21.05.2018 Historia mediów
Trouw. Historia holenderskiego dziennika, który wyszedł z podziemia
Małgorzata Dwornik
Dziennik Trouw powstał w czasie II wojny światowej i był jedną z najpopularniejszych gazet holenderskiego podziemia. Nie owijał w bawełnę działań okupantów, publikował poradniki ukrywania Żydów, co wielu pracowników redakcji przypłaciło życiem. Przez ćwierć wieku, nawet już po wojnie, autorzy nie podpisywali tekstów, a gazeta niemal bez przerwy targana była wewnętrznymi konfliktami. Nie przeszkodziło jej to jednak zdobyć tytułów European Newspaper Award dla najlepszej gazety w Europie oraz miana Europejskiej Gazety Roku 2012.
10 maja 1940 roku neutralna Holandia została zaatakowana przez Trzecią Rzeszę. Niemcy zbombardowali Rotterdam a królowa Wilhelmina schroniła się wraz z rządem w Londynie. Okupant wprowadził system komisaryczny a ludność uznano za pełnowartościowych rasowo przedstawicieli, którzy nadają się na partnerów. Ale Holendrzy nie chcieli “przyjaźnić się” z hitlerowcami. Powstał ruch oporu, który walczył z wrogiem nie tylko orężem ale i słowem.
Niemcy w pierwszych miesiącach pozwalali na drukowanie wszystkiego co nie było skierowane przeciwko nim. Większość gazet poddała się zarządzeniom, byle istnieć. Jednak prosty Holender nie chciał tego zrobić. Kiedy opór ludności zaczął narastać, polityka władz zaczęła się zaostrzać i to drastycznie. Prasa zeszła do podziemia i stała się nielegalna. O tym co działo się w kraju i na frontach wojny donosiły:
- Het Parool
- Vrij Nederland
- Ons Volk
Kiedy z początkiem 1943 roku w najbardziej zaangażowanym Vrij Nederland doszło do rozłamu politycznego, czwórka bojowników podziemia powołała do życia kolejną pozycję na podziemnym rynku prasowym. Ortodoksyjna, protestancka gazeta otrzymał miano Trouw, co oznacza lojalność, wierność.
Cała prawda o okupantach. Metamorfoza Oranje-Bode
Wszystko zaczęło się 30 stycznia 1943 roku, kiedy to w domu Geziny van der Molen, prawniczki i działaczki, na ulicy Klapheklaan 14 w Aerdenhou, odbyło się tajne spotkanie. Brali w nim udział:
- Gezina van der Molen, prawniczka, działaczka,pseudonim Tante Lien (ciotka Lien)
- Ed van Ruller, dziennikarz
- Sieuwert Bruins Slot, prawnik,burmistrz, pseudonim Zwart (czarny)
- Johannes (Jan) Schouten, polityk
To ta czwórka podjęła decyzję o nowej gazecie. Ma mówić o wrogu prawdę i nie będzie “zatruta”. Pierwszy numer ukazał się jeszcze w styczniu pod nazwą Oranje-Bode (pomarańczowy wędrowiec), na cześć narodzin księżniczki Margriet. Ale już 18 lutego 1943 roku, oficjalny drugi numer jako Trouw ujrzał światło dzienne. Całość miała 8 stron. Nagłówek z tytułem, królewska koroną, popiersie królowej, wszystko otoczone nierozerwalnym łańcuchem.
Nazwa została wybrana, by odzwierciedlać lojalność i wierność Bogu, krajowi i królowej pomimo niemieckiej okupacji. O tym mówił artykuł na pierwszej stronie pióra Jana Schoutena. Druga strona to informacje na temat niemieckiej okupacji. Potem odezwa rządu holenderskiego. Są też wiadomości edukacyjne, kulturalne i kilka słów o cenzurze. Na kilku stronach pojawia się rubryka U moet weten (musisz wiedzieć), gdzie umieszczano notatki “co, gdzie, kiedy, za ile….”
Redaktorem naczelnym był Bruins Slot a jedynym profesjonalnym dziennikarzem w grupie założycieli van Ruller. Dość szybko dołączył do ekipy Pieter Willem Speelman, dziennikarz z Vrij Nederland, który na tle poglądów politycznych popadł w konflikt z tamtym redaktorem naczelnym. Przechodząc do Trouw miał mocno rozbudowana siatkę dystrybucji, co było sprawą bardzo przydatną. Do czołowych kolporterów należała narzeczona Speelmana Willemina Bouwman, zwana "Mien van Trouw". Z Groningen do Amsterdamu dostarczała wiadomości i prasę dwa razy w tygodniu . W drodze powrotnej za każdym razem zabierała ze sobą żydowskie dziecko, aby ukryć je w bezpiecznej kryjówce na północy. W ten sposób uratowała dziesiątki żydowskich dzieci.
Trouw wychodził nieregularnie. Głównym powodem był brak papieru, ale też uniki przed okupantem. Drukowany był między innymi przez rodzinę van de Steeg w Enschede. Matryca i klisze przekazywane były następnie do Amsterdamu a stamtąd do kolejnych drukarni. Same gazety rozwożono pociągami, składając je w zamkniętych i pilnowanych przedziałach. Trouw szybko znalazł zwolenników i popleczników.
Trzeci numer ukazał się po miesiącu,19 marca i zawierał artykuł Duitschland en het Bolsjewistische gevaar (Niemcy i zagrożenie bolszewickie). W kolejnym numerze z 8 kwietnia ukazały się zdjęcia nowo narodzonej księżniczki Margriet i rodziny królewskiej. Materiał przemycono z Londynu.
Artykuły w gazecie były dwojakiego rodzaju: dziennikarze w terenie i dystrybutorzy naciskali na tematy związane z ruchem oporu, działacze na politykę. Czytelnicy chcieli tych pierwszych tematów, więc van Ruller często zapobiegał konfliktom, które wybuchały na tym tle. Był odpowiedzialny za kontakt z dystrybutorami, pisał podstawowe artykuły ale też prowadził dział ogłoszeń i pomniejszych wiadomości.
Trouw, który docierał prawie do wszystkich regionów, był też tam drukowany. Gazeta wręcz “zalała” kraj. Gotowe pierwsze egzemplarze przygotowywał Bruins Slot i jego redakcja. Potem był dostarczany “w teren”, drukowany i rozprowadzany. We wrześniu 1944 roku było blisko 50 regionalnych i lokalnych wydań. Bywało, że gazety różniły się wyglądem. Kurierzy często nie zgadzali się z opiniami góry i zdarzało się, że szefowie regionalni drukowali swoje teksty. Kiedy pociągi przestały jeździć, szefowie placówek “rozwinęli skrzydła”. To stwarzało kolejne konflikty. Redaktor naczelny Bruins Slot był wściekły.
Mimo różnic w wyglądzie i w tekstach Trouw stał się jedną z najpopularniejszych podziemnych gazet i Niemcy nie mogli tego zlekceważyć.
Poradnik ukrywania Żydów. Fala aresztowań i egzekucji
Do połowy grudnia 1943 roku (tak brzmi informacja na pierwszej stronie, gdzie zazwyczaj jest data) wydano 15 numerów Trouw w tym kilka pomarańczowych Oranje-Bode, te poświęcone zawsze były królewskiej rodzinie (w regionie była inna numeracja).
Niemcom nie podoba się Trouw i jego dziennikarze a szczególnie kolporterzy. Wyrastają jak grzyby po deszczu. Jeszcze jesienią 1943 roku aresztowany zostaje Kees de Graaff, szef dystrybucji w Zeeland i Joop Spits, kolporter z Utrechtu.
Rok 1944 rozpoczyna się doniesieniami z frontu wschodniego, ale też niepokojem o młodzież i szkolnictwo. W lutym ukazały się porady dla tych, którzy ukrywają Żydów i innych poszukiwanych, że bombardowane są niemieckie miasta .Okupanci nie są zadowoleni. Zwiększają aresztowania. Pierwsi, którzy stracili wolność w styczniu 1944 to między innymi:
- Uden Hendrik, botanik i kolporter
- Evert Overeem, drukarz i kolporter
- Theo Mooij, kolporter w Overijssel
- Piet Fleurke i Andries Gort, kurierzy
29 stycznia w amsterdamskiej drukarni aresztowano Petera Speelmana. Mimo tortur nie ujawnił żadnych kontaktów. Zginął 19 lutego, mając zaledwie 26 lat. To był cios dla wszystkich, ale zbudowana przez niego siatka dystrybucji działała nadal. Łącznie od jesieni 1943 do lipca 1944 roku aresztowano ponad 130 osób związanych z dystrybucją Trouw. 5 sierpnia wydano wyrok śmierci na 23 osoby.
Zarząd gazety dostał ultimatum: albo zawieszą działalność albo aresztowani zostaną rozstrzelani. Zarząd się nie ugiął i wyrok wykonano. 9 sierpnia rozstrzelano 6 osób a dzień później 17. Ciekawe jest, że komunikat o rozstrzelanych ukazał się 9 sierpnia i była to pełna lista, a jednak kolejna egzekucja była dzień później.
W 8 numerze z sierpnia 1944 roku ukazały się nazwiska wszystkich rozstrzelanych pracowników i towarzyszy broni. Tytuł na pierwszej stronie brzmiał Trouw tot in den dood (wierny aż do śmierci).
We wrześniu 1944 roku wychodzi pięć numerów gazety. Pierwszy zawiera komunikat w imieniu Jej Królewskiej Mości, ogłoszenie księcia Bernarda i przesłanie od Naczelnego Wodza. Kolejny numer (10), z początku września, ma tylko cztery strony, nie ma obramowań pod ryciną z nagłówkiem. Wygląda niestarannie w porównaniu z poprzednimi. Donosi o nadziei na koniec wojny i o zadaniach na przyszłość jakie podejmuje rząd. Ten sam numer w Hillegom wygląda zupełnie inaczej. Tekst jest ten sam ale nagłówek to proste duże litery nad którymi jest numer i dokładna data 11 września 1944.
Edycja w Amsterdamie z 14 września jest w kolorze pomarańczowym i mówi o wojskach amerykańskich w Normandii. Ta w Hillegom wygląda “normalnie”,omawia ogólną sytuację w kraju i na froncie. Mają te sama datę ale różne numery.
W numerze 15 z początku października ( we wszystkich miastach)w artykule 3 October 1573 autor przyrównuje czas okupacji i działań w Normandii do oblężenia miasta Leiden:
Jak powiedział garbarz Adriaan van der Werff, który został burmistrzem Leiden;Ludność przetrwała pomimo głodu i choroby, aż wiatr się odwrócił, a miasto zostało uchronione przez Pana 3 października 1574 roku.
Numer 17 (pod koniec listopada) ma zupełnie inny wygląd. Nie ma łańcuchów, korony i królowej. Jest tylko słowo Trouw pisane nową czcionką. O tej zmianie jest notatka na ostatniej stronie.Mimo sympatii do starej trzeba użyć nowej “głowy” czyli nagłówka.
Całość zredagowana przejrzyście. Tytuły czytelne, komunikaty oddzielone. Zupełnie nowy Trouw. Pierwsza strona poświęcona Hendrikusowi Colijn, politykowi i prezesowi Rady Ministrów, który zmarł 18 września 1944 roku. Numer w Utrechcie nagłówek ma stary i inne zdjęcie ministra. Nowa czcionka i przeredagowanie gazety w pozostałych miastach zaistniało dopiero w marcu 1945 roku.
W grudniu (pod koniec) wydane zostały dwa numery razem - 18 i 19. Jeden z wiadomościami politycznymi, drugi w całości poświęcony nadchodzącym świętom Bożego Narodzenia. Z jednej strony De communisten en de vrijheid (komuniści i wolność) a z drugiej Kerstmis i Evangelie (Boże narodzenie i Ewangelia).
Koniec wojny. Gazeta wychodzi z podziemia
Rok 1945 przyniósł 9 numerów (cztery pomarańczowe i bezpłatne) i radość z zakończenia wojny. Już od marca niektóre redakcje wyszły z ukrycia. Zaczęły przy nagłówku drukować adresy. Widać wyraźnie problemy z jakimi się borykają. Teksty te same ale wygląd Trouw zupełnie inny. W Leeuwarden i Enschede gazeta jest po prostu przepisana na maszynie a nagłówek skopiowany.
W dniu zwycięstwa Trouw miał nakład 250000 egzemplarzy.
Wraca królowa. Relacja z powitania w fotoreportażu Preludium w 5 numerze majowym(Amsterdam).Skończyła się wojna nie trzeba było się ukrywać. Wszystkie gazety stały się legalne. Więc co dalej?
9 maja 1945 roku w Amsterdamie,w redakcji, w budynku De Standaart odbyło się zebranie pracowników Trouw. Piet Tjeerdsm, późniejszy burmistrz Wonseradeel, wspomina ten dzień tak:
“...roznosiciele z Groningen, Friesland i Drenthe nie mogli uczestniczyć w spotkaniu ponieważ pociągi jeszcze nie jeździły. Zadaliśmy sobie pytanie: czy Trouw ma istnieć nadal , tak czy nie? Stwierdziliśmy, że jesteśmy upowszechniaczami: kultywowaliśmy dobrą wolę, mamy organizację, w ten sposób mamy duży wpływ na holenderską populację. Mamy silną pozycję... Musimy istnieć nadal.”
Młode i buntownicze pokolenie związane z Trouw było przekonane, że po wojnie gazeta będzie chrześcijańsko-narodowa w całym tego słowa znaczeniu, ale niestety. Redaktor naczelny Bruins Slot i Jan Schouten, który był wtedy już liderem ARP (Partia Antyrewolucyjna) zdecydowali o bardziej politycznym obrazie gazety. I znów powstał konflikt, zwłaszcza , jak pisze biograf gazety Peter Bootsma w swojej książce Trouw, 75 jaar tegen de stroom in (Trouw, 75 lat pod prąd):
Bruins Slot nie był dziennikarzem. Był chrześcijaninem, który patrzył, gdzie mógłby osiągnąć najwięcej. W ARP, w Izbie Reprezentantów lub jako redaktor naczelny w Trouw. I tam i tu działał przez długi czas.
Slot był redaktorem naczelnym w Trouw do 1971 roku. Nie miał łatwego powojennego startu. Redakcje w rejonach pracowały jeszcze na starych zasadach, czyli każdy sobie.
- I tak na przykład czterostronicowa edycja z 3 sierpnia w Amsterdamie donosiła o spotkaniu trzech zwycięzców w Poczdamie: Het communique van Potsdam (komunikat z Poczdamu) i powrocie królewskich dzieci do domu( fotoreportaż).
- W Almelo wydanie ma 2 strony. O spotkaniu mocarstw artykuł De sluier opgelicht (zasłona uniosła się). O królewskich dzieciach ani słowa za to sporo komunikatów.
- W Enschede podtytuł dwustronicowej gazety brzmi: Dagblad ter verbreiding de Christelijk-Nationale bea inselen (Gazeta o tematyce chrześcijańsko - narodowej). Tekst o spotkaniu zatytułowano: De besluitevan Potsdam (poczdamskie decyzje).
Często nie tylko tytuły były inne ale i treści, w zależności od politycznych nastawień autora, ulegały zmianie. Różna też była numeracja. Redakcja w Amsterdamie choć niezadowolona musiała to tolerować, gdyż w kraju nie działała kolej a i telefony były zawodne.Komunikacja pomiędzy poszczególnymi redakcjami nie zawsze była możliwa.
We wrześniu sprawy zaczynają się normować. Trouw nabiera “wiatru w żagle”. Artykuły polityczne, wiadomości z kraju i ze świata. Ogłoszenia drobne i program radiowy. Artykuły nadal pisze Ed van Ruller a Hans Georg Kresse, twórca komiksów, bawi czytelników przygodami sympatycznej myszki Robby.
Trouw rozwija skrzydła. Miesiąc prenumeraty za darmo
Końcówka lat czterdziestych to ostatnie wspomnienia wojenne i nowe rubryki jak te Kerk-en Schoolnieuws (wiadomości ze szkoły i kościoła) albo In enkele worden (świat w kilku słowach). Pojawiają się też informacje biznesowe i ekonomiczne. Całość to cztery strony. Reklamy zajmują ostatnią.
Miejsce po Kresserze w niedługim czasie zajęli ojciec i syn van de Hulst , autorzy książek i podręczników dla dzieci. Ich kreskówki drukowane będą jeszcze w latach osiemdziesiątych. W sekcji politycznej, w rubryce Indrukken nit de kampen (wrażenia politycznych obozów) omawiano sprawy innych partii niż ARP, nie tylko krajowych ale i tych zza granicy. Trouw miał swoich przeciwników ale też i zwolenników. W 1947 roku nakład wynosił 175 000 egzemplarzy.
Większy nakład, więcej czytelników i więcej wiadomości. Bruins Slot postanawia zwiększyć objętość Trouw. Rok 1950 to już 6 stron a na nich dodatkowo sport, religia i kultura. Pozycje rozbudowane, kolumny zwiększone. Reklamy opuściły ostatnią stronę. Rozgościły się w całej gazecie.
6 stycznia 1951 roku poinformowano miłośników zabaw umysłowych, że szykowane są dla nich krzyżówki. Na zachętę wydrukowano diagram i już od 22 stycznia ruszyła cotygodniowa zabawa. W pierwszej wersji krzyżówka ukazywała się w soboty a od kwietnia następnego roku w poniedziałki. Aby przyciągnąć więcej czytelników proponowano darmowy miesiąc prenumeraty.
To co ciekawiło czytelników nie tylko tych najmłodszych, to teatr lalek. W latach pięćdziesiątych ukazało się wiele artykułów i zdjęć związanych z tą dziedziną kultury. Lalkarz Bert Brugman i jego lalki często gościli na łamach Trouw. Aktor skonstruował i opatentował technikę zwaną Handmarionet. Było to połączenie pacynki i jawajki. Korpus i głowa jak rękawiczka na ręce aktora, rączki lalki poruszane przy pomocy drutów - czempuritów. Po latach jeden z jego synów uruchomił lalce usta i tak powstały znane dziś na całym świecie muppety. Brugman był prekursorem holenderskiego lalkarstwa. Mówiono o nim Het Nederlands Marionettentheater (holenderski teatr lalek). Jego dziedzictwo przejęła wnuczka Mariska.
Kultura na łamach Trouw gościła zawsze a to za sprawą Ralpha Degensa. Przygodę z gazetą zaczął 11 sierpnia 1945 roku w Hadze. Jego pasją była muzyka ale pisał o wszystkich wydarzeniach kulturalnych. W 1948 roku przenosi się do Amsterdamu i tu obejmuje dział muzyczny a z czasem cały sektor kulturalny. Odszedł na emeryturę w 1980 roku.
Konserwatyzm do przesady i anonimowi autorzy
Intensywny rozwój Holandii lat pięćdziesiątych widać było na łamach Trouw. Odkrycie złóż gazu ziemnego, rozwój rolnictwa i ogólny dobrobyt.Wejście do NATO i EWG, to tematy tamtych lat. Ale też wielka powódź w 1953 roku (Stormvloed overspoelt de kust, 2 lutego 1953, Trouw nr.2379) i późniejsza dziesięciomiesięczna walka z morzem aby zabezpieczyć kraj.
Trouw rozrastał się. W dni powszednie miał 8 stron a w sobotę 12. W 1955 roku w dziale rozrywki pojawił się kącik szachowy a w 1958 roku świat mody zajmował całą stronę. Ale niestety nie wpływało to na wzrost zainteresowania czytelników. Coraz więcej pisano o sprawach kościoła i religii ale w sposób purytański i bardzo zasadniczy. Zaczynają się kłopoty kadrowe. Dziennikarze wolą dynamiczną telewizję albo bardziej otwarte na nowości inne gazety.
Brakuje redaktorów poszczególnych działów. Jedynie sprawy kultury bronią się. W kolejną dekadę, lata sześćdziesiąte, wprowadza Bruins Slot gazetę osłabioną i już trochę “nudnawą” o czym mówi się coraz głośniej.
W lata sześćdziesiąte wkroczył Trouw wizualnie niezmieniony. Artykuły polityczne na pierwszej stronie. Ekonomia, giełda i biznes to strona druga. Dalej Ons dagelijks feuilleton czyli codzienny felieton i Lucht post czyli programy telewizyjny z radiowym i informacje z nimi związane. Obowiązkowo wiadomości krajowe i sport. Jest też rozrywka i komiksy. Zdarzają się, zwłaszcza w sobotnich wydaniach, duże artykuły na ciekawe tematy jak ten z 13 grudnia 1961 o mieszkańcach farmy "Over Bijlmer". De bijlmer in sfeer van oudejaarsavond (Bijlmer w atmosferze Sylwestra).
Teksty nie są podpisane. Ani te dotyczące spraw politycznych, ani te kulturalne. Pod nagłówkami jest informacja, że artykuł napisał ”jeden z redakcyjnych kolegów” lub “nasz korespondent”. Wiadomo tylko kto pisze codzienne felietony, bo są to osoby niezwiązane z redakcją na stałe, tak jak holenderski pisarz Johannes Ooms (Trouw z 26 stycznia 1957). Codziennie inny autor i inny temat.
Niestety, stanowisko redaktora naczelnego w sprawach polityki kraju a szczególnie przyłączenia Nowej Gwinei do Republiki Indonezji, które było na “tak” i mocno to podkreślał na łamach gazety, nawołując do negocjacji, spowodowało drastyczny spadek poczytności. Ataki na Partię Pracy też zrobiły swoje. Trouw jak Titanic szedł na dno,tyle,że wolniej. Kłopoty miał też Slot w swojej macierzystej partii ARP. We wrześniu 1963 roku umiera Jan Schouten, jeden z założycieli Trouw.
Radykalna zmiana kursu. Rusza szkoła dziennikarstwa
Do dziś nie wiadomo co było przyczyną decyzji Slota ale w grudniu 1963 roku zrobił zwrot o 180 stopni. Zrezygnował z polityki, zajął się tylko gazetą. Zmienił poglądy i poprowadził dziennik w przeciwna stronę.
Już na początku 1964 roku, na łamach gazety wdał się w ostrą dyskusję z południowoafrykańskim dziennikiem Die Burger na temat apartheidu, który mocno krytykował. To przyciągnęło czytelników. Obrona Nelsona Mandeli doprowadziła do kolejnej ostrej dyskusji w listopadzie. Wystąpienia przeciwko wojnie w Wietnamie i przyrównanie wszystkich tych sytuacji do holenderskiego ruchu oporu zrobiły swoje. Kiedy Jaap de Berg zaczął pracować nad nowym wizerunkiem Trouw gazeta odbiła się od dna.
W 1966 roku zaczęto promować dziennikarstwo. Powstała szkoła dziennikarstwa w Utrechcie. Młody zdolny narybek zdobywał doświadczenie w Trouw a gazeta miała dziennikarzy. Pojawiło się więcej artykułów, wywiadów i historii o "ludzkich sprawach". Powstała sztandarowa strona kobieca Trouw voor de vrouw (Trouw kobiety) prowadzona przez Ciscę Dresselhuys a w niej rozmowy i debaty na temat feminizmu.
Poruszano też sprawy religii ale już w zupełnie innym tonie. Traktowano wszystkie formy religii za ważną część społeczeństwa i pisano o tym dużo i ciekawie. Slot tę batalie o Trouw wygrał. Mówiono, że się”nawrócił” i że jest jedynym politykiem, który potrafił zmienić zdanie.
Pod koniec lat sześćdziesiątych Trouw osiągnął może nie najwyższą lokatę w rankingu ale na pewno przesunął się mocno w górę. Był gazetą przejrzystą, czytelną o tematyce chrześcijańsko kulturalnej. Wszystko w działach:
- Politiek (polityka)
- Binneland (z kraju)
- Kunst (sztuka,kultura)
- Radio/TV
- Buitenland (z zagranicy)
- Kerk (kosciół)
- Sport (sport)
- Commentaar (komentarze)
- Puzzels (dział rozrywki)
- Economie en Financien (ekonomia i finanse)
Dział polityczny był domeną Jana Kuijka, dział sportowy Joopa Holthausena. Ralph Degens nadal odpowiadał za kulturę. Komentarze polityczne pisał Ben van Kaam, skrywający się pod pseudonimem Flex. Tematami związanymi z kościołem często zajmował się historyk i publicysta George Puchinger.
Powiększył się sektor grafiki. Już nie tylko komiksy holenderskich twórców ale też drukowano obcych autorów jak chociażby Kena Montone(grafik amerykański) i jego historyjki o ptaszku Kiwi. Pojawiły się pojedyncze rysunkowe komentarze a także rubryka Trouw laat u niet los (Trouw nie pozwoli ci odejść), gdzie przy pomocy zabawnych rysunków namawiano czytelników do prenumeraty gazety.
Fuzja z prasą regionalną
4 maja 1970 roku, jak głosi czerwony napis w Vijfentwintig jaar bovengronds (dwudziestopięciolecie działalności), Trouw zmienił swój wizerunek. Nagłówek przesunięto na lewą stronę a pod nim informacje dotyczące redakcji. Po prawej stronie data, czerwony napis o jubileuszu i mała nazwa gazety a wszystko przedzielone cienkimi poziomymi kreskami. Całość bardziej wyrazista, teksty oddzielone od siebie grubszymi i cieńszymi kreskami. Artykuły i felietony podpisane imieniem i nazwiskiem: Peter Onvilee (rubryka sportowa) czy Ber Hulsing (krytyk muzyczny i teatralny).
8 maja oprócz czerwonych liter przy nagłówku,na pierwszej stronie też w czerwonych barwach reklama prezentu na Dzień Matki. Pominąwszy wojenne czasy i kolor pomarańczowy, były to pierwsze próby zastosowania koloru w Trouw. 11 maja napisu o jubileuszu już nie ma a na to miejsce jest informacja o ciekawszych artykułach i numery stron na której można je znaleźć.
Na samym początku 1971 roku Stichting Christelijke Pers (fundacja na rzecz promocji prasy chrześcijańskiej) zobowiązała podległe im gazety do połączenia się. Choć były duże sprzeciwy ze wszystkich stron w lutym doszło do fuzji czterech regionalnych gazet i Trouw:
- De Rotterdamemer
- Nieuwe Haagse Courant
- Nieuwe Leidse Courant
- Dordts Dagblad
Niektóre z nich pozostały przy swoich nazwach a Trouw miał w obowiązku umieszczać informacje z regionów mu podległych. Od lutego do lipca trwały roszady personalne. Wielu dziennikarzy z terenu musiało przeprowadzić się do Amsterdamu. Obie strony nie były zadowolone, wybuchały konflikty. 21 czerwca 1971 roku do rąk Holendrów trafił nowy Trouw. Zmieniono czcionkę nagłówka (co nie bardzo spodobało się stałym czytelnikom) a w niebieskich ramkach obok dzień, data i wiadomość Uiterlijke vernieuwing-pad 3, co oznacza że na stronie 3 są wiadomości redagowane przez “tamtych” dziennikarzy. Zawsze na tej stronie umieszczona była stopka z nazwiskami tak zwanego Kwartetu Trouw, czyli zarządu czterech podległych gazet.
25 czerwca po raz pierwszy ukazało się wydanie niedzielne. Teraz Trouw wychodzi 7 dni w tygodniu. Od 1972 roku tematy związane z religią i kościołem przestały być łączone z innymi wiadomościami. Dział Kerk (kościół) miał swoje i tylko swoje strony.
Takie zmiany nie bardzo spodobały się czytelnikom i nakład zaczął spadać. Nie pogodził się też z narzuconymi mu zarządzeniami redaktor naczelny Bruins Slot i po 29 latach prowadzenia gazety odchodzi na emeryturę. Jego stanowisko obejmuje Jenze Tamminga.
Tamminga nie miał dziennikarskiego doświadczenia. Został delegowany z ramienia partii ARP. Nie był przez to lubiany wśród podwładnych.Jego początki w redakcji były trudne. Zasada,że redaktor naczelny pisze artykuł na pierwszą stronę długi czas nie miała zastosowania. Za naczelnego pisał jego zastępca Jan Kuijk. Za to Tamminga miał świetny bezpośredni kontakt z czytelnikami. Tego jego poprzednik nie robił. Dziennikarz Bert de Jong wspomina:
"Tamminga włożył dużo energii w kontakt z czytelnikami, działalność, która została zaniedbana. Jako naczelny strzegł chrześcijańskiej tożsamości gazety, ale nie zawsze umiał się obronić przed fachowymi argumentami dziennikarzy z redakcji. Nie zawsze był w stanie uzyskać artykuł na temat jaki by on chciał”.
Niestety to wszystko było za mało. Nakład spadał więc gazeta borykała się z kłopotami finansowymi. Znów zrobił się zastój w rotacji dziennikarzy. Mimo że Tamminga prowadził oficjalnie gazetę przez 12 lat, nie radził sobie. Nie był dziennikarzem ale też nie był menedżerem. W 1975 roku chcąc ratować gazetę część udziałów sprzedano wydawnictwu Perscombinatie. To dało gazecie oddech, a dziennikarze stworzyli komitet zarządzający pod kierownictwem Kuijka zaczęli rozglądać się za nowym redaktorem naczelnym. Ograniczono liczbę stron w wydaniu codziennym do 16. Sobotni był podwójny. Wstrzymano edycje niedzielną. Czasami pojawiają się kolory.W roku 1980 nakład Trouw wynosił 141200 egzemplarzy.
Trouw już mniej chrześcijański
Dopiero w 1984 roku nastąpiła oficjalna zmiana na stanowisku redaktora naczelnego. Fotel szefa zgodził się przyjąć teolog i dziennikarz Jan Greven. Miał za zadanie przyciągnąć czytelników do Trouw. Nie definiował już czytelnika Trouw jako "chrześcijański", ale jako "społecznie zaangażowany". Przesunął strony kościelne w głąb gazety. Wprowadził nowe wzornictwo, rozszerzył formułę dziennika, zainwestował w kampanię reklamową. Greven nie bał się też kolorów, choć z powodów oszczędnościowych były to głównie barwne tła. Dopiero pod koniec dekady wprowadził kolorowe fotografie.
Nadal nie było wydania niedzielnego, ale pojawił się dodatek sobotni List&Geest (gazeta i duch). Eseje,opinie, wywiady, recenzje książek czyli rozmaitości kulturalne. W 2012 roku dodatek zaczął żyć własnym życiem i stał się niezależną pozycją. Sama gazeta zyskała nowe działy:
- Zaterdag&Zondag (sobota i niedziela),
- Onderwijs (edukacja)
- czy Laatste Blik (z ostatniej chwili).
W codziennych wydaniach pojawiła się kolumna ZANZIBAR czyli Onderwijs opvoeding&wetenshap (wychowanie w edukacji i wiedza).
Zawsze dużym zainteresowaniem cieszyły się artykuły związane z rodziną królewską. Dziennikarz Fred Lammers od lat jest “dziennikarzem królewskim”w dosłownym tego słowa znaczeniu. Z Trouw związany jest od lat sześćdziesiątych i to do niego należy kontakt z dworem. Jego teksty w latach osiemdziesiątych pojawiały się w dziale Mensen (ludzie). Mimo wysiłków Grevena nakład gazety ciągle spadał. Na początku 1990 roku wynosił 122000 egzemplarzy.
Od wielu lat wizualną stroną Trouw zajmował się Jaap de Berg. W 1991 był zastępcą redaktora naczelnego. Za zgodą Grevena zatrudnił projektanta Erika Terlouw i wspólnie przygotowali nowy wizerunek dziennika. Podzielili go na dwa segmenty. W pierwszym były wiadomości a w drugim pozostałe działy. Wprowadzili tzw. podłogę, czyli margines od dołu.W górnej części na pasku po środku nazwa działu, po lewej Trouw i data a po prawej numer strony. Dało to wyrazistość stronom. Ale to co było najważniejsze, to wspólna praca wszystkich redaktorów. Do tej pory każdy dbał tylko o swoją stronę, a nie o całość gazety. Teraz miało się to zmienić. Każdy musiał wnieść swój wkład w całość. Trouw ma być jednością. Tak odmieniona gazeta trafiła do sprzedaży 11 czerwca 1991 roku.
Trzy lata później, 6 kwietnia 1994 roku na pierwszej stronie ukazuje się artykuł Erica Brassema o Wielkanocy w RPA, wzbogacony jest kolorowym zdjęciem małej dziewczynki, autorstwa Werry Crona, etatowego fotografa Trouw. Jest to pierwsza barwna fotografia zamieszczona na pierwszej stronie. Od tego czasu kolor gościł coraz częściej nie tylko na licu gazety.
W 1997 roku Jan Greven stwierdził, że zrobił już wszystko co mógł. Postanowił oddać redakcję w inne ręce: Ik laat een krant achter die ergens voor staat (zostawiam gazetę, która coś oznacza).
Redaktor naczelny w dwóch osobach
Redakcję Trouw obejmuje dwóch redaktorów naczelnych jednocześnie. Jaap de Berg i Frits van Exter, dwóch wieloletnich pracowników dziennika, ale tylko ten drugi był wykształconym, zawodowym dziennikarzem. Ten duet wywołał i przeprowadził rewolucję w gazecie. Na swojego zastępcę Exter powołał Willema Schoonen, który zaczynał w Trouw jako dziennikarz naukowy a potem był korespondentem w Brukseli. Redaktorzy naczelni przeprowadził dość agresywną kampanię reklamową pod hasłem “być może najlepsza gazeta w Holandii”, w skrócie myślowym De Verdieping czyli pietro, wyżyny. Była to też nazwa osobnej sekcji i dodatek do nagłówka.Zaczęli pisać otwarcie nie patrząc na żadną partię ani kościół ale też nie obrażając i nie faworyzując nikogo. Zmienili styl artykułów i felietonów.Zrobili roszady w samej gazecie dzieląc ją na sekcje, powiększając zdjęcia , tworząc przestrzeń i oddech. Jeszcze większy nacisk położono na współpracę wszystkich dziennikarzy. Nowa typografia i kolor.
5 stycznia 1999 roku zarząd otrzymał egzemplarz zupełnie nowego Trouw i w tym samym miesiącu dziennik startuje w Internecie. Rewolucja się udała bo 2001 roku gazeta otrzymała nagrodę European Newspaper Award, jako najlepsza gazeta w Europie.
I choć w 2000 roku nakład spadł do 105196 egzemplarzy to Frits van Exter wprowadził Trouw w nowe stulecie jako gazetę nowoczesną i przygotowaną na XXI wiek.
Frits van Exter okazał się szefem, rzutkim, obrotnym i profesjonalnym, znającym się na swojej robocie. Od 2002 roku prowadzi już redakcje sam. We wrześniu 2004 roku uruchamia kanały internetowe jako część strony głównej. Jeszcze za poprzedniego redaktora naczelnego myślano o zmianie formatu gazety ale przy innych kłopotach pomysł upadł.Exter w lutym 2005 roku doprowadza ten zamiar do finału. Trouw jest w formacie Compact.
Frits van Exter zdążył jeszcze w październiku 2006 uruchomić Trouw-tv cotygodniowy program wideo i w 2007 roku odchodzi zostawiając gazetę we władaniu swojego zastępcy Willema Schoonena.
Rok 2005 przyniósł kolejny spadek nakładu ale w 2007 roku odnotowano niewielki ale wzrost. Taki stan przejął Schoonen i to już za jego kadencji w 2009 roku Trouw stał się częścią wydawnictwa De Persgroep Nederland. Schoonen stara się aby Trouw był gazetą o wysokiej jakości. Porusza nie tylko sprawy polityki krajowej i międzynarodowej ale też edukacji i nauki. Mówi o opiece medycznej i naturze, religii i filozofii.
W swojej kolumnie felietony, szczególnie o tym co się dzieje w parlamencie pisze Willem Breedveld a rysunkowe komentarze polityczne dostarczają Tom Janssen, Len Munnik i Pieter Geenen.
23 stycznia 2010 roku ukazał się 20 000 numer Trouw, a w 2012 dyrektor artystyczny Henk Marsylia przeprowadził kolejną zmianę wizerunku gazety. Zostało to docenione. Uznano Trouw za Europejską Gazetę Roku 2012. Doceniono też jej cotygodniowe dodatki Letter & Geest i Tijd (czas).
Szczególną częścią Trouw Amsterdam od stycznia 2013 roku jest fundacja kulturalna De Verdieping. Działa niezależnie i opracowuje program artystyczno-kulturowy dla zróżnicowanej publiczności.
Willem Schoonen przekazuje pałeczkę dowodzenia w grudniu 2013 roku w kolejne ręce, kolejnego redaktora naczelnego. Jest nim Cees van der Laan. Za jego przyczyną uruchomiona została w 2017 roku nowa strona internetowa i aplikacja na telefony komórkowe.
Rok 2018 jest rokiem jubileuszowym. Cees van der Laan prowadzi gazetę, która mimo kłopotów przetrwała 75 lat. I choć nie jest w ścisłej czołówce holenderskich gazet (6 miejsce w 2016 roku) to czyta ją nie mniej niż 291 000 czytelników dziennie.
Kalendarium Trouw
- 1943,18 lutego - pierwszy numer Trouw
- 1943, jesień - 1944, lipiec- masowe aresztowania kolporterów
- 1944, 9 sierpnia - egzekucja 23 kolporterów i kurierów
- 1945, marzec - wszystkie redakcje Trouw zmieniają wygląd pierwszej strony
- 1945, wrzesień - pojawiają się pierwsze kreskówki
- 1951, 6 stycznia - pierwsza krzyżówka
- 1963, grudzień - Trouw zmienia swój kierunek działania
- 1966 - powstaje “Trouw voor de vrouw”
- 1970, 4 maja - pierwsze próby zastosowania kolorów
- 1971, luty - fuzja z Kwartetem Czterech
- 1971, 25 czerwca - pierwsze wydanie niedzielne
- 1975 - Trouw trafia do wydawnictwa Perscombinatie
- 1984 - dodatek List&Geest
- 1991, 11 czerwca - zmiana wizerunku i polityki wewnętrznej
- 1994, 6 kwietnia - kolorowe zdjęcie na pierwszej stronie
- 1999, 5 stycznia- kolejna zmiena wizerunki
- 1999, styczeń - start w Internecie
- 2001 - nagroda dla najlepszej europejskiej gazety
- 2004 - kanały internetowe dla Trouw
- 2005, luty - zmiana formatu na Compact
- 2006 - programy wideo Trouw TV
- 2010, 23 stycznia- 20000 numer
- 2012 - kolejna zmiana wizerunku i nagroda Europejska Gazeta Roku 2012
- 2009 - Trouw przejęte przez De Persgroep
- 2017 - nowa strona internetowa i aplikacja mobilna
źródła:
- https://www.hdc.vu.nl/nl/Images/202_Ruller_E_van_V1_tcm215-773570.pdf
- https://www.bakschrijft.nl/ultimatum.html
- https://www.bakschrijft.nl/HKRL5.html
- https://en.wikipedia.org/wiki/Trouw
- https://www.trouw.nl/home/-ons-zwakke-punt-is-de-redactie-~a1e5778d/
- http://j1k3projecttrouw.blogspot.com/2011/06/onderzoek.html
- https://auction.catawiki.com/kavels/1175841-ralph-degens
- https://de.wikipedia.org/wiki/Trouw
- https://sites.google.com/site/waterweer/home/tamminga
- https://nl.wikipedia.org/wiki/Fred_Lammers
- https://www.trouw.nl/home/trouw-biograaf-bootsma-zag-de-krant-tot-volle-wasdom-komen~a1989126/
- https://www.volkskrant.nl/cultuur-media/trouw-groeide-ook-onder-greven-niet~b229cbe5/
PRZERWA NA REKLAMĘ
Zobacz artykuły na podobny temat:
Radio Wolna Europa
Bartosz Rychlak
Obraz powojennej Polski jaki był, każdy mniej więcej wie. Godziny policyjne, zakupy na kartki, wszechobecna cenzura i dezinformacja.
Historia Telewizji Polskiej w telegraficznym skrócie
Wydział Rzecznika TVP S.A.
25 października 1952 roku Doświadczalna Stacja Telewizyjna Instytutu Łączności w Warszawie, wyemitowała pierwszy eksperymentalny polski program telewizyjny. [Źródło: Telewizja Polska SA]
Aftenposten. Historia najpopularniejszego dziennika z Norwegii
Małgorzata Dwornik
Zanim w 1763 roku pojawiła się pierwsza norweska gazeta "Norske Intellektiven-Seddeler", wszelakie informacje ukazywały się jako odręcznie pisane notatki i drukowane ulotki. Pół wieku później,w 1819 roku do rąk czytelników trafił dziennik "Morgenbladet". I właśnie w tej gazecie, w 1836 roku rozpoczął swoją pierwsza pracę młody drukarz Christian Schibsted.
Financial Times. Historia gazety z własnym indeksem giełdowym
Małgorzata Dwornik
Pierwszy numer ukazał się 9 stycznia 1888 roku. Na czterech stronach, w sześciu kolumnach, redaktorzy oferowali czytelnikom przyjaźń i pomoc: “Uczciwego finansisty, godnego szacunku brokera, szanowanego maklera i prawdziwego dyrektora”. Dziś, po 120 latach Financial Times dostępny jest w 100 krajach świata, a liczba cyfrowych subskrypcji już od 2012 roku przewyższa drukowany nakład.
Historia De Standaard. Flamandzki dziennik po burzliwych przejściach
Małgorzata Dwornik
Pierwszy numer do rąk czytelników miał trafić 25 listopada 1914 roku. Plany pokrzyżował wybuch I Wojny Światowej. Dziennik zadebiutował dopiero 4 grudnia 1918 roku. Przetrwał kolejną wojnę, zakaz publikacji, bankructwo i cyfrową rewolucję. Po ponad 100 latach nadal trzyma się dobrze.
Historia Title Case. Skąd Się Wzięły Wielkie Litery w Angielskich Tytułach?
Krzysztof Fiedorek
Title Case, styl zapisu tytułów, w którym większość wyrazów rozpoczyna się wielką literą, od wieków kształtował wygląd anglojęzycznych publikacji. Jego korzenie sięgają XVIII wieku, gdy rozwój prasy drukarskiej wpłynął na sposób prezentowania informacji.
Daily Monitor. Historia niepokornego dziennika z Ugandy
Małgorzata Dwornik
Walczy z politykami, patrzy na ręce rządowi i naraża się na dziwne zarządzenia, typu: wejście tylko dla dziennikarzy z wyższym wykształceniem albo dla pracujących krócej niż 5 lat. Bo tylko tacy są obiektywni. Od ćwierć wieku Daily Monitor przynosi codzienne informacje z Ugandy. Również w internecie.