach zawsze zrobi to, co trzeba.
- Czyli przekładając na terminologię Kanta:
- Dobrze postąpię wtedy, jeśli będę robił to, co można rozumieć jako regulowane prawem.
- Bo prawo obejmuje wszystkie sytuacje danego rodzaju.
- Prawo, które dopuszcza wyjątki, nie jest dla Kanta prawem, ale regułą.
- Prawa:
- Nie zawierają żadnych danych, uszczegółowiających sytuacje, do których się odnoszą.
- Czyli np. nie zawierają imion własnych…
- Muszą być tak sformułowane, żeby możliwe było ich wielokrotne stosowanie.
- Zasada prawna ma się stosować do wszystkich.
- Wszyscy powinni mieć taką zasadę.
- Maksyma odnosi się indywidualnie do kogoś, bo np. temu komuś jest tak wygodnie, bo mu się tak podoba.
- Prawo nie uzależnia tego, co trzeba zrobić od tego, czy tak jest akurat wygodnie, czy się podoba, czy nie.
- Prawo mówi: Jeżeli jesteś w takiej sytuacji, to nie ważne, czy ci się chce, czy nie chce – musisz zrobić tak a tak.
- Na tym, wg Kanta, polega obowiązek, zobowiązanie.
- Jak się jest zobowiązanym, to się robi, to co trzeba, niezależnie od tego, czy się chce, czy nie.
- Obowiązek reguluje nasze działania i pragnienia, często stając w opozycji do tych pragnień.
- Być zobowiązanym, to podlegać pewnym ograniczeniom.
- Konkluzja Kanta:
- Jeśli postępowanie moralne ma być sensowne, to musimy je rozumieć jako bezwzględnie wartościowe.
- Czyli musi się ono nie liczyć z naszymi pragnieniami.
- Chcąc się dowiedzieć, czy dana prywatna zasada / maksyma jest właściwą zasadą, należy sprawdzić, czy mogłaby być prawem.
- Czyli: czy każdy, kto znalazłby się w takiej sytuacji mógłby uznać, że to jest dobry sposób postępowania w takiej sytuacji.
- Kant w ten sposób szuka uzasadnienia obowiązku:
- Jeśli obowiązek jest uzasadniony.
- To jest uzasadniony dla każdego.
- Głupio byłoby, gdyby prawa matematyczne były dobre tylko dla niektórych, a dla niektórych nie (np. 2 + 2 = 4 byłoby dobre tylko dla niektórych).
- Przykład Kanta: dać fałszywą obietnicę:
- Czy dobrze jest postąpić wg tej zasady.
- By odpowiedzieć na to pytanie, należy sprawdzić, czy można chcieć, by ta zasada stała się prawem powszechnie obowiązującym?
- Czy mogę chcieć, aby moja maksyma stała się prawem?
- Żeby każdy, kto znajduje się w takiej sytuacji, zachował się według tej zasady?
- Trzeba sobie wyobrazić, że od tej chwili każdy, kto znajduje się w takiej sytuacji, daje fałszywą obietnicę.
- Kant odpowiada:
- Jeżeli daję fałszywą obietnicę, to wiem, że w krótkim czasie wszyscy się zorientują, że dałem fałszywą obietnicę.
- Czyli jeżeli każdy daje fałszywe obietnice, to wszyscy wiedzą, że każdy, kto daje obietnicę, daje obietnicę fałszywą.
- Jaki więc sens dawać w takiej sytuacji jakiekolwiek obietnice?
- W takiej sytuacji Kant mówi, że wola jest sprzeczna sama z sobą.
- W takim świecie nie można byłoby działać:
- Żeby dać obietnicę, to ktoś musi ją przyjąć.
- Ale nikt jej nie przyjmie, bo wszyscy wiedzą, że obietnica jest fałszywa.
- I skoro nikt obietnicy nie chce przyjąć, to i nikt jej nie da.
- Czyli:
- Fałszywa obietnica jako prawo wyklucza sama siebie – ale dopiero po uogólnieniu.
- Fałszywa obietnica jest jednak możliwa jako wyjątek.
- To nie znaczy jednak, że jest dobra.
- Właśnie to, że jest złamaniem powszechnie obowiązującego prawa, oznacza, że jest zła.
- Inny przykład Kanta: świat bez pomagania innym.
- Taki świat jest możliwy.
- Ale nie możemy go chcieć, bo każdy człowiek, z racji swojej natury, potrzebuje czasem pomocy innych.
- Czyli człowiek, który chciałby tak postępować, po uogólnieniu tej zasady, powinien zobaczyć, że jest to chęć niespójna:
- Nikt nikomu nie pomaga.
- Ale czasem mi ktoś – tak.
- Kant twierdzi:
- Jeżeli jakaś zasada jest niedopuszczalna, to mamy zakaz postępowania w ten sposób.
- I obowiązek postępowania odwrotnego, przeciwnego.
- W ten sposób Kant zbudował etykę całkowicie racjonalną:
- Jest zbudowana na analizie pojęcia „dobrej woli”.
- Potem przechodzi do pojęcia „obowiązku”.
- A stąd przechodzi do identyfikacji zasady, która ma rządzić wyborem reguł postępowania.
- Zasada ta nazywa się imperatywem kategorycznym.
- Imperatyw kategoryczny ma pięć wersji – podajemy dwie:
- Postępuj wg takiej maksymy, dzięki której możesz chcieć, aby stała się prawem powszechnym.
- Imperatyw kategoryczny wymaga, byśmy traktowali ludzi zawsze zarazem jako cel, a nigdy tylko jako środka.
- Nie możemy innych wykorzystywać, chyba, że tego sami chcą.
- Czyli działanie dobre to takie, na które inni mogą się zgodzić.
- Zastanawiając się nad tym, co mamy zrobić, powinniśmy traktować każdego człowieka jako prawodawczego członka państwa celu.
- Czyli każdy ma być traktowany tak, jakby sam mógł być autorem prawa, wg którego mamy postępować.
- Jest to element zgody wszystkich (zgody intersubiektywnej, che, che…).
- Różnie można zapatrywać się na to, że moralność jest kwestią tylko i wyłącznie rozumu.
- Np. troska o dzieci nie jest wyrazem obowiązku, nie jest nim umotywowana, ale po prostu dobrze jest, że troszczę się o dzieci, bo je kocham.
- Mąż wierny z obowiązku jest mniej wart, niż wierny z miłości.
- Jednak takie myślenie wprowadza do świata pewien porządek i przewidywalność – brak było tego światu opartemu wyłącznie na uczuciach.
John S. Mill (XIX w.)
- Żył w tym samym czasie I miejscu, co Karol Marks, a doszedł do zupełnie innych wniosków:
- Marks proponował zmianę struktury społecznej.
- Mill chciał zmienić system sprawowania władzy.
- Proponował regułę reprezentacji wszystkich grup społecznych we władzach.
- Jeśli chodzi o etykę, Mill był utylitarystą, czyli zakładał, że wartość działania zależy:
- Nie od charakteru działającego (Arystek).
- Nie od tego, czy zostało wykonane w imię obowiązku (Kancik).
- Ale od jego skutków.
- Czyli:
- Chcąc się dowiedzieć, czy dany czyn jest słuszny, musimy zapytać: jakie będą jego konsekwencje?
- Na czym polega jednak wartość konsekwencji / skutków?
- Na zaspokajaniu pragnień / preferencji.
- Skutki są dobre, jeśli przynoszą szczęście / przyjemność.
- Są złe, jeśli przynoszą przykrość.
- Działania słuszne to takie, które prowadzą do przyjemności.
- A niesłuszne – co prowadzą do przykrości.
- Aby stwierdzić, czy skutki są przyjemne, czy nie, należy dokonać bilansu.
- Nie ma bowiem działań, których skutkiem jest czysta przyjemność lub czysta przykrość.
- Zazwyczaj są one mieszane.
- Należy więc dokonać rachunku użyteczności – zsumować te plusy i minusy.
- Utylitaryści rzeczywiście potrafią przeprowadzić (na liczbach) rachunek szczęścia.
- Przy założeniu jednak, że szczęście to zaspokojenie pragnień i potrzeb.
- To pojęcie szczęścia jest bardzo zubożone ( Arystka utylitarne szczęście to jedynie zadowolenie – jedna część prawdziwego szczęścia spośród wielu).
- Opieranie etyki na tak wąsko rozumianym szczęściu powoduje, że szczęście ma tylko charakter ilościowy.
- Tzn. wszystko jest dobre, o ile zwiększa przyjemność.
- Ale przecież nie jest nam wszystko jedno, z kim i jak te pragnienia zaspokajamy.
- Wobec takich zarzutów Mill stworzył podział na przyjemności niższe i wyższe:
- Wyższe – takie, które się później wyczerpują.
- Niższe – które się wyczerpują szybciej.
- Mówi o tym zasada malejącej użyteczności krańcowej:
- Każda kolejna jednostka jakiegoś dobra jest względnie mniej wartościowa, niż poprzednia.
- Można to przyrównać do przyjemności intelektualnych i cielesnych.
- Nawet najmniejsza ilość przyjemności wyższych jest więcej warta niż największa przyjemności niższych.
- Na taką konsekwencję trudno się wielu zgodzić.
- Najlepiej byłoby je godzić i doznawać ich jednocześnie.
- Ale w życiu tak nie ma – trzeba wybierać, i stąd właśnie te zasady.
- Te zasady wyrastają z przyjętego założenia, że istnieje podział psyche / soma.
- A to ni prawda – to nie ciało chce, czy dusza. To JA chcę!
Ostatnie jego zdanie: Dziękuję Państwu, to wszystko co miałem Państwu do powiedzenia. Zapraszam więc na TEN…
Słaby jest?
Części cyklu:
PRZERWA NA REKLAMĘ
Zobacz artykuły na podobny temat:
Zbrodnia naiwności
Radosław Różycki
Wielu dokonujących wyboru zawodu dziennikarza kieruje się zapewne romantyzmem złudzeń odnośnie tej profesji. Romantyzmem, na którym buduje się cały mit tego specyficznego zajęcia, dla jednych będącego misją, sposobem dojścia do prawdy, dla innych zwykłym pasożytnictwem podbudowanym butą i nieuzasadniona pewnością siebie graniczącą z arogancją. [Źródło: Merkuriusz Uniwersytecki].
Przepraszamy za reklamy
Michał Chmielewski
Emisja reklam podczas filmu jest ważna, ponieważ wtedy oglądalność rośnie, ale są pewne granice. Granice, które Polsat i TVN zdążli już przekroczyć tysiące razy.
O Unii nie u nas
Jakub Halcewicz-Pleskaczewski
Od ubiegłorocznego referendum europejskiego minęło sporo czasu. Opadły emocje, zmniejszył się entuzjazm. Nawet na dwa tygodnie przed rozszerzeniem Unii - wydarzeniem zmieniającym oblicze Europy - ani media ani władza nie prowadzą wyraźnej dla społeczeństwa polityki informacyjnej. [Źródło: Merkuriusz Uniwersytecki].
Reklama społeczna jako środek skutecznej perswazji
Mateusz Rocławski
Pierwotnym założeniem reklamy było dotarcie do odbiorców i sprzedanie towaru. Jednak w tym sposobie dotarcia jest też możliwość wywołania społecznie pożądanych postaw i zachowań.
Bliżej reportażu
Katarzyna Bocheńska
Co to takiego reportaż? Teoretycy utrzymują, że: reportaż jest gatunkiem z pogranicza dziennikarstwa i prozy.
Reportaż radiowy
Katarzyna Bocheńska
Reportaż radiowy - czym jest, jak powstaje i co dziennikarz musi o nim wiedzieć.
Społeczne i kulturowe oddziaływanie języka mediów
Magdalena Jakubowska
Pojedyncze informacje zyskują znaczenie, kiedy zostaną umieszczone w odpowiednich ramach interpretacyjnych nadających im wartość symboliczną, mityczną.