29.11.2001 Historia mediów
Prasa Sejmu Wielkiego
Bartłomiej Dwornik
Do czasu Sejmu Wielkiego wszelkie potrzeby informacyjne zaspakajała "Gazeta Warszawska" monopolisty, księdza Stefana Łuskiny (dwa razy w tygodniu, 8 stron, nakład 500-1500 egz., cena 4 złote). W chwili, kiedy Polskę ogarnęła polityczna gorączka, a skomplikowana sytuacja międzynarodowa wywoływać zaczęła niezdrowe podniecenie kręgów patriotycznych, "Gazeta Warszawska" przestała być wystarczająco wiarygodnym źródłem informacji, tym bardziej, że sam Łuskina specjalnym zwolennikiem reform nie był i starał się je raczej torpedować niźli propagować.
Przez pierwsze dwa lata Sejmu Wielkiego monopol jeszcze tolerowano, powstawały jedynie pisma informacyjne po francusku. Jan Potocki założył tygodnik "Journal Hebdomadaire de la Diete", w którym opisywał głównie obrady sejmu i co ciekawsze hity ze świata. Wychodził do 1792 roku.
30 listopada 1789 roku Piotr Dufour zaczął wydawać "Gazette de Hambourg", będącą francuskojęzyczną mutacją "Gazety Hamburskiej" (niemiecki tytuł oryginalny nie zmieściłby się na tej kartce). Wszystko dlatego, że francuski był znacznie lepiej u nas znany niż niemiecki. Wychodzi do kwietnia 1794.
15 września 1788 pojawił się na rynku pierwszy chyba w historii tygodnik ogłoszeniowy - "Przewodnik Warszawski". Tadeusz Podlecki, jego wydawca, skupiał się przede wszystkim na informacjach ekonomicznych i specjalistycznych doniesieniach handlowych. Z biegiem czasu z tygodnika stał się "PW" drukiem nieregularnym (ponieważ wyszło na jaw, że Warszawska Giełda Papierów Wartościowych jeszcze nie istnieje, a Elektromis wcale nie spekuluje ryżem - przyp. BD) Ostatecznie padł w sierpniu 1792 roku (kiedy okazało się, że skoro nie ma Giełdy, nie ma i inwestorów, więc gazetę czyta tylko redaktor zyski nie starczają nawet na flaszkę - przyp. BD).
Dopiero pod koniec roku 1790 obóz patriotyczny zdecydował się na wydawanie własnego pisma. Ignacy Potocki (nieformalny szef obozy patriotów) był tym, który dał sygnał do działania. Ambitnymi redaktorami, którzy postanowili dorzucić swoje trzy grosze do całego przedsięwzięcia byli: Julian Ursyn Niemcewicz (poseł inflancki, publicysta i satyryk), Józef Weysenhoff (poseł inflancki, prawnik i współpracownik Potockiego) i Tadeusz Mostowski (kasztelan raciąski, zdecydowany zwolennik Rewolucji Francuskiej). Owi to właśnie panowie założyli prywatną spółkę, której celem było wydawanie pisma popierającego idee patriotyczne, niepodległościowe i reformatorskie. Tytuł sugerował szerokie horyzonty myślowe - "Gazeta Narodowa i Obca".
20 grudnia 1790 roku po Warszawie kolportowany był prospekt "GNiO". Zapowiadał on, że gazeta będzie relacjonować wszystkie wystąpienia sejmowe, a także na bieżąco informował o przebiegu Rewolucji Francuskiej. Betonowa część Sejmu się z lekka zaczęła żołądkować. Na forum sejmu rozgorzała dyskusja czy przypadkiem nie będzie to zbyt duży nacisk na posłów. Domagano się nawet poddania nieistniejącej jeszcze gazety skrupulatnej cenzurze. Wniosek jednak upadł. Sejm uznał bowiem, że skoro z pełnej swobody korzysta "Gazeta Warszawska", to niby czemu inne zasady mają dotyczyć "GNiO"? A że nawet Łuskina się nie burzył, to i sejmowi krzykacze nie wargolili się dalej.
Pierwszy numer "Gazety Narodowej i Obcej" ukazał się 1 stycznia 1791 roku. (Jako lek na posylwestrowego kaca? - przyp. BD). Wychodziła regularnie dwa razy w tygodniu aż do 4 sierpnia 1794 roku. Od razu przeskoczyła "GW". Kosztowała tyle samo (4 dukaty), a treścią i szatą graficzną miała się tak do "Gazety Warszawskiej" jak "Super Express" do "Naszego Dziennika". "GNiO" korzystała z przedruków z czasopism zagranicznych, a w doniesieniach krajowych dominowały informacje sejmowe, ale i wydarzenia z prowincji. Dzięki osobistym powiązaniom redaktorstwa z korpusem dyplomatycznym (zakochane w Niemcewiczu żony ambasadorów i takie tego...) zdobywali informacje godne Jerzego U.
"GNiO" nie stroniła od publicystyki, choć jej forma była - delikkatnie rzecz ujmując - niekonwencjonalna. Chłopcy preparowali fikcyjne listy do redakcji, komentując rzeczywistość. Nie wszystkie, rzecz jasna.
Poczytność nowego czasopisma rosła w błyskawicznym tempie i w stolicy i na prowincji. W pierwszej połowie 1792 roku nakład przekroczył 1900 egzemplarzy. Wtedy finansowaniem przedsiębiortwa zajął się Tadeusz Mostowski, wprowadzając unowocześnienia do drukarni (nowe czcionki itp.). GNiO zaczęła też drukować płatne ogłoszenia.
"Gazeta Warszawska" próbowała konkurować z GNiO publikując aluzyjne informacje na temat przeciwnika, traciła jednak czytelników na jego rzecz.
3 maja 1791 roku wypadł we wtorek. Środowe wydania obu gazet były już w druku. GNiO zdołała jednak wcisnąć krótki opis sesji sejmowej i streszczenie nowej konstytucji. GW pominęła fakt uchwalenia konstytucji kompletnym milczeniem. Napisała o tym dopiero w wydaniu sobotnim (7 maja). GNiO wydała już wtedy obszerny dodatek jej poświęcony.
Rok 1791 to prawdziwy prasowy boom. 17 września 1791 wychodzi pierwszy numer "Gazette de Varsovie". Wychodziła cztery razy w tygodniu, potem dwa razy w tygodniu. Założyło ją dwóch awanturników: Jean Claude Mehee de la Tauche (made in France) i Karol Glave Kolbielski (made in Germany). W kraju czytelników mieli niewielu, ale docierali do wszystkich stolic europejskich. Przez pierwsze trzy numery popierali reformy. Od czwartego numeru zminili front i zaczęli popierać carską Rosję. Nie uchroniło ich to jednak od karzącego ramienia Konfederacji Targowickiej. Padli po 15 miesiącach, we wrześniu 1793 roku.
3 maja 1792 roku pojawiła się jeszcze jedna gazeta - "Korrespondent Warszawski" księdza Karola Malinowskiego. Nowa gazeta pojawiała się trzy razy w tygodniu. Reprezentowała nurt patriotyczny, ale dla mniej zaanagażowanych niż czytelnicy GNiO. Coś na kształt dzisiejszych pism popularnych i masowych. Cena nie była wygórowana (24 zł za rok.) Nakład szybko przekroczył 1000 egzemplarzy, sięgając nawet 2000.
PRZERWA NA REKLAMĘ
Najnowsze w dziale Historia mediów:
Historia The Honolulu Advertiser. Od misjonarzy do wielkiej fuzji z rywalem
Małgorzata Dwornik
Powstał, żeby utrzeć nosa niesłownej konkurencji. Pierwsze informacje ze świata pozyskiwał za pomocą łódki. Nie przyjął do pracy Marka Twaina, pisywał dla niego za to Jack London. Historia najstarszego dziennika z Hawajów, to 154 lata wzlotów, upadków, oraz radykalnych zmian kursu. W 2010, żeby przetrwać przegraną wojnę na wyniszczenie z największym rywalem, musiał się z nim połączyć.
Historia telewizji w Australii. Wszystko zaczęło się od studia w wiatraku
Małgorzata Dwornik
Już w 1885 roku, dzięki Telephane, można było oglądać wyścigi konne o Puchar Melbourne. Pierwsze prawdziwe pokazy telewizyjne, realizowane od 1934 roku w starym wiatraku Wickham Terrace w Brisbane, oglądało zaledwie 18 właścicieli odbiorników. Lawina ruszyła rok później.
Historia Title Case. Skąd Się Wzięły Wielkie Litery w Angielskich Tytułach?
Krzysztof Fiedorek
Title Case, styl zapisu tytułów, w którym większość wyrazów rozpoczyna się wielką literą, od wieków kształtował wygląd anglojęzycznych publikacji. Jego korzenie sięgają XVIII wieku, gdy rozwój prasy drukarskiej wpłynął na sposób prezentowania informacji.
Podobne artykuły:
Tygodnik News Of The World. Historia sukcesu i upadku artystów sensacji
Małgorzata Dwornik
Na rynku pojawił się w 1843 roku i błyskawicznie zdobył popularność. W latach 30. pisywał tu Winston Churchill. Dwie dekady później, nakładem 8,6 miliona egzemplarzy ustanowił rekord świata, bazując na sensacji i skandalu. Przekraczanie granic stało się gwoździem do trumny News of The World. Zniknął w 2011 roku, w efekcie gigantycznej afery z włamaniami do telefonów.
Koreańska Centralna Telewizja. Historia TV z Korei Północnej
Małgorzata Dwornik
W latach sześćdziesiątych, tuż po uruchomieniu, program północnokoreańskiej telewizji trwał dwie godziny. Dziś nadawany jest od poniedziałku do soboty od 14.30 do 22.30. W niedziele i główne święta trwa znacznie dłużej, bo od 9.00 do 22.30. Ikona stacji, "Różowa Dama" Ri Chun Hi, jest już na emeryturze, jednak w najważniejszych dla kraju chwilach nadal pojawia się na ekranie.
Świerszczyk. Historia najstarszego magazynu dla dzieci w Europie
KF, Newseria
Od momentu debiutu 1 maja 1945 roku na jego łamach publikowali najwybitniejsi twórcy literatury dziecięcej i najlepsi polscy ilustratorzy. To najstarsze, wychodzące nieprzerwanie czasopismo dla dzieci na całym Starym Kontynencie.
Ernie Pyle. Jak dziennikarz wędrowny został bohaterem narodowym
Małgorzata Dwornik
- Męczę się w oczekiwaniu na spotkanie z ludźmi z obawy, że mnie nie polubią - mawiał Ernest Taylor "Ernie" Pyle. A ludzie go lubili. Wręcz kochali. I porównywali do Marka Twaina za jego wyjątkowe relacje z podróży po Ameryce, potem z wojny na trzech kontynentach. Laureat Pulitzera zginął w 1944 roku w miejscu pracy. Na froncie.