menu szukaj
tygodnik internetowy ISSN 2544-5839
nowe artykuły w każdy poniedziałek
tytuł monitorowany przez IMM i PSMM
zamknij
REKLAMAbanner Volcano

13.05.2024 Historia mediów

Die Burger. Historia największego na świecie dziennika w języku afrikaans

Małgorzata Dwornik

Gazeta założona w 1915 roku przez Afrykanerów ze Związku Południowej Afryki jest jak historia kolonializmu w pigułce. Z jednej strony popierała dążenia do niezależności i lokalny język, z drugiej - do końca aktywnie wspierała apartheid. Na honorze ma plamę dawnych piewców nazizmu i rasizmu, z którą dziś rozlicza się czynem. Die Burger doceniają na świecie za warsztat i budowanie więzi z czytelnikami. Są w tej historii również polskie wątki i znane marki internetowe z naszego kraju.

Die Burger. Historia największego na świecie dziennika w języku afrikaansilustracja: netwerk24.com/dieburger

Kiedy w grudniu 1914 roku w Europie od pięciu miesięcy trwała I wojna światowa, grupa czołowych Afrykanerów postanowiła powołać do życia gazetę, reprezentanta ich poglądów, spraw bieżących i informatora dla ich współ krajanów. Od 4 lat istniał jako państwo Związek Południowej Afryki, a Afrykanerzy tworzyli jedną z silniejszych białych populacji. Byli głównie pochodzenia holenderskiego, niemieckiego i francuskiego. Mieli własną kulturę i religię a posługiwali się językiem niderlandzkim jako urzędowym oraz potocznym i bardziej popularnym afrikaans.

18 grudnia 1914 roku, w Stellenbosch przy ulicy Van Riebeeckstraat, spotkało się 16 światłych obywateli kraju. Powołali do życia wydawnictwo De Nationale Pers Beperkt i podjęli decyzję o druku gazety. Fundusze na ten cel przekazali bracia Jannie i Christiaan Marais. Firma oficjalnie została zarejestrowana 12 maja 1915 roku pod adresami: 22 Wale Street i Keeromstraat 30 w Cape Town (Kapsztad). Nazwę wydawnictwa powszechnie skracano do Naspers i ten zwrot zaakceptowano w samym wydawnictwie. 

Zdecydowano, że przyszła gazeta będzie nazywać się De Burger. Choć przedrostek De pochodził z języka niderlandzkiego to samo słowo Burger z afrikaans i oznacza Obywatel. Redaktorem naczelnym nowej gazety został pastor zgromadzenia NG Graaff-Reinet, Daniël François Malan. 

Maszyna drukarska kupiona od konkurenta


Malan ofertę otrzymał 15 kwietnia 1915 roku a 27 maja był już oficjalnie szefem gazety. Prace nad pierwszym numerem ruszyły natychmiast, a redakcja zadomowiła się w budynku przy Keeromstraat i początkowo pracowała po cichu, obawiając się silnej konkurencji. W tym czasie na rynku prym wiodła angielskojęzyczna, poranna gazeta Cape Times, wychodząca od 1876 roku. Jednak jej właściciele nie widzieli zagrożenia w nowo powstającej pozycji. Sprzedali nawet kolegom po fachu maszynę drukarską. Czas pokazał jak bardzo się pomylili. 

Pierwszy numer De Burger ukazał się 26 lipca 1915 roku jako owoc głęboko odczuwanej przez wielu ludzi potrzeby posiadania własnej gazety. A cele, jakie redakcja postawiła przed sobą, były proste:

  • swobodnie wyrażać opinie publiczne
  • dbać o interesy własnego kraju i narodu
  • nie wywoływać nienawiści, zazdrości i nieporozumień kulturowych
  • prowadzić swobodne i burzliwe dyskusje na trudne tematy
  • zachować język i historię
  • ratować sprawy i osoby zapomniane przez rząd
  • budować charakter narodowy
  • być przedstawicielem Partii Narodowej

Pierwszy De Burger miał 10 stron, wiele graficznych reklam na pierwszej stronie, 7 kolumn, działy krajowy i zagraniczny a także sekcję kulturalną i ekonomiczną oraz kolumnę felietonów. Dużo miejsca poświęcono religii. Nie było w tym nic dziwnego, zwłaszcza, że głównodowodzący był pastorem. 

Jezyk afrikaans trafia na łamy


Malan w 1905 roku otrzymał tytuł doktora teologii i został przyjęty do kongregacji Holenderskiego Kościoła Reformowanego w Heidelbergu. Od pierwszych dni posługi poświęcił się problemom Afrykanerów, którzy po wojnie anglo-burskiej przeżywali wiele niedoli i niepowodzeń. Był też wielkim orędownikiem języka afrikaans, jako przywódca Tweede Afrikaanse Taalbeweging (Ruch drugiego języka afrikaans). 

REKLAMA

Kiedy na przełomie lat 1909 i 1910 powstała Południowoafrykańska Akademia Języka, Literatury i Sztuki, Malan był w gronie jej założycieli. Obejmując redakcję De Burger rozpoczął starania o wprowadzenie na łamy gazety języka afrikaans co udało mu się osiągnąć rok później. 

Pod sterami Malana działała początkowo 16-osobowa redakcja, ale już po roku zostało w niej tylko dziewięć osób. Oprócz Malana byli to:

  • J. Steinmeyer, pisarz, miał największe doświadczenie w dziennikarstwie
  • Dawie Petrus du Toit, pisarz, wykształcony i doświadczony dziennikarz. W zawodzie od 1892 roku. W De Burger prowadził własną kolumnę Oom Dawie (Wujek Dawie). Był zastępcą redaktora naczelnego i pionierem tekstów w języku afrikaans
  • Henry Alan Fagan, prawnik, działacz
  • Carel Jacob Lodewijk Ruijsch van Dugteren, pastor piszący o sztuce i kulturze
  • Ernst Berthold Grosskopf, nauczyciel, dziennikarz i pisarz. W De Burger był reporterem parlamentarnym i redaktorem sportowym. Prowadził dział felietonów Rissies (Chilli, czerwony pieprz) pod pseudonimem Duineboer
  • D. de Flamingh, pisarz, felietonista
  • H. Weerts, dziennikarz
  • J. du Toit, pisarz, dziennikarz

Pierwszy artykuł redakcyjny zaczynał się tak: Obywatel” jest dzieckiem smutku i nadziei. Narodził się z bólów porodowych naszego ludu. Gdyby poważne katastrofy nie uderzyły w życie naszego narodu, z pewnością by nie istniał. W kolejnych numerach patriotyzm i duch narodowościowy przebijał w prawie każdym zamieszczonym tekście.

De Burger już nie niderlandzki


Gazeta została bardzo dobrze przyjęta na terenie całego kraju. Szybko stała się konkurencją dla angielskojęzycznego Cape Times. Wszyscy redaktorzy byli zwolennikami języka afrikaans i posługiwali się nim biegle, toteż już w 1916 roku pojawiły się pierwsze teksty w tym języku. W krótkim czasie z nazwy niderlandzka gazeta czytelnicy przeszli na stwierdzenie afrikaans gazeta. W tym samym roku pojawił się też pierwszy dodatek, magazyn De Huisgenoot (Współlokator). 

Magazyn był miesięcznikiem i miał dostarczać czytelnikom rozrywki, informacji i inspiracji, ale też wesprzeć finansowo De Burger. To tu we wrześniu 1916 roku ukazało się pierwsze zdjęcie kobiety (HSJ Joubert) a w marcu 1919 roku tekst nowego hymnu afrikaans Uit die Blou van Onse Hemel, którego autorem jest Cornelis Jacobus Langenhoven. Magazyn ukazuje się po dziś dzień, jako samodzielna pozycja. 

De Burger mocno wspierał Partię Narodową, a jego redaktorzy byli jej członkami. Po latach wielu z nich zostało ministrami a DF Malan premierem. Polityka zajmowała większość stron gazety ale nie ograniczano się tylko do tekstów. Już od samego początku pojawiły się humory rysunkowe a wiele z nich było bezlitosnych w swoich treściach. Atakowały sytuację polityczną i ekonomiczną nie tylko swojego kraju ale i świata. W Europie trwała wojna, która miała wpływ i na kraje afrykańskie.

Graficzny głos sprzeciwu


Popularność rysunków była tak duża, że w 1916 roku 50 z nich zebranych zostało razem i wydanych jako książka. Ich autorem był rysownik Daniël Cornelis Boonzaier. 

Kiedy Boonzaier w 1915 roku podjął pracę w De Burger, był już wytrawnym grafikiem, choć nie wykształconym w tym zawodzie. Od 1884 roku rysował karykatury dla tygodnika The Knobkerrie, a od 1889 roku jego prace już jako zawodowego rysownika drukowały najważniejsze południowoafrykańskie gazety. Powstało kilka kolekcji jego prac. Do najsłynniejszych należy Owlographs (1901) poświęcona członkom i gościom słynnego klubu Owl, założonego przez samego artystę. Wśród karykatur pojawiły się nazwiska prawie wszystkich głównych światowych polityków tamtych czasów. Od 1903 roku pracował Boonzaier w The South Africa News i został okrzyknięty pierwszym pełnoetatowym rysownikiem w ZPA. 

W De Burger spędził artysta 25 lat a jego prace miały ogromny wpływ na odradzający się afrykański nacjonalizm. Do głównych postaci tamtych lat, z których drwił artysta, należał premier Louis Botha, a dla swoich rysunkowych politycznych potrzeb stworzył postać kapitalisty Hoggenheimera. Ów rysunkowy bohater, wbrew zapewnieniom autora, uznany został za Żyda i był wykorzystywany w ruchu antysemickim, który miał swoje apogeum w latach 30 XX wieku. 

REKLAMA

W latach 20. głównym tematem i w rysunkach i w tekstach był sojusz polityków Jana Smutsa i Jamesa Hertzoga (przyszłego i ówczesnego premiera) któremu oficjalnie sprzeciwiali się: redakcja, redaktorzy i wielu członków partii do której należeli obaj panowie. 

Kropka nad i. W tytule gazety


DF Malan prowadził redakcję dziennika do 1924 roku, kiedy to poświęcił się całkowicie polityce. Jako zwolennik języka afrikaans doprowadził do druku większości artykułów w tym języku, a w 1921 roku zmienił tytuł na Die Burger, co było zmianą dla obcokrajowców nieznaczną i nie bardzo zrozumiałą, ale dla Afrykanerów ważną, bo związaną z ich językiem. Przedrostek De był holenderski a Die afrykański. 

W 1918 roku na łamach gazety powołano dwa działy związane z kulturą i językiem afrikaans. 

  • De Burgerleeskring było klubem książki gdzie omawiano poszczególne pozycje literackie i tematy w nich poruszane
  • De Burgerboekhandel to księgarnia polecająca pozycje w języku afrikaans 

Oba działy miały ogromny wpływ na rozwój kultury i języka. Stały się podstawą do różnych badań naukowych i rozpraw związanych z tym tematem. Zebrane w wydania książkowe są wykorzystywane i w obecnych czasach. 

Nazizm i rasizm toczą redakcję


Po rezygnacji Malana redakcję przejął Albertus Geyer. Jego Kadencja przypadła na lata narodzin i rozwoju nazizmu oraz II wojny światowej. On sam po części sympatyzował z tym kierunkiem. Partia, której orędownikiem była gazeta rozpadła się na dwie frakcje. Pierwszą kierował dawny redaktor naczelny Malan i to była ta oczyszczona Partia Narodowa a drugą wojskowy duet Smuts i Hertzog. Dziennik w całości popierał Malana, uznając przeciwny duet za marionetki rządu brytyjskiego. Ale zarówno jedni jak i drudzy okazali się rasistami i antysemitami. Die Burger zaczął szerzyć poglądy nieprzyjazne zarówno społeczności żydowskiej, jak i tej o ciemnej karnacji. 

Gazeta, która stawała się wyrocznią i ciałem opiniotwórczym, trafiała do coraz większej ilości odbiorców. Było w niej dużo polityki, ale i spraw socjalnych, lokalnych czy ekonomicznych. Bardzo dbano o kulturę i jej rozwój. 

Przez 17 lat dziennik wyglądał praktycznie tak samo. 10 stron a na pierwszej reklamy i humor polityczny. Dopiero lata 30. przyniosły znaczne zmiany. W 1932 roku Geyer zrezygnował z reklam na pierwszej stronie, wprowadzając na ich miejsce dział informacji bieżących. 1 lutego, w poniedziałek, Die Burger zmienił swój dotychczasowy wygląd. Po obu stronach tytułu umieszczono informacje na temat redakcji i subskrypcji, a głównym tematem pierwszej strony tego dnia we wszystkich 8 kolumnach były mecze rugby i motoryzacja. Miłośnicy tych dziedzin sportu byli zachwyceni. Strony druga i trzecia zamieszczały informacje kulturalne wraz z historią, podróżami czy edukacją. Dopiero kolejne strony donosiły o tym co dzieje się w kraju i na świecie. 

Pierwsze zdjęcia w ruchu i symbol antysemityzmu


Zmiany przyniosły w pakiecie jeszcze jedną nowości - zdjęcia. Początkowo skromnie po kilka na cały numer i głównie statyczne. Die Burger szczycił się, że jako pierwszy udostępnił czytelnikowi zdjęcia w ruchu (balet Jaś i łodyga fasoli). 

Choć 1 lutego 1932 roku pierwsza strona była pełna informacji sportowych, pewnie dlatego, żeby przekonać czytelnika do tak wielkich zmian, to już kolejny dzień przyniósł wiadomości ważniejszej treści. Tematem dnia było wprowadzenie w kraju usługi telefonicznej pomiędzy ZPA a Wielką Brytanią. Jako dowód zamieszczono zdjęcie premiera Hertzoga rozmawiającego z premierem UK Ramsayem MacDonaldem. Obok tak ważnych rządowych decyzji, miejsce na pierwszej stronie znalazły wiadomości z Japonii i Chin, problemy w parti oraz wypadek kolejowy (ze zdjęciem). Die Burger przyjął światowy trend w prasie podobnie jak cały kraj, który rok wcześniej, w 1931 ogłosił swoja niepodległość. 

Kiedy w Europie rodził się faszyzm i nazizim, ZPA miała podobne problemy. Choć rząd oficjalnie potępiał te kierunki, to sam mocno zaangażował się w antysemityzm. Podobnie było z redakcją Die Burger. 

Z jednej strony redaktorzy byli przeciwni powstaniu i działalności SANP (Południowoafrykańska Partia Narodowa) w afrikaans nazywana GRYSHEMDE lub potocznie Szarymi Koszulami a z drugiej popierali ataki owej partii na społeczeństwo żydowskie, głównie po październiku 1936 roku, kiedy to na SS Stuttgart przypłynęło blisko 600 osób tej nacji, uciekinierów z Niemiec. 

Wzbudziło to niepokój społeczny:.. doszło do „ botsing van belange ” (konfliktu interesów) pomiędzy Żydem a Afrykanerem, ponieważ Żyd doszedł do bogactwa w kluczowych sektorach gospodarki, chroniąc się jednocześnie jako społeczności i jako goście w kraju celowo wykluczyli Afrykanerów z zajmowania należnego im miejsca w dostępie do bogactwa kraju…dowodził dr Hendrik Verwoerd (przyszły architekt apartheidu) a były redaktor naczelny Die Burger, Malan opisywał tę nację jako: niestrawiona, niewchłonięta i niewchłanialna mniejszość, która prowadzi do wszelkiego rodzaju trudności. Wtedy to do głosu doszedł bohater kreskówki DC Boonzaiera, Hoggenheimer i stał się symbolem ruchu antysemickiego na wiele lat. 

Komiksowi pionerzy Afryki


Kiedy 6 września 1939 roku ZPA wypowiedziało wojnę Niemcom i stanęło po stronie aliantów, w południowoafrykańskiej prasie zawrzało. Nie inaczej było w Die Burger. Redakcja przyjęła stanowisko proniemieckie, mimo że premier opowiedział się za neutralnością, a parlament głosował za wojną. W finale Hertzog podał się do dymisji, jego miejsce zajął generał Jan Smuts, a w gazecie Daniël Cornelis Boonzaier przeszedł na emeryturę ustępując miejsca Thomasowi Ochse Honiballowi. 

REKLAMA

Nowy premier nie przypadł do gustu nowemu nadwornemu grafikowi gazety, toteż stał się głównym tematem okresu wojennego. Honiball związał się na stałe z Die Burger w 1940 roku. Był twórcą popularnych komiksów. Ten rodzaj rysunkowych historyjek pojawił się w południowoafrykańskich gazetach pod koniec lat 30. XX wieku, a swoją chwałę odnosił w latach wojny. 

Honiball był autorem kilku kultowych rysunkowych postaci. Jeszcze w 1939 roku stworzył sympatycznego bohatera Oom Kaspaas (wujek Kaspaas), który po raz pierwszy (gościnnie) pojawił się na łamach dziennika i podbił serca czytelników 4 marca a potem już regularnie przez kolejne 17 lat bawił dużych i małych. 

W 1942 roku czytelnicy poznali uczłowieczonych szakala i wilka Jakkales en Wolf, w 1946 roku kowboja Faan Band a dwa lata później rodzinę pawianów Adoons-Hulle. W latach 1951-52 czytelników dziennika bawił Kalite Skietebok. Honiball był także twórcą wielu karykatur, które według profesora CFJ Mullera miały ogromny wpływ na wyborców w 1948 roku. 

Założyciel Die Burger premierem kraju


Lata wojny to ciągła walka polityczna pomiędzy probrtyjskim rządem i ruchem parnasistowski. Wielu przywódców tego drugiego trafiło do więzienia. Pisano o tym w dziale krajowym Van land af, który posiadał rozbudowaną siatkę korespondentów, a o sprawach wojny i o tym co dzieje się w reszcie świata donosił Buitelandse Oorsig (Przegląd zagraniczny) za który odpowiadał i który nadzorował Frederik Rompel. 

Wojna nie zmieniła stanowiska partii i gazety w sprawie kolorowych obywateli. Jedni i drudzy uprawiali nagonkę i propagowali niechęć do tej części społeczeństwa. Wraz z zakończeniem wojny skończyła się też prawie dwudziestoletnia kadencja Albertusa Geyera. Obowiązki redaktora naczelnego w 1945 roku objął Phil Weber. 

Weber dołączył do redakcji Die Burger w 1926 roku. Był dziennikarzem przebojowym i miał trochę inne spojrzenie nie tylko na prowadzenie gazety, ale i na sprawy związane z krajem. Był orędownikiem Partii Narodowej i Afrykanerów, ale też widział gazetę bardziej profesjonalną i niezależną. 

Kiedy w 1948 roku D. F. Malan został premierem, prestiż gazety poszybował w górę. Numer z 28 maja 1948 roku poświęcony był nie tylko wyborom ale i samemu wygranemu, byłemu redaktorowi i założycielowi dziennika a wielki tytuł głosił Nasionaliste aan bewind (Nacjonaliści u władzy). I wbrew temu co deklarowano w 1915 roku na łamach De Burger: nie wywoływać nienawiści, zazdrości i nieporozumień kulturowych, Malan słowa nie dotrzymał. Wprowadził nowy ustrój w państwie, oparty na segregacji rasowej, tzw. apartheid, który trwał przez blisko pięć dekad. 

Tak narodził się apartheid


Pierwszy raz określenie apartheid pojawiło się na łamach dziennika 26 marca 1942 roku w artykule korespondenta politycznego Petrusa Cillie, podpisującego się pseudonimem Dawie. Autor zdefiniował apartheid jako odrębność etniczną. Później termin ten stał się powszechnie używany i zaznaczał znacznie głębsze różnice klasowe i dyskryminację a Die Burger na wiele sposobów promował teoretyczną i praktyczną ideologię apartheidu, aby przyciągnąć uwagę białych. 

Pominąwszy poglądy polityczne redakcji, Phil Weber przez dziewięć lat swojej kadencji, stworzył gazetę profesjonalną, pełną aktualnych informacji i będącą na bieżąco ze sprawami kraju. Brał udział w posiedzeniach klubu parlamentarnego Partii Narodowej i jak przystało na profesjonalnego dziennikarza, relacjonował je uczciwie i rzetelnie... do czasu kiedy nastąpiły zmiany w rządzie.

Kiedy w 1954 roku premierem został Johannes Gerhardus Strijdom, gazetę oskarżono o drukowanie poufnych informacji i chciano ją zamknąć. Weber wybronił siebie i dziennik, ale z posiedzeń parlamentarnych nie wszystkie już informacje trafiały do czytelnika. Mimo to nadal uważano, że dziennik daje fenomenalny wgląd w politykę parlamentarną. No cóż nie mogło być inaczej jeśli tylko przedstawiciel De Burger brał udział w posiedzeniach, inne gazety nie miały tego przywileju. 

Weber starał się prowadzić gazetę rzetelnie. Od swoich pracowników wymagał dyspozycyjności przez 24 godziny. Podobnie było i w latach poprzednich, a szczególnie w czasie wojny. Często w redakcji były nocne dyżury w trakcie których nanoszono poprawki i dokładano najświeższe informacje. 

Redaktor nie ukrywał poczynań ulubionej partii i rządu. W 1949 roku opisywał atak ZPA na tereny Namibii, a w 1950 roku osobę nowego przywódcy Afrykańskiego Kongresu Narodowego, Nelsona Mandelę, który od razu stał się czarnym wrogiem.

Fotograf Mandeli i kwestia anonimowych artykułów


W 1951 roku przyjął do pracy 18-latka Cloete Breytenbacha. Wręczył mu aparat fotograficzny i powiedział: Będziesz fotografem. Pierwszym zadaniem adepta była sesja fotograficzna przyszłego ministra obrony, generała Magnusa Malana. Młody Breytenbach spisał się doskonale i dostał etat, a po latach okrzyknięto go fotografem Mandeli, bo tylko on dostał pozwolenie od ówczesnego premiera na wjazd na wyspię Robben, gdzie przebywał przywódca ANC, aby zrobić zdjęcia dla londyńskiego Daily Express. On też udokumentował 3 grudnia 1967 roku pierwszy na świecie przeszczep serca przeprowadzony przez dr Christiaana Barnarda i chirurga-samouka Hamiltona Naki. 

REKLAMA

Nie wszyscy jednak w tym czasie pracowali na swoje nazwisko bo artykuły w gazetach były anonimowe lub podpisywane pseudonimami. Zmieniło się to dopiero pod koniec lat 50., kiedy stery redakcji przeszły w ręce kolejnego redaktora naczelnego Petrusa Cillie. I tak:

  • w kolumnie Van Al le Kante (Ze wszystkich krawędzi) felietony pisali Rykie van Reenen i D. C. de Vi I Iers
  • sekcja parlamentarna Jn die Parlament należała do Schalk Pienaar

Sam Cillie, ukrywając się pod pseudonimem Dawie, od 28 stycznia 1946 roku prowadził w gazecie cotygodniową kolumnę polityczną. Mimo ze z czasem zaczął używać przydomka Piet, to Dawie pisał swoje teksty do 1964 roku. 

Gazeta z roku na rok stawała się bardziej profesjonalna i doceniana nie tylko przez czytelników. Dbałość o kulturę w szeroko pojętym temacie doceniana była przez wszystkich. W 1952 roku na cele tej dziedziny życia Cille oddał całą drugą stronę, co było krokiem niespotykanym. Od tego czasu mówi się o dziennikarstwie kulturalnym w gazecie. Wtedy też do głosu doszły kobiety. Anneke Keyter została pełnoetatową dziennikarką w dziale kulturalnym i jego szefową w 1955 roku. 

W 1957 roku do tematów teatru, malarstwa i kina dołączyła literatura. Tę kolumnę powierzono Leonowi Louw. Prowadził ją z wdziękiem, humorem i pełnym oddaniem. Nic dziwnego, że zyskał sympatię czytelników. 

Die Burger w gronie najważniejszych i elitarnych


W 1965 roku Die Burger znalazł się w rankingu 12 najważniejszych gazet świata organizowanym przez London Times, a w 1968 roku pojawił się wśród 40 elitarnych światowych gazet w badaniach przeprowadzonych przez Uniwersytet Missouri. 

W 1964 roku News Check donosił: Die Burger osiągnął coś rzadkiego w prasie: korporację “intellegence”. Kiedy większość gazet zależy od indywidualnych osobowości, Die Burger od dawna ma zespół ludzi myślących, mających wspólny cel. Są to osobowości same w sobie a mimo to splatają się ze sobą w niezwykłym stopniu w swoich poglądach, założeniach i pomysłach. 

Taki zgrany zespół szczycił się też tym, że miał bardzo dobry kontakt ze swoimi czytelnikami. W rubryce Menings van_Ons Lesers (Opinie naszych czytelników) drukowano listy, odpowiadano na pytania, rozwiązywano problemy. Takie podejście dziennikarzy do odbiorcy było bardzo doceniane i szanowane. 

Bo mimo że gazeta była lojalna wobec partii i rządu, jednocześnie ujawniała swoje krytyczne podejście do wielu posunięć i decyzji wobec rządzących. Zawsze stawała po stronie pokrzywdzonego obywatela. Wspomniany News Check nazwał takie stanowisko dziennika zaskakującym amalgamatem politycznej przebiegłości a powszechnie uważano go za łącznik między intelektualistami a “zwykłymi ludźmi”. 

Rysy na aparthaidowym szkle


W 1965 roku świętowano 50. rocznicę istnienia gazety i w świetle opinii nie tylko krajowych odbiorców było się czym pochwalić. Sama gazeta też przeszła drobny lifting. W drukarni pojawiły się nowe maszyny przez co szata graficzna uległa poprawie. Zmieniono czcionkę tytułu, rozbudowano sekcję sportową i kulturalną. Poszerzono tematy o zdrowie i higienę. Wydano okolicznościową publikację, w której byli i ówcześni pracownicy wspominali minione lata. Książka oczywiście, jak cała gazeta, była w języku afrikaans. 

Piet Cillie, choć oficjalnie przyznawał, że dziennik nie jest intelektualną gazetą, to nadał mu właśnie taki charakter. W oparciu o poglądy pisarza i poety, myśliciela N. P van Wyk Louw, wprowadził na łamy Die Burger dyskusje i debaty polegające na wymianie opinii i myśli nie tylko tych ze świecznika, ale i tych z dołów. Oczywiście dyskutowali Afrykanerzy o Afrykanerach, o ich narodowości, kulturze i krytyce tych co nie są z nimi. 

Przez 17 lat prowadzenia redakcji Cillie i gazeta przechodziła różne etapy rozwoju i poglądów. Choć lojalni wobec partii rządzącej nie uważali się za jej podwładnego i coraz częściej spoglądali w inną stronę, niż prowadził apartheid. Mimo iż nadal uważano, że Afrykanerzy to dominujaca grupa i tylko oni mogą kierować krajem, to coraz częściej pojawiali się na łamach dziennika kolorowi politycy i działacze. Nie przeszkadzało to w 1954 roku stanąć gazecie na czele kampanii przeciwko prawu wyborczemu dla kolorowych aby cztery lata później poprzeć ich frakcję w Parlamencie. Taki postępowanie Cillie nazywał niezależnością z prawej i lewej perspektywy. 

REKLAMA

Początek lat 60 przyniósł gazecie i krajowi kilka znaczących zmian. Rząd proklamował Republikę Południowej Afryki, zerwał więzi z Wielką Brytanią i wystąpił ze Wspólnoty Narodów. Na forum ONZ potępiono apartheid, który uznano za zbrodnie przeciwko ludności a w kraju od 1963 roku uprawiano politykę bantustanizacji czyli ograniczanie integracji rasy białej i czarnej, w wyniku czego narodził się ruch oporu. 

Die Burger przyjął taktykę informowania a komentowania tylko wtedy, kiedy było to bezpieczne. Więcej miejsca zaczęto poświęcać problemom społeczeństwa, zwłaszcza, że i okoliczności w tym czasie spiętrzyły problemy. Z powodów politycznych nałożono sankcje na południowoafrykański sport, kulturę czy ekonomię. Dopiero w połowie dekady nastąpiły zmiany. Republika Południowej Afryki może teraz kibicować drużynie rugby Springbok donosił dziennik w maju 1965. 

Tawarze lat 70.


Dwa lata później cały świat usłyszał o RPA, a to za sprawą pierwszego przeszczepu serca. 4 grudnia 1967 roku poświęcono temu wydarzeniu kilka stron gazety a sesję zdjęciową z operacji, która obiegła świat, dostarczył wspomniany już Cloete Breytenbach. 

W 1969 roku jak cały świat Afrykanerzy żyli lotami na księżyc a na własnym terenie przeżywali akty terrorystyczne i trzęsienia ziemi. 

Kiedy zatrzęsła się ziemia w Zachodnim Przylądku i to tak mocno, że ludzie uciekali z domów w panice, w numerze z 15 kwietnia 1970 roku Die Burger relacjonował, pocieszał, pomagał i krytykował tych co zawinili bo Sejsmografy były zepsute. 

Jak przez wszystkie lata sprawy kraju i świata omawiali graficy, tak i w dekadzie lat 70 nie było inaczej. Zmienił się tylko ów rysownik. W 1972 roku pojawił się trzeci jak do tej pory etatowy karykaturzysta, Frederick Jacobus Mouton, który w 1976 roku, po odejściu Honiballa, został nadwornym rysownikiem dziennika na kolejne dekady. 

Kiedy pojawił się w dzienniku miał 25 lat i wielki talent. Dla Die Burger stworzył komiksy Beeld i Rapport, wiele karykatur i dowcipów rysunkowych. W 1983 roku został laureatem nagrody The Standard Bank Cartoonist of The Year a w 2000 roku otrzymał Medal PJ Cillie za kreatywność w dziennikarstwie. Opublikował trzy zbiory swoich prac, z których najbardziej popularnym jest ten z 2009 roku Van Zuma tot Zille (Od Zumy do Zilla. Jego prace znajdują się wśród najlepszych w kraju zbiorach Rok w kreskówkach. Nie używał komputera, malował pędzlem. Z redakcją pożegnał się w 2012 roku przechodząc na emeryturę ale rysował dla niej nadal. Zmarł na raka w 2022 roku w wieku 74 lat. 

Mouton został odkryty przez barwną postać w redakcji Die Burger, Victora Holloway’a. Holloway był redaktorem sportowym a w 1970 roku objął sekcję artystyczną. Po fascynacji sportem zajął się fotografią, architekturą i obroną zabytków w stolicy. Świetnie radził sobie także jako krytyk sztuki. Postawił dział kulturalny na bardzo wysokim, profesjonalnym poziomie. Człowiek o wszechstronnych zainteresowaniach, ojciec sukcesu wielu młodych w Die Burger. 

Na medialną scenę wkracza telewizja. I Wiets Beukes


5 stycznia 1975 roku pojawiła się w RPA konkurencja dla jej gazet i radia, Telewizja. Rząd długi czas wstrzymywał decyzję o uruchomieniu tego przybytku, uważając że jest za drogi i destrukcyjny. Ale świat już dawno dostał tę zabawkę więc i RPA musiało połknąć tę żabę. 

W 1977 roku redaktor Petrus Cillie ogłosił swoje przejście na emeryturę, pozostawiając gazetę w rękach Wiets’a Beukes’a. Beukes był wieloletnim pracownikiem nie tylko dziennika ale i całego wydawnictwa. Swoją karierę w firmie zaczął 1 stycznia 1948 roku ale nie w Die Burger a w Die Volksblad. Dopiero w 1976 roku został oddelegowany do dziennika, jako zastepca głównego redaktora i z myślą, że zajmie jego stanowisku. Tak też się stało. Mimo czasów jakie były, Beukes nie był związany z żadną partią i w tym też widziano szansę na przyszłość gazety. Na stronie internetowej www.geni.com czytamy taki oto opis osoby nowego redaktora:

Redaktor wyróżnił się jako bystry i zdolny dziennikarz i komentator. Jego intuicja polityczna pomagała mu przetrwać każdy kryzys narodowy, a silne zasady chrześcijańskie były fundamentem, na którym zbudował rzetelność i wiarygodność gazety. Dla niego gazeta jest pomostem do czytelnika, a także możliwością komunikowania się ponad kolorami ze wszystkimi mieszkańcami społeczności. 

REKLAMA

Przez kolejnych 13 lat Beukes prowadził redakcję jedynego dziennika w języku afrikaans. Był bardzo otwarty na świat i umiał obejść cenzurę, która przycinała skrzydła nie jednemu dziennikarzowi, pisarzowi czy artyście. Bardzo często nie mogąc dyskutować na tematy polityczne w dziale krajowym, przerzucał temat do sekcji artystycznej… bo artyście więcej wolno. Często z tego powodu był wzywany na dywanik i grożono mu palcem ale sposobu prowadzenia debat i komentarzy nie zmienił. Zasłużonym redaktorem sekcji artystycznej, popierającej szefa, był od 1983 roku (po Victorze Holloway’u) Kerneels Breytenbach. Dziennikarz zasłynął z recenzji koncertu czarnoskórego muzyka Sipho „Hotsticks” Mabuse, który odbył się w Kapsztadzie w 1986 roku a na widowni szalała publiczność o różnych kolorach skóry. 

On też, popierany przez redaktora naczelnego, zamieszczał w swoim dziale poezję czarnoskórych autorów i tych, którzy sprzeciwiali się apartheidowi. 

Znak epoki. Kolor


W 1989 roku gazeta określiła swoje stanowisko w sprawie dyskryminacji. W lipcu w Wodospadach Wiktorii w Zambii spotkało się 40 wybitnych pisarzy z przedstawicielami African National Congress (ANC), któremu przewodniczył Nelson Mandela. W spotkaniu tym uczestniczył dziennikarz Die Burger Andre le Roux. Powstał reportaż z tego spotkania na którym poparto bojkot kulturalny ANC przeciwko RPA. Die Burger zamieścił artykuł a 13 lipca ukazał się komentarz Linkse fascisme (Lewicowy faszyzm), krytykujący bojkot.

Sam Le Roux zdystansował się od całego wydarzenia. Dziwna sytuacja gdzie z jednej strony pisze się o tym czego się oficjalnie nie popiera... I o to chodziło, bo informację o spotkaniu czytelnik otrzymał. Jak wykazały badania po latach, taki system często był wykorzystywany. Oczywiście w dziale artystycznym bo ten polityczny miał inne zasady. 

Beukes był uczciwym dziennikarzem, mimo sytuacji politycznej, nacisków i cenzury. Mówi się, że doprowadził do upadku kilku polityków i premiera P. W. Botha, opisując ich oburzające postępowanie i korupcję, czym zyskał poklask u czytelników i niechęć rządzących. 

Pod jego rządami Die Burger zamieszczał relacje z tego co działo się na ulicach stolicy, a działo się sporo bo protestom nie było końca. Przeciwko rządzącym występowali już nie tylko kolorowi obywatele kraju ale i biali. I choć czasami dziennikarze piszący nie popierali tych protestów to szalony fotoreporter Gert Vosloo wszystko relacjonował przy pomocy zdjęć, Beukes drukował a czytelnik sam oceniał sytuację. Vosloo był pierwszym etatowym fotografem dziennika. Żeby zrobić dobre zdjęcia potrafił wejść na dach budynku, uliczną lampę czy sygnalizację świetlną. Policja miała pełne ręce roboty nie tylko z demonstrantami ale i wszędobylskim fotoreporterem. 

W 1990 roku Wiets Beukes przeszedł na emeryturę. Pozostawił po sobie jeszcze jeden znak epoki, kolor. W 1982 roku pojawiły się kolorowe nagłówki a osiem lat później gazeta była już prawie w pełni kolorowa. 

Nadchodzi czas rozliczeń


Być może sytuacja z lipca 1989 roku przyczyniła się do zmiany redaktora naczelnego ale i w kraju zaczęły się znaczne zmiany. Na czele rządu stanął nowy premier Frederik Willem de Klerk, który zapowiedział koniec apartheidu a w redakcji, w głównym fotelu zasiadł Ebbe Dommisse. 

Nowy redaktor naczelny związany był z Die Burger od 1961 roku, kiedy to został jego reporterem. Wspinał się po szczeblach kariery, aby usiąść w najważniejszym fotelu. Nie miał jednak łatwej sytuacji, bo i w kraju i w firmie atmosfera była napięta. 

Od kiedy w 1984 roku przyznano konstytucyjne prawa ludności kolorowej, ta domagała się ich często na ulicach miast. Coraz więcej artykułów o tej sytuacji zaczęło pojawiać się na łamach gazet. W redakcji dziennikarze polityczni nie popierający zmian otwarcie zwalczali się z kolegami z sekcji artystycznej. 

W 1991 roku wszystko runęło, zniesiono konstytucyjnie apartheid. Trzy lata później w demokratycznych wyborach wygrała ANC a Nelson Mandela został prezydentem. Nastały nowe czasy dla RPA, ale też czas rozliczeń za lata minione, także w Die Burger. 

Przeprosiny na stulecie


Dommisse nie czekając na lepsze czasy, zaraz po objęciu stanowiska zerwał formalne więzi gazety z Partią Narodową, ale podobnie jak cała prasa afrykanerska odmówił złożenia wyjaśnień Komisji Prawdy i Pojednania (TRC). Zrobiło to indywidualnie około 100 dziennikarzy. Dopiero po wielu latach doszło do przyznania się do współpracy z apartheidem i przeprosin, nie tylko przez gazetę ale całe wydawnictwo. Miało to miejsce przy okazji obchodów 100-lecia Die Burger. 

Nowe czasy przyniosły więcej zmian. W redakcji pojawiły się na dłużej panie i to nie tylko w działach kulturalnym czy socjalnym ale politycznym i parlamentarnym. Do tej pory było ich mało i na krótko. Kiedy w 1965 roku na 75 osób pracujących w redakcji, było tylko 7 pań łącznie z administracją, to w 2000 roku na 80 pracowników, płci pięknej jest 15 osób. Może to nie powalało ale postęp był. Zaczęli też sporadycznie pojawiać się dziennikarze o innym pochodzeniu, niż Afrykanerzy. 

REKLAMA

Dommisse postawił i sobie i gazecie cele edukacyjne. W 1995 roku uruchomił projekt Koerant in die klaskamer (Gazeta w klasie) jako narzędzie edukacji afrykańskiej przeznaczony dla dzieci szkół podstawowych, który miał nauczyć ich pracy zespołowej zarówno w kwestii języka jak i społecznym. Bazą tej nauki była gazeta i jej treści (poezja, rysunki, felietony). Po latach autor pomysłu mówił: Prawdziwa edukacja dąży do mądrości, a nie samej wiedzy czy umiejętności technicznych, aby można było budować dobre społeczeństwa, a edukacja w języku ojczystym ma tu kluczowe znaczenie. 

XXI wiek. Cyfryzacja i nowy wizerunek


Rok wcześniej ukazał się kolorowy kalendarz z ilustracjami Freda Moutona ale nie tymi politycznymi a sportowymi a dokładnie rugby. Notatka na pierwszej stronie głosiła: Gigantyczny kalendarz z 6 niebezpiecznymi sytuacjami na boisku…sport to też edukacja.  W 1998 roku ruszyła strona internetowa www.dieburger.com, którą zmodernizowano w 2004 roku. 

Mówi się, że Ebbe Dommisse wprowadził do redakcji CISZĘ. 

  • zamienił maszyny do pisania komputerami
  • telefony wymienił na komunikatory
  • raporty edytowano i przekazywano elektronicznie
  • fotografom dał aparaty cyfrowe
  • do drukarni trafiały arkusze przesyłane elektronicznie

Wchodząc w nowe stulecie zmienił także wizerunek gazety z którą spędził blisko 4 dekady

  • dziennik został przeredagowany pod kątem wizualnym i treści
  • nagłówki, tytuł i teksty otrzymały nową, zróżnicowaną i nowoczesną czcionkę
  • wprowadzono więcej koloru nie tylko do zdjęć ale także jako tła tekstów
  • uporządkowano teksty na poszczególnych stronach co dało przejrzystość całej gazecie
  • na pierwszej stronie wprowadzono nawigację i informację o atrakcyjnych tekstach i wydarzeniach
  • pojawiło się więcej grafik informacyjnych (mapy, zestawienia) 
  • poszczególne sekcje zmieniły wizerunek

Pierwszy numer Die Burger w nowym stuleciu miał podtytuł Op pad na 2000 (w drodze do 2000) i informację, żę czyta go codziennie 330.000 osób. Po tej rewolucji, jak się okazało udanej, Dommisse pożegnał redakcję, kolegów i dziennik. Przeszedł na emeryturę pozostawiając swoją gazetę w rękach Arie Rossouw. 

Kiedy Dommisse dogadywał się z dziennikarzami o trochę innych poglądach niż on, nowy redaktor naczelny był bardziej konsekwentny w swoich postanowieniach i kierunku jaki przybrała gazeta pod jego rządami.

Gazeta odcina się od felietonistów. Na łamach


Przekonał się o tym Leopold Scholtz, dziennikarz polityczny piszący cotygodniowe felietony pod wspólnym tytułem Sake van die dag (Sprawy dnia), kiedy to na polecenie nowego redaktora naczelnego pod jego tekstami pojawiał się komunikat: to jest osobista opinia a nie opinia gazety…

Nie pozwalał też gazecie zająć oficjalnego stanowiska w sprawie zachowania afrikaans jako języka urzędowego czy procesu anglinizacji regionu Stellenbosch. Były to tematy żywo interesujące wielu mieszkańców kraju a dziennikarze nie mogli o tym pisać. W redakcji czuło się napięcie. 

Rossouw, choć był związany z wydawnictwem Naspers od lat, to z Die Burger nie miał kontaktu. Jest twórcą strony informacyjnej News24.com i prowadził redakcję siostrzanej gazety Beeld w okręgu johannesburski. Po fakcie uznano go za postępowego redaktora ale pracownicy byli podzieleni w tej kwestii. 

Trzeba jednak przyznać, że Die Burger w tych latach bardzo był wyczulony na postępowania rządu i chętnie donosił o jego potknięciach, jak we wrześniu 2004 roku o tak zwanym skandalu podróżniczym

Do redakcji wraca szacunek. Oraz dziennikarstwo śledcze


Sytuacja w redakcji rozluźniła się w czerwcu 2006 roku, kiedy redaktorem naczelnym został czarnoskóry dziennikarz Henry Jeffreys. Jeffreys w latach 80. związany był z Beeld, gdzie prowadził redakcję Beeld Extra, skierowaną do kolorowej społeczności na północy. Potem przeszedł do Fundacji Urban (Inicjatywy Biznesowe) a w 1999 roku wrócił do wydawnictwa i Beeld jako redaktor polityczny. 

Kiedy Koos Bekker, szef Naspers zaproponował mu objęcie redakcji Die Burger, zgodził się. Pracując w Fundacji Urban miał do czynienia z różnego rodzajem biznesów i ta dziedzina życia znalazła swoje odzwierciedlenie na łamach dziennika. 

REKLAMA

Jeffreys w przeciwieństwie do swojego poprzednika nie gnębił dziennikarzy o innych poglądach niż on sam. Szanował ich zdanie, pozwalał na kontrowersyjne komentarze czy ostre polemiki. Szybko zyskał szacunek wśród załogi a czytelnicy doceniali rozwijającą się gazetę. 

Przez cztery lata 2006-2010, kiedy Jeffreys szefował redakcji nie było problemu z językiem afrikaans, jakby nie było językiem białych obywateli. Uważał, że nie jest to „taal-stryder” – kampania językowa a tylko jedna z szerszych adaptacji, jakich doświadczyli jego czytelnicy. Zależało mu na tym aby Afrykanerzy nie czuli, że wraz z utraconą władzą utracili swoją gazetę. Po 2000 roku grupa czytelników była podzielona po połowie na białych i ciemnoskórych ale wszyscy mówili w afrikaans. 

Nikogo też gazeta nie wyróżniała z tego powodu. Ktokolwiek zawinił redakcja stawała po stronie poszkodowanego, obojętnie jakiej był karnacji. Chwalimy tam, gdzie należy się pochwała, i krytykujemy tam, gdzie to konieczne, stosując jako kryteria wartości zapisane w Konstytucji, która stanowi umowę między różnymi narodami tego kraju.. mówił redaktor. W czerwcu 2007 roku Jeffreys został wybrany na wiceprzewodniczącego Południowoafrykańskiego Forum Redaktorów Narodowych. 

Przez cztery lata jego kadencji gazeta wiele miejsca poświęcała pladze w kraju - przestępczości. Rozwinęło się dzięki temu dziennikarstwo śledcze. Poszerzono też sekcję zdrowia i regionalną. Nie przestraszył się także Jeffreys konkurencji. W 2005 roku na rynku ukazała się druga pozycja w języku afrikaans Kaapse Son i mimo lekkiego spadku nakładu (z 98.000 w 2005 roku na 91.000 w 2007 roku) obie publikacje egzystowały i nadal egzystują zgodnie bez konfliktu i tarć. 

Gadu Gadu, Allegro, Bankier. Wydawca Die Burger na zakupach w Polsce


Na kadencję Jeffreysa przypada też okres intensywnej działalności wydawcy Die Burger w Polsce. Choć sama gazeta nie planowała ekspansji nad Wisłą, to jej właściciel - Naspers, wówczas już światowy gigant w branży online - ruszył na duże zakupy na polskim rynku internetowym.

Na początek, w październiku 2007 ogłosił chęć kupienia komunikatora Gadu Gadu oraz wszystkich należących do niego platform. Przejęcie przeprowadziła za pośrednictwem zarejestrowanej w Holandii spółki zależnej MIH Poland Holdings B.V., stająć się w 2008 roku jedynym właścicielem Gadu GAdu S.A.

Rok później, w 2008 roku, Naspers sięgnął jeszcze dalej. Kupił spółkę Tradus, wraz z jej okrętem flagowym - portalem aukcyjnym Allegro oraz porównywarką cen Ceneo.pl. Z kolei w 2009 roku wydawca Die Burger pojawił się na polskim rynku medialnym, kupując wydawców portali Bankier.pl, MojeAuto.pl i OtoMoto.pl. Z naszego rynku południowoafrykański koncern wycofał się w 2016 roku, sprzedając wszystkie swoje aktywa.

Jeffreys zmienia pracodawcę, Booyens mierzy się z wyzwaniem


Wracając do RPA. 7 kwietnia 2010 roku internet obiegła informacja o nagłej rezygnacji Jeffreysa ze stanowiska. Czytelnicy byli oburzeni, a władze Media24 (nadrzędna jednostka gazety w wydawnictwie) nabrały wody w usta. Sam zainteresowany też nie komentował tej decyzji. Niektórzy twierdzą, że przyczyną było wprowadzenie wadliwego oprogramowania Cycad, które wywołało wielki bałagan i dezorganizację. Jak donosiła strona www. bizcommunity. com wydswnictwo zaproponowało redaktorowi stanowisko grupowego komentatora politycznego w gazetach afrikaans Media24 ale odmówił. Co się więc stało? Co Media24 ukrywa przed opinią publiczną dociekali autorzy strony Prawda wyjdzie na jaw prędzej czy później. Kopanie trwa. 

Jeffreys odszedł, a w październiku został redaktorem naczelnym gazety The New Age. Jego miejsce w głównym redakcyjnym fotelu zajął Bun Booyens, założyciel gazety Weg (2004). W latach 2000-2004 był redaktorem politycznym i administracyjnym Die Burger, tak więc sprawy redakcji dziennika nie były mu zupełnie obce. 

Jego czas jako szefa zbiegł się z okresem spadku zainteresowania gazetami drukowanymi i modą na internet. To nie były łatwe chwile. Dziennikarstwo prasowe pozostało zabawą, ponieważ w pewnym sensie każdy dzień można było rozpocząć na czysto…wspomina Booyens. 

REKLAMA

To jemu przyszło zredagować od nowa numer 5 grudnia 2013 roku, w noc śmierci Nelsona Mandeli. Udało się to dzięki wsparciu i pomocy dziennikarza Johanna Maarmana i szefa projektownia Johnna-Granta Munro a numer zalicza się dziś do jednych z tych najlepszych. 

Takich szczególnych pozycji jest więcej, a te z lat 1915-2015 znalazły swoje miejsce w jubileuszowym wydaniu książki Die Burger, jego ludzie i ich historie w której opisano 100 lat istnienia gazety poprzez sylwetki osób, które ją tworzyły. Tę szczególną pozycję, pełną wspomnień, artykułów, kreskówek i zdjęć stworzyli Bun Booyens, Aldi Schoeman i Jonathan Ball. 

Czystki na górze i spadek czytelnictwa


Kiedy gazeta świętowała, na górze w firmie trwała czystka. W ciągu pół roku wymieniono czterech dyrektorów w tym tego generalnego. Choć w marcu 2015 roku zanotowano nakład 56 146 sztuk, co było spadkiem o 3 tysiące sztuk w stosunku do roku 2014, to Die Burger klasyfikował się na 8 miejscu wszystkich gazet w kraju i jako trzecia pozycja w nie angielski języku po Isolezwe (zulu) i Son (afrikaans). Wzrosła także liczba czytelników. 

Kiedy Bun Booyens obejmował redakcję obiecał sobie, że to tylko na 5 lat…do setki. Jak powiedział tak też zrobił. W marcu 2016 roku przeszedł na emeryturę, mimo tylko 57 lat. Poświęcił się pisarstwu, a redakcja Die Burger przeszła pod skrzydła Willema Jordaana. 

Jordaan związał się z dziennikiem w 1999 roku jako reporter parlamentarny i szybko awansował na dziennikarza politycznego. Od 2009 roku pełnił funkcję zastępcy redaktora naczelnego. Szefowa Media24 powitała nowego redaktora tak: Booyens przekazuje stery Jordaanowi w jednym z najciekawszych momentów w historii tej gazety. Przeżywamy fazę przejściową w branży medialnej związaną z migracją czytelników z platform drukowanych na platformy cyfrowe. Wierzę, że Willem jest odpowiednią osobą, aby poprowadzić zespół redakcyjny i czytelników Die Burger przez ten okres. 

Mimo dobrych myśli na przyszłość, Die Burger jak wiele gazet, nie tylko w RPA, zaczęło mieć poważne kłopoty z edycja drukowaną. W połowie 2017 roku nakład wynosił 47673 egzemplarzy. Podjęto decyzję o zmianę edycji. Nie wprowadzono zmian w części Zachodniego Przylądka (Kapsztad) ale we wschodniej ograniczono emisje jedynie do piątku. Pełna gazeta wraz z dodatkami i reklamami dostępna była w pozostałe dni tylko on-line. O tych zmianach poinformował czytelników sam redaktor naczelny 14, 20 i 21 czerwca 20018 roku. 

Mimo to nakład spadał. W 2020 roku sięgał 35 349 sztuk a dwa lata później 29120 egzemplarzy, co i tak dawało gazecie trzecią lokatę na rynku wśród pozycji w języku nie angielskim. Taki stan rzeczy spowodował skomasowanie gazet Media24, połączenie niektórych redakcji i wspólną stronę internetową. Od tego czasu Die Burger można przeczytać pod adresem: netwerk24.com/dieburger. 

Global Media Award za pracę na rzecz dzieci


Ale Jordaana to nie zniechęciło i 2 kwietnia 2018 roku zaprosił swoich czytelników do Digitale Sitkamer, cyfrowego saloniku gdzie można było zapoznać się z aktualnościami z dziedziny głównie kultury ale i tych bieżących. 

W tym czasie gazeta bardzo angażowała się w sprawy dzieci i młodzieży. Organizowała sama lub była współorganizatorem konkursów, zabaw czy projektów skierowanych do najmłodszych obywateli kraju. Wśród tych najbardziej popularnych znalazły się: List do Cyryla (list do prezydenta RPA Cyrila Ramaphosy), Drukowane gazetki szkolne czy Młody dziennikarz. 

W marcu 2019 roku International News Media Association doceniła pracę dziennikarzy ze Wschodniego Przylądka i za ich piątkową edycję gazety przyznała im główną nagrodę Global Media Awards w grupie Marek Regionalnych i Lokalnych. 

REKLAMA

Kiedy w 2019 roku wybuchła epidemia COVID19 wielu czytelników obawiało się o emisję swojej gazety, ale Jordaan uspokoił ich, że gazecie nic nie grozi a nawet będzie pomagać tym którzy będą tego potrzebować. 

W kwietniu 2021 redakcja świętowała 50-lecie pracy grafika FredaMountona a w czerwcu pożegnała na zawsze. Willem Jordaan poświęcił starszemu koledze pożegnalny artykuł a stanowisko nadwornego karykaturzysty objął Jack Swanepoel. 

W lipcu 2023 roku Die Burger zdobył nagrodę za najlepsze wyniki biznesowe w sekcjach wiadomości afrykanerskich i angielskich. Wśród nagrodzonych znalazła się menadżerka do spraw marketingu Die Burger, Tammy van Zyl i redaktor naczelny. 

Dziennikarstwo oparte na prawdzie


Dziś podobnie jak przez lata Die Burger jest na bieżąco z informacjami z kraju i ze świata, dba o kulturę i kieruje się wartościami:

  • demokracja wielopartyjna
  • gospodarka wolnorynkowa
  • wolność osobista
  • wolność prasy
  • pełny i równy status języka afrikaans

Nadal wychodzi w wersji drukowanej i ma swoje dodatki:

  • Sake 24, biznes od A do Z od poniedziałku do piątku
  • Buite (Poza) wiadomości z regionu w każdy wtorek
  • Jip, magazyn sportowy dla młodzieży (poniedziałek) 
  • Leefstyl (Styl życia) (środa) 
  • Motors (Samochody) czwartkowy magazyn dla miłośników motoryzacji
  • Vrydag! (piątek) magazyn weekendowy
  • Landbou (Rolnik) piątkowe informacje rolnicze

I choć w kraju wyprzedza go SON to na świecie jest pierwszy. Prowadzi dziennikarstwo oparte na prawdzie, uczciwe, dokładne i wyważone. Spełnia wszystkie wymogi Kodeksu Prasowego (strona 2 każdego numeru). 

Kalendarium Die Burger:


  • 1915, 26 lipca - pierwszy numer De Burger
  • 1916 - pierwsze artykuły w języku afrikaans
  • 1916 - pierwszy dodatek, De Huisgenoot
  • 1921 - zmiana tytułu na Die Burger
  • 1932, 1 lutego - zmiana wizerunku gazety, pierwsze zdjęcia
  • 1939, 4 marca - pierwszy komiks w dzienniku
  • 1942, 26 marca - po raz pierwszy pojawił się zwrot apartheid
  • 1952 - narodziny dziennikarstwa kulturalnego
  • 1954 - oskarżenie gazety o drukowanie poufnych informacji, groźba zamknięcia
  • 1965 - Die Burger w gronie 12 najważniejszych gazet świata
  • 1965, lipiec - 50-cio lecie dziennika
  • 1967, 4 grudnia - dziennik jako jedyny dysponował fotoreportażem z pierwszego w świecie przeszczepu serca
  • 1982 - kolorowe nagłówki
  • 1986 - słynna relacja z koncertu czarnoskórego muzyka Sipho Mabuse
  • 1990 - gazeta prawie cała w kolorze
  • 1990 - zerwanie więzi z Partią Narodową
  • 1995 - dziennik uruchomił projekt “Koerant in die klaskamer”
  • 1998 - ruszyła strona internetowa www. dieburger. com
  • 2000 - całkowita zmiana wizerunku gazety
  • 2006 - redaktorem naczelnym zostaje czarnoskóry dziennikarz, Henry Jeffreys
  • 2015, lipiec - jubileusz 100-u lecia dziennika
  • 2018 - zmiany w edycji gazety we Wschodnim Przylądku (tylko w piątek) 
  • 2018, 2 kwietnia - ruszył “Digitale Sitkamer”
  • 2023, lipiec - nagroda za njlepsze wyniki biznesowe w sekcjach wiadomości afrykanerskich i angielskich

źródła

  • https://mediamense.com/die-burger/
  • https://af.wikipedia.org/wiki/Die_Burger
  • https://docplayer.net/12865676-How-die-burger-newspaper-developed-from-print-to-digital-within-a-century.html
  • https://www.magzter.com/ZA/Media24/Die-Burger/Newspaper/All-Issues
  • https://samilhistory.com/tag/die-burger/
  • https://samilhistory.com/tag/df-malan/
  • https://www.sahistory.org.za/dated-event/few-days-after-deciding-establish-dutch-newspaper-south-africa-name-de-burger-chosen
  • https://www.gelofteland.org/index.php/ons-volk/23-kultuurdagboek/1241-1915-eerste-uitgawe-van-die-burger
  • https://www.bobshop.co.za/50-politiekie-prente-uite-die-burger-1916/p/49036636
  • https://www.sahistory.org.za/dated-event/sa-cartoonist-daniel-cornelis-boonzaaier-born
  • https://www.sahistory.org.za/article/afrikaner-newspapers-and-newspaper-industry-1830
  • https://mg.co.za/article/2007-06-07-black-editor-negotiates-race-and-audience/
  • https://afrikanergeskiedenis.co.za/to-honiball-1905-1990/
  • https://samilhistory.com/?s=Die+Burger&submit=Szukaj
  • https://www.sahistory.org.za/dated-event/few-days-after-deciding-establish-dutch-newspaper-south-africa-name-de-burger-chosen
  • https://antiquarianauctions.com/lots/die-burger-30-mei-1933-including-full-page-feature-historiese-oorsig-van-ons-bybelvertaling-
  • https://en.wikipedia.org/wiki/Naspers
  • https://www.sahistory.org.za/people/cloete-breytenbach
  • https://docplayer.net/12865676-How-die-burger-newspaper-developed-from-print-to-digital-within-a-century.html
  • M.J.Mittner, Die Burger en die kleurling-stem 1948-1961,University of Cape Town.1986
  • http://africartoons.com/cartoonist/fred-mouton
  • https://afrikanergeskiedenis.co.za/fred-mouton-1947-2022/
  • https://www.geni.com/people/Wiets-Beukes/6000000074077353854
  • https://mediamense.com/wiets-beukes-maak-sy-rug-styf-teen-vorster-en-pw/
  • https://mediamense.com/ebbe-dommisse-die-redakteur-wat-onafhanklik-gedink-het/
  • https://mediamense.com/leopold-scholtz-kompulsiewe-joernalis-buitelandse-kenner-en-historikus/
  • https://mg.co.za/article/2007-06-07-black-editor-negotiates-race-and-audience/
  • https://www.bizcommunity.com/Article/196/90/46459.html
  • https://mediamense.com/bun-booyens-uitnemende-mediamens-redakteur-van-weg-en-die-burger/

Udostępnij znajomym:

dodaj na Facebook prześlij przez Messenger dodaj na Twitter dodaj na LinkedIn

PRZERWA NA REKLAMĘ

Zobacz artykuły na podobny temat:

Haaretz. Historia izraelskiej gazety, grającej Izraelowi na nerwach

Małgorzata Dwornik
Podziwiany przez wielu obcokrajowców i niewielu Izraelczyków. Przez wielu znienawidzony, głównie przez Izraelczyków. Czytany przez niewielu, przez wielu potępiany, jest to wysoce ideologiczna pozycja wysokiej jakości. Tak dziennikarze The New York Times piszą o swoich kolegach po fachu z najstarszego dziennika w Izraelu.

Reporterzy Bez Granic. Historia organizacji Reporters Sans Frontières

Małgorzata Dwornik
W czerwcu 1985 roku, we francuskim Montpellier, czterech dziennikarzy zainspirowanych działalnością organizacji Médecins sans frontières postanowiło stworzyć jej odpowiednik w świecie mediów. Dziś RSF ma 134 korespondentów na całym świecie, a na koncie wiele sukcesów... oraz kontrowersji.

Historia piractwa muzycznego w Polsce

Paweł Kowalewicz
Początków fonograficznego piractwa w Polsce, należy szukać w latach 60. ubiegłego wieku. Wtedy to na rynek weszła pocztówka dźwiękowa. Wystarczyło nabyć tradycyjną kartkę pocztową, pokryć ją folią, a następnie umieścić na "specjalnym gramofonie", który zamiast odtwarzać dźwięk, rysował rowki z zapisem analogowym. Źródłem muzyki były oczywiście audycje Radia Luksemburg.

The Guardian. Historia gazety, która relacje z frontu słała balonikami

Małgorzata Dwornik
Kiedy w lutym 1820 roku gazeta Manchester Observer zaczęła mieć kłopoty a jej dziennikarze oskarżeni zostali o wywrotową działalność, biznesmen, handlarz bawełny i dziennikarz John Edward Taylor zaczął myśleć o wydaniu swojej gazety. Gazety, która na start miała 1050 funtów i wywołała sensację. Tak zaczyna się historia dziennika The Guardian.

The Scotsman. Dwieście lat historii buntowniczej gazety z Edynburga

Małgorzata Dwornik
Założyciele "Szkota" byli pionierami pod wieloma względami. Nie tyko, jeśli chodzi o zamieszczane treści. Gazeta inwestowała w transport kolejowy, jako pierwszy tytuł w kraju miała telegraf, a odważne teksty dały jej pozycję największego brytyjskiego tytułu poza Londynem.

Autoportret reportera, wywiad z Ryszardem Kapuścińskim

Jacek Antczak
Ryszard Kapuściński o sobie, wojnie i dziennikarzach ryzykujących życie. Wywiad opublikowany w dolnośląskim dzienniku "Słowo Polskie".

Pravda od stu lat. Historia najstarszej gazety ze Słowacji

Małgorzata Dwornik
Ponad ćwierć miliona czytelników wydania drukowanego i 2,5 miliona internautów, odwiedzających strony internetowe plasuje dziennik Pravda w ścisłej czołówce mediów w Słowacji. Na tę pozycję tytuł pracował równo sto lat. Jednak przez ten czas wiele razy musiał zmieniać twarz, poglądy, a czasem nawet nazwę.

więcej w dziale: Historia mediów

dołącz do nas

Facebook LinkedIn X Twitter Google RSS

praca w mediach

Wydawca, influencer
Whitepress Dziennikarz
oferty mediów lokalnych, regionalnych i ogólnopolskich Więcej

reklama

rectangle Play
Dwornik.pl • szkolenia • warsztaty • marketing internetowy

zarabiaj

Zarabiaj przez internet

więcej ofert



Reporterzy.info

Dla głodnych wiedzy

Nasze serwisy

Współpraca


© Dwornik.pl Bartłomiej Dwornik 2oo1-2o24