20.05.2024 Warsztat reportera
Legal Design. Jak tworzyć zrozumiałe teksty prawne
Katarzyna Armińska-Waszczyk, Armińska Radcowie Prawni
Ilu prawników z ręką na sercu może powiedzieć, że tworząc umowy lub regulaminy, myśli o ludziach, którzy będą z tych dokumentów korzystać? Bądźmy szczerzy. Zwykle bazują na dostępnych wzorach, mając świadomość, że tekst wróci do nich z poprawkami kolegi z branży.
Te szablony tworzą inni prawnicy, a nierzadko są one efektem ewolucji pracy kolejnych pokoleń firmowych ekspertów. Zdarza się, że cały proces trwa tak długo, że nawet najbardziej doświadczeni prezesi nie są w stanie zrozumieć pierwotnych intencji autora.
Trudne zwroty, branżowe słownictwo, strona bierna strosząca kolce niczym jeż i szyk przestawny zdań przekopiowany z angielskich tłumaczeń unijnych rozporządzeń. Do grzechów prawniczych dokumentów można dorzucić brak wypunktowań, długie, wielokrotnie złożone zdania, błędy interpunkcyjne, i - delikatnie mówiąc - nieelegancki layout. Na końcu taki dokument trafia do klienta, który… połowy nie rozumie, w resztę się nie wczytuje i jeśli ma wystarczająco dużo czasu i pieniędzy - przesyła go dalej do swojego prawnika.
Legal Design nadciąga z odsieczą
Tymczasem mamy XXI wiek, erę sztucznej inteligencji i metodę, która przychodzi z pomocą. Nazywa się Legal Design i daje prawnikom konkretne wskazówki, jak sprawić, aby odbiorcy pokochali ich dokumenty. Legal Design to koncepcja powstała z potrzeby uczynienia prawa bardziej przystępnym i zrozumiałym. Wychodzi z założenia, że teksty prawne powinny służyć ludziom, a nie odwrotnie.
To myślenie przekłada się na tworzenie umów, regulaminów i innych dokumentów w sposób intuicyjny i przystępny dla wszystkich odbiorców - zwłaszcza tych niebędących specjalistami. To filozofia tworzenia dokumentów wychodząca od zrozumienia problemu klienta i odpowiadająca na jego konkretne potrzeby. Legal Design daje wiele narzędzi, aby prawnicze druki stały się czytelne i jasne w odbiorze.
Przedstawiamy 5 przykładów, które nawet niewtajemniczeni juryści z łatwością mogą stosować.
1. Kontekst odbiorcy - jaki problem klienta rozwiązuje Twój dokument?
Dla kogo tworzysz umowę, regulamin lub pismo? Kto będzie jego odbiorcą? Czy go zrozumie? Jaką rolę dokument ma odegrać w życiu osoby, która prawie na pewno nie jest prawnikiem? Każda minuta rozpoczętej pracy nad dokumentem będzie stracona, jeśli autor nie odpowie sobie na te podstawowe pytania. Skąd ma to wiedzieć? Zapytać, porozmawiać, zrobić test, sprawdzić. Tylko dokument rzetelnie i prawdziwie spełniający swoją funkcję może być określony jako ten, który został przygotowany z myślą o odbiorcy. Przykłady:
- czy umowa dla fotografa musi mieć 15 stron?
- czy regulamin pracy musi być zbitym blokiem tekstu?
- czy odpowiedź na pytanie klienta musi zawierać obszerną analizę wszystkich dotyczących problemu przepisów? A może jednak da się to uprościć?
2. Prosty język - czy Twój klient rozumie, co do niego piszesz?
Należności, pozwany, roszczenia, zobowiązania - niektórzy prawnicy nie zdają sobie sprawy, że wszystkie te sformułowania to język branżowy. Prawdą jest, że nie każde słowo da się zastąpić, lecz czy dla klienta nie lepiej brzmi: „proszę o zwrot pieniędzy” niż „proszę o zwrot należności”? Tam, gdzie jest to możliwe, trzeba zastępować trudny język specjalistyczny językiem zrozumiałym dla osób nieobeznanych z terminologią prawną. Nawet jeśli oznacza to zejście z prawniczego piedestału.
REKLAMA
Z pomocą przychodzi kolejne narzędzie metody Legal Design. To tzw. plain language (z ang.), czyli technika komunikacji zakładająca używanie takiego języka, aby był on przystępny dla odbiorcy. Zastanawiasz się, czy język Twoich prawnych dokumentów jest wystarczająco jasny dla klienta? Powiedz sobie: „sprawdzam” i wrzuć jego fragment do narzędzia jasnopis.pl. Jeśli dostaniesz więcej niż 5 punktów w 7-stopniowej skali trudności, wiesz już, że nie zdałeś.
3. Strona czynna i zdania wielokrotnie złożone - koszmar dla naszego mózgu
Jeśli jeszcze nie czytałeś książki Nicolasa Carra „Płytki umysł. Jak internet wpływa na nasz mózg” to czas nadrobić zaległości. Nasz mózg zużywa tyle energii, że nawet takie mikrooperacje jak przerabianie strony biernej na czynną i rozbijanie długich zdań na krótkie to dla niego dodatkowa praca. Jeśli nie wykonasz jej dla klienta, jego głowa będzie musiała zrobić to za Ciebie. My - ludzie - nie lubimy i nie rozumiemy strony biernej ani zdań wielokrotnie złożonych. Google też to wie, dlatego promuje teksty krótkie, dynamiczne, pisane w stronie czynnej. Wielu prawników wciąż nie może się do tego przekonać. Dopiero gdy to zrobią, zasłużą na miano tych, którzy naprawdę tworzą umowy z myślą o odbiorcy.
4. Struktura i formatowanie - narzędzia Word, których boisz się użyć
Narzędzie do edytowania czcionki, robienia nagłówków i punktorów każdy z nas ma na swoim laptopie. Dobry, stary Word w zupełności wystarczy. Prawnicy powinni zdecydowanie częściej używać tych funkcji. W dzisiejszych tekstach prawnych można pożegnać wysłużone paragrafy, na rzecz nowocześniejszych punktorów, a nawet tabelek.
To jednak nie wszystko. Stare metody myślenia wyryły się w głowach niczym rowki w winylowych płytach. Dlatego tak istotnych dla klienta rzeczy jak wynagrodzenie czy sposób rozwiązania umowy trzeba szukać na dwudziestej którejś, zamiast na pierwszej lub drugiej stronie umowy. Zmiana struktury dokumentu często wymaga zmiany myślenia i wyjścia z kolein. To jednak wyzwanie, które się opłaci. Żądają tego już nie tylko klienci, ale coraz częściej także sądy.
Dla przykładu Sąd Rejonowy w Warszawie woli krótsze pisma, czemu dał wyraz w uzasadnieniu wyroku w sprawie VI C 688/18: „Sąd chciałby przypomnieć stronom postępowania, że zarówno pozew, odpowiedź na pozew i dalsze pisma przygotowawcze powinny być znacznie krótsze. Nie ma również konieczności składania do akt tylu dokumentów, z których większość jest całkowicie zbędna (…). Niejednokrotnie poprzez zwięzłe pisma procesowe, które precyzyjnie wypunktowują racje strony, dociera się do Sądu o wiele skuteczniej niż poprzez kilkusetstronicowe, chaotyczne wywody, które bardzo często nie prowadzą do wniosków w sposób jasny i usystematyzowany”.
5. Kolor, logo, ikony - jak wygląda Twój layout?
Wisienką na torcie prawniczego dokumentu będzie dodanie koloru. Twoja umowa nie musi być komiksem, choć i takie dokumenty tworzone w metodzie Legal Design mogą być wiążące. Gdy dodasz logo, pasek albo kolor tabeli, dokument nabierze lekkości, świeżości i - co istotne w dzisiejszym świecie - stanie się Twoim znakiem rozpoznawczym.
Zasady dobrego copywritingu mówią, że każdy fragment tekstu powinien mieć oddzielny śródtytuł. Czy wiesz, że większość paragrafów lub punktów w prawniczych umowach powinno się rozdzielić na osobne zagadnienia? Postaw na warstwę wizualną dokumentu i stosuj jasny podział:
- jedno zagadnienie - osobny podrozdział,
- daj więcej światła między fragmentami tekstu,
- zastosuj papier firmowy z Twoim dyskretnym logo,
- nie bój się używać kolorowych pasków lub kropek,
- dodaj ikony, dzięki którym Twojemu klientowi łatwiej będzie odnaleźć się w tekście.
Wizualizacja naprawdę działa. Spróbuj i zastosuj ją w Twoim prawnym dokumencie!
Dlaczego warto tworzyć dokumenty z myślą o odbiorcy?
Odpowiedź może zaskoczyć prawników. Często nie mają oni świadomości, jak wiele sami mogą na tym skorzystać. Poprawa relacji z klientami to dopiero początek. Gdy tworzy się dokumenty prawne z myślą o odbiorcy, gdy uwzględni się w nich prosty język, jasną strukturę i krótkie zdania, takie teksty zostaną przeczytane i zrozumiane. Co to oznacza dla Ciebie jako prawnika?
- mniej pytań,
- mniej wątpliwości,
- godziny zaoszczędzone na tłumaczeniu klientowi, o co chodzi w umowie.
Elementy wizualne potęgują zapamiętywanie informacji, a to oznacza szybszy i łatwiejszy sposób na usprawnienie usług prawnych. W dodatku zrozumiałe dokumenty zmniejszają ryzyko błędnej interpretacji, przyspieszają negocjacje i budują zaufanie. Nic dziwnego, że także w Polsce pojawia się coraz więcej kancelarii, które nie tylko same korzystają z metody Legal Design jako sposobu na tworzenie dokumentów prawnych skoncentrowanych na człowieku. Oferują także szkolenia i usługi Legal Design innym prawnikom i firmom, a ci następnie przekazują te wartości swoim klientom. Ten efekt motyla niesie się coraz szerzej. Czy dotarł już do Ciebie?
źródło: Newseria Biznes
PRZERWA NA REKLAMĘ
Zobacz artykuły na podobny temat:
Szacunek dla słowa
Helena Łuczywo
Sytuacja w polskich mediach nie uzasadnia zarzutu degeneracji, czy koniunkturalizmu politycznego. Wręcz przeciwnie: dość przyzwoicie wypełniają zadania czwartej władzy. [Źródło: Tygodnik Powszechny]
Między polityką i komercją
Piotr Zaremba
Polskiej prawicy nie przypadł nigdy w udziale tak wielki wpływ na media, nigdy też nie miała okazji manipulowania publiczną telewizją, nie ona więc zagraża wolności słowa. [Źródło: Tygodnik Powszechny]
Radio, czyli sztuka wyobraźni [LINK]
Andrzej Kukuczka
Grunt to dobry tytuł. Rzecz jednak w tym drogi Czytelniku, że polecono mi wprowadzić Cię w poniższym tekście w arkana sztuki radiowej, która z natury swojej polega na ulotności słowa mówionego, nie zaś na najlepiej nawet skomponowanych i głęboko przemyślanych epistołach.
Najpierw pandemia, a teraz wojna. Czy staniemy się silniejsi?
SWPS
Wydawało nam się, że pandemia i wojna w środku Europy w XXI wieku to sceny z filmu katastroficznego. Jednak ostatnie dwa lata pokazały, że mogą stać się rzeczywistością. Jak te wydarzenia na nas wpływają? Jak różni się nasze zachowanie wobec koronawirusa i wojny? Dlaczego w obliczu zagrożenia stajemy się pomocni i solidarni?
Przegląd prasy i portali. O czym szumią media [LINK]
BARD
O czym szumią media? Przegląd nagłówków najważniejszych gazet i serwisów internetowych z Polski i świata. Wydarzenia dnia, kraj, świat, rynek mediów, gospodarka, sport, media zagraniczne, a nawet plotki i ciekawostki. W czasie rzeczywistym i 24 godziny na dobę. Zapraszamy!
Kolacja dla głupca
Stefan Bratkowski
Oczywiście, nasze media adresowane do dzisiejszej polskiej elity nowobogackich nie reprezentują poziomu "Atlantic Monthly". Źródło: Tygodnik Powszechny.
Prawo Betteridge'a. Czy każdy tytuł ze znakiem zapytania to ściema?
Krzysztof Fiedorek
Prawo Betteridge'a to hipoteza dziennikarstwa, według której na każdy tytuł i nagłówek prasowy, kończący się znakiem zapytania można odpowiedzieć „nie”. Zasada ma zastosowanie do pytań zamkniętych. Wcale nie wymyślił jej Ian Betteridge i... w większości przypadków jest nieprawdziwa.