20.06.2005 Prawo w mediach
W odpowiedzi dziennikarzom
Piotr Górecki, Sędzia Sądu Okręgowego w Poznaniu, Członek Krajowej Rady Sądownictwa
W ostatnich publikacjach dziennikarze Rzeczpospolitej sugerują, że polskie sądy polują na dziennikarzy, łamią konstytucję i wprowadzają cenzurę ("Polowanie na dziennikarzy", "Czy sąd złamał konstytucję" , Rzeczpospolita z 12 listopada 2003 r. i z 26 listopada 2003 r.). Zapewne nie przypadkowo w dniu 12 listopada br. Centrum Monitoringu Wolności Prasy zorganizowało w siedzibie Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich dyskusję panelową pod znamiennym tytułem: "Czy sezon na dziennikarzy". W spotkaniu tym udział wzięli dziennikarze, przedstawiciele nauki, Krajowej Rady Sądownictwa i Ministerstwa Sprawiedliwości.
Nikt nie kwestionuje wolności prasy i innych środków społecznego przekazu (art. 14 Konstytucji). Wolność prasy umożliwia między innymi kontrolę funkcjonowania organów państwa. W trakcie wspomnianej dyskusji panelowej w dniu 12 listopada 2003 r. prof. L. Gardocki trafnie zauważył, że w związku z kontrolnymi uprawnieniami wolnej prasy, rodzi się pytanie "kto zatem będzie kontrolował samych kontrolerów".
Odpowiedź jest oczywiście tylko jedna: niezawisłe sądy! Skoro przed oblicze Temidy trafiają właśnie dziennikarze to z całą pewnością nie można mówić o łamaniu konstytucyjnej zasady wolności prasy. Pojawiające się ostatnio w Rzeczypospolitej publikacje prowadzić mogą do wniosku, że dziennikarze chcą funkcjonować poza prawem a więc poza wszelką kontrolą. Toczące się przed sądami sprawy karne jak i cywilne przeciwko dziennikarzom - nieliczne zresztą - dowodzą przede wszystkim tego, że ci ostatni muszą się liczyć z odpowiedzialnością za słowo.
W wielu przypadkach jako rzecznik prasowy sądu reagowałem na publikacje nierzetelne. Jest rzeczą oczywistą, że prasa ma prawo krytykować sądy i sędziów. Dziennikarz nie ma jednak prawa przedstawiać nierzetelnego stanu rzeczy. Nie jest też uprawniony do wydawania przedwczesnych wyroków. Nie można bowiem walczyć o praworządność jednocześnie ją łamiąc. Na tle art. 12 ustawy z dnia 26 stycznia 1984 r. Prawo prasowe zapadały zresztą wielokrotnie orzeczenia Sądu Najwyższego, w których wyrażano pogląd, iż obowiązek dziennikarza do zachowania szczególnej staranności i rzetelności przy zbieraniu i wykorzystywaniu materiałów oznacza kwalifikowaną staranność i rzetelność.
Przykładów naruszania prawa dostarczają jednak liczne publikacje zawarte w szeregu tygodnikach i gazetach. Do jednego z takich artykułów ("Sąd nad sądem" WPROST nr 10 z 2000 r.), odniósł się krytycznie L. Falandysz w swoim felietonie (WPROST nr 12). Niekiedy bezpodstawnie posądzano sędziów o korupcję a dla sędziego jak i funkcjonowania całego wymiaru sprawiedliwości jest to bardzo groźny zarzut. Kierowane do redaktorów naczelnych żądanie sprostowania oczywiście nierzetelnych informacji, spotka się na ogół z odmową. W tej sytuacji jedynym środkiem ochrony obywateli jak i organów państwowych jest właśnie droga sądowa. Pamiętać trzeba, że krytyka nie może naruszać dóbr osobistych. Ani bogate orzecznictwo Sądu Najwyższego, ani orzecznictwo Trybunału w Strasburgu nie dają podstaw do twierdzenia, iż nieprawdziwe relacje dziennikarza są zawsze zgodę z prawem. Jest dla mnie rzeczą oczywistą, że każda forma dziennikarstwa powinna szanować z równą troską istotę faktów jak i granice krytycznego osądu wobec osób.
Osoba, której dobra chronione prawem zostały naruszone może wystąpić do sądu z roszczeniem cywilnoprawnym a także może domagać się ukarania nierzetelnego dziennikarza w drodze procesu prawatnoskargowego. Może też domagać się sprostowania wiadomości nieprawdziwej (art. 31 prawa prasowego), aczkolwiek - jak już wspomniałem - zbyt często redaktorzy odmawiają opublikowania sprostowania. Odmowa sprostowania jest przestępstwem zagrożonym karą grzywny (art. 46 ust. 1 Prawa prasowego). Jeżeli jednak pokrzywdzonym jest osobą fizyczną, ściganie odbywa się z oskarżenia prywatnego (ust. 2). Te właśnie przepisy karne nie podobają się dziennikarzom. W szczególności krytykowana jest możliwość ścigania tego przestępstwa z urzędu. Trudno jednak sobie wyobrazić, aby to osobiście kierownik danej jednostki organizacyjnej (np. prezes sądu, szef prokuratury) jako osoba prywatna dochodził przed sądem prawa w sytuacji, gdy odmowa sprostowania dotyczyła podległej mu instytucji.
Gołosłowny jest zarzut A. Marszałek ("Polowanie na dziennikarzy", Rzeczp. z dn. 12 listopada 2003 r.) jakoby sądy "ścigały" dziennikarzy w sytuacji, gdy wielkie afery gospodarcze się przedawniają. Nie ma żadnych dowodów, które mogły by potwierdzić tezę Autorki, że oto bez żadnej przyczyny leżakują w sądach sprawy groźnych przestępców, gdy tymczasem sędziowie sądzą (zapewne przez złośliwość) niewinnych dziennikarzy. W każdym sądzie są sprawy, które z różnych przyczyn toczą się wolniej a nawet niekiedy opieszale i takie które rozpoznawane są terminowo. Niezrozumiała zatem jest krytyka sprawnego działania sądów.
Nie można zgodzić się także z zarzutem, że sądy łamią konstytucje poprzez wprowadzanie "cenzury prewencyjnej" (B. Kittel, AST, A.M., "Czy sąd złamał konstytucję", Rzeczp. z dn. 26 listopada 2003 r.). Jest rzeczą oczywistą, że w toku procesu cywilnego sąd może wydać postanowienie zabezpieczające roszczenia powoda (art. 730 § 1 k.p.c.) w sytuacji, gdy "roszczenie jest wiarygodne a brak zabezpieczenia mógłby wierzyciela pozbawić zaspokojenia". Nie do przyjęcia byłoby, aby tego rodzaju postanowienia były niedopuszczalne w procesach z udziałem dziennikarzy. W myśl art. 32 Konstytucji wszyscy są wobec prawa równi i wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne. O żadnej zatem cenzurze mowy być nie może. Byłoby czymś zupełnie nienormalnym, gdyby w toku procesu o ochronę dóbr osobistych pozwany dziennikarz nadal pisał o powodzie nieprawdziwe informacje. Dodać trzeba, że postanowienie zabezpieczające jest zaskarżalne do sądu II instancji i ewentualne błędy mogą zostać skorygowane.
W powyższym artykule zarzucono też, że warszawski sąd wydał dwie sprzeczne "decyzje", bowiem w jednym z postanowień wniosek o zabezpieczenie oddalił, by w następnym miesiącu wniosek uwzględnić. Informacja taka nie jest do końca prawdziwa. Już pobieżna lektura opublikowanych postanowień wskazuje na to, że odmowa zabezpieczenia nastąpiła w sytuacji złożenia wniosku przed wytoczeniem powództwa (art. 734 k.p.c.). Z kolei uwzględnienie wniosku o zabezpieczenie nastąpiło już po wniesieniu pozwu, a zatem można przyjąć, że strona powodowa powołała takie argumenty, które w świetle art. 730 § 1 k.p.c. pozwalały na zabezpieczenie powództwa (postanowienie z dnia 17 listopada 2003 r.). Trudno zatem zgodzić się z krytyką sądu warszawskiego sugerującą panujący tam bałagan lub przywołującą wypowiedz prof. A. Rzeplińskiego, który stwierdził, że orzeczenie to "jest kuriozalne". Właśnie owa publikacja zawierająca dwie fotokopie omawianych postanowień w zestawieniu z jednostronnym i krytycznym tekstem, może być uznana za nierzetelność dziennikarską.
Jestem szczerze przekonany, że w dyskusjach na temat relacji sądy a dziennikarze, należy zachowywać więcej umiarkowania i rozwagi. Emocje zawsze są złymi doradcami.
***
artykuł udostępniony przez Krajową Radę Sądownictwa
został opublikowany p.t. "Sądy nie prześladują prasy" 4 grudnia 2003 r. w "Rzeczpospolitej" w dziale Reakcje
PRZERWA NA REKLAMĘ
Najnowsze w dziale Prawo w mediach:
Prawo wkrótce będzie tworzyć nam AI. Prognozy eksperta PIE [ROZMOWA]
Mira Suchodolska
– Zanim algorytmy zaczną wydawać wyroki, pewnie jeszcze minie trochę czasu, ale już wkrótce AI będzie pomagała tworzyć uzasadnienia do decyzji sądowych i uczestniczyć w procesie tworzenia aktów prawnych – przewiduje Ignacy Święcicki, kierownik Zespołu Gospodarki Cyfrowej w Polskim Instytucie Ekonomicznym.
Jak rządy w Azji Południowej manipulują mediami. Raport IFJ
Krzysztof Fiedorek
Azja Południowa zmaga się z ogromnymi wyzwaniami w utrzymaniu demokracji i wolności prasy. Najnowszy raport Międzynarodowej Federacji Dziennikarzy (IFJ), „Artificial Independence: The Fight To Save Media and Democracy”, przedstawia rosnące zagrożenia dla dziennikarzy, którzy mierzą się z przemocą, presją finansową i cenzurą
Influencer i podatki. Jaki podatek od umowy barterowej?
Mikołaj Gendaszyk
Influencer otrzymuje produkty lub usługi w zamian za promocję, recenzję lub innego rodzaju działania marketingowe. Barter polega więc na wymianie usług lub towarów bez bezpośredniego przepływu pieniędzy. Rodzi się zatem wątpliwość, w jaki sposób umowy barterowe powinny być rozliczane pod kątem fiskusa.
Podobne artykuły:
Ochrona informacji niejawnych. Tekst ustawy
Kancelaria Sejmu RP
Ustawa z dnia 22 lipca 2006 roku o zmianie ustawy o ochronie informacji niejawnych. Nowe przepisy zmieniają również ustawę o świadku koronnym.
Dziennikarskie... świństwo?
Witold Filipowicz
Coraz częściej zjawiska niegdyś stanowiące margines w środowisku dziennikarskim - dziś można ująć lapidarnie, parafrazując tamto powiedzenie: dziennikarz dziennikarzowi świnią jest…
Ministerialna sieć dezinformacji
Tomasz Bonek, Bartosz Chochołowski, Money.pl
Strony internetowe ministerstw często zawierają nieaktualne dane. Trudno się po nich poruszać, a w dodatku z reguły informacje napisane są hermetycznym, urzędniczym żargonem.
Ustawa o sygnalistach. Jak się przygotować do nadchodzących zmian
Whiblo
Zaprezentowany w połowie kwietnia 2022 roku drugi projekt polskiej ustawy o ochronie sygnalistów, mimo że nie zawiera niezwykle istotnych zmian w stosunku do swojej pierwotnej wersji, przypomniał organizacjom w Polsce o zbliżającym się obowiązku.