11.05.2020 Warsztat reportera
Sympatia i perfekcja. Maciej Orłoś ma sposoby na publiczność
Bartłomiej Dwornik
Czy można nauczyć się błyskotliwości i uroku osobistego? Dlaczego śpiewanie w autobusie może pomóc w przygotowaniu dobrej prezentacji? I jak trenować, żeby zawładnąć uczuciami publiczności? Rozmawiamy z Maciejem Orłosiem o jego książce "O sztuce wystąpień publicznych".
Bartłomiej Dwornik, Reporterzy.info: W odróżnieniu od wielu autorów poradników, pan nie wstydzi się pokazać, że pan też popełnia błędy. To dość niecodzienne podejście.
Maciej Orłoś: Każdy człowiek uczy się na błędach i każdy je popełnia. Przez takie podejście, przez takie przedstawienie tematów mogę być bliżej czytelnika. "O sztuce wystąpień publicznych" to kompendium wiedzy praktycznej. Podaję konkretne przykłady. Historie, które sam przeżyłem i których doświadczyłem.
Faktycznie, trochę to pana uczłowiecza.
Właśnie tak! Dlatego piszę o tym, że też popełniałem błędy. I te błędy czegoś mnie nauczyły. Teraz już wiem, co robić, żeby ich unikać. Chociaż jestem bardzo daleki od samozachwytu. Z reguły mam do siebie wiele uwag po każdym zadaniu. Tak jest, kiedy ktoś jest perfekcjonistą, a nie wszystko wychodzi na 100 procent.
Przez te wszystkie lata nauczyłem się też jednak, że najważniejsze jest ogólne wrażenie. To, czy odbiorcy nas polubią czy nie, bywa ważniejsze, niż stuprocentowa perfekcja. Jeśli widownia polubi występującego, wiele jest w stanie wybaczyć.
Pod warunkiem, że skutecznie poradzi sobie z tremą. Ćwiczenia, które pan poleca są sprawdzone w praktyce? Też śpiewał pan w autobusie?
To przykład tego, jak przełamać się i wyjść ze strefy komfortu. Wyjść na środek i ludziom, którzy się tego zupełnie nie spodziewają, coś opowiedzieć. Znam osoby, które tak robią. Ja też miałem swoje hardkorowe przełamania i sytuacje wyjścia ze strefy komfortu. Kiedy musiałem zmierzyć się z różnymi wyzwaniami. Wiem, co to znaczy.
Nie ma wyjścia, musi pan teraz powiedzieć, co to było!
Pierwszym, potężnym przetarciem był dla mnie egzamin do szkoły teatralnej w Warszawie. Musiałem wejść do sali egzaminacyjnej, w której siedziały największe nazwiska teatru. Aleksander Bardini, Tadeusz Łomnicki, Jan Łapicki, Gustaw Holoubek, Zbigniew Zapasiewicz, Aleksandra Śląska, Andrzej Szczepkowski, Wojciech Siemion... Wchodzi taki dziewiętnastolatek i ma wykonać zadania. To było niewyobrażalne przeżycie i wyzwanie, żeby przetrwać coś takiego.
I co pan zrobił, żeby przetrwać?
Przygotowywałem się. Bardzo dokładnie i szczegółowo. Prawie rok. Bez dobrego przygotowania bym tam zemdlał.
Czyli metoda perfekcyjnego przygotowania występu, o której pan pisze?
Tylko to. Nie musiałem się przynajmniej martwić, że z nerwów zapomnę tekstu.
A miał pan lepsze buty do słabszego garnituru czy na odwrót? To też jedna z cennych porad z pana książki.
Wtedy w ogóle nie miałem garnituru. Nie było takich wymagań.
Czytelnikom daje pan dziś bardzo precyzyjne rady i wskazówki na temat odpowiedniego doboru ubrania do wystąpienia.
To element uzyskania dobrego pierwszego wrażenia.
Temu tematowi poświęca pan dużo uwagi. Ktoś, kto zrobił fatalne pierwsze wrażenie, albo nie wyszedł mu pierwszy występ, ma już przyklejoną łatkę. Jest szansa, żeby się jej pozbyć?
Taka łatka dotyczy danego wystąpienia i ewentualnie kolejnych, jeśli ktoś ma kontakt z tą samą publicznością. Czasem jest to faktycznie trudne do odkręcenia. Wszystko zależy, jaka jest to łatka. Na przykład temat alkoholu od Aleksandra Kwaśniewskiego pewnie nie odklei się już nigdy. Ale to nie znaczy, że nie może pojawiać się jako ekspert w wielu dziedzinach. W takich sytuacjach po prostu trzeba pójść w drugą stronę.
Jeśli ktoś ma łatkę niezdary czy amatora, kogoś kto przygotowuje fatalne prezentacje, najważniejsze jest uświadomić sobie, że tak jest. I kolejny występ, kolejną prezentację przygotować tak, żeby wszystkim opadły szczęki. Wtedy jest szansa.
Można z takiej łatki zrobić atut? Żartobliwy punkt odniesienia do samego siebie?
Czasem lepiej jest nie drążyć tematu i o wpadkach nie przypominać. Trzeba mieć do siebie dystans i wyważyć wszystkie za i przeciw.
Taki dystans można w sobie wyćwiczyć? Pisze pan, że zdecydowaną większość ludzi można nauczyć poprawnych wystąpień przed publicznością. Ale takie naturalne predyspozycje, jak poczucie humoru, refleks w reakcji na nietypowe wydarzenia czy celna riposta na głos z sali? Tego chyba nauczyć się bardzo trudno.
Jeśli chodzi o poczucie humoru, to faktycznie trudne. Ale błyskotliwość, refleks i puenta to kwestie absolutnie wyuczalne! Trzeba poznać tylko odpowiednie - i okazuje się, że całkiem proste - techniki i tricki, które sprawiają, że zyskujemy sympatię ludzi. I zaczynamy dysponować czymś, co można nazwać urokiem osobistym. Podobnie, są też sposoby, żeby nauczyć się błyskotliwości. Tylko trzeba nad tym popracować.
Czyli nie traćmy nadziei, ci którzy błyskotliwi nie są?
Tak! Tylko trzeba wiedzieć jak. Jednym pójdzie łatwiej, innym trudniej. Ale można!
A co z kwestiami emocji albo sytuacji? Czy - troszeczkę przerysowując - ktoś, kto doskonale i dowcipnie potrafi wystąpić na weselu, poradzi sobie podczas mowy pogrzebowej? Albo czy doskonały mówca konferencyjny będzie umiał przełamać się przed kamerą?
Jeśli ktoś dobrze się czuje przed żywą publicznością, absolutnie jest sobie w stanie poradzić przed kamerami. To tylko kwestia zrozumienia innej konwencji i formy wypowiedzi. Nauczenia się różnych sposobów na to, jak zawładnąć wyobraźnią publiczności. Ktoś, kto jest na to otwarty, poradzi sobie w większości sytuacji.
ZAMÓW KSIĄŻKĘ
Również w sytuacjach kryzysowych? Wyobraźmy sobie sytuację, kiedy szef firmy, polityk czy rzecznik prasowy, na co dzień uchodzący za osobę wesołą i żartobliwą, musi wypowiedzieć się na temat nieprzyjemny, albo tragiczny. Taki, gdzie humor i żart nie pasuje.
To kwestia wprawy i warsztatu. Świetny przykład to Barack Obama. Znany z lekkości i poczucia humoru, potrafi wypowiadać się również w poważnych, trudniejszych tematach. Ale wypowiadać się w taki sposób, żeby mieć optymizm w oczach i pozytywny przekaz w drugim planie. To duża sztuka.
Wystąpienia w sytuacjach podbramkowych to cenna umiejętność. Poświęca im pan osobny rozdział. Jest duże zapotrzebowanie na taką wiedzę, na takie szkolenia?
Zdarzają się szkolenia dokładnie z tego zakresu. Najczęściej wtedy, kiedy gdzieś w powietrzu wisi bomba z opóźnionym zapłonem, która może wypalić i firma czy instytucja chce być na to przygotowana.
Na takim szkoleniu inscenizuję sytuacje, które mogą się wydarzyć. Na przykład spotkania z dziennikarzami, którzy zadają trudne, atakujące pytania. Ćwiczymy odpowiadanie na takie pytania, jak zorganizować konferencję prasową, jak przygotować oświadczenie. Poruszamy wątki związane z komunikacją niewerbalną: czy mieć grobową minę, czy właśnie ten uśmiech w oczach. Czy mówić dużo, czy jak najmniej.
Ale nie są to najczęstsze szkolenia. Ludzie dużo częściej chcą po prostu szlifować swoje umiejętności z mówienia. Do różnie zdefiniowanych odbiorców. Do publiczności, którą często przecież są również klienci. Rzeczywistość jest bardziej prozaiczna. I pozytywna.
W takim razie książka "O sztuce wystąpień publicznych" jest bardziej dla osób, które dopiero przymierzają się do stawiania pierwszych kroków w występowaniu przed publicznością, czy raczej dla tych, którzy już spróbowali, coś poszło nie tak i chcieliby robić to lepiej?
To książka dla jednych i drugich. Dla tych, którzy muszą występować publicznie z różnych powodów i w różny sposób. Przed kamerą i podczas konferencji. Książkę pisałem z myślą o ludziach biznesu, ponieważ na co dzień to dla takich osób robię szkolenia. Jednak może być interesująca dla każdego, kto występuje publicznie. To może być nauczyciel, wykładowca akademicki, ksiądz, dowódca wojskowy, nawet uczeń przygotowujący prezentację. Dlatego przedstawiam w niej narzędzia i dużo piszę o warsztacie.
Oczywiście, nie nauczę talentu, ale daję konkretne wskazówki. Jak się przygotować do setki i udzielania wywiadu, jak korzystać z promptera, jak dopracować przekaz niewerbalny, jak gestykulować, jak to jest z kontaktem wzrokowym i aurą emocjonalną. I jak zrobić dobre pierwsze wrażenie.
ZAMÓW KSIĄŻKĘ
Książkę Macieja Orłosia wydało Wydawnictwo RM, znane z publikowania książek o tematyce poradnikowej, hobbystycznej i przewodników. Patronat medialny nad tytułem "O sztuce wystąpień publicznych" sprawuje tygodnik Reporterzy.info.
Wywiad został opublikowany 7 stycznia 2019 roku
Przypominamy go w związku z drugim wydaniem książki
"O sztuce wystąpień publicznych"
PRZERWA NA REKLAMĘ
Zobacz artykuły na podobny temat:
Psychologia reklamy w pigułce
Sylwia Dąbkowska
Reklama jest wszędzie - w mediach, na ulicach, w budynkach, nawet w toaletach. Nie jest jednak wymysłem współczesnych. Już w ruinach starożytnych Pompejów odkryto ściany domów pokryte ogłoszeniami najlepszych łaźni i mleczarni. [Źródło: Merkuriusz Uniwersytecki].
Zawód bez świadomości
Piotr Wojciechowski
Powszechne jest to, że dziennikarz nie do końca wie, co robi. Nie ma ani czasu, ani motywacji, aby objąć szerszą perspektywą i solidną refleksją rolę mediów. [Źródło: Tygodnik Powszechny]
Okno na świat
Bartłomiej Paulus
Korzyści płynące z Internetu szybko dostrzegły jednak duże koncerny prasowe, które bardzo dynamicznie, w bardzo zbliżonym okresie rozpoczęły swój podbój Internetu.
Reklama ukryta
Biuro Reklamy TVP S.A.
W przekazywanych informacjach należy unikać sformułowań wartościujących, podkreślających zalety lub zachęcających do korzystania z towarów lub usług. Publikacja dzięki uprzejmości Komisji Etyki TVP.
Jak zdać na dziennikarstwo. Redagowanie i adjustacja
© by Dawid Federowicz & Oficyna Studencka CEZAR
Co się zdaje na wstępnym, gdzie można studiować i na czym dziennikarstwo w ogóle polega.
Praca w redakcji muzycznej
Piotr Chronowski
Jak wiadomo pracuję w redakcji muzycznej i właściwie moja praca i przygotowanie programu polega głównie na słuchaniu płyt. Słucham, słucham i jeszcze raz słucham.
Ramówka telewizyjna. Jak stacje TV planują polowanie na widza
KrzysztoF
Z punktu widzenia teorii komunikacji społecznej, ramówka telewizyjna stanowi element systemu medialnego. Jest jednym z narzędzi, za pomocą których nadawcy telewizyjni kształtują odbiór rzeczywistości przez widzów. Może być analizowana z różnych perspektyw: marketingu, socjologii a nawet psychologii.