9.04.2008 Historia mediów
50 lat Nowin Jeleniogórskich
(mal), Nowiny Jeleniogórskie, 2 kwietnia 2008
2546. raz „Nowiny Jeleniogórskie” trafiają do rąk czytelników. Lekko licząc - jakieś trzy miliony sprzedanych egzemplarzy.
W ciągu tych pięćdziesięciu lat zdarzyło się kilka chwil przełomowych. Największą wagę miały dwa takie momenty. Pierwszy, gdy po reformie administracyjnej gazeta osiągnęła zasięg wojewódzki, znacznie zwiększając nakład. Ten rozwojowy impuls miał też jednak swoje negatywne strony. To wtedy tygodnik został upolityczniony, stając się oficjalnie organem partii, a o kadrach zaczął decydować komitet wojewódzki PZPR. Na finansach gazety łapę położył wtedy partyjny koncern wydawniczy „Ruch” i wielkie możliwości rozwojowe, na które była wówczas szansa, zostały zablokowane.
Nie udało się zablokować niezależności dziennikarskiej. Nawet wówczas, gdy obowiązywała propaganda sukcesu, „Nowiny” stać było na przedstawianie rzetelnego obrazu rzeczywistości.
Drugi wiązał się z przemianami lat 1989-91. To wtedy pojawiła się możliwość stworzenia spółdzielni dziennikarskiej i przejęcia tytułu. Na przełomie lat 1990 i 1991. czytelnicy otrzymali po raz pierwszy do rąk gazetę rzeczywiście niezależną od kogokolwiek i czegokolwiek, no, może poza zdrowym rozsądkiem i dziennikarską rzetelnością. Mamy nadzieję, że nie nadużyliśmy ani jednego, ani drugiego.
O sile i charakterze „Nowin” zawsze stanowili dziennikarze. Wśród nich Maria Suchecka, najdłużej spośród wszystkich, bo blisko 30 lat, związana z tytułem (także jako sekretarz redakcji). Tak ocenia nowinowe półwiecze.
- Nowiny zawsze były i nadal są odbiciem sytuacji w mieście, regionie, w kraju. Już samo powstanie tygodnika w półtora roku po październikowych przemianach było dowodem budzenia się samodzielnego myślenia i jak to się nieraz określa - ducha obywatelskiego. Autorem i realizatorem pomysłu uruchomienia tytułu był Andrzej Lesiewski. Było to jedno z siedmiu pierwszych czasopism lokalnych, jakie powstały w kraju.
Cechy pierwszej dekady pisma to bogata tematyka regionalna, nurt interwencyjny, znakomity serwis zdjęciowy i akcje prasowe integrujące czytelników wobec rozmaitych społecznych celów.
W pewnym sensie tygodnik był pismem, jak na owe czasy, niezależnym. Nie przeszkodziło temu nawet upartyjnienie „Nowin”. Dziennikarze z tego okresu, mający kontakt z kolegami innych tego typu czasopism przyznawali jednak, że miejscowe władze partyjne były bardziej liberalne i powściągliwe od władz partyjnych innych regionów.
Niezależnie od sytuacji politycznej - tygodnik starał się przedstawiać rzetelny obraz rzeczywistości. Służyły temu m.in. publikacje - raporty diagnozujące różne zjawiska i procesy. Zawsze mocnym atutem pisma był reportaż społeczny.
Z całą pewnością w zespole redakcyjnym funkcjonował współpracownik SB. Z całą pewnością telefony były na podsłuchu. Z całą pewnością były tematy - tabu nigdy nie podejmowane, choćby sprawa działającego w Zakładach Mięsnych sklepu, gdzie w najcięższych dla mieszkańców czasach czekały na jeleniogórskich prominentów opasłe paczki z mięsem i wędlinami. Z całą pewnością w redakcji były chwile wspólnych radosnych imprez, jak na przykład niezapomniany Dzień Kobiet, kiedy Marian Kozłowski z kolegami już po przygotowaniu materiału do druku sprowadzili do redakcji na Okrzei cygańską orkiestrę i zakupili pieczone kurczaki z rożna, które w owych czasach były nowością i specjałem z górnej półki.
Było... minęło... trwa...
*****
Korzystając z okazji, w imieniu własnym i serwisu Reporterzy.info gratuluję Koleżankom i Kolegom z Nowin okrągłego jubileuszu i życzę kolejnych dziesiątek lat sukcesów. Połamania piór!
Bartłomiej Dwornik
PRZERWA NA REKLAMĘ
Najnowsze w dziale Historia mediów:
Thai Rath. Historia najstarszego dziennika Tajlandii
Małgorzata Dwornik
Gazeta, którą ostrzelano z granatników, osiągnęła nakład ponad miliona egzemplarzy. Jej założyciel budował szkoły i czarterował samoloty, by drukować zdjęcia walk bokserskich szybciej niż konkurencja. Thai Rath to nie tylko gazeta. To medialne imperium, które powstało... na wszelki wypadek.
Historia Comcast. Jak skromna kablówka stała się gigantem medialnym
Małgorzata Dwornik
W 1963 roku miał tylko 1200 klientów lokalnej kablówki i marzenie. Sześć dekad później jego firma jest trzecią siłą medialną świata. Ralph J. Roberts zaryzykował wszystko, żeby postawić na telewizję kablową. Czy wiedział, co robi? Historia Comcastu pokazuje, że... wiedział doskonale.
Hind Nawfal i jej Al Fatat. Pierwszy w świecie arabskim magazyn dla kobiet
Małgorzata Dwornik
Egipski fenomen, założony przez "matkę dziennikarek" przetrwał na rynku jedynie dwa lata. Jednak w tym czasie zrobił dla arabskich kobiet tak wiele, że do dziś nazywany jest "rewolucjonistką". Arabska "Dziewczyna" i jej założycielka były pierwszym, tak wyraźnym głosem kobiet w tej kulturze.
Podobne artykuły:
The Kathmandu Post. Historia pierwszego, wolnego dziennika z Nepalu
Małgorzata Dwornik
Pierwszy numer The Kathmandu Post ukazał się 17 lutego 1993 roku, w czwartek. Miał 8 stron i ambicje walki z niesprawiedliwością. W niespełna tydzień stał się najbardziej poczytną pozycją w całym kraju. Nie wszystkim się to spodobało.
Chłopcy Murrowa z CBS. Historia mistrzów omijania wojennej cenzury
Małgorzata Dwornik
Reporterzy wojenni pod wodzą Edwarda Murrowa nadawali z okupowanych krajów II wojny światowej, przechytrzając niemieckich cenzorów. Przeprowadzili wywiady z Hitlerem, Goebbelsem i Himmlerem. Lądowali w Normandii, a potem szli razem z frontem. Paryż niechcący "wyzwolili" nawet trzy dni przed faktem.
Historia CNN. Tak powstała telewizyjna potęga Cable News Network
Małgorzata Dwornik
1 czerwca, rok 1980. Tego dnia o godzinie 17.00 David Walker i Lois Hart ogłosili światu start całodobowego kanału informacyjnego Cable News Network, czyli CNN.
Pravda od stu lat. Historia najstarszej gazety ze Słowacji
Małgorzata Dwornik
Ponad ćwierć miliona czytelników wydania drukowanego i 2,5 miliona internautów, odwiedzających strony internetowe plasuje dziennik Pravda w ścisłej czołówce mediów w Słowacji. Na tę pozycję tytuł pracował równo sto lat. Jednak przez ten czas wiele razy musiał zmieniać twarz, poglądy, a czasem nawet nazwę.