14.02.2022 Historia mediów
Charlie Hebdo. Satyryczny magazyn z Francji rodził się cztery razy
Małgorzata Dwornik
Nikt nie wie dokładnie, od którego momentu liczyć jego powstanie. Mistrzowie kąśliwej i wulgarnej satyry trzykrotnie upadali i znikali z rynku. Nie sposób policzyć, ile razy stawali przed sądami. Redakcja dwa razy padała ofiarą zamachów terrorystycznych. Ten z 7 stycznia 2015, w którym zginęło 12 osób, połączył we wsparciu dla Charlie Hebdo cały świat.
Starsze i średnie pokolenie ludzi na całym świecie, lubiące książki, nawet jeśli nie zna to słyszało o komiksie "Fistaszki" (Peanuts). Jego bohaterem jest sympatyczny chłopaczek Charlie Brown i to jego imię stało się częścią tytułu znanego we wszystkich krajach tygodnika satyrycznego Charlie Hebdo.
Hebdo z kolei, to skrót (apokopa) przymiotnika hebdomadaire - tygodniowy, cotygodniowy. Początki statecznej dziś pozycji były bardzo burzliwe i sięgają roku 1960. Miała też wtedy inna nazwę. We wrześniu, w 1960 roku trójka znajomych:
- satyryk Georges Bernier zwany Professeur Charon
- pisarz Francois Cavanna
- rysownik Frederic Orhon Theodore Aristides używający pseudonimu Fred
założyła miesięcznik Hara-Kiri. Wszyscy trzej panowie znali się od lat pięćdziesiątych, kiedy to razem pracowali w redakcji Zero, przemianowanej w 1958 roku na Cordees. Po nieudanym przejęciu macierzystego miesięcznika zmuszeni byli odejść, co zaowocowało narodzinami nowej pozycji.
Okładkę pierwszego numeru Hara-Kiri zaprojektował Fred. Był to samuraj, który właśnie popełnił harakiri (rozpinając zamek błyskawiczny) a z jego rozciętego brzucha wystawała uśmiechnięta facjata. Podpis głosił: Honni soit qui ça fait mal (Szczerość, która boli).
W pierwszym numerze swoje teksty zamieścili oprócz Cavanna, tacy satyrycy jak: Jean Brasier, Jean Pelissier, De Carlo czy Charles le Gros, a obok rysunków Freda pojawił się humor autorstwa: Loba (Jacques Lob), Pelotscha (Pierre Perraudin) czy Vicqa (Antoine Raymond).
Nakład dwóch pierwszych edycji wynosił 10 000 sztuk, miał mały format, kosztował 1,90 franka i sprzedawany był bezpośrednio na ulicy. Ale już trzeci numer pojawił się w kioskach, miał większy format (21x27cm) i galerię znanych nazwisk w tym Jean Maurice, Jules Cabut czyli Cabu, twórcy francuskiego komiksu.
Głupia i niegodziwa gazeta
Sława Hara-Kiri rosła i w progach redakcji pojawiały się tłumy młodych satyryków, pragnących zaistnieć na łamach miesięcznika. Jednak ostry język i wykwintna kreska nie podobała się niektórym odbiorcom. Kiedyś do redakcji przyszedł list a w nim krytyka: Jesteście idiotami. I nie tylko jesteście głupi ale i źli. Bernier natychmiast to wykorzystał i przekuł w motto, które funkcjonowało wiele lat. W numerze z 7 kwietnia 1961 roku ukazało się hasło: Journal bête et méchant (głupia i niegodziwa gazeta)
Miesięcznik choć popularny na ulicy, był solą w oku władzy, która dwa razy, w 1961 i w 1966 roku zakazała jego edycji, co przyczyniło się do kłopotów finansowych wydawnictwa. W 1967 roku ogłoszono upadłość. Bernier i Cavanna powołali więc nowe: Editions du Square i przenieśli redakcję na nowe miejsce, z Rue Choron na Rue de Montholon.
Hara-Kiri szybko stanęło na nogi. W tym czasie pracę w miesięczniku podjął Delfeil de Ton, popularny dziennikarz prasowy a w lutym 1969 roku do głównej nazwy dodano słowo Hebdo, co oznaczało, że miesięcznik przekształcił się w tygodnik.
Listopad 1970 przyniósł: kolejne kłopoty, blokadę i zmianę nazwy. 1 listopada doszło do tragedii w paryskim klubie nocnym “5-7”. W płomieniach zginęło 146 osób. Dziewięć dni później, 9 listopada, zmarł generał Charles de Gaulle, a 16 listopada na pierwszej stronie Hara-Kiri ukazał się nagłówek: Bal tragique à Colombey - 1 mort (Tragiczny bal w Colombey, 1 śmierć). Były to w zasadzie dwa nagłówki oddzielone myślnikiem i miała to być …parodia tytułów, które prasa na dziesięć dni przed śmiercią generała poświęciła pożarowi w nocnym klubie, ale wypadło bardzo niezręcznie i we Francji zawrzało. Znieważono generała i wyśmiano jego śmierć.
Zakaz sprzedaży. Za pornografię
Oburzenie było tak wielkie, że sprawa oparła się o najwyższe urzędy w państwie i na gazetę nałożono cenzurę oraz zakaz sprzedaży. Oficjalna wersja brzmiała: za szerzenie pornografii, czyli za rysunek czterech małych penisów autorstwa Willema i Cabu z poprzednich numerów. Wybuchł skandal. W obronie kolegów stanęła dziennikarska brać.
W redakcji zawrzało.Jak uratować tygodnik? Z pomocą przyszły inne gazety. Dziennik Le Monde i Le Nouvel Observateur oddały kolegom swoje okładki i kilka stron. Tydzień po wprowadzeniu zakazów i ostrej burzy mózgów, Bernier i Cavanna znaleźli koło ratunkowe. 23 listopada, ukazał się nowy, ale w starym stylu, tygodnik Charlie Hebdo.
Artykuł redakcyjny pióra Francois Cavanna głosił: Iln`ya pas de censure France (We Francji nie ma cenzury), a jegomość w ciemnych okularach i laską mówił: Liberté de la presse? Vaut mieux entendre ça que d`être sourd! (Wolność prasy? Lepiej to słyszeć, niż być głuchym!). Na szczycie pierwszej strony zamieszczono nazwiska i pseudonimy autorów:
- Cabu
- Cavanna
- Prof. Choron (Bernier)
- Delfeil de Ton (Henri Roussel, dziennikarz)
- Fournier (Pierre Fournier,dziennikarz )
- Gébé (Georges Blondeaux, grafik projektant))
- Reiser (Jean-Marc Roeiser, rysownik)
- Willem (Bernhard Willem Holtrop, holenderski rysownik)
- Wolinski (Jerzy Woliński, grafik o polskich korzeniach)
Jednym słowem, cała ekipa Hara-Kiri. Choć deklaracja głosiła: Charlie Hebdo w żaden sposób nie zastępuje L’Hebdo Hara-Kiri to z wyjątkiem niewielkich zmian graficznych i poprzestawianej kolejności artykułów wszyscy wiedzieli, że był to ciąg dalszy.
Nowy lider satyrycznej sceny we Francji
Nazwa tygodnika była nie tylko imieniem chłopca z Fistaszków ale też ukłonem w stronę generała Charlesa de Gaulle. Wiadomym jest, jak świat długi i szeroki, że owoc zakazany najlepiej smakuje i tak było w tym przypadku. Czytelnicy wyrywali sobie tygodnik z rąk i w krótkim czasie nakład znacznie wzrósł. Kiedy Hara-Kiri osiągało tygodniowo sprzedaż 40000 egzemplarzy, Charlie Hebdo sięgnął 100000 sztuk.
Tak jak poprzednio, Francois Cavanna piastował funkcję redaktora naczelnego a Georges Bernier był dyrektorem całego wydawnictwa. Wobec takiego stanu rzeczy zakaz druku Hara-Kiri cofnięto, zostawiając tylko zakaz sprzedaży pozycji nieletnim. I choć tygodnik ten ukazywał się jeszcze sporadycznie do października 1989 roku, to niezaprzeczalnym liderem francuskiej medialnej sceny satyrycznej stał się Charlie Hebdo.
Przez dekadę lat 70 Charlie Hebdo bawił i szokował. Jego okładki znała cała Francja. Głównym tematem była oczywiście polityka, ale nie obce mu były i inne tematy. Był nawet prekursorem w kilku z nich, jak ekologia polityczna, której twórcą był Pierre Fournier. Do głównych zagadnień tamtych lat należały:
- konsumpcjonizm społeczny
- kontrkultura
- antyrasizm
- antymilitaryzm
- sex
- religia
- feminizm
Georges Bernier i François Cavanna byli filarami redakcji. Pierwszy, choć często zamieszczał własne teksty na łamach tygodnika, miał pod opieką całe wydawnictwo (około siedmiu innych tytułów), reklamę, spedycję i całą ekonomię. Lubił prowokować. Obraził niejednego notabla czy polityka i zupełnie nic sobie z tego nie robił. Kilka razy stanął przed sądem za obrazę policji i wojska. Chętnie pomagał młodszym kolegom w ich projektach i nie uważał, że są własnością redakcji.
Cavanna był pisarzem, miał inne spojrzenie na satyrę. Pisał felietony,eseje i reportaże. Tłumaczył książki.Czasami popełniał rysunki. Obaj panowie świetnie się rozumieli i uzupełniali. Niestety, do czasu.
Obok duetu założycieli, filarami redakcji byli graficy Woliński i Cabu. Obaj byli przy narodzinach Hara-Kiri i Charlie Hebdo. Rysownicy najlepiej czuli się w karykaturze. Stworzyli też wizerunki postaci, które wpisały się na stałe do historii francuskiej satyry. Woliński powołał do życia Le roi des cons (Król oszustów) a Cabu Le Grand Duduche (Wielki Książe). Brali udział w programach telewizyjnych jak Droit de reponse (Prawo do odpowiedzi), gdzie na żywo ilustrowali wydarzenia w studio. Mieli swoje kolumny, wystawiali prace, uczyli młodszych. Obaj zginęli w zamachu na redakcję w 2015 roku.
Charlie Hebdo słynął z nazwisk. Jeśli narybek miał potencjał, a tylko taki przechodził przez sito eliminacji, wiadomym było, że wkrótce pozna go cała Francja. Doświadczyła tego Sylvie Caster, która dołączyła do załogi Charlie Hebdo w 1976 roku jako felietonistka. Dziś ma na swoim koncie wiele artykułów, felietonów i książek. Była pierwsza kobietą w redakcji Canard enchaîné, gdzie podjęła pracę w 1983 roku i prowadziła kolumnę Calamity Caster. Nadal współpracuje z tygodnikiem.
Do ciekawych postaci tamtych lat należy holenderski grafik i dziennikarz Bernhard Willem Holtrop podpisujący się Willem. Holtrop już w macierzystym kraju naraził się władzy swoimi karykaturami. W 1966 roku w magazynie Provo zamieścił rysunki królowej Juliany jako prostytutki w oknie i policjanta w kształcie swastyki, goniącego małego człowieka. Stanął za to przed sądem. Wymierzono mu grzywnę za obrazę majestatu i władzy publicznej. Grzywny nie zapłacił, bo się odwołał i został uniewinniony, ale w ramach protestu opuścił Holandię i wyprowadził się do Paryża. Tu podjął pracę dla Charlie Hebdo.
Jest autorem wielu komiksów a co za tym idzie stworzył grupę licznych bohaterów, jak detektywa Guusta van Dalena czy czarnobrodego terrorystę Barnsteina. W jego kreskówkach było pełno seksu, przemocy i narkotyków. Nie znając dobrze gramatyki francuskiej, popełniał wiele błędów, co wywoływało ogólny śmiech w redakcji. Bernier postanowił to wykorzystać i nie pozwalał poprawiać tekstów Holendra. Z czasem ten dziwny język stał się wizytówką grafika, a czytelnicy byli zachwyceni.
Przekroczona granica, upadek i reanimacja
Charlie Hebdo nie zamieszczał reklam. Cały przychód tygodnika pochodził od prenumeratorów i z bieżącej sprzedaży. Jak się wkrótce okazało, Bernier przeholował z wydatkami i własnymi przyjemnościami. Poza tym, coraz więcej na łamach tygodnika pojawiało się pornografii i wulgaryzmów, co nie podobało się Cavanna i czytelnikom. Początek dekady lat 80 przyniósł konflikt nie tylko pomiędzy dwoma założycielami ale całą redakcją.
Cavanna w swojej książce Honeymoon o tamtych dniach pisze tak: sprośny czemu nie, jeśli pozostajemy w parodii gówna, ale nie w gównie pierwszego stopnia. Długi i konflikty doprowadziły do upadku tygodnika. Ostatni raz ukazał się 23 grudnia 1981 roku jako 580 numer. W styczniu 1982 roku Bernier ogłosił upadłość. Charlie Hebdo zniknął z areny medialnej Francji.
Przez kolejne 10 lat, każdy z ekipy Charlie Hebdo pracował w podobnych mu gazetach lub na własny rachunek. Aż do 1992 roku, kiedy to Gébé i Cabu, którzy pracowali w tygodniku satyrycznym La Grosse Bertha, w ramach solidarności z redaktorem naczelnym, piosenkarzem i komikiem Philippe Val opuścili redakcję. Panowie postanowili założyć własną gazetę. Do współpracy namówili dawnych kolegów Cavannę, Delfeila de Tona i Wolinskiego. Bernier nie przyjął propozycji, pomny dawnych sporów i waśni.
Krótko myśleli nad nazwą nowej pozycji. Byli jednogłośni: Charlie Hebdo. Wraz z reanimacją tytułu powstała spółka akcyjna SARL Kałasznikow, której udziałowcami a zatem właścicielami byli:
- Gébé (Georges Blondeaux),
- Renaud (Renaud Séchan ), piosenkarz,autor tekstów
- Philippe Val
- Cabu
- Bernard Maris (Oncle Bernard), ekonomista, pisarz i dziennikarz
Do redakcyjnych kolegów dołączył ponownie Holender Willem a starą kadrę zasilili:
- Siné (Maurice Sinet), projektant i rysownik
- Charb (Stéphane Charbonnier), rysownik satyryczny i felietonista
- Luz (Renald Luzier), rysownik, autor komiksów
- Tignous (Bernard Verlhac) rysownik
Pierwszy numer z 1 lipca 1992 roku miał nakład 100 000 egzemplarzy. Na jego okładce napis głosił Urba,chomage, hemophiles, superphenix (Urba, bezrobocie, hemofilia, super feniks - afery tamtych lat), a zmartwiony François Mitterrand (karykatura) dodaje: et Charlie Hebdo qui revient! (i Charlie Hebdo powraca!) W lewym dolnym rogu, w krótkim felietonie, redaktor naczelny Philippe Val w sposób żartobliwy acz dosadny żegna poprzedniego, swojego i kolegów, pracodawcę: Adieu “La Grosse”.
Cavana został dyrektorem całej firmy, Val naczelnym, a Gébé redaktorem wydania i artystycznym. Redakcja postawiła sobie za zadanie zachować „ducha Charliego”, który polega na tym, że potrafi się śmiać ze wszystkiego, z powtarzającymi się celami, takimi jak wojsko, fundamentalistyczni religijni lub skrajna prawica. Gazecie zależy na utrzymaniu linii polemicznej, nie tracąc z pola widzenia ideałów sprawiedliwości społecznej.
Złośliwi twierdzili,że z dawnego Charlie’go został tylko tytuł i nowa pozycja nie dorównuje starej. Czytelnicy jednak mieli inne zdanie. Nakład piął się w górę i szybko osiągnął 140 000 sztuk.
Na celowniku politycy, religie, a nawet całe miasta
Głównym tematem lat 90 w tygodniku była skrajnie prawicowa partia Front Narodowy i cała prawica. Wściekli politycy wnosili pozwy jeden za drugim i redaktorzy tygodnika stali się wiernymi gośćmi ław oskarżonych, z czego kpili na łamach swojej gazety i dalej robili to, co robili. W 1995 roku dziennikarze zebrali 173,704 podpisy pod petycją o zdelegalizowanie Frontu Narodowego, który według nich narusza kilka punktów Deklaracji praw człowieka i obywatela. Tygodnik nic nie wskórał, ale przez kolejne lata politycy tej partii byli częstymi tematami agresywnych kreskówek i felietonów.
Religia była zawsze na arenie satyrycznej tematem nie tabu. I kiedy wcześniej był to Kościół katolicki, to w nowej wersji przyszedł czas na islam, który jak wiadomo nie toleruje żartów na swój temat. Charlie Hebdo nie przepuszczał nikomu. Policja, rząd, papież czy prezydent obcego kraju, to zawsze woda na młyn dla dziennikarzy i rysowników tygodnika. W gronie atakowanych znalazły się nawet całe miasta, jak w 1995 roku Tulon po wygranych tam wyborach przez Front Narodowy.
W 1993 roku wdzięcznymi tematami byli Bill Clinton (20 stycznia), Jan Paweł II (3 marca) czy Helmut Kohl (2 czerwca), a w 1995 roku nowy prezydent Francji Jacques Chirac. Nie odpuszczono nawet Lady Dianie (3 września 1997) czy wojnom, jak tej w Kosowie w 1999 roku.
Ale nie tylko religia i polityka królowały w redakcji i na łamach tygodnika. Wszechobecny był seks; w każdej postaci i konfiguracji, przemoc czy pieniądze. Co do tych ostatnich to najwięcej miał do powiedzenia Oncle Bernard czyli Bernard Maris, który prowadził kolumnę ekonomiczną pod takim właśnie tytułem.
Maris był ekonomistą, wykładowcą uniwersyteckim i dziennikarzem. Zanim związał się z Charlie Hebdo pisał dla różnych gazet w tym dla Le Monde czy Le Figaro Magazine. Wygłaszał felietony we francuskim radio i programach telewizyjnych. Otwarcie krytykował kapitalizm i gospodarkę rynkową. Był zaangażowanym politycznie myślicielem lewicy. Zginął w zamachu w 2015 roku.
Na gwiazdę tamtych lat wyrósł Renald Luzier “Luz”. Do zespołu dołączył w marcu 1995 roku. Dwa lata później zasłynął z kolumny komiksowej Les Mégret gèrent la ville(Mérget zarządza miastem) w której wyśmiewał nowo wybranego burmistrza miasta Vitrolles, Catherine Mégret i jej męża. Sprawa oparła się o sąd gdzie grafika oczyszczono z zarzutów.
Wojna w redakcji i karykatury Mahometa
Kiedy na zewnątrz wszystko wyglądało poprawnie i nakład rósł, w redakcji nie było zgody. Ciągłe kłótnie i napięcia, których przyczyną był sam redaktor naczelny, nie sprzyjały współpracy. Niespełna 40 pracowników podzieliło się na dwa obozy polityczne, a Val forsował swoje metody pracy tak zajadle, że ci, którzy się im sprzeciwiali byli zwalniani. Jedną z pierwszych, która doznała tej metody była Mona Chollet, pisarka i dziennikarka pochodząca ze Szwajcarii. W 2000 roku zaprotestowała przeciwko nazwaniu Palestyńczyków przez Vala nie cywilizowanymi i została zwolniona. Jej losy podzielili
- Philippe Corcuff, lewicowy dziennikarz i felietonista
- Olivier Cyran, dziennikarz
- Lefred-Thouron,rysownik,projektant
- François Camé,dziennikarz,pisarz szef działu wiadomości
- Michel Boujut, krytyk filmowy
Wojna w redakcji trwała do 2009 roku, do momentu rewolucji i opuszczenia jej przez Vala. Ale zanim do tego doszło, Charlie Hebdo przeżył kilka bolesnych ciosów. Po 11 września 2001 roku, cały świat zaczął zwracać szczególną uwagę na islam i jego wyznawców. Nie inaczej było w paryskim tygodniku. Tu może i bardziej drastycznie dawano upust swoim poglądom na ten temat. Rysunki, felietony czy karykatury były bardzo wymowne i jednostronne: NIE ISLAMOWI, NIE TERROROWI…
W listopadzie 2002 roku światło dzienne, na łamach tygodnika ujrzał tekst Roberta Misrahi, popierający poglądy włoskiej dziennikarki i pisarki Oriany Fallaci i chwalący jej książkę La Rage et l`Orgueil (Wściekłość i duma), w której występuje przeciwko islamowi. Artykuł wywołał wiele głosów krytyki i podzielił opinię publiczną. Autora ganiono za formę wypowiedzi.
8 lutego 2006 roku Charlie Hebdo wywołał burzę niezadowolenia wśród francuskich (i nie tylko) muzułmanów, drukując za duńskim Jyllands-Posten i rodzimym France-Soir serię 12 karykatur Mahometa. Rysunki uzupełniała okładka autorstwa Cabu na której trzymający się za głowę Mahomet krzyczy: Trudno być kochanym przez idiotów. Numer sprzedał się w nakładzie 400000 sztuk (był dodruk) a w tyglu islamskim wrzało. Organizacje islamskie pozwały tygodnik, który rok później uniewinniono. W marcu na łamach Charlie Hebdo ukazał się Manifeste des douze:Ensemble contre le nouveau totalitarisme (Manifest dwunastu: Razem przeciwko nowemu totalitaryzmowi) gdzie dwanaście osobistości, w tym Ayaan Hirsi Ali, Taslima Nasreen i Salman Rushdie, wypowiedziało się przeciwko religijnemu faszyzmowi.
Islam i jego przywódcy nie schodzili ze stron tygodnika, ale nie były jedynym tematem. We Francji odbyły się wybory, Benedykt XVI został nowym papieżem a z zespołu odszedł na wieczny spoczynek Gébé. W listopadzie 2005 roku przez 18 dni,w Paryżu, trwały zamieszki po śmierci pary nastolatków porażonych prądem. To wydarzenie nie uszło uwadze dziennikarzy.
W październiku 2007 roku tygodnik opowiadał się przeciwko poprawce Zénith de Paris (wprowadzenie testów DNA w celu łączenia rodzin). Wspierała go przyszła pierwsza dama Francji, Carla Bruni. W lutym 2008 roku dziennikarze tygodnika zorganizowali spotkanie w École Normale Supérieure w Paryżu, by wesprzeć Ayaan Hirsi Ali, walczącą o prawa wszystkich kobiet na świecie, którym grozi śmierć.
Afera Siné
Wszystkie wydarzenia,duże i małe, znalazły swoje miejsce na łamach Charlie Hebdo. Tymczasem w redakcji nadal trwał konflikt. Przeciwnicy Vala zarzucali mu;- autorytaryzm,
- coraz rzadszy humor w jego artykułach,
- zawarcie umowy z gazetą Liberation o zamieszczeniu jej reklamy na łamach Charlie Hebdo (od początku istnienia nie było w tygodniku reklam)
- narzucanie swoich pro izraelskich poglądów
- złe zarządzanie finansami
Kropką nad “i” stała się w lipcu 2008 roku Afera Siné. Siné, czyli Maurice Sinet, rysownik i karykaturzysta, rozpoczął pracę w Charlie Hebdo w 1981 roku, tworząc rubrykę Siné sème sa zone (Pole działania Siné).Po reaktywacji tygodnika w 1992 roku ponownie prowadził tę sekcję. Kilkakrotnie stawał przed sądem oskarżony o antysemityzm i podżeganie do nienawiści rasowej.
2 lipca 2008 roku w Charlie Hebdo ukazał się felieton Siné, w którym autor krytykował Jeana Sarkozy`ego, syna nowo wybranego prezydenta, a szczególnie jego nawrócenie na judaizm. Artykuł odbił się szerokim echem głównie w świecie polityki, a tygodnik okrzyknięto antysemickim. Nie obyło się bez pozwu, a Val zwolnił Siné. I ta decyzja wywołała jeszcze większą burzę, tym razem w świecie francuskiego dziennikarstwa. Mówiono otwarcie o zemście, niesnaskach i konfliktach między redaktorem a rysownikiem. Tak czy siak, 18 lipca zasłużony grafik tygodnika opuścił redakcję, a dwa lata później został oczyszczony ze wszystkich stawianych mu zarzutów.
12 maja 2009 roku, po 17 latach, z redakcją pożegnał się także sam Philippe Val a jego miejsce zajął dziennikarz Gérard Biard. Nie była to jedyna decyzja personalna. Charb (Stéphane Charbonnier) został nowym dyrektorem publikacji, rysownik Riss (Laurent Sourisseau) objął stanowisko dyrektora redakcyjnego z Sylvie Coma u boku jako asystentką, a Bernard Maris został redaktorem wydania. W sierpniu tygodnik otworzył własne wydawnictwo Les Échappés, prowadzone przez Rissa.
Charlie Hebdo 3
Kiedy emocje opadły a atmosfera uspokoiła się, we wrześniu 2009 roku ogłoszono nową trzecią wersję (Charlie Hebdo 3), wydanie jubileuszowego 900 numeru a także oficjalny start strony internetowej, która co prawda działała od 10 września 2008 roku ale była w ciągłej budowie.
Charlie Hebdo urodził się po raz trzeci. W pierwszym numerze trzeciego życia w artykule redakcyjnym pojawiły się deklaracje:
- Charlie nie będzie już kojarzony z Philippe Val
- na nowo połączy się z tym, co w redakcji wszystkich łączy: zamiłowanie do satyry
- będzie więcej tematyki śledczej
- pojawią się nowe gatunki dziennikarstwa
- i nowe nazwiska (Guillaume Dasquié i Laurent Léger)
Tym razem w spokojniejszej atmosferze dziennikarze i rysownicy prowadzili swoją krucjatę przeciwko religi i polityce, stawiając na pierwszym miejscu laïcité - absolutny rozdział kościoła i państwa: Jesteśmy gazetą przeciw religiom, gdy tylko wejdą one w sferę polityczną i publiczną. Nie masz identyfikować się poprzez religię, w każdym razie nie w świeckim Państwie.
Charlie Hebdo konsekwentnie prowadził swoje działania, choć w jego stronę padały groźby, a niejeden zwolennik pytał: czy warto dolewać oliwy do ognia. Wolność słowa była jednak ważniejsza od ataków i gróźb. Pierwszy, listopadowy numer w 2011 roku reklamowano jako Sharia Hebdo z Mahometem jako redaktorem naczelnym. W oświadczeniu podano:
Aby uczcić zwycięstwo islamistycznej partii Ennahda w Tunezji… Charlie Hebdo poprosił Mahometa, aby został specjalnym redaktorem naczelnym jej kolejnego wydania. Proroka islamu nie trzeba było dwukrotnie pytać i dziękujemy mu za to.
Pierwszy atak na redakcję
Na okładce numeru prorok mówi: 100 batów, jeśli nie umierasz ze śmiechu, a w środku zamieszczono artykuł jego autorstwa pt. Aperitif Halal i dodatek dla kobiet Madam Sharia. Edycję przygotowano na środę 2 listopada, jednak w nocy z 1 na 2 redakcja przy bulwarze Davout 62 została obrzucona koktajlami mołotowa, a strona internetowa zhakowana (pojawiły się cytaty z Koranu i zdjęcia Mekki).
Pożar strawił pomieszczenia biurowe ale nikt nie zginął a numer i tak się ukazał. Tydzień później, kolejna okładka, z parą namiętnie całujących się mężczyzn: muzułmanina i grafika mówiła: L’amour plus fort que la haine (Miłość silniejsza od nienawiści).
Po ataku, zespół tygodnika przygarnęli koledzy z Liberation na blisko dwa miesiące.Na początku 2012 roku Charlie Hebdo zamieszkał w biurowcu przy rue Serpollet 26. Choć ogólnie społeczeństwo skrytykowało zachowanie islamistów, to przeciwko poczynaniom tygodnika wypowiedziało się wiele organizacji i osób prywatnych. Na stronie Les mots sont importants dwudziestu sygnatariuszy podpisało się pod tekstem zatytułowanym: Pour la défense de la liberté d’expression, contre le soutien à Charlie Hebdo! (W obronie wolności słowa, przeciwko wsparciu dla Charlie Hebdo). Autorzy potępili błazenadę zainteresowaną instrumentalizacją, jaką obecnie wyczynia para Guéant - Charb, klasa polityczna i wielkie media, uczestniczące w “sarkozizacji i lepenizacji umysłów”.
Rok później, 19 września 2012 roku tygodnik zamieścił kolejną serię karykatur Mahometa: W imię wolności słowa, nawet jeśli oznacza to wciągnięcie Francji w falę gniewu w świecie muzułmańskim, wywołaną transmisją islamofobicznego filmu „Niewinność muzułmanów” .
Tym razem, oprócz ugrupowań religijnych swoje niezadowolenie pokazali niektórzy politycy. Rząd francuski na wszelki wypadek zamknął ambasady w krajach muzułmańskich. Posypały się pozwy, a Charb znalazł się na liście poszukiwanych żywych lub martwych stworzonej przez anglojęzyczny magazyn Al-Kaidy (2013).
Zrzutka czytelników na ratowanie Charliego
Od momentu odejścia z redakcji Philippe Vala i sprzedaniu przez niego swoich udziałów z przysłowiową złotówkę, zaczęły się problemy finansowe Charlie Hebdo. Tygodnik nie zamieszczał reklam, a tygodniowy nakład spadał, jak zresztą w większości gazet. Drukowano 40000 sztuk ale sprzedawano tylko 30 000. Żeby wyjść na zero trzeba było sprzedać 35 tysięcy.Długi rosły. Czasami, przy okazji ważnych wydarzeń, nakład szedł w górę, ale to była huśtawka na którą redakcja nie mogła liczyć co tydzień. W listopadzie 2014 roku Charb poprosił o pomoc. Zwrócił się do społeczeństwa o datki. Wpłynęło 200 000 euro co pomogło uratować tygodnik.
Charlie Hebdo, choć nie jest największą satyryczną pozycja na rynku francuskim (przoduje Le Canard Enchaine), jest solą w oku nie tylko świata muzułmańskiego, ale i katolickiego czy politycznego. W porównaniu do swoich rywali jest zarówno bardziej prymitywny, jak i okrutniejszy – wykorzystuje mieszankę karykatur i często zaciekłego, polemicznego dowcipu.
Dzięki swoim ostrym rysunkom, ciętym i agresywnym tekstom wpisał się na stałe w pejzaż francuskiej ulicy, jej kiosków, księgarń czy dworców. Częstym tematem w drugiej dekadzie XXI wieku były skandale seksualne w kościele (2010), a Benedykt XVI stał się przodującą postacią okładek. A to unosi nad głową prezerwatywę mówiąc: oto ciało moje albo całuje watykańskiego szwajcara wołając: Nareszcie wolny!
W 2013 roku królowały dowcipy o kryzysie w rządzie, małżeństwach jednopłciowych i wojnie w Syrii. Rok później bohaterem był nowy premier Manuel Valls i legalizacja marihuany.
7 stycznia 2015. Dwanaście ofiar śmiertelnych
Co jakiś czas powracał jednak temat islamu i Mahometa. 7 stycznia 2015 roku na okładce numeru 1177 pojawiła się karykatura Michela Houellebecqa, autora kontrowersyjnej powieści Uległość, która tego dnia miała swoją premierę. Autorem okładki był Luz (Renald Luzier), zaś w środku numeru Charb umieścił swój rysunek pt: Wciąż nie ma ataku we Francji - uzbrojony islamista deklarował Czekać! Na przedstawienie życzeń mamy czas do końca stycznia.
Jednocześnie na Facebooku i Twitterze ukazał się rysunek Honoré przedstawiający Abu Bakr al-Baghdadi, przywódcę Państwa Islamskiego, składającego Francuzom życzenia noworoczne: A przede wszystkim zdrowie. Nikt w redakcji Charlie Hebdo nie przypuszczał, że wywołali wilka z lasu.
Jak zwykle w każdą środę, 8 stycznia 2015 roku o godzinie 10:30, w biurze przy rue Nicolas Appert 10, gdzie od 1 lipca 2014 mieściła się siedziba tygodnika, rozpoczęło się redakcyjne spotkanie. Godzinę później, o 11:25 do budynku wtargnęli dwaj zamaskowani i uzbrojeni mężczyźni strzelając do dwóch przedstawicieli firmy ochroniarskiej Sodexo i zabijając jednego z nich. Na ich drodze stanęła Corinne Rey (Coco), projektantka i rysowniczka tygodnika, którą oprawcy wzięli na zakładniczkę i zmusili do odblokowania głównych drzwi redakcji.
Wtargnęli do środka, domagając się widzenia z Charbem. Kiedy ten się ujawnił, zastrzelili go. Potem ze słowami na ustach: obraziłeś proroka, zaczęli strzelać do pozostałych osób w sali konferencyjnej. Opuszczając budynek i krzycząc: Allahu akbar! Pomściliśmy proroka Mahometa! nadal prowadzili ostrzał. Przed głównym wejściem natknęli się na patrol policyjny, do którego oddali kilka strzałów, po czym wsiedli do samochodu. Jadąc, nadal strzelali do przybywających z pomocą patroli policyjnych. Na końcu ulicy wysiedli z samochodu i wciąż strzelając informowali: Zabiliśmy Charlie Hebdo.
Rannego policjanta, muzułmańskiego pochodzenia dobili strzałem w głowę. Zaczął się pościg, zakończony ucieczką przestępców. Swój samochód porzucili, zostawiając w nim dowody zbrodni i dokumenty. Terrorystami okazali się bracia Chérif i Saïd Kouachi, którzy należeli do AQAP (Al-Kaida na Półwyspie Arabskim). Przeprowadzili zamach za jej wiedzą i zgodą.
W ciągu zaledwie kilku minut strzelaniny życie straciło 12 osób. Ośmioro należało do ścisłego grona redakcyjnego:
- Jean Maurice Jules Cabut, Cabu
- Stéphane Charbonnier, Charb
- Bernard Verlhac,Tignous
- Philippe Honoré,Honoré
- Georges Woliński ,Woliński
- Bernard Maris,Oncle Bernard
- Mustapha Ourrad, korektor
- Elsa Cayat, psychoanalityczka i publicystka
Pozostała czwórka to:
- Frédéric Boisseau, pracownik firmy Sodexo, pierwsza ofiara ataku
- Michel Renaud, gość redakcji,
- Franck Brinsolaro, policjant, funkcjonariusz służby ochrony - SDLP - odpowiedzialny za ochronę osobistą Charba
- Ahmed Merabet, policjant, żołnierz sił pokojowych, ranny, a następnie zamordowany po próbie uniemożliwienia zabójcom ucieczki.
Było też 11 rannych.Wśród nich dziennikarze Philippe Lançon i Fabrice Nicolino, najciężej ranny webmaster Simon Fieschi i rysownik Laurent Sourisseau-Riss. Cała Francja zaniemówiła. Zaniemówił świat. 8 stycznia ogłoszono dniem żałoby narodowej. Okazało się, że atak na Charlie Hebdo nie był jedyną akcją terrorystyczną, zaplanowaną na ten dzień.
Je suis Charlie
11 stycznia w niedzielę odbył się marsz protestacyjny, w którym udział wzięło 44 przywódców świata i półtora miliona ludzi. Takich marszy w ciągu dwóch dni (10-11 stycznia) odbyło się wiele, a liczbę uczestników szacuje się na około 4 miliony. Protestowali też ludzie na całym świecie. Ci w Paryżu nieśli tabliczki z napisem Je suis Charlie (Jestem Charlie) - białe litery na czarnym tle. Taki napis pojawił się na stronie internetowej, którą zaraz po zamachu wyłączono ale niedługo potem uruchomiono. Ten sam slogan pojawił się na Twitterze. Dodatkowo zdobiła go dłoń zaciśnięta w pięść trzymająca ołówek.
Rysunek i hasło wykorzystały światowe media, mówiąc o tragedii w Paryżu. W ciągu dwóch dni stało się ono jednym z najpopularniejszych hashtagów (6500 na minutę), a 14 stycznia pojawiło się na okładce numeru 1178, zwanego ocalałym. Płaczący Mahomet trzyma je w rękach, a nad jego głową napis głosił: Tout est pardonne (Wszystko jest wybaczone). Jego autorem był Luz, który uniknął zamachu, był nieobecny w redakcji, podobnie jak jej redaktor naczelny Gérard Biard ,przebywający w tym czasie w Londynie.
Numer ocalały po wszystkich dodrukach osiągnął nakład 5 milionów egzemplarzy. Wszystkie wpływy powyżej tych stałych przeznaczono na odszkodowanie dla rodzin zamordowanych, a kolejny, 1179 numer Charlie Hebdo ujrzał światło dzienne dopiero 25 lutego pod hasłem: C`est reparti! (Znowu się zaczyna).
Jak zwykle w trudnych chwilach, kolegom satyrykom pomogła redakcja Liberation, która przygarnęła poszkodowanych. Na swoich łamach reklamowała powrót tygodnika, jego tematy (zamachy w Kopenhadze, Targi Rolnicze czy zbezczeszczenie cmentarza żydowskiego) i przedstawiała nowe twarze w redakcji - rysowników Ali Dilem i Rene Pétillon.
Może i wybaczono terrorystom, których zastrzelono dwa dni później po ataku, ale na pewno nie zapomniano. Mimo strachu, tematy islamu nadal pojawiały się na okładkach tygodnika a Biard mówił: Charlie żyje i nie podda się. Jednak postać Mahometa zniknęła.
Morderca nadal na wolności
Przeżyta trauma zrobiła swoje, a do tego naciski mediów, nadzór policji i brak kolegów w redakcji. To dla niektórych było za dużo. W maju 2015 roku Renald Luzier "Luz" ogłosił swoje odejście z redakcji. Nie chciał już rysować karykatur Mahometa. W październiku jego stanowisko już było puste.
Zabitych dziennikarzy uhonorowano pośmiertnie najwyższymi odznaczeniami (Legia Honorowa), upamiętniono ich nazwiska na wielu pamiątkowych tablicach, nadano ulicom ich imiona. Dwa gargulce na wieży w La Rochelle, broniące wejścia do Starego Portu mają twarze Wolinskiego i Cabu. Francja pamięta.
Pamiętają też koledzy. Rok po tragicznych wydarzeniach, 6 stycznia 2016 roku ukazało się wydanie specjalne Charlie Hebdo. Okładka przedstawiała Boga z kałasznikowem na plecach i napisem: L’assassin court toujours (Morderca nadal na wolności). Numer 1224 miał 32 strony, nakład miliona sztuk, a w środku karykatury zamordowanych kolegów i ich prace.
Dopiero 9 września 2020 roku, po 5 latach od wydarzeń rozpoczął się proces w sprawie ataków ze stycznia 2015 roku. Corinne Rey, Angélique Le Corre, Sigolène Vinson, Laurent Léger, Cécile Thomas, Gérard Gaillard i Simon Fieschi mówili o wydarzeniach tamtego dnia. Oni przeżyli. Choć głównych oskarżonych nie było na sali, to byli ich współbracia winni pomocy i innych ataków terrorystycznych, mających miejsce w styczniu 2015 roku.
Pierwsze pytanie po ataku, na pierwszym spotkaniu redakcyjnym było Co dalej?… Czy przetrwamy? Przetrwali. Darowizny, które spływały ze wszystkich stron pozwoliły na dalsze istnienie. Gerard Biard pozostał na stanowisku redaktora naczelnego. Zadania Charba przejął Laurent Sourisseau - Riss. Został też głównym udziałowcem (70% akcji). Zespół liczył około 20 rysowników i 30 dziennikarzy, etatowych i na zleceniach. Wszyscy wrócili do pracy. Cotygodniowe narady redakcyjne nadal odbywały się we środy i nikt z postronnych osób nie wiedział i nie wie, gdzie mieści się redakcja tygodnika. Charlie Hebdo narodził się po raz czwarty.
"Dajemy sobie prawo do krytykowania"
Przez pewien czas po ataku nakład tygodnika oscylował wokół miliona, ale z czasem zainteresowanie zaczęło spadać a sami dziennikarze nie chcieli uchodzić za męczenników i bohaterów. Choć temat islamu powracał, to w mniejszym wymiarze, chociażby dlatego, że i w redakcji były spory co do tego tematu.
Świat XXI wieku przynosi tak wiele wydarzeń wartych uwagi, że Charlie Hebdo szybko wrócił na dawne tory. We wrześniu 2015 roku wywołał skandal karykaturami Ailana Kurdi, chłopca, który utonął po tym, jak łódź przewożąca syryjskich uchodźców wywróciła się u wybrzeży Turcji. Zaś w listopadzie wdzięcznym tematem była Rosja i jej katastrofa lotnicza samolotu A321 nad Półwyspem Synaj. Rok później, 28 grudnia, ukazały się karykatury dotyczące katastrofy samolotu Tu-154 Ministerstwa Obrony Rosji pod Soczi, w której zginęły 92 osoby, oraz zabójstwa ambasadora Rosji w Turcji Andrieja Karłowa. Jak można się domyślać Władimir Putin nie był zachwycony tymi dowcipami.
Jak donosiła rosyjska strona internetowa www.travelerscoffee.ru: rysunki z A321 znalazły się na ostatniej stronie, pod nagłówkiem „Okładki, których unikałeś”. W tym dziale publikowane są warianty rysunków, które zostały zaproponowane przez redakcję do projektu strony tytułowej, ale zostały odrzucone. Dzięki za to.
30 marca 2016 roku burzę rozpętał Riss swoim artykułem redakcyjnym o zamachu w Brukseli (22 marca). Kiedy on nazwał zachowanie Belgów tchórzostwem, strachem przed zaprzeczeniem, kłótniami, byciem nazywanym islamofobem, a nawet rasistą co prowadzi do terroru, inni oskarżali go o sieć nonsensów, która sprowadza się do stwierdzenia, że każdy praktykujący muzułmanin jest terrorystą lub przestępcą.
Po raz kolejny wzbudził emocje, kiedy w 29 października 2019 roku nazwał partię rządzącą La République en marche, La République islamique en marche. Artykuł dopełniała okładka a na niej karykatura prezydenta Marcona i grono zawoalowanych niewiast. Podpis nawiązujący do jego przemówienia na wyspie Reunion mówił: To nie moja sprawa.
W tym samym roku, w listopadzie, część zespołu z Coco (Corinne Rey) na czele, wzięła udział w Światowym Forum na rzecz Demokracji, które odbyło się w Strasburgu. Dziennikarze odpowiadali na wszystkie stawiane im zarzuty, a szczególnie o ostatnie karykatury. Konkluzja była jedna:
Nie zabraniamy nikomu noszenia czegokolwiek, dajemy sobie jednak prawo do krytykowania religii, tak jak zawsze to robiliśmy. Krytykowaliśmy religię katolicką, krytykujemy religię muzułmańską, krytykujemy buddystów, którzy uderzają w Rohindżów. Dajemy sobie prawo do krytykowania religii i to jest normalne.
Jubileuszowy rok pełen skandali
W 2017 roku tygodnik świętował 25 urodziny (1992-2017). Niektórzy jednak, jak Riss, twierdzą, że należy je liczyć od 1970 roku, a zatem 43 lata. W tym samym roku chwalono się wejściem na rynek niemiecki, choć od stycznia 2015 roku można było kupić Charlie Hebdo w polskich kioskach. Kosztował, nie wiedzieć czemu, 39,90 złotych, kiedy jego cena to 3 euro, czyli niespełna 15 złotych.
Tak czy siak rok jubileuszowy redakcja urozmaiciła różnego rodzaju pozycjami wydawniczymi. Nikt nie miał powodów do zmartwień choć nakład w porównaniu z tragicznym rokiem znacznie spadł. Do wolnej sprzedaży trafiało 50000 sztuk a drugie tyle do prenumeratorów. 100000 egzemplarzy nakładu to bardzo dobry wynik.
Te statystyki podnoszą afery wywoływane przez tygodnik. Tak też było w lutym i listopadzie jubileuszowego roku. Lutowy, 1281 numer przedstawiał Angelę Merkel, trzymającą odcięta głowę Martina Schultza. Było to nawiązanie do wyborów w Niemczech ale też do okładki niemieckiego tygodnika Der Spiegel, na której Donald Trump trzyma obciętą głowę Statuy Wolności.
1 listopada na okładce pojawił się islamski uczony Tariq Ramadan oskarżony o gwałty na uniwersytecie w Oxfordzie. W niewybrednej pozie, z uśmiechem na ustach oświadcza: Je suis le 6e pilier de l`islam (Jestem szóstym filarem islamu). Na redakcją skrzynkę docierało wiele karalnych gróźb, łącznie z groźbą śmierci. Sprawą zajęła się policja.
Podobnie miała się sytuacja 1 września 2020 roku, kiedy to redakcja z okazji procesu winnych wydarzeń z stycznia 2015 roku, zapowiedziała kolejną serię karykatur Mahometa. W artykule redakcyjnym czytamy:
Często proszono nas o publikowanie nowych karykatur Mahometa, ale zawsze odmawialiśmy. Nie dlatego, że jest to zabronione, ale dlatego, że potrzebowaliśmy dobrego powodu,który wnosi coś do debaty. Rozpoczęcie procesu wydaje nam się zatem dobrym powodem.
Świat muzułmański zaczął protestować i grozić, a administracja Instagrama zablokowała konta dziennikarek Laure Daussy i Coco, które umieściły owe karykatury. W ramach odwetu, 25 września młody Pakistańczyk w obronie proroka ranił poważnie nożem dwie osoby w pobliżu dawnych biur tygodnika. Byli to pracownicy stacji telewizyjnej, która przejęła lokal, o czym napastnik nie wiedział. Był pewien, że atakuje dziennikarzy Charlie Hebdo.
W tym samym roku, w 28 października na okładce, karykatura tureckiego prezydenta Recepta Tayyipa Erdogana w samej bieliźnie i z alkoholem w ręku, zaglądała pod sukienkę kobiety ubranej w hidżab, podziwiając jej gołe pośladki. Rysunek uzupełniał tekst: Erdogan: Prywatnie jest bardzo zabawny. Napięta sytuacja między krajami jeszcze bardziej się pogorszyła a Turcja zagroziła podjęciem kroków prawnych.
Relacje z Polski. Niezbyt pochlebne
W listopadzie dostało się Polakom. Na Marsz Niepodległości, który odbył się 11 listopada w Warszawie przyjechała ekipa dziennikarzy tygodnika. Chcieli na miejscu obserwować to wydarzenie. Artykuł pióra Laure Daussy ukazał się 12 listopada i mówił wprost że 11 listopada jest w Polsce "świętem skrajnej prawicy". Autorce udało się porozmawiać z niektórymi uczestnikami marszu. Pisała:
Dochodziło do aktów homofobii - osoby LGBT uosabiają dla nich początek końca świata. Tegoroczne plakaty zapowiadające marsz są naprawdę przerażające: flaga LGBT jest pocięta na kawałki. Skrajnie prawicowi przywódcy (Robert Bąkiewicz) przemawiali do tłumu słowami: "Chwała wielkiej Polsce”, a nawet: "Musimy iść za Chrystusem. Jeśli tego nie zrobimy, będziemy jak zgniły Zachód”. Faszyści mają się tu dobrze.
Materiał opatrzony był karykaturą Jana Pawła II autorstw Alice a podpis głosił: Polska. Kraj, w którym Mahomet ma na imię Jan Paweł II. Pobyt dziennikarzy Charlie Hebdo zaowocował serią kilku artykułów na temat naszego kraju. Niestety niepochlebnych.
13 marca 2021 roku na okładkę trafiła królowa Elżbieta II. Był to komentarz do wywiadu Oprah Winfrey z księciem Harrym i Meghan Markle. Królowa z dzikim uśmiechem przygniata kolanem żonę wnuka do ziemi a na pytanie Dlaczego Meghan opuściła Pałac Buckingham, zapytana odpowiada: Bo nie mogłam oddychać.
Od dwóch lat przodującym tematem jest pandemia. Rysunkowy dowcip nie omiją nikogo. Charlie Hebdo kpi i żartuje w swoim stylu i z medyków i z chorych a szczególnie z rządu, który często rozkłada bezradnie ręce.
Nieoficjalne 50-lecie
Trudno powiedzieć ile lat ma tygodnik. Jedni liczą jego wiek od 1992 roku inni od 1970. A zatem 52 lata czy 30? Według Rissa należy liczyć od pierwszego numeru i według numerów. Zatem w 2020 roku obchodzono 50-lecie pierwszego numeru. Zapytano dyrektora wydawnictwa, które na przestrzeni 50 lat okładki ceni sobie najbardziej. Riss wybrał pięć a czytelnicy poparli ten wybór:
- 1972 - Jeden na trzech papieży wierzy w Boga
- 1972 - Zakon Muddy
- 1995 - Chirac: sprzedawany oddzielnie
- 2001 - Sprzedaj! (atak z 11 września)
- 2009 - Michael Jackson wreszcie biały
Z okazji jubileuszu wydana została książka Charlie Hebdo, 50 lat wolności słowa. Na blisko 300 stronach przedstawiona została burzliwa historia tygodnika, jego walka o wolność wypowiedzi zarówno w tekstach jak i w rysunkach. Wspominano tych co odeszli
9 lipca 2021 roku ruszył serial wspominkowych artykułów i rysunków Stéphane Charbonniera Charba. Choć od jego śmierci minęło 7 lat jego humor nadal bawi a spojrzenie na świat, który dziś jest inny, nadal jest aktualny. Tak jak dawniej tak i dziś mówi się w Charlie Hebdo o sprawach świata, kraju, religi czy kulturze. Cały tygodnik podzielony jest na działy i sekcje rysunkowe:
- Société (społeczeństwo),
- International (dział międzynarodowy)
- Politique (polityka)
- Écologie (ekologia)
- Culture (kultura)
- Économie(ekonomia)
- Sciences(nauka)
- Religions(religia)
Każdy dziennikarz pisze czy rysuje dla każdego działu. Do ścisłego grona 29 piszących należą: Philippe Lançon, Gérard Biard, Yannick Haenel czy Jean-yves Camus. Wśród 21 rysowników nadal spotkamy Holendra Willema, Rissa a z młodszego pokolenia Biche, June czy Alice. Po długiej rekonwalescencji na swoje stanowisko webmastera powrócił Simon Fieschi a o sprawy finansów dba Eric Portheault. Prawne kwestie od lat są domeną Richarda Malki, który jest także autorem komiksów i powieściopisarzem.
Tygodnik to nie tylko rysunki i artykuły. To też zabawne quizy, wydania specjalne, książki i biuletyn informacyjny. Jest obecny w życiu Francji na co dzień i od święta.Można przeczytać o nim na Facebooku, Instagramie i Twitterze. Na stronie internetowej charliehebdo.fr dostepne są rysunki i teksty wszystkich dziennikarzy.
Charlie Hebdo trwa i ma się całkiem dobrze. Jego wierne grono to blisko 55000 czytelników (nakład z września 2020 roku) wspierające dziennikarzy i karykaturzystów, którzy tworzą tygodnik z pasją i wielkim zaangażowaniem. Na stronie internetowej o swoim tygodniku i pracy mówią tak:
Charlie Hebdo to gazeta satyryczna, świecka, polityczna i radosna. Policzek dla tych, którzy nie pozwalają nam myśleć. To wściekła gazeta, to śmiejąca się gazeta, która krytykuje. Gazeta, która nie ma nic do stracenia, bo po życiu nie ma nic. Charlie Hebdo nie potrzebuje Boga, Wall Street, dwóch samochodów i trzech telefonów komórkowych, żeby być szczęśliwym.
Aby być szczęśliwym, Charlie Hebdo rysuje, pisze, przeprowadza wywiady, rozmyśla i bawi się wszystkim, co śmieszne na ziemi, wszystkim, co w życiu jest groteskowe. Bo życie jest tak krótkie, że szkoda byłoby spędzić je na marudzeniu o swoim losie zamiast śmiać się z niego.
Kalendarium Charlie Hebdo:
- 1960, wrzesień - powstaje Hara-Kiri, przodek Charlie Hebdo
- 1970, 23 listopada - pierwszy numer Charlie Hebdo
- 1981, 23 grudnia - 580 numer ostatnim numerem tygodnika, który ogłosił upadłość
- 1992, 1 lipca - ponowne pojawienie się Charlie Hebdo na rynku francuskim
- 1995 - Charlie Hebdo żąda rozwiązania Frontu Narodowego ( 173,704 podpisów pod petycją)
- 2006, 8 lutego - seria 12 karykatur Mahometa wywołała niezadowolenia świata muzułmańskiego
- 2008, 10 września- start strony internetowej
- 2009, sierpień - własne wydawnictwo Les Echappes
- 2011, 1 na 2 listopada - atak na redakcję przy użyciu koktajli mołotowa i zhakowanie strony internetowej
- 2012, 19 września - kolejna seria karykatur Mahometa, rząd francuski zamknął swoje placówki w krajach muzułmańskich
- 2015, 7 stycznia - atak terrorystyczny na redakcję w wyniku którego zginęło 12 osób.
- 2015, 14 stycznia - numer specjalny zwany “ocalałym”
- 2020, 1 września - ponowny druk karykatur Mahometa z okazji procesu winnych ataku terrorystycznego
- 2020, 9 września - rusza proces w sprawie wydarzeń z 7 stycznia 2015 roku
- 2020-2022 - głównym tematem COVID-19
źródła:
- https://charliehebdo.fr/pages/histoire/
- https://fr.wikipedia.org/wiki/Charlie_Hebdo
- https://docs.google.com/document/d/1_qx-bkig2bFIZ5npPLEcVLa7BdVmlKSy2M4c4zXaVXk/edit
- https://www.theartchemists.com/avant-garde-couvertures-charlie-hebdo/
- https://charliehebdo.fr/2020/11/societe/23-novembre-1970-et-dieu-crea-charlie/
- https://www.lambiek.net/artists/w/willem.htm
- https://web.archive.org/web/20110126103906/http://lci.tf1.fr/people/2005-01/disparition-georges-bernier-professeur-humour-bete-mechant-4871785.html
- https://londresmag.com/2020/11/23/il-y-a-38-ans-mourait-charlie-hebdo/
- http://www.slate.fr/story/96565/hara-kiri-charlie-hebdo
- https://www.telerama.fr/medias/denis-robert-l-histoire-de-charlie-hebdo-est-shakespearienne,136555.php
- https://www.nouvelobs.com/l-obs-du-soir/20150107.OBS9491/charlie-hebdo-44-ans-de-rigolade.html
- https://www.lambiek.net/artists/w/willem.htm
- https://www.acrimed.org/Quand-Charlie-Hebdo-et-Le-Monde-rivalisent-d-esprit-libertaire
- https://charliehebdo.fr/2020/11/societe/23-novembre-1970-et-dieu-crea-charlie/
- https://charliehebdo.fr/
- https://www.polityka.pl/tematy/charlie-hebdo
- https://wiadomosci.gazeta.pl/charlie-hebdo
- https://www.bbc.com/news/world-europe-15536684
- https://www.lepoint.fr/monde/pourquoi-charlie-hebdo-joue-avec-le-feu-19-09-2012-1507991_24.php
- https://cafebabel.com/pl/article/historia-charlie-hebdo-w-skrocie-5ae009c0f723b35a145e56aa/
- https://www.lci.fr/societe/attentat-contre-charlie-hebdo-le-dernier-dessin-terriblement-premonitoire-de-charb-1519469.html
- https://www.vox.com/2015/1/7/7511001/charlie-hebdo-attack-paris
- https://www.vox.com/2015/1/7/7507883/charlie-hebdo-explained-covers
- https://www.lemonde.fr/actualite-medias/article/2015/02/23/c-est-reparti-charlie-hebdo-sort-son-deuxieme-numero-apres-les-attentats_4581825_3236.html
- https://www.lexpress.fr/actualite/societe/cabu-et-wolinski-ont-leur-gargouille-a-la-rochelle_1725063.html
- https://www.irishtimes.com/news/world/europe/french-attack-survivor-luz-says-he-is-leaving-charlie-hebdo-1.2218030
- https://wydarzenia.interia.pl/zagranica/news-bog-na-okladce-charlie-hebdo-morderca-nadal-na-wolnosci,nId,1948091
- https://slate.com/news-and-politics/2015/01/charlie-hebdos-first-editorial-meeting-since-the-attack-liberations-report.html
- https://www.francetvinfo.fr/economie/medias/charlie-hebdo/charlie-hebdo-on-se-donne-le-droit-de-critiquer-les-religions-et-je-pense-que-cest-quelque-chose-de-normal_3685467.html
- https://travelerscoffee.ru/pl/fertilizer/francuzskii-karikaturnyi-zhurnal-v-centre-skandala-chto-takoe-charlie-hebdo-i-chem-oni/
- https://www.brusselstimes.com/news/art-culture/129406/charlie-hebdo-republishes-cartoons-depicting-prophet-mohammed
- https://www.lefigaro.fr/actualite-france/instagram-suspend-les-comptes-de-journalistes-de-charlie-hebdo-ayant-publie-des-caricatures-de-mahomet-20200906
- https://charliehebdo.fr/2020/11/religions/en-pologne-le-11-novembre-cest-la-fete-de-lextreme-droite/
PRZERWA NA REKLAMĘ
Zobacz artykuły na podobny temat:
TVR Televiziunea Română. Historia telewizji w Rumunii
Małgorzata Dwornik
Przez pierwsze dwa lata technologia pozwalała rumuńskiej telewizji nadawać jedynie filmy. Początki obfitowały w problemy techniczne i finansowe, jednak w 1968 roku to rumuńska TVR mogła pochwalić się najnowocześniejszymi studiami telewizyjnymi w ówczesnej Europie. Była to też jedna z nielicznych stacji na świecie, zdominowana przez kobiety.
115 agentów działało w mediach?
Money.pl
Wojskowe Służby Informacyjne na początku lat 90. próbowały przejąć kontrolę nad mediami w Polsce - podały Wiadomości TVP, powołując się na raport komisji weryfikacyjnej WSI.
MTV - 25 lat, które zmieniły świat
MTV
MTV ma 25 lat. Były to lata zabawy, muzyki, humoru a przede wszystkim łamania wszelkich zasad i konwencji. MTV podsumowuje ćwierćwiecze działalności pierwszej telewizji muzycznej na świecie.
Chłopcy Murrowa z CBS. Historia mistrzów omijania wojennej cenzury
Małgorzata Dwornik
Reporterzy wojenni pod wodzą Edwarda Murrowa nadawali z okupowanych krajów II wojny światowej, przechytrzając niemieckich cenzorów. Przeprowadzili wywiady z Hitlerem, Goebbelsem i Himmlerem. Lądowali w Normandii, a potem szli razem z frontem. Paryż niechcący "wyzwolili" nawet trzy dni przed faktem.
Gibraltar Chronicle. Druga najstarsza na świecie gazeta po angielsku
Małgorzata Dwornik
Pierwszy, czterostronicowy numer ukazał się 4 maja 1801 roku pod długawym tytułem "Continuation of the intelligence from Egypt received by His Majesty`s Ship Flora in three weeks from Alexandria". 11 dni później autorzy postanowili jednak skrócić nazwę gazety. Tak pojawił się istniejący do dzisiaj Gibraltar Chronicle.
Cenzura w ZSRR
Róża Chojnacka
Cenzura w Związku Radzieckim była wszechobecna i rygorystycznie egzekwowana. Swoją działalnością obejmowała treści drukowane, transmisje radiowe, telewizyjne oraz filmy w kinie.
W PRL-u wszyscy dziennikarze współpracowali?
Money.pl
Każdy dziennikarz, który przedstawiał cenzurze teksty do akceptacji, może być w myśl nowej ustawy lustracyjnej obwiniany o współpracę z organami bezpieczeństwa PRL - twierdzi Izba Wydawców Prasy.